Z granatowego, herbowego tła odcina się dziewięć białych, jak gdyby dziecięcych piaskowych babek, tworzących trapez o najwęższym boku na dole.
To topki soli, jej tradycyjna miara, a zarazem handlowy kształt w średniowieczu. Od roku 1340, gdy herb ten nadał miastu król Kazimierz Wielki, zmieniło się w nim tylko jedno.
W czasach sowieckich zniknęła królewska korona górująca nad solnymi topkami. Bo Drohobycz – to o jego herbie mowa – był bowiem Królewskim Wolnym Miastem na słynnym Solnym Szlaku.
A warzenie soli ze słonych źródeł było pierwszą podstawą jego względnej zamożności. Nie ukrywam, że z pewnym zaskoczeniem stwierdziłem, że w najstarszym polskim przewodniku – informatorze „Opis Starożytnej Polski” Tomasza Święcickiego z roku 1828 nie znalazłem na temat Drohobycza ani słowa.
Chociaż uwzględniono w nim dziesiątki miejscowości mniejszych i już dawno zapomnianych. A w tym przypadku już chociażby gotycka fara ufundowana w 1392 roku przez Władysława Jagiełłę, a także wspomniane żupy solne, zasługiwały chociażby na odnotowanie.
OD XI WIEKU
Figuruje on natomiast już w staroruskim latopisie „Spisek russkich gorodow, dalnich i bliżnich” datowanym na lata 1377-1382 jako „Drugabiec”. W przekręconej zresztą nazwie. Bo w innym źródle, tym razem ukraińskim, znalazłem informację, że już w końcu XI wieku w miejscu tym znajdowała się umocniona osada – dodam, że zapewne w Księstwie Halicko – Wołyńskim – Bycz.
A po jej spaleniu zbudowano na pogorzelisku Druhyj (Drugi) Bycz, z czasem Drohobycz. Po raz pierwszy odnotowany w dokumentach z roku 1238. W wieku XIV był on, obok Lwowa i Chełma, jednym z największych ówczesnych miejscowości Przykarpacia i Wołynia.
Po przyłączeniu ziem Rusi Czerwonej przez Kazimierza Wielkiego do Królestwa Polskiego, rozpoczął się pierwszy okres dynamicznego rozwoju Drohobycza.
Związany właśnie z warzeniem soli i jej sprzedażą. Dodam, że słonych źródeł było tu wówczas tak wiele, że słodkiej wody pitnej brakowało dla mieszkańców. I z czasem sprowadzano ją z dalszych okolic wodociągiem zbudowanym w latach 1550-1552. Przetrwał on niestety tylko kilkadziesiąt lat, do tatarskiego najazdu w 1624 roku. Na następny wodociąg miasto musiało poczekać niemal równe… 300 lat – do 1922 roku!
KRÓLEWSKIE PRZYWILEJE
Żupy solne były własnością królewską, dzierżawioną przeważnie cudzoziemcom. W 1422 roku Władysław Jagiełło nadał Drohobyczowi prawo magdeburskie i przywileje potwierdzane następnie przez kolejnych królów. Jego największą budowlą był zbudowany w latach 1392-1445 i zachowany do naszych czasów gotycki, ceglany kościół farny na kamiennej podmurówce.
Aktualnie pod potrójnym wezwaniem: Wniebowzięcia NMP, Świętego Krzyża i św. Bartłomieja. A także potężna wieża bramna – dzwonnica z 1551 roku. Świątynia miała bowiem dodatkowe umocnienia. Miasto obwarowane było wałami ziemnymi i fosami z czterema bramami: Zamkową, Lwowską, Węgierską i Żydowską.
Nie na wiele się one jednak przydały, gdyż znaczna część miasta uległa zniszczeniu podczas najazdu turecko – tatarskiego w roku 1498. Podobnie stało się podczas wojen kozackich w XVII w. W 1648 Kozacy wyrżnęli nawet mieszkańców, którzy schronili się przed nimi w farze. Po tym dramacie zamurowano kościelne drzwi, przez które do wnętrza wdarli się najeźdźcy.
W mieście stał również zamek królewskich starostów. Od 1340 do 1772 roku – kiedy to po I rozbiorze Polski wcielony został do monarchii Habsburgów i jej kraju koronnego Galicji – miasto było starostwem w Ziemi Przemyskiej, w województwie ruskim.
