Krym odmieniony

Krym odmieniony

Jeden z najpiękniejszych zakątków Europy – Krym był od drugiej połowy lat 50-tych aż do pojawienia się możliwości podróżowania także na Zachód, najbardziej ulubionym, a zarazem „prestiżowym”  miejscem wypoczynku Polaków.

Znakomity klimat, przepiękne widoki gór schodzących do morza, setki kilometrów plaż, niezliczone zatoki, bujna południowa roślinność, obfitość owoców i warzyw, znakomite wina, liczne zabytki i wiele innych atrakcji gwarantowały bowiem dobry urlop. Nadszedł, moim zdaniem, czas, aby znowu liczniej odwiedzać ten półwysep, szerzej korzystać z jego walorów i możliwości, jakie oferuje on gościom, przechodząc w ostatnich latach gruntowne przeobrażenia.

Mam podstawę do takich ocen i porównań. Znam bowiem Krym od lat 45 – ciu. Bywałem tam zarówno w okresie masowej, także dzikiej turystyki w latach pięćdziesiątych, sześćdziesiątych i później, gdy zwalało się po 10-11 mln. gości rocznie. Z których niemała część – bez skierowań i rezerwacji miejsc – wynajmowała za niemałe pieniądze różne stryszki, komórki i psie budki, a czas – zamiast na plażach i wypoczynku spędzała stojąc godzinami w gigantycznych kolejkach do nielicznych stołówek i restauracji aby chociaż raz dziennie zjeść coś gorącego.

Parę lat temu obserwowałem tam załamanie turystyki. W 1994 r nastąpił spadek liczby kuracjuszy i wczasowiczów do 2,6 mln. Sanatoria i domy wypoczynkowe zamykano, np. w tymże 1994 r we wrześniu około 100 placówek, z braku wody, czy panującej na południu Ukrainy epidemii cholery. Ogromna była przestępczość. Obrabowywano nawet gości najlepiej strzeżonych obiektów – sanatoriów Ministerstwa Obrony. A zdarzało się, że gangi wymuszały nawet od przybyszów haracze za prawo do spokojnego wypoczynku. Równocześnie trwała dzika i brutalna prywatyzacja ( nie bez podstaw określana jako pieriechwatizacija tj. przechwytywanie ) bazy sanatoryjno – wypoczynkowej, której jednym z elementów było świadome doprowadzanie obiektów do ruiny, aby przejąć je za grosze. To już przeszłość. Krym dziś już znacznie odmieniony, w najlepszej, z punktu widzenia turystyki kondycji w jakiej go kiedykolwiek widziałem – chociaż wiele jeszcze trzeba tam zrobić, aby w pełni osiągnąć standardy europejskie – znowu wart jest zobaczenia i wypoczynku. Mogłem się o tym przekonać uczestnicząc ostatnio, w niewielkim gronie polskich dziennikarzy, w podróży studyjnej po półwyspie na zaproszenie Ministerstwa Uzdrowisk i Turystyki Autonomicznej Republiki Krym oraz sponsorujących ją w tym sewastopolskich biur podróży „Kandahar” i „TurEtno”. Setki przejechanych przez nas kilometrów przez góry oraz wzdłuż wybrzeża – od Koktiebielu na wschodzie po Eupatorię, 

obchodzącą w br. 2500-lecie istnienia, na zachodzie, noclegi w najbardziej znanych miejscowościach, wizyty w pałacach i innych zabytkach, a także w sanatoriach, domach wypoczynkowych, rezerwatach, w malowniczych górskich dolinach i nad przepięknymi zatokami pozwoliły mi odświeżyć wrażenia z większości znanych już uprzednio miejsc. A także zobaczyć parę nowych oraz dokonać porównań, które generalnie wypadły bardzo pozytywnie. Dzieje Krymu, półwyspu o pow. 27 tys. km. kw., zamieszkanego obecnie przez niespełna 2,5 mln mieszkańców, z czego 2.126 tys. w ARK, reszta w podporządkowanym bezpośrednio Kijowowi Sewastopolu z okolicami, są bardzo długie i burzliwe. Najstarsze odnalezione ślady na nim ludzi pochodzą sprzed…100 tysięcy lat. O Krymie w XII w. p.n.e. pisał już Homer, później, w V w. p.n.e. Herodot i inni. Mieszkali tu Kimmeryjczycy, Scytowie, Sarmaci, Taurowie i inne mniejsze, zapomniane już plemiona. Od VI w. p.n.e. południowe wybrzeże opanowali Grecy, a ruiny ich Chersonezu Taurydzkiego w Sewastopolu, nadal badanego przez archeologów, są dziś sporą atrakcją turystyczną. Po nich Goci, Alanowie, Hunowie, Chazarowie i inne plemiona, Bizantyjczycy, zaś od XIII w Złota Orda – a w jej czasach Genueńczycy zakładający handlowe faktorie.

