Położona na dwu brzegach łagodnego łuku Renu Kolonia jest najstarszym z dużych niemieckich miast. Nieco ponad milionowa, czwarta po Berlinie, Hamburgu i Monachium pod względem liczby ludności, jest perłą pierwszej wielkości Nadrenii. Jej symbol, ogromna, wspaniała gotycka katedra wpisana na Listę Dziedzictwa UNESCO, jest powszechnie znana i wkrótce poświęcę jej osobną relację. Ale to tylko jeden z tutejszych cennych zabytków, które zachowały się przez wieki pomimo wojen, zwłaszcza niszczącej II światowej, pożarów i innych klęsk.
Na bezpłatnym planie miasta, który otrzymuję w Centrum Obsługi Podróżnych na kolejowym Dworcu Głównym (Hauptbahnhof) uwzględniono 117 zabytków i innych tutejszych atrakcji turystycznych. Z których ponad 30 oznaczonych jest w postaci ich miniaturowych rysunków, co znakomicie ułatwia zwiedzanie. Pozostałe czerwonymi kropkami z numerami – odnośnikami na ich listę z opisami.
ZABYTKOWE ŚWIĄTYNIE
A nie są to wszystkie obiekty i miejsca warte tu poznania, o czym miałem okazję przekonać się kilkakrotnie. Na innym planie, który znajduję w Centrum Informacji Turystycznej na placu przed katedrą, z programem City Tour – zwiedzania Kolonii turystycznymi autokarami, jest 14 obiektów z przystankami koło nich.
Wrócę jednak do bardziej szczegółowego planu miasta z zaznaczonymi na nim zabytkami i innymi polecanymi do zobaczenia budowlami. Numerem 1 jest, oczywiście, Kőlner Dom – katedra p.w. św. Piotra i Najświętszej Marii Panny ze skarbcem. Zachowanych, wspaniałych kościołów romańskich, aż 12!
Podobnie jak katedra, niemal wszystkie ocalały w trakcie alianckich bombardowań w latach ostatniej wojny, lub zostały uszkodzone tylko w stopniu umożliwiającym przywrócenie im dawnej świetności.
Przy czym podkreśla się tu, że jeden z największych i najważniejszych z tych kościołów – św. Gereona (St. Gereon) wzniesionym na zrębach rzymskiej budowli, odbudowali po wojennych zniszczeniach polscy restauratorzy zabytków. Innych polecanych jako warte poznania kościołów – gotyckich oraz z późniejszych epok architektury i świątyń, wśród nich m.in. synagogi i meczetu, jest 16.
CIEKAWE MUZEA
Ponadto 21 muzeów, wśród nich tak znakomite jak Rzymsko – Germańskie, Ludwiga ze wspaniałymi zbiorami sztuki współczesnej, Wallraf-Richartz, Sztuki Wschodnioazjatyckiej czy Miejskie. Ale również Dom Fariny – Muzeum i galeria skomponowanej przez niego słynnej wody kolońskiej, Karnawału – także sławnej tutejszej dorocznej imprezy. Sportu, Czekolady, Wina, czy… Musztardy.
Znajdują się wśród tych polecanych obiektów również niesakralne zabytki z czasów rzymskich oraz średniowiecza, parki i ogrody, miejsca do uprawiania sportu i aktywnego wypoczynku, tereny Targów Kolońskich, kolejka linowa itp.
Do tego trzeba dodać, nie uwzględnione na tych planach, liczne pomniki.
Cesarza Wilhelma I na koniu na Moście Hohenzolernów przez Ren, jednym z 7 łączących w mieście brzegi tej rzeki. Cesarza Wilhelma II, również konny, na Heumarkt – Rynku Siennym, kolumnowy na Starym Rynku w pobliżu zabytkowego Starego Ratusza, czy stosunkowo młody „Szukając Boga” Edyty Stein (Pamięci Ofiar Holokaustu) na skwerze przy ul. Gereona.
A to tylko przykłady. Jest więc co w Kolonii oglądać, warto na to poświęcić przynajmniej kilka dni. A gdy ma się na to znacznie mniej czasu, dokonywać selekcji, przygotowując się do poznawania miasta wcześniej.
MIASTO AGRYPINY, ŻONY RZYMSKIEGO CESARZA KLAUDIUSZA
Podobnie jak ja, jeszcze przed wyjazdem do niego. Bo przecież przewodników i innych źródeł informacji nie brak. Zaś zabytków i atrakcji przyciągających uwagę turystów powstało w ciągu już niemal 20 wieków istnienia Kolonii mnóstwo.
Miasto to, największe w landzie – niemieckim kraju związkowym Nadrenia Północna-Westfalia, położone na dwu brzegach Renu, o powierzchni ponad 400 km², z czego historyczne centrum na lewym zajmuje około 3/5, założyła rzymska cesarzowa Agrypina (15-59 r. n.e.). żona cesarza Klaudiusza (10 r. p.n.e. – 54 n.e.).
