UKRAINA: KIJÓW 2016 – 25 LAT PRZEMIAN W NIEPODLEGŁYM KRAJU (1)

Setki nowych gmachów użytku publicznego i biznesowych oraz budynków mieszkalnych. Niezliczone odnowione zabytki i wyremontowane ulice oraz zmiany w sieci handlowej i usługowej ich parterów. Liczne zmiany nazw ulic i placów. Usunięte po-komunistyczne pomniki oraz ustawione nowe. Tętniąca życiem wielka, 4-milionowa stolica europejskiego kraju będącego faktycznie w stanie wojny z sąsiadem z północy i wschodu. Nadal niezadowalający stan transportu publicznego oraz zubożenie znacznej części mieszkańców ale ulice zapchane, zwłaszcza w godzinach szczytów, nowoczesnymi i drogimi samochodami osobowymi.

 

To najbardziej rzucające się w oczy zmiany, jakie zastaję w Kijowie po nieobecności w nim od pięciu lat – pierwszej tak długiej przerwie od ponad ćwierćwiecza. W mieście, które znam i kocham od niemal sześciu dekad oraz uważam za tak mi bliskie, że podobnie jak jego starzy mieszkańcy mówię, trochę na wyrost, „My, Kyjanie” – my, kijowianie.

Oczarowało mnie ono już podczas pierwszego tu, turystycznego przyjazdu w 1958 roku. Później były następne, reporterskie pobyty w latach 60-70-tych oraz szczególnie dla mnie ważna praca korespondenta polskiej prasy w okresie ostatnich miesięcy istnienia sowieckiego Imperium Zła oraz pierwszych sześciu lat Samostijnej (Niepodległej) Ukrainy: 1991-1997.

 

MIASTO KLASZTORÓW, SOBORÓW, CERKWI…

 

Towarzyszyłem więc krajowi naszych wschodnich sąsiadów i jego stolicy również w bardzo trudnych, jak i obecne, chociaż pokojowych, latach tworzenia się nowej państwowości oraz przemian politycznych, gospodarczych i społecznych. A później przyjeżdżałem wielokrotnie na parotygodniowe pobyty. Bo pozostawiłem tu serdecznych, ukraińskich przyjaciół.

Tak bliskich, że w paru domach uważanego za „zakordonnoho czlena simii” – zagranicznego członka rodziny. A plonem tej pracy oraz wielu wcześniejszych i późniejszych pobytów w stolicy nad Dnieprem jest jej znajomość lepsza niż Warszawy, z którą jestem związany od ponad półwiecza. Ale nigdy nie miałem czasu i okazji na jej aż tak dokładne poznawanie.

Czy innych europejskich stolic i wielkich miast szczególnie mi bliskich, które także dosyć gruntownie zwiedzałem podczas wielu w nich, dłuższych pobytów. Przede wszystkim Pragi, Budapesztu, Paryża i Wiednia oraz Petersburga – zwłaszcza jeszcze jako Leningradu i Moskwy.

Tutaj, w Kijowie, jak zawsze po powrocie do niego po dłuższej przerwie, zacząłem od wizyt w znanych mi już na pamięć najsławniejszych zabytkach i „obwąchiwania” innych ulubionych miejsc. Klasztorów, soborów i cerkwi oraz pałaców, muzeów, parków i ogrodów, z których słynie to niezwykłe, tak interesujące, a zarazem inne od stolic zachodnich, niepowtarzalne miasto.

 

 

… I PARKÓW

 

A chyba niewielu, nie tylko moich rodaków wie, że Kijów ma ich mnóstwo. Jeżeli chodzi o te ostatnie, to jest on np. najbardziej zieloną stolicą wśród państw europejskich. Z parkami oraz ogrodami zajmującymi naddnieprzańskie wzgórza i ich skarpy prawobrzeżnej, z najstarszą częścią stolicy Rusi Kijowskiej nazwanej imieniem księcia Kyja.

