CZECHY: ATRAKCJE MORAW I JESIONIKÓW

Środkowe Morawy oraz Jesionki były głównym celem kolejnej w br. dziennikarskiej międzynarodowej podróży studyjnej zorganizowanej przez Czech Tourism. W blisko 20-osobowej grupie dominowali Hiszpanie z różnych miast i regionów tego kraju. Była również szóstka dziennikarzy polskich: z Gdyni, Poznania i Warszawy oraz trójka Słowaków z Bratysławy. Program, tradycyjnie już, rozpoczął się w Pradze, gdzie gospodarze tym razem zaproponowali poznawanie miejsc w których kręcono popularne filmy. Spacer rozpoczęliśmy z klasztoru na Strahowie, który posłużył jako tło niektórych scen filmu „Amadeusz” o Wolfgangu Amadeuszu Mozarcie.

Później przeszliśmy historycznym szlakiem do praskiego Hradu – zamku, zatrzymując się m.in. przy Lorecie i kilku innych miejscach na tej pięknej trasie, w których toczyła się częściowo akcja jednej z wersji „Trzech Muszkieterów”.

Przez parę chwil byliśmy na terenie zamku, koło katedry św. Wita, w słynnej, niedawno odrestaurowanej, Złotej Uliczce oraz innych miejscach tego wspaniałego zespołu.

Zrobił on duże wrażenie zwłaszcza na Hiszpanach, którzy w Pradze byli po raz pierwszy. Następnie kontynuowaliśmy wycieczkę przez Małą Stranę uwiecznioną m.in. w „Szwejku”.

 

UROKI PRASKIEJ STARÓWKI

 

A następnie przez Most Karola i dalej aż do Rynku Staromiejskiego. Po kolacji w stylowej restauracji „U Mlynaře” na Małej Stranie odbyła się druga, tym razem w nocnej scenerii, wycieczka szlakiem praskich legend i wydarzeń niesamowitych.

Ponieważ program ten poznałem już podczas poprzedniej podróży studyjnej dwa tygodnie wcześniej, postanowiłem na własną rękę obejrzeć w nocnym oświetleniu moje ulubione miejsca praskiej Starówki.

Uczestnicy tego nocnego spaceru potwierdzili jednak moje wrażenia z jego poprzedniej wersji. Uznali, że zainteresować może on tylko dzieci i młodzież.

Przy czym program ten, ich zdaniem, jest technicznie niedopracowany. Drugiego dnia Press Tripu pojechaliśmy na Morawy Środkowe.

Zatrzymując się w miasteczku Lostice, gdzie znajduje się muzeum słynnych ołomunieckich twarożków, uznanych w Unii Europejskiej za produkt regionalny, oznaczany znakiem CHOG. Znajduje się ono w starej wytworni tych serków, tuż obok rynku.

Po raz pierwszy otwarto je w 1994 roku, a następnie obecne, jako nowe, 26.6.2014 roku. Ekspozycja przedstawia w sposób ciekawy historię, od 1876 r. gdy powstał zakład, ołomunieckich twarożków i ich producentów, rodu Wesselów.

 

OŁOMUNIECKIE TWAROŻKI…

 

A także zabytkowe i współczesne narzędzia, sprzęty, urządzenia i maszyny służące do ich wyrobu i formowania. Na drugim piętrze znajduje się dawna pracownia kolejnego właściciela, Karla Pivnego, który wszedł do rodziny założycieli wytwórni. W otrzymanym folderze wyczytałem, że twarożki ołomunieckie są jedynym pierwotnym tylko czeskim serkiem.

O wysokich walorach smakowych – produkowane są z mleka krowiego w 30 odmianach, z których kilka mogliśmy skosztować, a także odżywczych oraz zapachu. Pierwsza wzmianka o tych twarożkach pochodzi z XV wieku. I od tamtego czasu stanowią one ważną część narodowej kuchni.