Urodziła się bowiem w legionowej osadzie Castra Romana nad Renem. W roku 50 n.e. nadała jej nazwę Colonia Claudia Ara Agrippinensium (według innych źródeł drugą częścią tej nazwy była Augusta Agrippina), podnosząc do rangi miasta. W 30 lat po jej śmierci Colonia została stolicą rzymskiej prowincji, a w konsekwencji jednym z ważniejszych ośrodków gospodarczych i handlowych Imperium Romanum na północ od Alp.
Nie zamierzam pisać bardziej szczegółowo o dziejach tego miasta, bo nie brak na ten temat bardziej kompetentnych publikacji. Wspomnę tylko, że już w roku 310 za panowania cesarza Konstantyna I Wielkiego (ok. 272-337) zbudowano stały most na Renie, a w IV wieku powstało biskupstwo.
KRÓTKI ZARYS DZIEJÓW
Podniesione pod koniec VIII w. do rangi arcybiskupstwa. Wczesno średniowieczna Kolonia należała do państwa Franków. Była ważnym centrum chrześcijaństwa, uzyskując w XII w. zaszczytne poprzedzenie jej nazwy dodatkiem Sancta (Święta), podobnie jak Jerozolima, Konstantynopol i Rzym.
Równocześnie stała się współzałożycielką Hanzy oraz największym i najbogatszym miastem niemieckojęzycznym. A także ważnym ośrodkiem naukowym oraz kulturalnym. To tu w roku 1388 założono pierwszy miejski uniwersytet w Niemczech. Od roku 1288 stała się, chociaż formalnie dopiero od 1475 r., Wolnym Miastem Rzeszy.
Załamanie gospodarcze przyniosło mu dopiero… odkrycie Nowego Świata. Ale to już inna, ciekawa historia dotycząca nie tylko Kolonii. Z późniejszego okresu warto wspomnieć, że w epoce napoleońskiej, latach 1795 – 1815 miasto należało do Francji, później do Prus, wreszcie od 1871 r. zjednoczonych Niemiec.
A w okresie rewolucji przemysłowej stało się ważnym ośrodkiem gospodarczym oraz centrum transportowym zarówno kolejowym, drogowym, jak i rzecznym. Jako ciekawostkę warto wspomnieć, że dopiero w roku 1880, po 632 (!) latach, zakończono budowę słynnej katedry.
WOJENNE ZNISZCZENIA I ODBUDOWA
Ciężkie straty miasto poniosło w okresie II wojny światowej. Obliczono, że lotnictwo alianckie bombardowało je 262 razy. A w największym nalocie, 31 maja 1942 r., uczestniczyło 1946 bombowców RAF-u. Centrum zostało praktycznie zburzone, chociaż, jak już wspomniałem, ocalało zaskakująco dużo zabytkowych budowli, zwłaszcza sakralnych.
Ślady tamtejszych zniszczeń widzę zresztą na każdym kroku zwiedzając miasto. Nie w postaci ruin, bo je dawno usunięto, lecz tego co i jak odbudowano. Ocalała np. także historyczna, gotycka, pokryta rzeźbami, wieża Starego Ratusza.
Ale już przy dawnych głównych rynkach: Alter Markt i Heumarkt, tylko przy pierwszym dostrzegam tylko dwie, też zresztą odbudowane, stare kamienice, z nich jedną z historycznymi datami na frontonie. Pozostałe, z przeważnie szpiczaście zakończonymi frontonami, tylko „markują” dawny styl.
Odbudowano sporo kamienic i innych budynków XIX – XX wiecznych, ale na każdym kroku dominuje budownictwo nowoczesne, z lat powojennych oraz współczesne. Widać również, także w historycznym centrum, sporo pracujących, wysokich dźwigów budowlanych, a chodząc, nawet koło katedry, trzeba omijać tymczasowe płoty nowych budów.
CO WYBRAĆ, JAK JEST MAŁO CZASU?
Dysponując ograniczonym czasem, zwiedzanie Kolonii muszę ograniczyć tylko do jej historycznego centrum na lewym brzegu Renu. Stanowi ono zresztą dosyć zwarte, biorąc pod uwagę wielkość miasta, zespoły zabytkowych budowli, szczególnie sakralnych.
Obejść ich pieszo, bo korzystanie z komunikacji miejskiej oznaczałoby niekiedy przejeżdżanie tylko 1-2 przystanków i trzeba by wiedzieć którymi tramwajami, kursującymi zresztą dosyć rzadko, w ciągu kilku godzin nie sposób. Nie mówiąc już o obejrzeniu, a w moim przypadku także „obfotografowaniu” najciekawszych.
Z zaznaczonych wcześniej na planie miasta kilkunastu kościołów które chciałbym bliżej poznać, udaje mi się to tylko w kilku przypadkach. Nierzadko zaskakuje ich wielkość oraz obfitość w nich wartych zobaczenia ołtarzy, relikwiarzy, rzeźb, obrazów i innych detali, jak ambony, średniowieczne chrzcielnice, witraże, organy, stele itp.