Rozciągającymi się zielonymi terenami wzdłuż największej ukraińskiej rzeki zgodnie z jej nurtem. Od sławnej Wołodimirśkoj Hirki – Górki Włodzimierskiej z pomnikiem księcia, a zarazem prawosławnego świętego, który wprowadził swój kraj w 988 roku w `krąg bizantyjskiego chrześcijaństwa.

Poprzez Miśkyj Sad – Ogród Miejski z Mogiłą Askolda – legendarnego władcy oraz fontannami, pomnikami i rzeźbami. Park Sławy (Chwały) z pomnikami bohaterów II wojny światowej i wzniesionym już w XXI wieku Pomnikiem Hołodomoru, straszliwego głodu w latach 1932-1933 spowodowanego przez stalinowską politykę kolektywizacji.

I dalej nadrzeczne tereny poniżej najsławniejszego monastyru Ukrainy – Pieczerskiej Ławry i sąsiadującego z nim z biegiem rzeki Muzeum II Wojny Światowej, jeszcze do niedawna WWW – Welykoj Witczyźnianoj Wijny – Wielkiej Wojny Narodowej 1941-1945.

 

TRAMWAJEM DO PUSZCZY

 

O nazwie tłumaczonej zarówno z języka ukraińskiego jak i rosyjskiego (Otieczestwiennoj) na polski dosłownie, jako Ojczyźnianej. Moim zdaniem błędnej, gdyż kojarzącej się z „krawcem mężczyźnianym” i Lejzorkiem Rojtszwancem, bohaterem powieści Ilji Erenburga z lat 20-tych XX w. Za poprawniejsze uważam tłumaczenie jej jako Wojny Narodowej.

Aż po rozległy, położony po drugiej stronie bulwaru Drużby Narodow (Przyjaźni Narodów) i ulicy Staronawodnickiej zbiegających się przy wjeździe na Most Pattona (ukraińskiego inżyniera, a nie amerykańskiego generała), rozległy Narodowy Ogród Botaniczny Ukraińskiej Akademii Nauk, w którym znajduje się m.in. Swjato Troickyj Monastyr.

A do ogrodu tego przylega od strony Dniepru i Szosy Nadbrzeżnej jeden ze sławnych zabytków Rusi Kijowskiej, monastyr Wydubickij. Z cerkwią Swjato Michaływśkoj – św. Michała z XI w. i dwiema późniejszymi zbudowanymi w stylu ukraińskiego baroku w XVII w. przez Polaka, płk Michała Miklaszewicza.

Przy czym wiele innych terenów zielonych Kijowa znajduje się w różnych częściach miasta, na obu brzegach rzeki oraz jej wyspach, zwłaszcza Truchanowskiej (Truhaniv Ostrov) i Parku Wodnego (Hidropark). Ba ! Do miasta należy również, i prowadzi przez nią linia tramwajowa, Puszcza Wodica.

 

 

ZŁOTE SKARBY SCYTÓW

 

Piszę o tutejszych parkach, ogrodach i puszczy, gdyż turyści zagraniczni rzadko do nich zaglądają, a warto. Kijów oferuje jednak tyle zabytków i innych atrakcji, że zwykle w czasie, jaki mają do dyspozycji, nie wystarcza nawet na zobaczenie chociażby wszystkich najważniejszych.

Mnie w czasie obecnego, dwutygodniowego pobytu w stolicy nad Dnieprem udało się co prawda po raz n-ty odwiedzić wszystkie główne. Ale wielu innych miejsc, które zamierzałem, niestety już nie, gdyż czasu zabrakło. Niemal wszędzie znajdując coś nowego. Lub uzyskując, po raz pierwszy, zgodę na sfotografowanie złotych skarbów z kurhanów Scytów i Sarmatów.

Oraz srebrnych cerkiewnych, kościelnych i judaistycznych w Muzeum Kosztowności w Rezerwacie Pieczerskiej Ławry. A także fresków (Od XI w.!) z polskimi „graffiti” w Soborze Sofijskim i Cerkwi Kiriłłowskiej. Które wkrótce pokażę, a także napiszę o wielu innych tutejszych zabytkach i atrakcjach, osobno.