Jest to naturalny miękki ser dojrzewający pod warstwą mazi, z niepowtarzalnym delikatnie pikantnym smakiem. Produkowany jest bez jakiegokolwiek dodatku chemicznego.

Serki te mogą być przyrządzane na 120 różnych sposobów według przepisów oraz fantazji smakoszy i kucharzy.

Jeden z uczestników tej podróży studyjnej, dziennikarz hiszpański, okazał się 40.000-nym zwiedzającym muzeum.

Udekorowany został więc pamiątkową szarfą, w prezencie otrzymał zestaw wyrobów zakładu. Przy muzeum jest sklep z pełną gamą jego wyrobów.

 

… I SŁONO – PIKANTNE TORTY

 

W miasteczku znajduje się też kilka cukierni w których wytwarzane są ciastka, torty i inne wyroby cukiernicze oparte na ołomunieckich twarożkach. Przy czym równolegle w tradycyjnych wersjach słodkich oraz słonych i pikantnych. Te drugie mają niekiedy zaskakujący smak i cieszą się znacznym powodzeniem.

Zwłaszcza wśród osób nie przepadających za słodyczami. Drugim celem tego dnia podróży był 100-tysięczny Ołomuniec, jedno z najpiękniejszych, bogatych w zabytki miast czeskich. Napiszę o nim i jego atrakcjach osobno. Ograniczając się na razie do wspomnienia, że zwiedziliśmy jego historyczną część, a także pałac arcybiskupi, katedrę i muzeum archidiecezjalne ze wspaniałymi zbiorami.

Ukoronowaniem dnia była kolacja w regionalnej restauracji morawskiej na Placu Górnym, koło ratusza.

Z jedną z najlepszych kuchni, jaką miałem możność poznać w Czechach w ciągu wielu już dziesiątków lat bywania w nich.

Ogromnym wyborem dań szybko i sprawnie podawanych przez znakomitych kelnerów co, niestety jest w kraju naszych południowych sąsiadów raczej wyjątkiem niż regułą.

 

 

SVATÝ KOPEČEK I ZWIEDZANIE ZAMKU Z… LATARKĄ

 

Chociaż kuchnia i w innych lokalach przeważnie jest bardzo smaczna. Zwłaszcza oparta na mięsie wieprzowym. Kolejne dwa noclegi, ku naszemu zaskoczeniu, mieliśmy w hotelu Best Western Pracharna. Dobrym, tyle, że odległym od miasta o 5 km, bez żadnego transportu publicznego.

A więc i możliwości samodzielnego poznawania – i fotografowania Ołomuńca w nocy, czy rano. Program trzeciego dnia podróży okazał się nie mniej intensywny niż drugiego. Najpierw pojechaliśmy do bazyliki mniejszej na Świętym Kopczyku (lub wzgórzu) – Svatý Kopeček.

Znakomitego zabytku architektury barokowej, szczycącego się wizytą Jana Pawła II, który podniósł ten kościół do rangi bazyliki. Zasługuje on, oczywiście, podobnie jak i niektóre inne zabytki odwiedzone przez nas, na osobne opisanie, co obiecuję wkrótce. Należy do nich zamek Bouzov z rodowodem od 1317 roku i ciekawą historią.

A także zamek z XVI wieku w Velkych Losinach, do którego, zgodnie z programem, dotarliśmy tuż przed zmrokiem. A ponieważ nie ma on oświetlenia, wnętrza oglądaliśmy niemal po ciemku, patrząc na cenne eksponaty sprzed wieków oświetlane tylko latarką przewodnika. 

 

JAK SIĘ CZERPIE PAPIER ?

 

To, niestety, kolejny przykład, jak wygląda niekiedy poznawanie przez zagranicznych dziennikarzy atrakcji kraju przygotowywane przez niekompetentnych ludzi. Tego dnia był jeszcze krótki postój na obiad w mieście Šumperk. A także pobyt w innych obiektach we wspomnianych Velkych Losinach, położonych już w Jesionkach.

