
Samolotem 25 minut lotu. Autobusem co najmniej 7 godzin. Autokarem turystycznym nieco krócej. O pociąg lepiej nie pytać. To jeden z najwolniejszych i najmniej pewnych środków transportu pasażerskiego w Birmie. Ale jest jeszcze droga wodna. Rejsy po rzece Irawadi (Ayeyarwady).
Najdłuższej – 2150 km – w kraju i jego najważniejszej od wieków śródlądowej arterii komunikacyjnej. Irawadi wypływa w południowo – wschodniej Wyżynie Tybetańskiej w Chinach i po pokonaniu blisko 3 tys. km drogi na południe, wpada do Morza Andamańskiego, części Oceanu Indyjskiego.

Z wyjątkiem aktualnej, od 2005 roku, Nay Pyi Taw położonej około 80 km w linii prostej od jej nurtu. Irawadi jest nie tylko wodnym szlakiem towarowym, ale również pasażerskim. W tym turystycznym. Kursują po niej także, chociaż nieliczne, duże jednostki. Za najlepszą uchodzi „Road to Mandalay” – „Droga do Mandalay”.

Przystań rzeczna w Mandalaj z której wyruszamy, jest więcej niż prymitywna. Pora deszczowa minęła już dosyć dawno. I chociaż do szczytu suchej pozostało jeszcze trochę czasu, poziom wody nie jest zbyt wysoki. Do zacumowanego przy brzegu w drugiej linii stateczku schodzimy dosyć stromymi schodami na skarpie, a następnie przez jakiś stateczek wchodzimy po prymitywnych, drewnianych deskach udających trapy, na właściwy pokład.

W promieniach porannego, ostrego słońca coraz wyraźniej lśnią złote stupy i kopuły pagód Wzgórza Mandalay na lewym, wschodnim brzegu rzeki. Po kilkudziesięciu minutach pojawiają się w oddali kolejne. To Amarapura, przedostatnia stolica królewska, w której byłem dwa dni wcześniej. Stupy i pagody w zasięgu wzroku wydają się być wszędzie.

Wspinają się na zielone wzgórza, wychylają swoje wieże i kopuły spoza ich grzbietów oraz krawędzi. Mijamy Saigaing, jedno z głównych w Birmie centrów buddyzmu.
Nad rzeką, ale także w sąsiednich dolinach, znajduje się kilkaset klasztorów, pagód, stup oraz budynków mieszkalnych. Niektóre stoją niemal nad nurtem, na dosyć wysokich o tej porze roku skarpach.
Inne w odległości nawet paru kilometrów. Widzę klasztory obudowane murami, ale także budowle i ich zespoły dostępne ze wszystkich stron. W Saigaing również już byłem, przynajmniej w kilku zabytkach. Dopiero jednak od strony rzeki widać, jak rozległe i piękne jest to miejsce. Przy brzegu cumują stateczki towarowe i pasażerskie, niezliczone łodzie oraz promy.

Przepływamy pod, chyba co najmniej dwukilometrowej – z poziomu wody niefachowym okiem nie jestem w stanie jej ocenić – długości żelaznym mostem Inwa Tada. Jeszcze niedawno był on jedynym na całej birmańskiej długości rzeki łączącym jej brzegi. Ale po kilkudziesięciu minutach mijamy kolejny, wyraźnie nowy, stojący na masywnych, ceglastego koloru betonowych podporach wbitych w dno.

Różnego rodzaju statki i stateczki przewożą towary. Monotonię rejsu przerywa obiad na dolnym pokładzie, a także mijanie ujścia rzeki Chindwinn, prawego dopływu Irawadi, również dosyć szerokiej. Po kolejnej chyba godzinie – rejs jest także dniem wypoczynku po serii dużych wrażeń w tym kraju oraz przed ich kolejną dawką, nie patrzę więc na zegarek – na prawym brzegu pojawia się miasto Pakokku.