Przez 3,5 stulecia Krym był we władaniu Chanatu Krymskiego, który w latach 70 i 80-tych XVIII w uległ imperium rosyjskiemu. Półwysep przeżył Wojnę Krymską 1853-1856, okupację hitlerowska w 1942-1944 roku, a następnie masowe, stalinowskie deportacje rdzennej ludności: Tatarów, Greków Krymczaków, Karaimów, Bułgarów itp., nie mówiąc już o Niemcach krymskich, która ośmieliła się przeżyć tę okupację. W 1954 r Krym przekazany został Ukrainie. Nadal jest wielonarodowościowy i wielo etniczny. Zamieszkują go bowiem przedstawiciele ponad 100 narodowości i grup etnicznych, wśród nich Polaków, porozumiewający się między sobą po rosyjsku. Po tych burzliwych dziejach pozostało wiele – oficjalne dane mówią o 11,5 tysiącu – pomników przeszłości, kultury i architektury. Są wśród nich dawne miasta w jaskiniach i pieczarach, z których najbardziej znane jest, opiewane już przez Adama Mickiewicza w „Sonetach krymskich” Czufut-Kale koło Bachczysaraju, ale warte zobaczenia także Tepe- Kermen, Mangup-Kale i Eski-Kermen leżące między dawną stolicą chanatu i południowym wybrzeżem. Średniowieczne i późniejsze klasztory, także w pieczarach, że wymienię niedawno odbudowany i przywrócony prawosławiu Swiato-Uspieński ( Zaśnięcia NMP ) koło Bachczysaraju i Inkermański koło Sewastopola.

Ruiny twierdz, zwłaszcza najciekawszych: w Sudaku, Bałakławie, Teodozji czy Ałuszcie. Nie brak świątyń różnych religii. Wśród nich jest m.in. wzorowany na konstantynopolskiej Hagii Sophii meczet Dżuma-Dżami w Eupatorii, zbudowany w 1552 r według projektu największego architekta epoki – sławnego Mirmara Sinana; odległy od niego o kilkadziesiąt metrów prawosławny sobór św. Mikołaja Cudotwórcy z końca XIX w.; ormiańska, wzorowana na najważniejszej świątyni kościoła ormiańskiego, sanktuarium w Eczmiadzynie, cerkiew Surb Ripsime w Jałcie i wiele innych. Sławne są krymskie pałace. Dawna siedziba chanów w Bakczysaraju ze sławną „Fontanną łez”. Letnia siedziba carska – obecnie muzeum – w Liwadii koło Jałty, w której w 1945 r odbyła się Konferencja Jałtańska „Wielkiej Czwórki” i zapadły tragiczne w sutkach decyzje o losie Polski i Europy Wschodniej. A także – znowu wymieniam tylko najważniejsze – pałace: hr. Woroncowa w Ałupce i ks. Jusupowa w Koreizie. Nie brak na półwyspie i innych wartych zwiedzenia muzeów, zwłaszcza Galerii Ajwazowskiego w Teodozji, z dużym zbiorem obrazów tego wielkiego marynisty. Jeżeli dodać do tej listy Wielki Kanion Krymski, Dolinę  Przywidzeń, góry z najwyższym – 1545 m n.p.m. – szczytem Roman Kosz oraz innymi sławnymi: Czatyrdagiem, Demerdżi, Ajudagiem, 6 rezerwatów przyrody oraz wspaniałe parki i ogrody, staje się chyba jasne, że na Krym warto przyjechać już tylko po to, aby go zwiedzić. A przecież jego największym atutem i magnesem są uzdrowiska oraz możliwości wypoczynku nad morzami. Przede wszystkim Czarnym , ale także Azowskim. Na ponad tysiąckilometrowej długości wybrzeży znajduje się 517 km plaż. Zaś najchętniej odwiedzany, osłonięty od północy górami pas nadmorski ma tylko 3 km szerokości. Jak nam powiedział minister uzdrowisk i turystyki ARK Ołeksandr Tarjanik, trwają jeszcze spory, co przede wszystko należy rozwijać: leczenie sanatoryjne czy turystykę. Nadal – podkreślił – ma miejsce ukryta prywatyzacja obiektów, a wiele instytucji ukraińskich i rosyjskich ma swoje sanatoria i domy wypoczynkowe i nie chce się z nimi rozstawać. Od kryzysu walutowego w Rosji w sierpniu 1998 r liczba kuracjuszy i turystów przyjeżdżających na półwysep ustabilizowała się na poziomie 4-4,5 mln. rocznie. Dominują obywatele Ukrainy i Rosji, około 8% stanowią Białorusini, zaś 12% reszta, w tym goście z innych państw poradzieckich oraz około 100 tys. z Europy środkowej i zachodniej. Półwysep – nie licząc Sewastopola – ma do ich dyspozycji około 150 tys. miejsc noclegowych, uwzględniając także te w obozach młodzieżowych, m.in. słynnym Arteku.

