KIJÓW – Wspaniałości w zasięgu ręki

Podróżujemy – ci, których na to stać – na wszystkie kontynenty poszukując tam piękna, zabytków, ciekawych ludzi, obyczajów, okazów flory i fauny. Zapominając, lub – dotyczy to zwłaszcza młodego pokolenia – nie wiedząc, że Europa nie kończy się na Bugu.
A na wschód od niego są także miejsca nie tylko warte zobaczenia, ale wręcz fascynujące. Jednym z najwspanialszych z nich jest, liczący już ponad 15 ( tak ! ) wieków Kijów.

Z ponad 2,6 miliona mieszkańców, o pow. 800 km kw., najbardziej zielone miasto wśród europejskich stolic. Przy tym pełne wspaniałych zabytków klasy światowej oraz licznych atrakcji, także dla koneserów. I – wbrew nieprawdziwym opiniom – bezpieczne. Przynajmniej w porównaniu z Warszawą czy innymi dużymi polskimi miastami.

Nie zamierzam ukrywać, że mam do Kijowa stosunek szczególny. Zakochałem się w nim bowiem od pierwszego wejrzenia i miłość ta – chyba z wzajemnością, bo zawsze spotyka mnie tam coś miłego i nowego – trwa od 45 lat, obrastając kontaktami i przyjaźniami. A pierwsze spotkanie z naddnieprzańską stolicą pamiętam tak, jak gdyby miało miejsce wczoraj.

Przyjechaliśmy – uczestnicy taniej wycieczki PTTK na Krym, ze zwiedzaniem po drodze Kijowa – pociągiem gdzieś około trzeciej w nocy. Zanim zakwaterowano nas w szkolnym internacie przy ul. Wołodymirskiej zamienionym na okres wakacyjny na hotel turystyczny, zrobiła się czwarta. Większość grupy poszła spać. Skrzyknąłem jednak parę osób i namówiłem do ruszenia „w miasto”, aby zobaczyć, jak budzi się ono do życia. Poszliśmy „w ciemno” – planów miasta wówczas nie było. Po prostu wychodząc z budynku skręciliśmy w prawo.

Udało się. Po paru minutach byliśmy na placu Sofijskim, koło pomnika Bohdana Chmielnickiego oraz jeszcze sławniejszego Soboru Sofijskiego. Z szarości przedświtu wyłaniała się potężna brama – dzwonnica, za nią kopuły jednej z najwspanialszych budowli Rusi Kijowskiej. Po chwili na złocone kopuły padły pierwsze promienie słońca. Staliśmy oślepieni dosłownie i w przenośni. Później zeszliśmy – Kijów leży na kilku wzgórzach, co dodaje mu dodatkowego uroku – na pryncypialny Chreszczatyk, nazywany wówczas jeszcze z rosyjska Kreszczatikiem, aby z niego wspiąć się na Włodzimierską Górkę pod pomnik wielkiego księcia i świętego Włodzimierza, któremu Ruś zawdzięcza przyjęcie chrześcijaństwa. I stamtąd podziwiać wspaniałą panoramę Dniepru. Późniejsze, już w dzień, zwiedzanie miasta i jego zabytków utrwaliło tylko te pierwsze, poranne wrażenia.

Od tamtej pory bywam w naddnieprzańskiej stolicy systematycznie. Przez prawie 7 lat – od schyłkowych miesięcy istnienia radzieckiego imperium, przez blisko 6 pierwszych lat znowu niepodległej Ukrainy – byłem w Kijowie korespondentem polskiej prasy i radia, co pozwoliło mi poznać miasto gruntownie, o wszystkich porach roku. Także w warunkach życia jego mieszkańców tak trudnych, że aż niewyobrażalnych dla Polaków okresu transformacji. I nabyłem chyba prawo, aby niekiedy mówić trochę żartobliwie: my, kyjanie – my, kijowianie. Kijów jest interesujący o każdej porze roku. Ale szczególnie piękny wiosną. W herbie miasta jest liść kasztana, a piosenka o uroku ukraińskiej stolicy „gdy kwitną kasztany”, rzeczywiście wszechobecne na ulicach, placach i w niezliczonych parkach, przez wiele lat była przebojem. Drugą kijowską specjalnością przyrodniczą jest bez. Ogród Botaniczny Ukraińskiej Akademii Nauk szczyci się podobno jego największą kolekcją na świecie – kilkuset gatunkami i odmianami. Gdy kwitnie w maju, a trwa to 2-3 tygodnie, bo gdy jedne odmiany już więdną, inne dopiero rozwijają się, przyjeżdżają, aby to zobaczyć, tysiące miłośników kwiatów z całego świata. W maju odbywają się także – w ostatni weekend – sławne Dni Kijowa, jedna z imprez, którą warto chociażby raz w życiu zobaczyć, o czym za chwilę.

