W XVI – XVII wiekach było to serce Dzikich Pól, południowo – wschodnich kresów Rzeczypospolitej. Od ponad 200 lat słynie przede wszystkim z parku „Zofiówka” położonego na obrzeżu 90-tysięcznego dziś, rejonowego miasta Humań.
Parku będącego owocem miłości i fantazji najbogatszego polskiego magnata w końcu XVIII wieku, Stanisława Szczęsnego Potockiego do Greczynki z pochodzenia, Zofii Glavani Wittowej – Potockiej. Postaci raczej odrażających. W drugim przypadku, mimo wielkiej urody, co najmniej kontrowersyjnej. Mocne słowa, ale chyba uzasadnione.
Magnat ten był bowiem jednym z największych zdrajców w naszych dziejach. Zażartym wrogiem Konstytucji 3 Maja i przywódcą konfederacji targowickiej skazanym zaocznie w 1794 roku przez Sąd Najwyższy Kryminalny, wraz z hetmanami: Ksawerym Branickim i Sewerynem Rzewuskim, na karę śmierci za zdradę kraju.
BOGATY ZDRAJCA…
Wobec schronienia się zdrajców zagranicą, kat powiesił na szubienicy na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie tylko ich portrety. A po upadku I Rzeczypospolitej wyrok na carskich kolaborantów był niewykonalny. Stanisław Szczęsny Potocki (1752 – 1805) był, jak już wspomniałem, najbogatszym polskim magnatem w tamtych czasach.
Jego dobra liczyły 1,5 miliona hektarów. Należało do niego 130 tys. pańszczyźnianych chłopów. A dochody przekraczały astronomiczną wówczas kwotę 3 miliony złotych rocznie. Dla porównania: ufundowane przez niego w 1784 r. i podarowane krajowi 24 armaty z zaprzęgami, co wzbudziło zachwyt „panów szlachty”, kosztowały niespełna 100 tys. zł.
Stanisław Szczęsny uważany był za człowieka ograniczonego umysłowo i marnie wykształconego. Nie przeszkadzało mu to być wojewodą ruskim, wielkim mistrzem masonów polskich (1784), generałem artylerii koronnej – chociaż stopień ten po prostu sobie kupił w 1788 roku, posłem na Sejm Czteroletni, wspomnianym już przywódcą Targowicy itp.
Gdy w roku 1791 poznał w Jassach – obecnie w Rumunii – swoją przyszłą najgłośniejszą miłość, był już dwukrotnie żonaty. Z pierwszą żoną, Gertudą z Komorowskich herbu Korczak, miał brzemienny w skutki romans zakończony potajemnym ślubem 26 grudnia 1770 roku. Uznanym przez ojca, Franciszka Salezego Potockiego, wojewodę kijowskiego, za mezalians.
To prawdopodobnie na jego polecenie została ona zamordowana w lutym 1771 r. przez wynajętych zbirów, mimo iż była w piątym miesiącu ciąży. Z drugą, poślubioną w 1774 roku, Józefiną Amalią Mniszchówną miał 11 dzieci, z których podobno tylko 3 własnych. Była to bowiem arystokratka dosyć swobodnych obyczajów, nie stanowiących wówczas zresztą czegoś wyjątkowego w tamtych sferach.
Rozwód, a formalnie kościelne „unieważnienie małżeństwa” z nią, uzyskał dopiero w 1798 roku. Gdy poznał Piękną Bitynkę – Greczynkę urodzoną w Bursie na terenie starożytnej Bitynii, w północno – zachodniej części tureckiej Anatolii w pobliżu Morza Marmara, ona miała lat 31, męża oraz za sobą wiele romansów i kilkanaścioro urodzonych dzieci. On zaś lat 39 i również bogaty życiorys.
…POZBAWIONY WALORÓW INTELEKTUALNYCH
„Ociężały i niekształtnej postury magnat, o nalanej twarzy i tępym spojrzeniu, naładowany pychą i doszczętnie pozbawiony jakichkolwiek walorów intelektualnych” – tak opisał go historyk Jerzy Łojek w „Dziejach pięknej Bitynki – Opowieści o życiu Zofii Wittowej-Potockiej (1760-1822)”.
