Miasto świętych i cadyków

Miasto świętych i cadyków 
Niecałe trzydzieści kilometrów na południe od Warszawy wiślana skarpa wypiętrza się tworząc wzgórze na którego wierzchołku usadowiło się miasteczko nazwane Górą Kalwarią. 

Po raz pierwszy o miejscowości tej noszącej wówczas nazwę Góra i stojącym tu „od dawna” kościele wspomina dokument biskupa Boguchwała. Później większe znaczenie miał pobliski Czersk, w którym książęta mazowieccy wznieśli gotycki zamek z czerwonej cegły. 

Na karty historii powróciła w roku 1666, kiedy to zniszczoną przez wspamagających Szwedów siedmiogrodzian Rakoczego wieś Górę zakupił od braci Górskich biskup Stefan Wierzbowski, który postanowił utworzyć tu sanktuarium męki Chrystusa, mazowiecką Kalwarię, która ściągała by pobożnych pątników i była zaporą dla rozlewającej się po kraju fali protestantyzmu. 

Ksiądz biskup przywiózł z prawdziwej Jerozolimy ziemię, którą rozsypać kazał po okolicznych polach, tworząc tym symbolicznym gestem Nowe Jeruzalem. 

Miasto zbudowano na planie krzyża, którego centralnym punktem była kaplica nazywana Domem Piłata. Wierzchołek krzyża stanowiły kościół i klasztor Bernardynów, a na końcach ramion zbudowane zostały klasztory Dominikanów i Pijarów. Do Kalwarii, którą było usypane sztucznie wzgórze z wzniesionym na szczycie kościołem Świętego Krzyża i klasztorem Filipinów, prowadziła szeroka droga (dzisiejsza ulica Kalwaryjska), przy której wzniesiono 12 stacji Drogi Krzyżowej. 

Miasto przeznaczone było wyłącznie dla ludności katolickiej, a jego mieszkańcy zachowywać się mieli obyczajnie. Nie wolno było m.in. urządzać zabaw, dozwolone były jedynie wesela. 

Przez kilkanaście lat ksiądz biskup wcielał w życie swą religijną wizję. Na nadwiślańskim wzgórzu stanęły, poza wspomnianymi już Kalwarią i Domem Piłata, także Wieczernik, Pałac Heroda, więzienie Kajfasza i Ogrójec. Opływająca miasto od południa niewielka rzeczka, dopływ Wisły, nazwana została Cedronem. Biskup Wierzbowski sprowadził zakonników i uposażył liczne zakony, żeby czuwały nad mazowiecką Kalwarią. Obok bernardynów, dominikanów, pijarów i filipinów osiedlili się tu księża komuniści i marianie. 

Prawa miejskie nadał Górze król Michał Korybut Wiśniowiecki, a potwierdzali je i rozszerzali kolejni jego następcy. Nowe miasto otrzymało w herbie krzyż, a nazywać je zaczęto Nową Jerozolimą. 

W Wielkim Tygodniu przybywały tu tłumy pielgrzymów z całego Mazowsza, aby wspólnie przeżywać misterium męki Chrystusa. Brali udział w cyklu nabożeństw od Niedzieli Palmowej do Rezurekcji, modląc się w licznych kościołach i przy kapliczkach, odbywali pokutę brodząc w błocie kalwaryjskiego gościńca, obmywali twarze w Cedronie… 

Trwało tak do końca Rzeczpospolitej szlacheckiej. Po trzecim rozbiorze władze pruskie, którym przypadła ta część Mazowsza rozpoczęły sekularyzację dóbr kościelnych. w mieście i okolicy zaczęli osiedlać się Żydzi i Niemcy. po wojnach napoleońskich, nowi zaborcy, Rosjanie zlikwidowali większość zakonów. Nowa Jerozolima zaczęła tracić na znaczeniu. Zmieniono jej nazwę na Górę Kalwarię, zaś coraz liczniej osiedlająca się tu ludność żydowska nazwała ją po swojemu – Ger. 