A to tylko dodatkowe atrakcje.  Bo zobaczenie najciekawszych miejsc ukraińskiej stolicy i jej okolic wymaga co najmniej tygodnia. A przynajmniej paru dni na to, co najcenniejsze. Proponuję więc wspólny spacer. Większość zabytków można bowiem odwiedzić pieszo, do dalszych tylko dojeżdżając. Skupione są one bowiem na prawym, wysokim brzegu Dniepru. Wspomniałem już o Soborze Sofijskim, od dziesięcioleci będącym rezerwatem architektoniczno – historycznym. W obecnym kształcie są to, przynajmniej z zewnątrz, budowle w stylu ukraińskiego baroku. Ale w rdzeniu jest to autentyk z czasów Rusi Kijowskiej, z lat 1017-1031. Ze wspaniałymi, XI – XII – wiecznymi freskami i mozaikami bizantyjskimi, wśród których 6 – metrowa Oranta – Matka Boska z uniesionymi dłońmi należy na najwspanialszych dzieł światowej sztuki sakralnej. To samo można powiedzieć o innej mozaice, także z XI w – Chrystusa Pankratora w kopule Soboru. A przecież mozaik jest tam łącznie 260 m kw., zaś średniowiecznych fresków prawie 3 tys. m. kw.!!!  Interesujące są również inne, także późniejsze, budowle tego zespołu byłego monasteru.

W pobliżu Sofijskiego Soboru, przy ul. Wołodymirskiej znajduje się sławna Złota Brama – Zołotyje Worota, w naszej narodowej legendzie łączone z Bolesławem Chrobrym i jego Szczerbcem. Tyle, że  t a  brama powstała w 12 lat po śmierci pierwszego króla polskiego. A stanowiąc fragment średniowiecznych murów obronnych Kijowa, została w 1982 r obudowana specjalnym pawilonem, rekonstrukcją – przynajmniej taką, jak ją sobie wyobrażali współcześni nam architekci, bo żaden rysunek nie zachował się – pierwotnego wyglądu. Wróćmy jednak na plac Sofijski, bo w jego pobliżu znajduje się parę innych godnych uwagi obiektów. Przede wszystkim wspaniale odbudowany w 2001 roku – wysadzili go w 1937 roku komuniści, bo „psuł widok” na wzniesiony obok gmach KC Komsomołu Ukrainy, obecnie Ministerstwa Spraw Zagranicznych – Monastyr Michajłowski, też z czasów Rusi Kijowskiej. Oraz odległe o kilkaset metrów od niego, fundamenty cerkwi Dziesięcinnej – nazwa pochodzi od dziesięciny płaconej na jej budowę i utrzymanie – przed gmachem Muzeum Historycznego. Cerkiew tę zbudowano w latach 989-996, a zburzyły ją hordy chana Batyja w 1240 roku. Później, w XVII i XIX w powstały na jej miejscu następne cerkwie, ale też nie zachowały się. W 2001 r prezydent Ukrainy podjął decyzję o odbudowie cerkwi Dziesięcinnej  na fundamentach z X wieku i według wyglądu w tamtym okresie – o to łatwiej, gdyż styl architektoniczny Rusi Kijowskiej znany jest z innych zabytków.

