GĄSAWA: STODOŁA PEŁNA PEREŁ

Kościół p.w. św. Mikołaja w Gąsawie w powiecie żnińskim z zewnątrz rzeczywiście – tak go żartobliwie określił w rozmowie z dziennikarzami jego proboszcz ks. Ryszard Józef Kwiatkowski – przypomina dużą stodołę.

 

Ta drewniana, jedna z kilku podobnych pod względem budulca w powiecie oraz kilkudziesięciu w województwie kujawsko – pomorskim świątynia, bez wieży, a jedynie z maleńką wieżyczką na dachu nad głównym wejściem, nie przypomina pięknych kościołów drewnianych Małopolski czy Podkarpacia.

 

Do tego dobudowana w 1817 roku do jej lewej nawy, od strony plebanii, duża, murowana, cylindryczna kaplica grobowa św. Antoniego pasuje do całości jak przysłowiowa pięść do nosa.

 

Wystarczy jednak przekroczyć próg tego kościoła aby znaleźć się w innym świecie. I oniemieć na widok kapiących od złoceń barokowych ołtarzy, chrzcielnicy, obrazów, figur świętych. Wspaniałej późnogotyckiej rzeźbionej grupy Ukrzyżowania na belce tęczowej łączącej ściany i jak gdyby oddzielającej nawę od prezbiterium.

 

A po chwili dostrzec także, że ściany między ołtarzami, obrazami, konfesjonałami, a nierzadko i za nimi oraz strop pokrywają malowidła. Już na pierwszy rzut oka z różnych okresów i dzieła innych malarzy. Wnętrze to odzwierciedla, chyba nie do końca jeszcze poznane dokładnie, dzieje kościoła.

 

„Pierwszy kościół w Gąsawie – czytam w przewodniku po nim napisanym przez Aleksandra Jankowskiego – miał istnieć już około roku 1000”. Na co, dodam, nie ma jednak żadnych dowodów. W najstarszym ze znanych dokumentów, bulli papieża Innocentego II z 1136 roku, a więc z czasów Bolesława Krzywoustego, Gąsawa wymieniona została jako wioska w jurysdykcji arcybiskupstwa gnieźnieńskiego.

 

W 9 lat później przyłączono ją do dominium kanoników regularnych w Trzemesznie. Po czym szybko zyskiwała na znaczeniu. To w Gąsawie odbył się w 1227 roku pojednawczy zjazd książąt piastowskich: Władysława Laskonogiego, Leszka Białego, Henryka Brodatego i Konrada Mazowieckiego w asyście biskupów.

 

Zakończony zasiekaniem na śmierć drugiego z nich, gdy wychodził z łaźni i bez odzieży próbował uciekać na koniu przed zabójcami – Władysławem Odonicem i Świętopełkiem – na polach Marcinkowa Górnego. Co przypomina postawiony tam współcześnie pomnik. Kiedy więc wzniesiono w Gąsawie pierwszy kościół, nie wiadomo.

 

Na pewno przed rokiem 1357, skoro źródłowo potwierdzone jest istnienie wówczas parafii. W kilkadziesiąt lat później, w 1388 roku, wieś otrzymała, i to od Władysława Jagiełły, prawa miejskie na prawie magdeburskim. Miasto rozwijało się dzięki położeniu na szlakach handlowych znakomicie, osiągając swój „złoty wiek” w XVI stuleciu.

 

Do tego stopnia, że w 1600 roku przeniesiono tam z Poznania słynne Kolegium Lubrańskiego, jedną z pierwszych szkół humanistycznych w Polsce utworzoną w 1515 roku przez biskupa Jana Lubrańskiego. Nawiasem mówiąc, świadkiem tamtych czasów jest wspomniana już rzeźbiarska grupa Ukrzyżowania, najstarszy i jeden z najcenniejszych elementów wnętrza świątyni, pochodzący jeszcze z jej poprzedniczki.

 

Obecną wzniesiono bowiem w drugiej ćwierci XVII wieku i to na miejscu starej. Świadczą o tym – informacja taka znajduje się na tablicy koło kościoła – znalezione w niej w 2004 roku, podczas wymiany posadzki, stare ceglane krypty grobowe. A zwłaszcza ława fundamentowa z dużych ciosanych kamieni bez spoiw, będąca podwaliną wcześniejszej świątyni o konstrukcji gliniano – drewnianej.

 

Znalezione wśród nich fragmenty ceramiki pochodziły z XIII – XV wieków. Kościół św. Mikołaja w Gąsawie, zbudowany z tak nietrwałego materiału jak drewno, co najmniej kilkakrotnie był remontowany. I to dosyć gruntownie. Zwłaszcza w latach 70-tych XVII w, na początku XVIII w, na początku oraz w połowie XIX w i kilkakrotnie w XX w. Ostatnio dzięki funduszom Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków oraz parafii.