Znajduje się w nich m.in. Ręczna Papiernia i Muzeum Papieru. Byłem w nich już przed kilku laty, ale z przyjemnością zwiedziłem je ponownie. Jest to bowiem manufaktura o bogatej przeszłości, w której (nadal !) wyrabia się papier bez przerwy od roku 1596.

W muzeum, w przejrzystej ekspozycji, obejrzeć można stare narzędzia, sprzęty i maszyny używane do wyrabiania wysokiej jakości papieru. I w ogóle trochę poznać historię papieru oraz jego zastosowania nie tylko w Czechach.

Część produkcyjna przystosowana do zwiedzania pozwala poznać proces produkcji papieru, zaopatrywania go w znaki wodne, gładzenia, gdy taki, a nie naturalnie szorstki, potrzebny jest klientom, cięcia na arkusze itp. W sobotę popołudniu, gdy byliśmy tam, załoga już nie pracowała. Ale jedna z pracownic demonstrowała nam główne etapy produkcji papieru.

 

THERME LOSINY

 

Od czerpania jego masy z kadzi – stąd nazwa papier czerpany – sitami. Poprzez formowanie arkuszy, przekładanie ich kawałkami filcu, aby pozbyć się z nich resztek wody, aż po formowanie ryz papieru na sprzedaż. Dodatkową atrakcją w Velkych Losinach była wizyta w tamtejszym Aquaparku z wodami termalnymi.

Jeszcze chyba częściowo budowanym lub rozbudowywanym, o ile można to było dostrzec w ciemnościach, gdyż oświetlenie drogi trudno uznać za zadawalające. Z fatalnym dojściem, bo pod samą placówkę nie można podjechać, a do parkingu jest spory kawał drogi.

W piętrowym obiekcie jest kilka basenów – także jeden zewnętrzny – zarówno relaksacyjnych jak i leczniczy bądź dla dzieci. Oczywiście zjeżdżalnia i kilka saun, ponadto jaskinia i jaskinia lodowa, „dzika rzeka”, salony wellness, masażu, restauracja i apartamenty dzienne.

Wątpię jednak aby Aquapark ten zainteresował turystów polskich. Mają bowiem spory wybór podobnych lub lepszych u siebie, lub znacznie bliżej granicy w Czechach i na Słowacji. Czy zaś ceny są atrakcyjne, niech każdy oceni sam. Trzygodzinny bilet od poniedziałku do czwartku kosztuje, w przeliczeniu 42 zł.

 

PONOWNIE W PRADZE

 

Każda dodatkowa godzina 8 zł, a cały dzień 67 zł. Od piątku do niedzieli odpowiednio 47, też 8 i 73 zł cały dzień. Są zniżki dla dzieci, studentów i seniorów oraz dopłaty 17 zł do saun. A także dopłaty 34 zł do tzw. ceremoniałów w saunach: fińskiej i parowej. Wypożyczenie szlafroka kosztuje 13, a ręcznika lub prześcieradła 4 zł.

Po kolacji w restauracji przy Papierni ponad godzinę wracaliśmy do hotelu w Ołomuńcu. Ostatni dzień tego Press Tripu przeznaczony był już tylko na powrót do Pragi, gdyż jego uczestnicy mieli bardzo różne godziny odlotów.

W naszym przypadku, dziennikarzy polskich, odlatujących ostatnim samolotem, starczyło jeszcze trochę czasu na popołudniowy i wieczorny spacer po zabytkowych częściach czeskiej stolicy. A je można z zainteresowaniem oglądać praktycznie bez końca o każdej porze roku. Byle tylko nie padało.

Ale pod tym względem dopisało nam szczęście. W sumie więc, mimo wspomnianych, i litościwie pominiętych, mankamentów, był to wyjazd udany wzbogacający naszą wiedzę o turystycznych atrakcjach sąsiadów. Bardziej szczegółowe relacje z tej podróży o najważniejszych zabytkach w których byliśmy napiszę już wkrótce.

 

Zdjęcia autora

Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top