O rzut kamieniem od niej znajduje się, niezwykła pod względem architektonicznym, w stylu włoskiego baroku, cerkiew św. Andrzeja – Andrijiwśka cerkwa. A przy niej zaczyna jedna z najsławniejszych starych ulic Kijowa, Andrijiwśkij  uzwiz – Zjazd św. Andrzeja. Ulica artystów i pisarzy – przy niej m.in. mieszkał, dziś jest to muzeum, Michał Bułhakow, autor „Mistrza i Małgorzaty”. Na tej ulicy odbywają się, chociaż zaczynają kilkaset metrów wcześniej, od ul. Wełykoj Żytomirskoj, zaś kończą aż na Podole – w starej dzielnicy naddnieprzańskiej, doroczne targi dzieł sztuki i wyrobów rzemiosła artystycznego oraz pamiątek. Najważniejszy punkt, zawsze bogatego, programu Dni Kijowa organizowanych w każdy ostatni weekend maja. Na ponad 2 km zamkniętych dla ruchu kołowego ulic, rozkładają się – w 6-8 rzędów – artyści i rzemieślnicy, oferując obrazy, rzeźby, ceramikę, artystyczne wyroby z drewna i metalu, biżuterię i tysiące innych przedmiotów. Obok amatorów, którzy mają swoje „pięć minut”, wystawiają swoje dzieła także wybitni twórcy, ściągający na te dwa dni nie tylko z całej Ukrainy. To tam właśnie poznałem i zaprzyjaźniłem się z niezwykłym, zarówno ze względu na artyzm i wykonanie, jak i stosowane technologie, z realną perspektywą światowej kariery artystycznej, młodym rzeźbiarzem Sławikiem Didkowskim, znakomitymi malarzami: Ołeksandrem  Antonowem, ormiańskim, mieszkającym na stałe w Odessie, malarzem Owikiem Zograbyanem, jego znakomita rodaczką z Erewania, odnoszącą duże sukcesy także w USA, Francji i innych krajach, niezwykle utalentowaną malarką Gulnarą Saribekyan i wieloma innymi.

Wspomniany Podół – dzielnica naddnieprzańska – był dolnym miastem – osadą rzemieślniczą już w czasach Rusi Kijowskiej. To tam zbudowano, w 945 r., pierwszą świątynię chrześcijańską prawdopodobnie na całej Rusi, jeszcze przed jej chrztem w 988 roku – Swjato Ilińśkyj Chram. Według przekazów w płynącym obok niej Dnieprze odbył się, w tym samym 988 roku, w którym książę Włodzimierz przyjął chrzest w Chersonezie na Krymie, pierwszy chrzest mieszkańców Kijowa. Fakt zawarcia w tej świątyni, w roku 945, umowy między księciem Igorem Rurykowiczem i cesarzem bizantyjskim Romanem, przypomina tablica na ścianie obecnej (pierwsza, drewniana, padła ofiarą najazdów mongolskich) cerkwi z 1692 r. W jej pobliżu godnych uwagi jest także kilka innych zabytkowych świątyń, poczynając od czasów Rusi Kijowskiej, a także budowli świeckich. M.in. dom, w którym na początku XVIII wieku, w okresie wojny ze Szwecją, mieszkał car Piotr I Wielki.

Trzy pozostałe, najważniejsze obiekty najstarszej architektury kijowskiej, znajdują się poza ścisłym centrum miasta, chociaż w niewielkiej od niego odległości. Jednym z nich jest sławna Ławra Pieczerska. Zespół 50 budowli i obiektów sakralnych i świeckich na wysokiej skarpie nad Dnieprem. Duża jego część stanowi Rezerwat Architektoniczno – Historyczny, ale jest także monastyr i obiekty sakralne należące do Cerkwi prawosławnej. Wspaniała jest w Ławrze Troicka Cerkiew Nadbramna z 1108 roku.  Również z XII w. cerkiew Spasa (Zbawiciela) na Berestowie, m.in. z grobowcem założyciela Moskwy, ks. Jurija Dołgorukiego. I odbudowany – wysadzony został i uległ niemal kompletnemu zniszczeniu w 1941 r., zachowane fragmenty oglądałem przez parę dziesięcioleci –   XI-wieczny Sobór Uspieński. A także budowle barokowe, wśród nich Wielka Dzwonnica i Refektarz. Oczywiście również sławne pieczary – Bliskie i Dalekie, ze zmumifikowanymi zwłokami mnichów. No i muzea. Zwłaszcza Istorycznych Kosztownostiej – skarbiec wyrobów złotniczych, wśród nich wykopalisk ze scytyjskich kurhanów (VI w), dzieł sakralnych, antycznych, brązowych waz greckich ( V w. p.n.e. ) itp. A dla miłośników teatru i poloników – Teatralne, z licznymi pamiątkami z polskich teatrów lwowskich.