Dotarliśmy do nadrzecznej części Równiny Dwóch Tysięcy Pagód na lewym, wschodnim brzegu Irawadi. Mijamy Nyaung U, jedno z miejsc w okolicach Paganu oraz aktualne centrum regionu, którego zwiedzanie mam w planie. Niespełna 3 kilometry dalej na południowy – zachód zaczyna się Stary Pagan. Jedno z najważniejszych zabytkowych miast w Birmie i jej średniowieczna stolica.

Trochę krzątających się ludzi, jakiś trójkołowiec czekający na potencjalnych pasażerów. Dobijamy do przystani. Jest równie, a może jeszcze bardziej prymitywna, niż w Mandalaj.
Na brzeg, znowu przez jakąś mniejszą łódź, schodzimy po wąskiej, chyboczącej się desce. Natychmiast otacza nas grono dziewcząt i kobiet oferujących bransolety z laki, jakieś szale i inne upominki.

Nasz hotel znajduje się w niej. Pięknie położony na wysokim brzegu rzeki, w zieleni – także wysokich, starych drzew, z dobrą infrastrukturą, m.in. basenem i ładnymi bungalowami, jest oazą nowoczesności. Za bramą której jest inny świat. Odległy o stulecia.
Ale jestem w Paganie (Baganie, Puganie). Mieście o wielowiekowej historii, centrum zabytkowego regionu, dla którego konkurencją może być nie tylko w Azji kambodżańska Angkor.

A około 200 stanowią zabytki wysokiej klasy. Zobaczenie z bliska wszystkich wymagałoby jednak tygodni, a nawet miesięcy. Dzieje tego niezwykłego miasta giną w mrokach dziejów. Wiadomo, że ludzie osiedlali się tu już w II w n.e. Według przekazów to władca ludu Pyu przybył z nim na to miejsce, które stało się jego stolicą od 5 do 9 wieku.
Mury miejskie wzniesione zostały do roku 849 podczas panowania króla Pyinbya. Ale do historii i w „złoty wiek” wprowadził Pagan dopiero król Anawratha. Podobno 42. władca dynastii pagańskiej, który wstąpił na tron w roku 1044. I od tego czasu są o nim pisane wzmianki. Pyinbya zjednoczył kraj, przyjął i wprowadził buddyzm therawada.

Z których w różnym stanie przetrwało, jak już wspomniałem, ponad 4000. Odmiennie niż państwo, w którym je zbudowano. Jego wydatki na te budowle przekroczyły możliwości gospodarcze i wytrzymałość ludności, powodując osłabienie kraju. A druzgocący cios zadały mu w 1287 roku hordy mongolskiego chana Kubilaja. Wiadomo, że do Paganu dotarł w 1298 roku Marco Polo.
Później został ono opuszczony i przez kilka wieków było o nim głucho. Pierwsze zjednoczone birmańskie królestwo rozpadło się na kilka małych państewek. Drugim w kolei bardziej znaczącym stało się – od 1531 roku, ze stolicą w założona w 1364 roku mieście Awa (Inwa) w pobliżu obecnego miasta Mandalaj. Po jej zajęciu przez Monów w 1752 roku, w trzy lata później powstało trzecie państwo birmańskie – w Shwebo.

Wspaniałe, opuszczone gdzieś w północnej części kraju średniowieczne budowle, stosunkowo późno wzbudziły zainteresowanie podróżników i naukowców. Drugi po chanie Kubilaju cios Paganowi zadało silne trzęsienie ziemi w roku 1975. Wiele zabytkowych budowli legło w gruzach, ale uszkodzone zaczęto odbudowywać i remontować, co trwa zresztą jeszcze nadal.

Przenosząc ich na pusty teren, 5 km dalej na południe. W ten sposób powstała wieś Nowy Pagan. Stary Pagan, a także położone o 3 km na północ od niego wspomniane już Nyaung U będące obecnie głównym ośrodkiem całej równiny oraz w ich okolicach, znajdują się najcenniejsze zabytki. Ale o nich napiszę już w następnym reportażu.
Zdjęcia autora