Korsyka – wyspa piękna

Malownicze zatoki, kwitnące kwiaty, buchająca zewsząd zieleń, góry schodzące wprost do morza, czerwone dachy domów, małe kościoły to Korsyka – najbardziej chyba zielona z wysp Morza Śródziemnego. Francuzi nazywają ją „Piękną Wyspą”. I mają rację. Każdy jej skrawek zasługuje na takie miano.

Najbardziej znanym Korsykaninem był Napoleon Bonaparte. Przypominają o tym ulice, place, parki, hotele nazwane jego imieniem, pomniki i wizerunki. Znawcy wyspy twierdzą jednak, że ta pamięć Korsykanów o swym bohaterze jest trochę pod turystów. Tak naprawdę, mieszkańcy wyspy nie wybaczyli ponoć nigdy Napoleonowi tego, iż jako cesarz nie odwiedził swych rodzinnych stron.

Turyści przybywający na Korsykę szukają tu przede wszystkim pięknych krajobrazów, piaszczystych plaż i malowniczych szlaków górskich, a nie śladów napoleońskich stóp.

Wyspa o powierzchni blisko 9 tysięcy km kw. ma tysiąckilometrowe wybrzeże, które zaskakuje różnorodnością. W jednym miejscu skały topią się w wodzie, w innym tworzą malownicze zatoczki z mikroskopijnymi plażami osłoniętymi od wiatru i wścibskich oczu, by później przejść w szerokie, żółte połacie piachu graniczące z parkami porośniętymi zarówno znanymi nam drzewami iglastymi jak i egzotycznymi palmami. Leżąc na piasku pod palmą można jednocześnie oglądać na horyzoncie szczyty gór pokryte śniegiem. Tajemniczości dodają wybrzeżu stare wieże strażnicze, baszty i cytadele usiane wokół całej wyspy. Zbudowano je, by bronić i ostrzegać mieszkańców przed najazdem Afrykanów.

Mieszkańcy wyspy zawsze dążyli do niepodległości. Ich kraj przechodził z rąk do rąk, aż do czasu, gdy na politycznej arenie nie pojawił się Pascal Paoli. Pod jego przewodnictwem zwołano w 1755 roku Zgromadzenie Narodowe, które opracowało i uchwaliło najbardziej demokratyczną konstytucję w ówczesnej Europie. Stolicą Korsyki zostało leżące w głębi wyspy miasto Corte. Ustanowiono system prawny, który miał zastąpić obowiązujące od wieków prawo wendetty. Na Korsyce prawo to było bowiem niezwykle brutalne. Za krzywdę mściły się nie tylko rodziny, ale i całe wioski. Bitwy czy wręcz wojny między sąsiednimi miejscowościami prowadziły niekiedy do całkowitej ich zagłady.

Niepodległość nie trwała długo. W 1768 roku Genua, która utraciła kontrolę nad Korsyką, przekazała ją swemu sprzymierzeńcowi, królowi Francji, Ludwikowi XV. W rok później oddziały króla rozgromiły armię Paoliego i trwające do dziś panowanie na wyspie rozpoczęła Francja.

Wielu mieszkańców nie może pogodzić się z tym, iż Korsyka nie jest samodzielnym państwem. Napisy przy drogach, na sklepach najczęściej pojawiają się w dwóch językach: francuskim i korsykańskim. Wiele z francuskich napisów jest zamazane czy wydrapane. Inicjały partii FLNC (Front de Liberation Nationale de la Corse) widnieją wszędzie – na skałach, ogrodzeniach, murach. Jest to partia, która, nie przebierając w środkach, walczy o odzyskanie przez wyspę niepodległości.