Kolejny zespół architektoniczny sięgający czasów Rusi Kijowskiej, to Monastyr Wydubyćkyj. Zobaczenie go warto połączyć z wizytą we wspomnianym już, interesującym nie tylko gdy kwitną bzy, Ogrodzie Botanicznym UAN, gdyż znajduje się w jego pobliżu. Sobór w tym zespole powstał w XI w, zaś w 1116 roku ihumen (przeor ) Sylwester napisał tam jedną z redakcji najsłynniejszej staroruskiej kroniki – „Powiesti wremiennych let”. Warte zobaczenia są także inne klasztorne budowle w stylu ukraińskiego baroku. Oprócz już wymienionych, perłą staroruskiej architektury i sztuki jest również Kiriłłowska Cerkwa – cerkiew św. Cyryla, też leżąca na uboczu głównych turystycznych szlaków, ale osiągalna z centrum Kijowa w ciągu kilkunastu – kilkudziesięciu minut. W tym zabytku z XII w. – rodowego monastyru, a zarazem nekropolii czernihowskich książąt Olegowiczów, zachowało się m.in. około 800 m. kw. XII – wiecznych fresków.

Są w Kijowie i inne, szalenie ciekawe, chociaż późniejsze obiekty. W centrum miasta, w pobliżu placu Lwowskiego dwa interesujące XIX – wieczne klasztory: Pokrowski i Mykołaiwśky, zaś przy jednej z pryncypialnych ulic – Prospekcie Szewczenki, niemal vis a vis malowniczo położonego Uniwersyteckiego Ogrodu Botanicznego, także XIX – wieczny katedralny Sobór Wołodymirśki, sławny z fresków m.in. znakomitych malarzy rosyjskich W. Wasniecowa, M. Wrubla i M. Niestierowa. Nie brak w ukraińskiej stolicy również godnych uwagi budowli świeckich, że wymienię Twierdzę Peczerską, Operę, teatry, pałace oraz ulic i placów z zabytkowymi domami z przełomu XIX i XX wieku. A także terenów zielonych, łącznie z pobliską Puszczą Wodicą, do której dojeżdża się… miejskim tramwajem. Zapewniam więc tych, którzy nigdy jeszcze nie byli w Kijowie, że wart jest on przez nich „odkrycia”. To naprawdę jedno z najciekawszych i najpiękniejszych dużych miast europejskich. Do którego, nawet po wprowadzeniu wiz dla obywateli Ukrainy, obywatele RP nadal jeździć będą bez nich.

Informacje.

Dojazd. Najwygodniej samolotem polskim lub ukraińskim. Lot trwa około półtorej godziny. Ale znacznie taniej pociągiem. Są dwa bezpośrednie codziennie z Warszawy, do jednego z nich dołączane są także wagony ze Szczecina przez Poznań oraz jeden z Wrocławia przez Kraków. Podróż z Warszawy dziennym trwa 16 godzin, nocnym – dłuższą trasą, m.in. przez Berdyczów, 18,5 godziny. Można też wybrać się samochodem, gdyż szosy na tej trasie są lepsze niż w Polsce.

Przepisy graniczne. Polacy jeżdżą bez wiz. Obowiązuje wypełnienie formularza przekroczenia granicy, który obecnie zwalnia od obowiązku meldowania się w OWIR, np. w przypadku korzystania z gościnności znajomych lub przygodnej kwatery. Uwaga! Odcinek tego formularza koniecznie należy posiadać – i oddać – przy wyjeździe z Ukrainy. Obowiązuje też ubezpieczenie się, na granicy, po jej przekroczeniu, od następstw nieszczęśliwych wypadków i nagłych chorób, niezależnie od ew. posiadania ubezpieczenia zagranicznego. Cena jest raczej symboliczna, zależna od długości pobytu.

Noclegi. Hotele są dosyć drogie, ale nie brak ofert tanich noclegów w kwaterach. Warto jednak je sprawdzić przed podjęciem decyzji.

Komunikacja miejska. Dobra i bardzo tania. Są 3 linie metra, autobusy, trolejbusy i tramwaje. A także tzw. „marszrutki” – mikrobusy przeważnie dublujące trasy autobusowe lub trolejbusowe, ale zatrzymujące się w miejscu dogodnym dla pasażera. Koszt takiego przejazdu – około jednej trzeciej ceny biletu komunikacji miejskiej w Polsce.

Ceny artykułów spożywczych zbliżone do polskich, niektóre tańsze. Bardzo tanie, na ogół wysokiej jakości i w dużym wyborze, krajowe alkohole.

Ambasada RP. Ul. Jarosławiw Wał 12, tel. 22-90-453, 22-43-283, 22-46-308.

Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top