 

Miał też ten prowincjonalny kościół, sporo… szczęścia. Ocalał podczas pożaru miasta w 1656 roku, bez szwanku przeżył szwedzki „potop”. W XVII w. wzbogacił się o namalowany specjalnie dla niego, do ( poprzedniego, ufundowanego w roku 1687 ) ołtarza głównego, obraz Matki Boskiej z Dzieciątkiem, zwanej MB Pocieszenia. Madonny typie Matki Boskiej Śnieżnej. Z czasem zyskał on sławę „cudownego”.

 

Dziś odsłaniany jest – normalnie zakrywa go obraz z wizerunkiem patrona świątyni św. Mikołaja – przy dźwiękach muzyki, tak jak jasnogórska ikona. Na krótko, w określonych dniach i godzinach. No i na specjalne okazje, jaką naszym przypadku stała się wizyta grupy dziennikarzy. Ks. proboszcz Kwiatkowski nie tylko specjalnie dla nas odsłonił obraz, ale i ze znawstwem oraz pasją urodzonego narratora opowiadał o świątyni i elementach jej wyposażenia.

 

O kilkakrotnie na przestrzeni wieków ozdabianych ścianach i stropie metodą nakładania jednego fresku na drugi lub poprawiania ich, bądź nawet… nakładania na nie, jak w trakcie remontu w latach 1856 – 1858, grubej warstwy tynku, aby zamaskować wybrzuszenia i nierówności ścian. Dopiero współczesne prace konserwatorskie pozwoliły, w latach 2000 – 2002, sukcesywnie odsłonić niektóre ze starych malowideł.

 

Można na nich podziwiać sceny biblijne, m.in. „Sąd nad jawnogrzesznicą”, „Grosz czynszowy”, „Ustanowienie prymatu św. Piotra” czy „Ostatnia Wieczerza”, „Lamentacje Hioba”, „Chrystus Zmartwychwstały ukazujący się Uczniom i Marii Magdalenie”, „Sąd Ostateczny”. A także sceny z życia św. Augustyna – patrona i założyciela zakonu kanoników regularnych oraz św. Mikołaja – patrona kościoła. Wiele jest, również łączących poszczególne sceny, dekoracyjnych malowideł z girlandami kwiatów i owoców, czy florystycznych kartuszy.

 

„Wszystkie motywy kompozycyjne – czytam we wspomnianym już przewodniku – są naturalnej wielkości. Naturalne proporcje mają też bohaterowie obrazów. Ich twarzom nadano indywidualne, pełne ekspresji rysy. Plastyczne, realistycznie upozowane sylwetki odziane zgodnie z ówczesną modą, funkcjonując w bardzo sugestywnie wykreowanej przestrzeni, pozbawiają ścianę jej materialnego charakteru… Wnętrze świątyni wydaje się otwierać na świat malarski dając wrażenie przenikania się rzeczywistej przestrzeni architektonicznej z przestrzenią obrazową. Wchodzący do świątyni gąsawskiej zyskują przekonanie uczestnictwa, bezpośredniego udziału w przedstawionych malarsko wydarzeniach.”

 

Dodam, że wypełnione malowidłami są również ściany chóru za – i obok organów. Niedostępnego ze względu na remont. Ale… od życzliwego ks. proboszcza otrzymałem zgodę aby tam wejść oraz zrobić zdjęcia zarówno fresków, jak i całej nawy kościelnej z góry. Jak już wspomniałem, kościół ten miał sporo szczęścia. Do niego na pewno można zaliczyć przekazanie mu, w połowie XVIII wieku, przez kanoników regularnych części wyposażenia z klasztornej świątynie w Trzemesznie.

 

Wśród niego te wspaniałe barokowe ołtarze, które możemy podziwiać obecnie. Trochę za duże – zwłaszcza główny, który pierwotnie był mniejszy i znacznie skromniejszy. Ale umyka to uwadze przy bogactwie baroku. Chociaż zakrywają one częściowo stare freski. Innym przykładem szczęścia może być manierystyczna chrzcielnica z 1. ćwierci XVII w przekazana kościołowi w Gąsawie z rozbieranego w 1821 roku kościoła w Żninie.

 

Są podobno podstawy aby sądzić, że XVI – wieczne figurki apostołów wkomponowane – po obcięciu stóp, bo nie mieściły się – w arkadki ścianek tej chrzcielnicy, pochodziły, podobnie jak grupa Ukrzyżowania, z wcześniejszego gąsawskiego kościoła. Do zobaczenia w obecnym jest, oczywiście o wiele więcej. Wspomniałem tylko o tym, co jest w nim najważniejsze.

 

Więcej informacji znaleźć można na stronie internetowej świątyni: www.mikolaj-gasawa.net. Ale najlepiej, oczywiście, obejrzeć wszystko w oryginale przy najbliższej okazji lub bez niej. Warto wiedzieć, że gdy kościół będzie zamknięty, wystarczy poprosić o klucz na plebanii. O czym informuje tabliczka w językach: polskim, angielskim, francuskim, hiszpańskim, niemieckim, rosyjskim i włoskim. Bo to naprawdę jest zabytek rangi międzynarodowej.

 

Zdjęcia autora.

 

 

Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top