Zaś początki jej, udokumentowanej, miłosnej i życiowej kariery słowami: „.. w nocy z 7 na 8 maja 1777 roku zaszło błahe zupełnie wydarzenie, bez którego jednak pewna grecka dziewczyna uliczna nie zrobiłaby nigdy olśniewającej kariery o europejskim rozgłosie…”. Wiele faktów i dat przytaczam za tym źródłem.
Dudu, jak w młodości nazywano Zofię, była rzeczywiście atrakcyjna, nawet piękna, o czym świadczą zachowane jej portrety z różnych lat. Chociaż chyba przesadnie określano ją wówczas jako najpiękniejszą kobietę Europy. Bo, że była jedną z najsłynniejszych jeżeli chodzi o skandale obyczajowe, to raczej nie ma wątpliwości.
Jej pierwszym znanym – bo nieznanych było przed nim co najmniej kilku – kochankiem i protektorem, był polski poseł (chargé d’affaires) w Stambule Karol Boscamp – Lasopolski, któremu podsunęła ją jej ciotka, miejscowa dziwka. Później przechodziła przez wiele łóżek pnąc się w karierze metresy coraz wyżej i rozsiewając opowieści o swoim rzekomo „wysokim” urodzeniu.
Była m.in. kochanką rosyjskich dyplomatów, awanturników, kupców, arystokratów kilku krajów, a także metresą faworyta carycy Katarzyny II – księcia Grigorija Potiomkina Taurydzkiego. W czym nie przeszkadzało jej małżeństwo z Józefem Wittem, synem komendanta twierdzy w Kamieńcu Podolskim, zawarte 14 czerwca 1779 roku (i unieważnione 17 listopada 1996 roku) oraz chmara dzieci z nim i nie z nim.
MAGNAT I DAMA NIEZBYT SUROWYCH OBYCZAJÓW
Ze Stanisławem Szczęsnym Potockim związała się w 1792 roku, zamieszkała z nim w jego pałacu w Tulczynie. Był to dosyć burzliwy związek. Na ziemiach polskich, w Hamburgu, Wiedniu i ponownie polskich, ale już pod zaborem rosyjskim. W 1793 roku urodził im się pierwszy syn z jej ośmiorga dzieci z polskim magnatem.
Trójka, a raczej dwójka, gdyż jedno z najmłodszych było prawdopodobnie skutkiem jakiegoś romansu na boku, przedślubnych zmarło we wczesnym dzieciństwie w nieznanych bliżej okolicznościach. Przed ołtarzem w kościele katolickim w Tulczynie „państwo młodzi” Zofia i Stanisław Szczęsny stanęli 17 kwietnia 1798 roku. Udzielił im go ksiądz katolicki, a po nim prawosławny.
Piszę o tym w ogromnym skrócie, gdyż nie ten związek jest głównym tematem tego reportażu. Zresztą o Zofii Wittowej – Potockiej opublikowano już wiele książek, rozpraw, artykułów i innych publikacji, do których odsyłam nią zainteresowanych. Poświęcam jednak tym postaciom sporo uwagi, gdyż była to historia dosyć niezwykła w tamtych czasach, gdy walił się ówczesny świat.
Upadała Polska, Francją wstrząsała Wielka Rewolucja, a Europą początek wojen napoleońskich. A równocześnie powstawał jeden z największych i najpiękniejszych parków krajobrazowych na naszym kontynencie. Koło Humania – miasta należącego od 1726 roku do rodu Potockich. Miejscowa, ukraińska nazwa tego miasta Umań znaczy „miejsce zapomniane”. Leżące, jak już wspomniałem, w sercu Dzikich Pól. Pierwsza wzmianka o tym miejscu nad rzeką Umianą pochodzi z 1497 roku.
HUMAŃ, CZYLI MIEJSCE ZAPOMNIANE
Osadnictwo, głównie sprowadzanych kupców greckich i żydowskich, rozpoczął tu w 1616 roku ówczesny właściciel tych ziem, starosta bracławski i winnicki Walenty Kalinowski. Wybudował zamek, założył osadę handlowa oraz miejsce dla garnizonu 40 tys. kozaków. Przez kilka lat Humań był warownią kozaków Bohdana Chmielnickiego, później zamożnym, a następnie spustoszonym grodem kupieckim.