Miejsc o różnym standardzie i cenach. Od luksusowych apartamentów w hotelu „Oreanda”  w Jałcie, w cenie w sezonie około tysiąca dolarów za dobę i innych ekskluzywnych hoteli, poprzez świetnie usytuowane nad morzem sanatoria, m.in. Aj-Danił w Gurzufie, ze wszystkimi miejscami sprzedanymi już do połowy września, szybko rozwijającą się bazą prywatną o standardzie europejskim – po obiekty klasy naszych średnich FWP-owskich w latach 70-tych XX w. Można więc przed i po szczycie sezonu wypoczywać i leczyć się po 13-15 $ za dobę bez wyżywienia, czy w tym samym obiekcie � �Palma� w Jałcie, po 20 $ w lipcu i sierpniu, jak i znacznie drożej. Leczenie sanatoryjne stanowi krymską specjalność. Półwysep posiada bowiem 26 miejsc wydobywania leczniczych błot oraz ponad 100 źródeł wód mineralnych o różnym składzie. Pozwała to leczyć schorzenia dróg oddechowych i gruźlicę, narządów ruchu, serca, neurologiczne, kobiece, wzroku, a także równocześnie kilku chorób. Zajmuje się tym ponad 600 placówek sanatoryjnych i leczniczych, z czego część tylko od wiosny do jesieni. Największą renomą cieszy się oczywiście Południowe Wybrzeże, ale dużą także np. Eupatoria na zachodnim, specjalizująca się w leczeniu dzieci. Jest więc w czym wybierać. Organizowaniem turystyki zajmuje się w ARK 629 firm. Od 2000 r stworzono dogodne warunki ( ulgi podatkowe i celne ) dla inwestorów, także zagranicznych, co już przekłada się na rosnące jak grzyby po deszczu nowe obiekty, zwłaszcza… gastronomiczne, ale także pensjonaty i domy wypoczynkowe. 

Bardzo pozytywne zmiany zaszły także w Sewastopolu, który jeszcze kilka lat temu był zamkniętym, prowincjonalnym miastem garnizonowym i portem wojennym, w którym i wokół którego toczył się ostry spór między Ukrainą i Rosją o przyszłość Floty Czarnomorskiej. A mieszkańcy, nawet okolicznych wsi, ale leżących już w Autonomicznej Republice Krym aby tam wjechać, musieli ubiegać się o przepustki. Dziś odnowiony, z rozbudowaną – a tego najbardziej brakowało – bazą gastronomiczną, ale również noclegową Sewastopol, obchodzący w br. 220-lecie istnienia, tętni życiem, pełen jest turystów. Dostępna dla nich jest nawet pobliska Bałakława w której, oprócz ruin twierdzy Czembalo, jeszcze niedawno była podwodna, wykuta w skałach, baza remontowo-zaopatrzeniowa okrętów podwodnych, także atomowych. Krymska  turystyka to nie tylko możliwości zwiedzania, opalania się i kąpieli morskich, ale także jej aktywne formy – do sportów ekstremalnych włącznie. Nie nudzą się więc, o ile dysponują odpowiednią kondycją, umiejętnościami i …zasobnym portfelem, turyści klasyczni: piesi, zmotoryzowani, rowerowi, miłośnicy wycieczek górskich, zabytków, przyrody. Ale także speleolodzy, amatorzy wspinaczki po skałach, lotniarze, zwolennicy nurkowania z akwalungami, jazdy konnej, jachtingu i wycieczek stateczkami żeglugi przybrzeżnej itp. Ostatnio rozwijana jest również turystyka pielgrzymkowa. Tylko jedna z goszczących nas firm, wspomniany „Kandahar” oprócz obszernej oferty wypoczynkowej i sanatoryjnej proponuje 7 różnych, bardzo atrakcyjnych tras wycieczkowych dla grup. Ministerstwo uzdrowisk i turystyki ARK wydało nawet specjalny, bogato ilustrowany informator na temat możliwości uprawiania turystyki ekstremalnej obejmującej m.in. gry wojenne, turystykę podwodną, archeologiczną, a także polowania, wędkarstwo itp. 