GALICYJSKA PROWINCJA
Drohobycz pod zaborem austriackim pozostał co prawda ważnym ośrodkiem handlowym, ale tylko prowincjonalnym. Aż do czasu odkrycia w nim i w jego okolicach w XIX w. złóż rzadkiego ozokerytu, a m.in. w Borysławiu zwłaszcza ropy naftowej i gazu. Co stało się drugim w dziejach miasta impulsem jego dynamicznego rozwoju.
Chyba mało kto już, poza specjalistami – naftowcami – pamięta, że to tu zbudowano w 1866 roku pierwszą w Europie środkowej rafinerię ropy naftowej. Zaś Austro-Węgry stały się wówczas trzecią na świecie potęgą w wydobyciu ropy i gazu. Po I wojnie światowej miasto przeżyło kilkumiesięczny epizod ukraiński.
Od listopada 1918 do maja 1919 roku było pod administracją Zachodnio – Ukraińskiej Republiki Ludowej, ale oddziały Ukraińskiej Armii Halickiej (Galicyjskiej) nie dały rady, pomimo krwawych walk, pokonać oddziałów Wojska Polskiego dowodzonych przez gen. Wacława Iwaszkiewicza i „lotnej kompanii szturmowej” Stanisława Maczka.
Późniejszego generała dywizji i slynnego pancerniaka. Do marca 1923 roku Drohobycz znajdował się pod polską administracją, a następnie, aż do napaści ZSRR na Polskę 17 września 1939 roku, w składzie II Rzeczypospolitej.
ZBRODNIE NA ŻYDACH I POLAKACH
Okres II wojny światowej był wyjątkowo tragiczny dla mieszkańców miasta. Przede wszystkim Niemcy wymordowali ludność żydowską. A Żydzi osiedlali się tu już od XIV wieku. W 1616 roku otrzymali od starosty jeden łan królewski ziemi na północny zachód od ówczesnego miasta, obecnie jego centrum, w którym powstała dzielnica żydowska, synagogi, szkoły, kirkut (cmentarz) itp.
W 39-tysięcznym w 1939 roku Drohobyczu mieszkało 13,5 tys. Żydów. Pierwszych 320 kalekich niemieccy okupanci wymordowali w listopadzie 1941 roku w Lesie Bronickim. Pozostałych, zdolnych do pracy, sukcesywnie w obozie zagłady w Bełżcu, a resztki ponownie w Lesie Bronickim. Mordowano ich również na ulicach miasta.
Tak zginął m.in. pisarz, malarz i pedagog Bruno Schulz. Ale zbrodnie na mieszkańcach rozpoczęły się już wcześniej, zaraz na początku okupacji sowieckiej Drohobycza. I objęły przede wszystkim Polaków, przetrzymywanych i poddawanych śledztwom w dwu tutejszych więzieniach NKWD.
Po napaści hitlerowskiej III Rzeszy na „przyjaciół” (jak już przypomniałem niedawno w innym tekście o Ukrainie, zawarty 28 września 1939 roku układ Niemcy – ZSRR nosił nazwę „Umowy o przyjaźni i granicy”) – ZSRR, w ostatnich dniach czerwca 1941 roku zbrodniarze z NKWD wymordowali na dziedzińcu aresztu śledczego przy ul. Stryjskiej ponad 1200 więźniów.
WSPÓŁCZESNOŚĆ
Po II wojnie światowej, formalnie dopiero 4 grudnia 1945 roku, Drohobycz wraz z okolicami, podobnie jak i inne byłe ziemie wschodnie II RP zagrabione Polsce w 1939 r. przez ZSRR, wszedł w skład Ukraińskiej SRR. I został miastem rejonowym (powiatowym) w obwodzie (województwie) lwowskim. A więc o takim samym statusie jak w I i II RP.
Jest nim także w niepodległej Ukrainie. Jako, aktualnie niespełna 78-tysięczne, centrum przemysłowo – gospodarcze i kulturalno – oświatowe z m.in. Uniwersytetem Pedagogicznym im. Iwana Franki. Jestem tu, w ciągu ostatnich kilkunastu lat, już po raz trzeci, a może nawet czwarty. Za każdym razem dostrzegając coś nowego, przeważnie pozytywnego.