W Ławrze w czasie mojej ostatniej nieobecności w Kijowie dokończono rewaloryzacji barokowej Dzwonnicy, która do czasu wybudowania w nim współczesnych wieżowców biznesowych i mieszkalnych, była najwyższym punktem widokowym na miasto. Oczywiście skorzystałem z możliwości obejrzenia go również z tej perspektywy.

 

ODNOWIONE ZABYTKI

 

Sporo pozytywnych zmian zauważyłem również w innych odnowionych lub zrewaloryzowanych zabytkach sakralnych. Zakończono, trwającą od lat, rewaloryzację jednego z najstarszych (XI w.!) zabytków, cerkwi Spasa (Zbawiciela) na Berestowie tuż obok Ławry. Sporo nowych cerkwi i kaplic zbudowanych ostatnio zarówno w centrum, jak i w dzielnicach mieszkalnych na obu brzegach Dniepru.

Niektóre z nich wzniesiono jako samowolę budowlaną, ale już „nie do ruszenia”. Np. drewnianą cerkiewkę postawioną w historycznym centrum miasta, tuż obok zachowanych fundamentów staroruskiej cerkwi Dziesiatynnoj (władca przeznaczył na jej budowę i utrzymanie dziesiątą część swoich dochodów), której projekt odbudowy ostatnio zawieszono.

Stoi ona między nią i monumentalnym gmachem Muzeum Historycznego oraz w pobliżu sławnej Andrijiwśkoi Cerkwy – św. Andrzeja.

Wybitnego dzieła włoskiego, nadwornego carskiego architekta Francesco Bartolomeo Rastrellego (1700-1771), autora wspaniałych zabytków Sankt Petersburga, Mitawy, Moskwy i Rundale w Kurlandii oraz również Pałacu Maryjskiego w Kijowie.

Tyle, że ostatnio tę cerkiewkę drewnianą zamieniono w murowaną. Podobnie „nietykalne” okazały się inne cerkiewne samowole budowlane, postawione „z woli wiernych” m.in. na skwerku przy jednej z centralnych ulic, Wełykoj Żytomirśkoj w pobliżu Placu Lwowskiego (Lwiwśka Płaszcza), czy na pustym placyku przy ul. Bohdana Chmielnickiego.

 

BEZKARNE SAMOWOLKI BUDOWLANE

 

Aż dziw, że udało się zmusić patriarchę UPC – Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Kijowskiego do rezygnacji – jak słyszałem, już zbudowanych – z dwu górnych pięter jego siedziby wzniesionej też parę kroków od cerkwi Dziesięcinnej, gdyż kolidowałyby one z otoczeniem.

Nie udało się to natomiast w wielu innych przypadkach, gdyż mocniejsza okazała się siła finansowa lub powiązania inwestorów, a zapewne i bezwład skorumpowanych urzędników, bo pieniądz nadal, niestety, rządzi na Ukrainie.

Najbardziej drastycznym przykładem, jeszcze chyba z czasów mojej tu pracy korespondenckiej, był wysokościowy apartamentowiec zbudowany w pobliżu Pałacu Maryjskiego – siedziby (!) prezydenta Ukrainy.

Tuż przy, czy nawet na jego obrzeżu, Ogrodu Miejskiego, na wysokiej naddnieprzańskiej skarpie i z fantastycznymi widokami na miasto. Kilkakrotne „decyzje o rozbiórce” go okazały się pustymi gestami.

Ostatnio kilkaset metrów dalej, na tej samej skarpie, niemal tuż przy placu Sławy wzniesiono kolejny, równie wysoki. Na początku bulwaru Łesi Ukrainki, w samym centrum stolicy, stanęły, niebrzydkie zresztą, ale stanowiące architektoniczny dysonans wśród sąsiadujących z nimi kamienic z przełomu XIX i XX wieku, szklane wieżowce.

 

Zdjęcia autora

Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top