Tylko w katedrze trzeba poświęcić na to sporo czasu, a możliwe jest oczywiście tylko w przerwach między mszami. Mino dwu w niej pobytów, wieczornego i przedpołudniowego, nie zdołałem zobaczyć wszystkiego, co zamierzałem.
KATEDRA I ROMAŃSKIE KOŚCIOŁY
Oczywiście zarówno o tej wspanialej świątyni, jak i innych zabytkowych, napiszę wkrótce osobno, bo warto. Z kościołów romańskich, które interesowały mnie najbardziej, są zresztą najcenniejsze, zdołałem obejrzeć niemal wszystkie najważniejsze i szczególnie cennione, znajdujące się równocześnie najbliżej centralnego punktu miasta: katedry i sąsiadującego z nią Dworca Głównego.
Kościoły, najpierw kierując się na zachód: św. Andrzeja – Dominikanów i św. Gereona, a następnie na północny wschód: św. Urszuli. Później zaś na południe i dalej na zachód od katedry.
Równocześnie Stary Rynek z Ratuszem, sąsiednimi zaułkami, ale i resztkami budowli rzymskich. Monumentalny, stojący najbliżej brzegu Renu, kościół św. Marcina (Wielki, bo jest też Mały, ale do niego już nie dotarłem), zakonserwowane ruiny romańskiego kościoła św. Albana i sąsiadujący z nim ogromny gotycki (XIV w.) budynek Gűrzenich – miejsca zebrań, imprez i tańców.
Wreszcie Rynek Sienny (Heumarkt) i jego okolice. Oraz na południe i zachód od niego ogromny, największy z romańskich, 100 m długości i 40 m szerokości, zbudowany na ruinach dawnej świątyni rzymskiej z około 50 roku n.e., p.w. Najświętszej Marii Panny na Kapitolu.
MIASTO „MULTI-KULTI”
Po drodze do niego trafiłem jeszcze na Lichhof z absydą tej świątyni oraz prowadzącymi na ten placyk schodami z sąsiedniej ulicy i nie uwzględnioną na planie miasta bramę pokrytą czterema gotyckimi rzeźbami świętych. Na pozostałe kościoły, które jeszcze chciałem zobaczyć, przede wszystkim św. Apostołów i św. Cecylii, czasu i sił już mi zabrakło.
Pociąg do odległego o około 30 km Dűsseldorfu, stolicy Nadrenii Północnej – Westfalii, skąd miałem samolot do Warszawy, na pewno nie poczekałby. Mam nadzieję przyjechać tu jeszcze ponownie, bo przyciągają mnie nie tylko tutejsze zabytki oraz współczesne miasto. Także nadreński klimat i kuchnia, „multi-kulti” – wielonarodowościowa i wielowyznaniowa mieszanka mieszkańców i gości.
Kolonia jest przecież drugim po Berlinie miastem z ogromną liczbą mieszkających w nim Turków. Dwoma największymi ich skupiskami poza Turcją. Na każdym kroku spotyka się tu, także wśród zatrudnionych, także ludzi pochodzących z krajów arabskich, azjatyckich, dalekowschodnich czy afrykańskich. Jeszcze o nich wspomnę w następnych relacjach. Generalnie bardzo dobra jest komunikacja miejska, dalej rozbudowywana, świetna gastronomia.
WSTYDLIWY TEMAT I DODATKOWE ATRAKCJE
Słabym punktem, z punktu widzenia turysty, jest ubóstwo publicznych toalet. Na otrzymanym planie miasta znalazłem je tylko 3. A do jednej z nich, jedynej na dużym Dworcu Głównym, są kolejki nierzadko liczące po kilkadziesiąt osób. Otwarcie bramki wejściowej wymaga najpierw zapłacenia 1 € w automacie, który co prawda wydaje resztę także z banknotów, ale przeważnie wymaga to najpierw przeczytania instrukcji.
Co w przypadku ludzi spoza Europy zabiera trochę czasu. Ponadto w toalecie męskiej nie ma pisuarów, są tylko kabiny sygnalizujące czerwonym światłem, że są zajęte… Trzeba więc czekać po raz drugi. Nadreńska perła oferuje mieszkańcom i gościom jednak przede wszystkim sporo innych dobrych atrakcji.
Słynne Targi Kolońskie na prawym brzegu rzeki. Listopadowy karnawał „Piąta pora roku”. Duże ZOO i Akwarium. Kolejkę linową nad Renem. W lecie pokaz sztucznych ogni „Kőlner Lichter”. A także imprezy w największej hali sportowej.
Zaś w okolicach, w promieniu kilkudziesięciu kilometrów są inne, warte poznania miasta. M.in. Akwizgran (Aachen), Altenberg, Bonn, Dűsseldorf, Park Narodowy Eifel, skansen Kommern, wysoka wieża widokową i drewniana ścieżka w koronach drzew Parnabora. W niektórych z nich byłem, wkrótce opublikuję relacje.
Zdjęcia © autora
Autor uczestniczył jako jedyny dziennikarz polski, w międzynarodowym studyjnym wyjeździe prasowym do Nadrenii Północnej – Westfalii na zaproszenie DZT – Niemieckiej Centrali Turystyki.