W tym czasie na ziemiach polskich rozwijał się mistyczny, żydowski ruch religijny – chasydyzm. Jego wyznawcy znali Talmud i kabałę, wierzyli, że można niebo sprowadzić na ziemię, żyć w zachwyceniu i służyć Panu śpiewem i tańcem. Przywódcami chasydów byli cadykowie, którzy skupiali wokół siebie tysiące wyznawców, tworzyli dwory i dynastie rodzinne. 

Pierwszym cadykiem w Górze Kalwarii był Icchak Meir Alter, założyciel sławnej dynastii cadyków z Ger. Jego następcą był Juda Arie Lejb, a po nim Abraham Mordechaj Alter. Jeśli religijny Żyd miał kłopoty, a kto ich nie ma?, jechał do „Gerer rebe”, który znał życie i potrafił wyjaśnić dręczący współwyznawcę skomplikowany problem, czy też dać dobrą radę. 

Nie tylko w Jom Kipur, ale w każdy szabas tłumy starozakonnych w lisiurach i odświętnych chałatach otaczały dom sławnego w całej Polsce cadyka Altera. Przyjeżdżali tu furkami lub kolejką z Warszawy, żeby znależć się w pobliżu „świętego męża”, zaśpiewać nigun – pieśń chasydzką i odmówić kidusz – modlitwę zaczynającą święty czas. Dzięki żydowskim pielgrzymom Góra Kalwaria kwitła i rozwijała się. Aż przyszła wojna, a z nią tragedia Żydów. 

W 1941 roku Niemcy zlikwidowali tutejsze getto, a jego mieszkańców wywieźli do obozu śmierci w Sobiborze. Zniszczyli też ich cmentarz, wysadzili grobowiec Alterów, a kamiennymi macewami brukowali drogi. 

Cadykowi Alterowi udało się wyjechać na początku wojny przez Włochy do Palestyny, gdzie odtworzył swój dwór. Po śmierci Abrachama Mordechaja cadykiem został jego starszy syn Izrael, a po nim młodszy – Symche Bunem. Do dziś setki chasydów odwiedzają dom „rabiego z Ger” – w Jerozolimie… 

Dzisiaj w Górze Kalwarii nie ma już Żydów. Pozostał po nich cmentarz ogrodzony i uporządkowany przez fundację Nissenbaumów z odbudowanym grobowcem (ohelem) Alterów. Fundacja odkupiła też i odremontowała synagogę cadyka w której uprzednio mieścił się skład mebli. Na jej strychu zachował się piec w którym wypiekano rytualną macę. 

Niewiele też zostało z Nowej Jerozolimy. Na miejscu Domu Piłata wzniesiono kościół pod wezwaniem. Podniesienia Krzyża Świętego, w podziemiach którego spoczywają doczesne szczątki biskupa Wierzbowskiego. Dawny kościół Bernardynów pełni funkcję parafialnego. Po Kalwarii pozostał tylko niewielki pagórek na terenie cmentarza katolickiego. Zachował się też Wieczernik, przekazany później księżom Marianom, oraz dawny kościół Pijarów na terenie największego w województwie stołecznym Domu Pomocy Społecznej. 

Na skarpie nad Cedronem stoi kaplica Św. Antoniego obok której bije żródełko krystalicznie czystej wody. Prowadzi doń malownicza uliczka nazwana imieniem świętego. Można się tu też dostać schodząc ze skarpy po 70 kamiennych schodach. W centrum miasteczka stoi ratusz z herbowym krzyżem, oraz zabytkowe jatki. Obok dawnego Pałacu Biskupiego stoi popiersie marszałka Józefa Piłsudskiego, który podczas wojny bolszewickiej na nadwiślańskim błoniu poniżej miasta dekorował swoich żołnierzy. Warto wybrać się do tego miasteczka, gdzie na starych ulicach czuje się jeszcze tchnienie historii.

Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top