Pierwsze zetknięcie z wyspą, dla przybywających tu drogą morską, następuje w Bastii, która jest centrum handlowym i finansowym Korsyki. Najpiękniejszym miejscem miasta jest ciągnący się kilkaset metrów porośnięty palmami i platanami place Saint- Nicolas. Przechadzając się po nim można pokibicować grającym w boules (metalowe kule), pooglądać wystawy sklepowe, czy odpocząć w którejś z licznych kawiarni. W Bastii warto obejrzeć też dzielnicę kamienic z XVIII wieku – Terra Vecchia, z wąskimi uliczkami i wyniosłymi rezydencjami. Tu, podobnie jak w innych miastach, znajduje się również cytadela zbudowana przez genueńczyków w XV-XVII wieku.

Ajaccio to miasto, w którym urodził się Napoleon Bonaparte. Jak można się domyślać, znajduje się tu niezliczona ilość posągów Napoleona, a także muzeum mieszczące się w domu, w którym bohater się urodził. Charakterystycznym dla Ajaccio jest 12-kilometrowy skalisty cypel Pointe de la Parata. Stąd, spod XVII-wiecznej genueńskiej wieży strażniczej, można podziwiać najpiękniejsze na Korsyce zachody Słońca.

Najciekawsze były dla mnie maleńkie miasteczka ukryte pomiędzy morzem a górami. Aby do nich dotrzeć, trzeba niejednokrotnie pokonać dziesiątki kilometrów serpentynowej trasy. Z okien autobusu można obserwować pojawiające się, to znowu znikające za wzgórzami wioski, miasteczka, polany, doliny, zatoki i turkusowe morze, czy maleńkie jeziorka.

Takim miejscem jest na przykład liczące niewiele ponad dwa tysiące mieszkańców Ille Rousse. Tu życie toczy się bardzo spokojnie. Każdego ranka do jednej z licznych kawiarni w centrum przychodzą mieszkańcy, by wypić małą czarną i poczytać gazetę, jednocześnie wymieniając poglądy na temat polityki czy zwyczajnie plotkując. W samym środku centralnego placu góruje pomnik Pascala Paoli, który założył miasto w 1758 roku. Oczywiście, jak przystało na miejscowość nadmorską, znajduje się tu baszta oraz latarnia morska, z której roztacza się widok na pobliskie wysepki.

Kilkadziesiąt kilometrów od Ille Rousse, wciśnięta pomiędzy potężne, czerwone, granitowe skały, zachwyca swym urokiem osada Porto. Miejsce to upodobali sobie szczególnie właściciele jachtów, którzy niedaleko mają swoją przystań. Krótki szlak z drogi, przy której znajduje się mnóstwo hotelików i restauracji, prowadzi do wieży genueńskiej, z której można oglądać całą okolicę. Piasek plaży jest tu gruby i szary, ale urok miejsca rekompensuje wszystko. Niedaleko małego portu rosną setki eukaliptusów tworzących uroczy gaj.

Najsłynniejszymi drzewami Korsyki nie są jednak eukaliptusy lecz kasztanowce. Z jego owoców kiedyś przygotowywano większość posiłków – od chleba, po zupy, sosy i ciastka. Obecnie mączki kasztanowej używa się jedynie do wypieku ciastek. Karmi się też nią świnie, które, ponoć właśnie dlatego, słyną z wyśmienitego mięsa.

W mniejszych miasteczkach mieszkańcy kultywują dawne tradycje, są bardzo pobożni, wspólnie obchodzą duże święta. W Sartene na przykład, w przeddzień Wielkiego Piątku, odprawiany jest stary rytuał zwany Procession du Catenacciu. W tej barwnej inscenizacji Męki Pańskiej, skuty w łańcuchy bosy pokutnik ubrany w czerwoną szatę i kaptur, z ciężkim łańcuchem przykutym do nogi, dźwiga przez miasto olbrzymi krzyż. Za nim idzie procesja innych pokutników, duchowieństwo i miejscowi notable. Wśród dźwięku uderzającego o bruk łańcucha, podekscytowani, choć skupieni ludzie przypatrują się widowisku. Oczywiście, wszystkich najbardziej interesuje osoba niosąca krzyż, wybrana przez proboszcza spośród wiernych pragnących odpokutować za ciężkie grzechy.

Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top