W 1750 otrzymał prawa miejskie, zaś w 1768 stał się miejscem sławnej i tragicznej Rzezi Humańskiej około 20 tys. Polaków – głównie okolicznej szlachty która schroniła się przed hajdamakami i Żydów. W latach 1796 – 1805, czyli aż do śmierci fundatora, trwała budowa parku nazwanego na cześć jego ukochanej Zofiówką. Ale o nim za chwilę.
W 1834 r., po skonfiskowaniu majątku Potockich przez władze carskie pod pretekstem, że syn Szczęsnego, Aleksander, uczestniczył w Powstaniu Listopadowym, rozpoczęło się rosyjskie osadnictwo wojskowe na Podolu i Kijowszczyźnie. Dzięki handlowi Humań przeżywał okres prosperity na początku XX wieku.
Liczba mieszkańców wzrosła przed I wojną światową do 50 tysięcy, głównie Żydów. Zagładę – około 25 tys. ofiar – przyniosła im II wojna światowa. Humań jest dziś brzydkim, zaniedbanym miastem rejonowym. Najstarszy zabytek, klasztor bazyliański z lat 1764-1784 jest mało ciekawym, niepozornym obiektem. Do innych zalicza się cerkiew Uspieńska (Zaśnięcia Matki Boskiej), młyn wodny i hale targowe.
Żydowskich chasydów przyciąga grób ich bardzo czczonego cadyka Nachmana z Bracławia (1772-1811), prawnuka twórcy chasydyzmu Baal Szem Towa, na przedmieściu Turek. Jego nazwa pochodzi od założonego w tym miejscu w 1674 roku obozu przez Turków, sojuszników kozaków Piotra Doroszenki.
PARK WOKÓŁ JARU KAMIONKI
Cadyk pochowany został na tutejszym kirkucie zlikwidowanym podczas okupacji niemieckiej w latach II wojny światowej. Po wojnie na miejscu tym zbudowano osiedle bloków. Mieszkania w nich po roku 1991 – uzyskania przez Ukrainę niepodległości, zaczęli chasydzi wykupywać . Do tego stopnia, ze stali się praktycznie właścicielami osiedla.
W 1994 odbudowali ohel – grób Nachmana, do którego ściągają pielgrzymki chasydów z całego świata. Ale głównym magnesem dla turystów jest park Zofiówka. Jego projektantem i budowniczym na miejscu wyznaczonym przez Szczęsnego Potockiego był oficer polskiej artylerii Ludwik Metzel.
Inwestycja ta, nie dokończona zgodnie z pierwotnym projektem, kosztowała podobno około 15 milionów ówczesnych złotych, czyli zawrotny majątek. Blisko 5-letnie dochody magnata z, jak już wspomniałem, 1,5 miliona hektarów ziemi oraz pracy 130 tys. chłopów pańszczyźnianych. Przy czym ich praca przy budowie parku nie była wynagradzana.
Po prostu spędzano ich tysiącami z podwodami i kazano kopać oraz wozić ziemię. Pracowało również około 800 rzemieślników i wykwalifikowanych robotników. Na około 150 hektarach jaru rzeczki Kamionki i jego okolic powstała inżynierska konstrukcja romantycznego parku. Wykopano dwa sztuczne stawy – górny i dolny z których ten drugi, położony 23 m niżej, miał ponad 80 tys. m² powierzchni.
Łączyła je spadająca kaskadami rzeczka, a specjalna podziemna konstrukcja hydrauliczna doprowadzała wodę do wielkiej fontanny pośrodku stawu dolnego, ze strumieniami wody bijącymi w górę na 20 metrów. Powstała też śluza umożliwiająca podnoszenie i opuszczanie łodzi, którymi pływali gospodarze i ich goście.
SZTUCZNE GROTY I ANTYCZNE KOLUMNY
W skalach wykuto sztuczne groty nadając im antyczne, a zarazem romantyczne nazwy: Wenery, Apollona, Strachu i Wątpliwości itp. Zbudowano wzorowany na starożytnym amfiteatr, pawilony, altany, tarasy widokowe, „Labirynt kreteński”, „Skałę leukadyjską”, „Pola Elizejskie”. W wielu miejscach ustawiono niemal 60 kolumn, posągów, popiersi i innych rzeźb.
