Trzy pytania do Syrenek
„Syrenki” – kobiece biuro przewodniczek warszawskich – założone przez dwie przyjaciółki, licencjonowane przewodniczki.
Ola Kresowska-Pawlak jest historykiem sztuki, Magda Micuła – dziennikarką. I, choć temperamenty mają różne, obie kochają Warszawę i chcą pokazywać, jak fajne jest ich miasto. Znajdziesz je na www.syrenki.eu
1. Czym „Syrenki” różnią się od innych warszawskich biur przewodnickich?
SYRENKI: Jesteśmy biurem warszawskich przewodniczek. Więc patrzymy na świat z perspektywy kobiet, młodych matek, a przy tym myślimy niestandardowo i mamy wiele entuzjazmu, bo naprawdę kochamy nasze miasto. Wiemy też jak pokazać stolicę, by wycieczka z przewodnikiem była ciekawą przygodą. Nie „odklepujemy” wyuczonych na pamięć formułek. Traktujemy naszych gości tak, jak swoich przyjaciół, którym chcemy pokazać najciekawsze miejsca stolicy, ale mamy też ofertę skierowaną do szczególnych odbiorców. Wszystko przez to, że same kiedyś szukałyśmy wycieczki dla młodych matek, które – choć mają pod opieką małe dzieci – nie siedzą w domu, tylko chcą poszerzać swoje horyzonty, poznać lepiej Warszawę i połączyć to z zabawą dla dzieci. Ponieważ nie udało nam się nic znaleźć, same poszłyśmy na kurs przewodnicki i… tak powstały „Syrenki”.
2. Jakie są Wasze ulubione miejsca w Warszawie? Dokąd lubicie prowadzić wycieczki?
MAGDA: Pałac Kultury i Nauki. Dla mnie to niezwykły, fascynujący budynek, który od ponad pół wieku wciąż budzi kontrowersje. Choć wokół niego wyrósł las wieżowców, to Pałac jest wciąż najwyższy. Codziennie po wyłożonych marmurem korytarzach przewijają się tłumy ludzi, ale mało kto zwraca uwagę na to, czym naprawdę jest PKiN – komunistyczną katedrą z ołtarzami poświęconymi marksistowskim bożkom, z rozwiązaniami architektonicznymi, które na początku lat pięćdziesiątych były cudami techniki i z labiryntem tajemniczych korytarzy, przejść i ukrytych komnat. Do dziś można tu znaleźć takie cuda, jak jednoosobowa winda do prywatnego użytku Pierwszego Sekretarza, a w podziemiach mieszka zupełnie legalnie stadko pałacowych kotów. Poza tym jestem dumna, kiedy mogę pokazać z tarasu widokowego na XXX piętrze, jak zmienia się i rozwija moje miasto.
OLA: Dla mnie miejscem magicznym jest Pałac w Wilanowie. Choćby jego fasada. Turyści patrząc na nią, widzą tylko rzeźby, a przecież kryje się pod nimi fascynująca opowieść o władzy i miłości. To miejsce powstało nie jako muzeum, w którym w skupieniu przemierza się sale, szurając filcowymi kapciami. Powstało jako dom, w którym mieszkała niezwykła rodzina. Zależy mi na tym, żeby uświadomić zwiedzającym właśnie tę codzienność Pałacu. Dlatego ściśle współpracuję z działami edukacji Wilanowa i Łazienek, które oprócz tego, że są pomnikami polskiej sztuki, są też miejscami, w których żyli, mieszkali i kochali nasi królowie. Ale Warszawa to nie tylko pałace i muzea. To też piękne ulice i zakamarki: klimatyczna Stara Ochota, Mariensztat pełen leniwie wylegujących się kotów i ukrytych przed okiem przechodnia podwórek. Zależy mi na tym, żeby nasi goście dostrzegli, że pomimo swojej trudnej historii, to miasto ma duszę.
3. Jaki macie pomysł na działanie w Warszawie?
MAGDA: Warszawa potrzebuje ludzi z energią i świeżymi pomysłami. Podczas kursu przewodnickiego spotkałyśmy wiele osób, dla których miasto jest prawdziwą pasją. Ale nie każdy ma siłę i ochotę, by poświęcić swój czas idei promocji Warszawy. My, poza pracą w „Syrenkach” działamy jako wolontariuszki, ja – w Muzeum Powstania Warszawskiego, a Ola w Łazienkach Królewskich i w Pałacu w Wilanowie. Mamy swój cel: chcemy, by nasi klienci po kilkugodzinnym zwiedzaniu choć trochę zakochali się w stolicy i chcieli do Warszawy wracać. Żeby to osiągnąć zamierzamy współpracować zarówno z Ratuszem, jak i z organizacjami pozarządowymi. Będziemy wspierać wszystkie ciekawe inicjatywy: festiwale uliczne, gry miejskie, czy kulturalne eventy. Wokół naszej strony internetowej i fanklubu na Facebooku buduje się zgrana społeczność – ludzi, którzy czują do Warszawy to samo, co my. Dajemy z siebie dużo, ale i sporo dobrej energii odbieramy. Widzimy, że nasza praca i zaangażowanie mają sens.
OLA: Moją ambicją jest stworzenie, we współpracy z muzeami, działań kulturalnych skierowanych do mam najmłodszych dzieci, by mogły aktywnie spędzać czas ze swoimi pociechami. Sama jestem mamą i wiem, że zwiedzanie z maluchami jest co prawda trudniejsze do zorganizowania, ale przecież możliwe. Dlatego moim „oczkiem w głowie” są trasy ułożone specjalnie dla energicznych i szybko nudzących się maluchów. Przy ich planowaniu pamiętam również o rodzicach, ponieważ zależy mi na tym, aby także wynieśli z tych spotkań coś dla siebie.