Chociaż nie tylko. Zabytkowe centrum miasta stanowi dosyć rozległy „galicyjski” rynek z jedno – dwu, a wyjątkowo trzypiętrowymi domami i kamienicami. Wśród nich jest m.in. sławna „szulcowska” piekarnia. Nieźle utrzymanymi, przynajmniej od frontu.
Chociaż niektórym przydałoby się kolejne odświeżanie. „Znakiem czasu” wiosny 2015 roku jest ogromny, dwupiętrowej wysokości portret Stepana Bandery na nacjonalistycznym czarno – czerwonym tle, powieszony na jednej z rynkowych kamienic na wysokości I i II piętra.
RÓŻNE OCENY STEPANA BANDERY
Pośmiertnie ogłoszonym honorowym obywatelem miasta. W pobliskim parku od 2001 roku stoi jego pomnik w bohaterskiej pozie, trochę nadnaturalnej wielkości, bo był to przecież człowiek mizernej postury. Dla części Ukraińców – bo nie jest to ocena powszechna, gdyż bardzo liczni, nie tylko na wschodzie kraju, nie podzielają coraz bardziej oficjalnej oceny, że zarówno on, jak i UPA (Ukraińska Powstańcza Armia) i jej ideologiczne kierownictwo OUN (Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów) to bohaterowie walki o niepodległość ojczyzny.
Dla nas (a przynajmniej chyba znaczącej większości) Polaków były to organizacje przestępcze, wręcz bandyckie. Które – a przynajmniej z ich, chociażby ideologicznej inspiracji, wymordowały rękoma ukraińskich, ogłupionych przez szowinistyczną propagandę, co najmniej 100 tysięcy polskich sąsiadów, zwłaszcza na Wołyniu.
Zaś Stefan Bandera to terrorysta – szowinista, skazany za udział w zamachu i zabójstwie w 1934 roku ministra Spraw Wewnętrznych Bronisława Pierackiego na karę śmierci. Zamienioną aktem łaski przez prezydenta Ignacego Mościckiego na dożywotnie więzienie.
ZABYTKI I ATRAKCJE
Który wyszedł na wolność tylko dlatego, że Polacy, inaczej niż Sowieci i Niemcy, nie mordowali więźniów w chwili zbliżania się frontu. Ponadto był on ideologiem skrajnego ukraińskiego szowinizmu (a nie żadnego „patriotyzmu”, jak jest przedstawiany), którym zatruto niemało Ukraińców.
Rzetelne rozliczenie tego, niechlubnego, fragmentu własnej przeszłości, stoi nadal przed naszymi wschodnimi sąsiadami. Jeżeli chcą marzyć o przyjęciu w przyszłości do Unii Europejskiej. Wrócę jednak do zabytków i atrakcji Drohobycza. W centrum rynku stoi dosyć monumentalny ratusz zbudowany w 20-leciu międzywojennym, częściowo na fundamentach starszego, z XVII wieku. W północno – zachodnim narożniku tego centralnego placu miasta wznoszą się dwie masywne, ceglane budowle. Wspomniane już: katolicka fara i wieża bramna – dzwonnica. Przed tą drugą stoi pomnik Jurija Mychajłowycza Drohobycza (1450-1494). właściwiej byłoby nazywać go po polsku „z Drohobycza”, tak jak n.p. Grzegorza z Sanoka, gdyż w ich czasach dla odróżnienia do imienia dodawano miejsce pochodzenia.
FARA
Oficjalnie pierwszego ukraińskiego autora drukowanej książki. Tyle, że w XV w. żadni „ukraińscy” autorzy nie istnieli, najwyżej ruscy. Przed farą stoi pomnik Jana Pawła II. Wewnątrz trzynawowej świątyni są piękne sklepienia pokryte, podobnie jak ściany, polichromiami z XVIII w. – dziełami Andrzeja Soleckiego.
Przedstawiają one dzieje tego kościoła i miasta. Z dawnego wyposażenia fary, którą po wojnie zamieniono na magazyn, zachował się m.in. renesansowy nagrobek Katarzyny Ramułtowej z roku 1572. A także niektóre rzeźby i płaskorzeźby neobarokowych ołtarzy. Na zewnątrz świątyni szczególną uwagę zwraca piękny gotycki portal z herbem miasta i polskim orłem.