Dla amatorów krymskie wina słyną od paru tysiącleci, przecież winnice na półwyspie założyli już antyczni Grecy, a niektóre z nich, i ich gatunki winorośli, m.in. tej, z której wytwarza się słynne wino Czarny Doktor dotrwały do naszych czasów są też trasy winiarskie oraz degustacje w tak znanych wytwórniach jak Massandra, Nowy Świat produkujący wina musujące nie ustępujące jakością francuskim szampanom i według takiej samej technologii, Koktebel dostarczający znakomite brandy konkurujące jakością i smakiem z wieloma francuskimi koniakami, czy symferopolski Dionisos.

Naprawdę powtórzę jeszcze raz – warto pojechać na urlop na Krym. Chociaż turysta musi się tam liczyć także z nieprzyjemnymi zaskoczeniami. Największym mankamentem jest niedobór słodkiej wody ( poza butelkowaną, którą można kupić na każdym kroku w cenach podobnych do polskich ), zwłaszcza w obiektach noclegowych niższych kategorii. Ciepła jest tylko w określonych godzinach, zimną nierzadko wyłącza się od godziny 22.00 do 7.00 rano. Koszmarem bywa załatwianie w nieznanych miejscach potrzeb fizjologicznych. Toalet jest mało, trudno je znaleźć ( czasami pomaga w tym… nos ), stan sanitarny wielu nie nadaje się do opisania. Względnie przyzwoicie jest w płatnych. Trzeci minus Krymu to, jakże dobrze znane nam z ojczyzny, próby obdzierania żywcem ze skóry gości, zwłaszcza w Jałcie. Do piwa w ogródku pod parasolem dolicza się np. 10 hrywien ( samo duże i niezłe piwo kosztuje od 3 do 8 hrywien ) za… muzykę z magnetofonu tylko drażniącą uszy, dodatkowo procent za obsługę itp. Personel i naganiacze przed lokalami zapraszają do nich. Warto jednak przed zamówieniem czegoś sprawdzić w karcie ceny, a także czy doliczane są jeszcze jakieś kwoty. I nie dać się kiwać! Tym, którzy zdecydują się na wypoczynek czy podróż turystyczna na Krymie, a nie muszą jechać tam w szczycie sezonu, radzę wybrać się jesienią nawet w połowie października. Ceny są znacznie niższe, pełno jest tanich owoców, a morze ciepłe i wspaniałe. I koniecznie łączyć wypoczynek ze zwiedzaniem, bo jest czego.

Informacje.
Dokumenty podróży. Obywateli RP nie obowiązują wizy. Po przekroczeniu granicy trzeba zapłacić ubezpieczenie zdrowotne. Wysokość zależy od długości pobytu na Ukrainie, najczęściej 20 hrywien za 10 dni.
Podróż. Z Warszawy do Symferopola kursują bezpośrednie wagony sypialne, podróż trwa jednak prawie 40 godzin. Wygodniej jest dojechać do Lwowa np. autobusem i stamtąd niewiele drożej samolotem. Z Symferopola do Sewastopola przez Bachczysaraju, Eupatorii i ew. Kerczu pociągiem. Na wybrzeże południowe do Ałuszty i Jałty trolejbusem lub autobusem. W inne regiony tylko autobusami.
Ceny. Przeważnie wyższe niż w innych częściach Ukrainy. Artykuły spożywcze ceny podobne jak w Polsce. Droższe są lepsze wędliny i sery żółte oraz artykuły importowane. Tańsze owoce i warzywa. Znacznie tańsze w sklepach i kioskach około 2 UAH za butelkę 0,5 l, około 6 UAH za 2 litrową – krajowe piwo dobrej jakości (drogie importowane) oraz alkohole w ogromnym wyborze, np. 0,5 l ostrej horyłki z percem od 4,5 UAH; 0,7 l znakomitej, 5 gwiazdkowej brandy Koktiebiel ok. 40 UAH, innych firm już od kilkunastu hrywien.
Wymiana walut.1 hrywna to ok. 75 gr. Kantory wymiany na każdym kroku, najpopularniejsze są dolary i euro.
Komunikacja. Miejska niezła poza trolejbusami i autobusami w cenie 50 kop, są dwukrotnie droższe, liczne marszrutki” – mikrobusy jeżdżące jako taksówki zbiorowe. Taksówkarze w Wielkiej Jałcie próbują też zdzierać skórę z sezonowych pasażerów, lepiej więc cenę uzgodnić zanim się wsiądzie. Komunikacja międzymiastowa również jest nie najgorsza, chociaż pociągi, zwłaszcza podmiejskie elektryczki bardzo powolne. Ceny przejazdu na miejscową kieszeń, czyli bardzo umiarkowane.
Muzea. Wstęp do muzeów, zabytków, rezerwatów itp. od kilku do blisko 20 hrywien. Najczęściej 8 lub 12.

 

Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top