Słowacja cieszy się sporym zainteresowaniem wśród polskich turystów. I to zarówno w zimie, jak i w lecie. Wydany właśnie przez Hachette Polska przewodnik po tym kraju w serii „Globtroter” zawsze jest więc na czasie.
Zwłaszcza, że wydawnictwo wpadło na znakomity pomysł i tekst francuskiego autora znacznie rozszerzyło oraz uzupełniło ( autor: Maciej Pinkwart ) w polskiej edycji o informacje istotne dla Polaków. Dzięki temu do rąk czytelnika trafia bardzo dobra książka, chociaż niewielka objętościowo.
Zawierająca, poza stałymi dla tej serii informacjami ogólnymi i praktycznymi, również rozbudowane dane na temat zwłaszcza kraju oraz jego historii, tak ważnej w naszych wspólnych dziejach. Napisane krótko, rzeczowo i co najważniejsze uwzględniające chyba wszystkie istotne fakty. Co nie znaczy, że historia ta jest całkowicie wolna od wad i pominięć oraz nie zawsze precyzyjna w szczegółach.
Zaliczam do nich np. polonizację imion postaci historycznych. Węgierski król Stefan I Święty na Węgrzech ( i nie tylko ) nazywa się Istvan i warto to było zaznaczyć chociażby w nawiasach. Podobnie jak książęta Jerzy I ( György ) Rakoczy czy Franciszek ( Ferenc ) Rakoczy. Wielkie zgromadzenie Słowaków w 1961 roku odbyło się nie w Martinie, lecz w Turčianskym Svatým Martinie, gdyż tak nazywało się to miasto do 1951 roku. Podobnie jak obecny Liptovský Mikulaš to były Sváty Mikulaš.
W części dotyczącej wojen religijnych brak informacji o „Artykułach” cesarza Leopolda I z 1681 roku ( jest ona wspomniana dopiero przy okazji omawiania kościołów drewnianych ), na mocy których budowano świątynie protestanckie. A warunki, od których spełnienia było to uzależnione, nie świadczą bynajmniej do końca, co można przeczytać w przewodniku, że cesarz ten zagwarantował szlachcie i mieszczaństwu swobodę wyznania.
Nieścisła jest również informacja, że w listopadzie 1939 roku niemiecka administracja przekazała Słowacji zajęte przez Polskę rok wcześniej tereny spiskie ( m.in. Jaworzynę Spiską ), bo dotyczyło to również części Tatr, m.in. z Morskim Okiem. Warto było również napisać ( informacja o tym znajduje się dopiero w jego biogramie, w dziale Znani Słowacy ), że współpracujący z III Rzeszą prezydent tzw. Państwa Słowackiego ks. Józef Tiso został po wojnie nie tylko skazany za zbrodnie na karę śmierci ale i powieszony.
Podobnie jak w biogramie ks. Andreja Hlinki, że stworzona w oparciu o jego nacjonalistyczną ideologię Gwardia Hlinkowska była zbrodniczą formacją faszystowską. Milan R. Štefánik był nie tylko astronomem i pilotem wojskowym, ale również francuskim generałem. Podobnie jak Zygmunt Luksemburski był nie tylko cesarzem Niemiec i królem Węgier, ale również królem Czech. Warto to zmienić lub uzupełnić w następnym wydaniu. Nie widzę natomiast sensu podawania w przewodniku wydanym w 2009 roku cen w wycofanych już z obiegu koronach obok euro, czy o sztywnym kursie tych walut obowiązującym od 2007 roku.
Bardzo dobrze, iż w przewodniku znalazł się wykaz słowackich obiektów wpisanych na Listę Dziedzictwa UNESCO – trzeba ją będzie tylko uzupełnić o Lewoczę dopisaną niedawno. Ale niekonsekwentnie jest to oznaczane przy opisie tych miejsc. Odpowiedni symbol jest np. przy Słowackim Raju, Zamku Spiskim, Spiskiej kapitule, Bardejowie, ale już nie przy Bańskiej Szczawnicy.
Część ściśle przewodnikowa, tj. informacje o poszczególnych miejscowościach i obiektach w układzie: Bratysława, Słowacja Zachodnia, Tatry i Wschodnia Słowacja zawiera to wszystko, co i inne przewodniki tej serii, a więc najpierw krótkie informacje historyczne, następnie praktyczne ( Przydatne adresy, poruszanie się, gdzie spać i jeść – z nazwami, adresami, charakterystyką, cenami, telefonami itp.) oraz dokąd pójść na drinka czy miło spędzić czas. A także dosyć obszerne informacje na temat: Co warto tam zobaczy?
Pominięć zauważyłem niewiele. W Starej Lubowli obok najciekawszego w niej zamku, warto było wspomnieć jeszcze o samym miasteczku, zabytkowym kościele św. Mikołaja oraz nieźle zachowanym kirkucie. W Wysokich Tatrach dosyć ubogie ( tylko Magistrala Tatrzańska i 2 trasy ) są propozycje wycieczek górskich. W przypadku szczytu Łomnicy zabrakło informacji, że można nań nie tylko wjechać kolejką linową, ale również wejść pieszo szlakiem z Tatrzańskiej Łomnicy przez Skalnate Pleso. Wymagającym co prawda niezłej kondycji, gdyż trzeba pokonać niemal 1,7 km różnicy poziomów w jedną stronę, a ostatnie kilkaset metrów łańcuchów i klamer pod szczytem jest dosyć trudne, zwłaszcza przy schodzeniu, ale – zapewniam – warte wysiłku.
Bardzo interesujące są włamane w tekst informacje w ramkach na szarym tle. M.in. Nie szukaj Zuzanny na drodze… – o niebezpiecznych podobieństwach naszych języków. Do ciekawie wybranych słów o podobnym brzmieniu, a zupełnie innym znaczeniu dodałbym jeszcze Zachod, które nie oznacza bynajmniej Zachodu, lecz…ustęp. Inne takie ramki to m.in. Vel’ká Kalamite – Zagłada Tatrzańskich Lasów – o niszczycielskim huraganie w roku 2004, rany po którym leczone będą przez dziesięciolecia, a ludzie którzy, jak ja, znali tamte miejsca przed kataklizmem, nie są w stanie już na nie patrzeć. Matuszowe Królestwo – o władzy sobiepana Čáka. Legenda o Studni Miłości lub Czy w Smokowcu żyły smoki?
Jest to więc bardzo ciekawy i dobry przewodnik, wart polecenia. A będzie jeszcze lepszy w następnych wydaniach, o ile uwzględnione zostaną krytyczne uwagi, bądź poprawione inne nieścisłości czy błędy których, być może, nie zauważyłem.
SŁOWACJA. Przewodnik z serii „Globtroter”. Autor: Philippe Gloaguen. Wyd. Hachette Polska, Warszawa 2009, str. 222.