W pobliżu fary, w płytę chodnika ulicy okalającej park, w którym stoi wspomniany już pomnik Stepana Bandery, wmurowano mosiężną płytę przypominającą w językach: ukraińskim i polskim, że to w tym miejscu zastrzelony został 19 listopada 1942 roku przez gestapowca Bruno Schulz.
Na parterowym domu przy ul. J. Drohobycza (dawniej Floriańskiej) 12, w którym ten pisarz, malarz i pedagog mieszkał w latach 1910 – 1941, znajduje się nowa, tym razem granitowa czarna tablica z jego podobizną oraz informacjami w językach: ukraińskim, polskim i jidysz.
POLSKIE ŚLADY
Z polskich śladów wspomnę jeszcze o pomniku Adama Mickiewicza z 1894 roku ufundowanym przez mieszkańców z okazji 100 rocznicy Insurekcji Kościuszkowskiej. I odnowionym na 200-lecie jego urodzin przez miejscowych rodaków, przy pomocy wyższych uczelni Wrocławia, Krakowa, Poznania, Rzeszowa i Warszawy.
W nowszej części miasta uwagę zwracają wille i domy bogatych mieszkańców z okresu „boomu naftowego” oraz lokalnych notabli. „Willa Bianki” – obecnie Pałac Sztuki; secesyjna willa polskiego burmistrza Jana Niewiadomskiego; rezydencja innego polskiego burmistrza i prezydenta miasta Rajmunda Jarosza; pałac Gartenbergów i parę innych.
Ze świątyń innych wyznań szczególnie warta uwagi jest przede wszystkim piękna, XVI – wieczna, przebudowana w 1661 roku cerkiew p.w. Podniesienia Krzyża. W stylu galicyjskiej architektury drewnianej, z osobno stojącą dzwonnicą na planie kwadratu.
W jej wnętrzu zachowały się malowidła z XVII w. oraz unikalne detale ikonostasu z XV-XVIII wieków. Druga, uważana za jeszcze piękniejszą, tutejsza drewniana cerkiew z XVI-XVII w. w stylu ukraińskiego Odrodzenia, jest pod wezwaniem św. Jura. Obok niej stoi dzwonnica w tym samym stylu z 1670 roku.
LOSY ZABYTKÓW
Nie są to jednak budowle miejscowe, lecz przeniesione do Drohobycza z Nadziejewa w powiecie (rejonie) stanisławowskim (iwano-frankiwśkym). Ponadto dawny kościół karmelicki św. Michała z 1690 r., obecnie cerkiew greckokatolicka p.w. Przenajświętszej Trójcy i tworzące niegdyś z nim jeden zespół architektoniczny budynki poklasztorne, obecnie biura.
Mając trochę czasu warto obejrzeć również kościół św. św. Apostołów Piotra i Pawła. Bardzo ucieszył mnie widok Wielkiej Synagogi zbudowanej w latach 1842 – 1865, wzorowanej na stojącej wówczas w Kassel w Niemczech. Przez dziesięciolecia niszczała ona, wydawało się bezpowrotnie.
Ale oddano ją żydowskiej gminie i przechodzi obecnie kapitalny remont. Już odnowiono ściany zewnętrzne, trwa rewaloryzacja wnętrza. Oprócz Wielkiej, ocalała w Drohobyczu również synagoga z końca XIX w. przy ul. Mazepy, ale nie miałem czasu zobaczyć w jakim jest stanie.
Jest więc co oglądać w tym mieście. Dodam, że sąsiadującym – to formalnie 9 km, ale ich przedmieścia już niemal stykają się – z uzdrowiskiem Truskawiec. I około 100 km od Lwowa. Około, gdyż koleją jest do niego 102 km, ale szosą, co prawda podłej jakości, tylko 86 km.
Zdjęcia autora
Autor uczestniczył w wyjeździe studyjnym na Huculszczyznę i w Karpaty Wschodnie zorganizowanym dla Stowarzyszenia Dziennikarzy – Podróżników „Globtroter” przez warszawskie biuro turystyczne „Bezkresy”.