Były wśród nich także popiersia Tadeusza Kościuszki i Stanisława Trembeckiego oraz pomnik ks. Józefa Poniatowskiego. Z Krymy, Kaukazu, Turcji oraz wielu innych regionów sprowadzono setki gatunków drzew i krzewów. Stworzono zespół parkowy, który stał się jednym z najwspanialszych w Europie romantycznych parków krajobrazowych. A zarazem symbolem przepychu.
W 1802 roku, w dniu 42 urodzin żony, fundator nazwała park „Zofiówką” i przekazał go w darze ukochanej. Ale chociaż oddano do użytku główne obiekty, budowa trwała nadal nawet jeszcze po śmierci Szczęsnego. Chociaż jego spadkobiercy zauważyli, że rodowa kasa robi się coraz bardziej pusta i dalszych inwestycji zaniechano.
Jeszcze za życia fundatora „Zofiówką” zachwycali się goście. Suto wynagrodzony Stanisław Trembecki napisał na jego cześć liryczny poemat „Sofjówka” nazywając w nim park „Ósmym cudem świata”. Opisał go również, określając jako dzieło miłości, będący tu w 1811 roku, francuski pisarz Auguste de Lagarde.
A także wielu innych. W 1834 roku park i inne dobra humańskie pod pretekstem, jak już wspomniałem, udziału Aleksandra Potockiego, syna Szczęsnego, w Powstaniu Listopadowym, przejął car Mikołaj I. Przemianował na „Carycyn sad” i podarował carycy.
PLACÓWKA NAUKOWA
W latach następnych spośród nowych obiektów wzniesiono m.in. w 1841 r. altanę chińską, klasycystyczne: Pawilon Flory i Pawilon Różany oraz bramę wjazdową ustawiając po jej bokach dwa murowane pawilony dla strażników. Usunięto także rzeźby przypominające o polskiej przeszłości parku. W pierwszej kolejności Tadeusza Kościuszki i ks. Józefa Poniatowskiego.
W roku 1859 park przekazano słynnej szkole ogrodniczo – rolniczej, przenosząc ją tu z Odessy. Wówczas to wzbogacono roślinność, a obiekt udostępniono szerszej publiczności. Park ucierpiał znacznie podczas II wojny światowej, ale po niej został odrestaurowany. Fatalne skutki przyniosła też surowa zima 1979 roku, podczas której wymarzło sporo drzew i krzewów.
Odnowiono go jednak, rozszerzono do prawie 180 ha, gdyż stał się jednym z „7 cudów Ukrainy”. I nadal jest jednym z najpiękniejszych parków krajobrazowych na świecie, a zarazem ważnym naukowym Instytutem Ogrodniczym.
Na kutym żelaznym ogrodzeniu między bramą wejściową i jednym ze wspomnianych budynków dla dozorców, obecnie kasą, znajduje się plan parku z informacjami tylko w języku ukraińskim. Kilkadziesiąt metrów za wejściem, przy głównej alei, kolejny z informacjami historycznymi po ukraińsku i angielsku.
Trafiłem tu podczas znacznie opóźnionej w tym roku wiosny, dzięki czemu oglądać mogę ukształtowanie terenu i wszystkie obiekty, także niewielkie rzeźby, nie zasłaniane przez roślinność liściastą. Równocześnie jednak park nie ma tego uroku jaki tworzy bujna roślinność oraz bijąca do góry fontanna. Bo kaskady wody, chociaż nie pełną mocą, spadają.
Z dawnych polskich śladów znalazłem tylko wykuty w kamiennej Grocie Calypso stary napis: „ Strać tutaj pamięć nieszczęść. I przyjm szczęścia wieszczę. A jeśliś jest szczęśliwym. Bądź szczęśliwszym jeszcze.” Obecnego wyglądu parku opisywać nie zamierzam. Wystarczy stwierdzenie, że jest rzeczywiście piękny – co zresztą chyba widać na zdjęciach, które zrobiłem.
Zadbany, pielęgnowany – przy pracach porządkowych zauważyłem w kilku miejscach sporo ludzi. Ale chciałbym tu przyjechać jeszcze w okresie, gdy tutejsza zieleń jest w pełnej krasie. Najlepiej zaś o dwu porach roku. Wiosną z jej świeżymi, soczystymi barwami oraz jesienią, gdy dominują brązy oraz odcienie żółci i złota.
Zdjęcia autora