Ukazał się przewodnik „Singapur i Malezja”. Gdy go, jak zwykle przed lekturą, zacząłem przeglądać, nagle uświadomiłem sobie, że już go gdzieś widziałem. Sięgnąłem na półkę, znalazłem jego pierwszą polską edycję i zacząłem porównywać. Tytuł, podobnie jak format i liczba stron – identyczne. Autor i tłumacz ci sami. Inna tylko okładka, wydawca i właściciel praw autorskich, który udzielił copyrightu na wersję polską.
W 2000 roku wydawcą tego przewodnika było warszawskie Wydawnictwo Wiedza i Życie, a właścicielem praw autorskich do oryginału AA Publishing. Maps @ The Automobile Association. W bieżącym Hachette Polska, a właścicielem praw do oryginału Thomas Cook Publishing. Układ nie tylko treści, ale i poszczególnych stron, zdjęć, mapek, śródtytułów – identyczne.
Z tak nieznacznymi zmianami ( np. na str. 9 kalendarium „Historia” nie zakończyło się w roku 1990, lecz 2006 ), że prawie niezauważalnymi. Jest to więc ten sam przewodnik. Dosyć powierzchowny, chociaż zawierający podstawowe dane o obu krajach oraz najważniejszych w nich miejscach i obiektach turystycznych. Ale i te same pominięcia i błędy, z dodatkiem nowych. Te same polecane hotele, chociaż przez dekadę przybyło tam sporo nowych. Tylko z nieco, w paru przypadkach, podwyższonymi cenami. Nie zauważyłem ani jednego nowego. I zaledwie drobne zmiany w nazwie Agencji Rozwoju Handlu w Singapurze i numerach telefonów.
Natomiast w Radach praktycznych podobne nieścisłości. W wydanym w br. przewodniku widnieje informacja, że „Od 3 maja 2005 roku, Polacy mogą przebywać w Singapurze do 90 dni bez wizy”. W edycji z 2000 roku natomiast: „Od 2 września 1999 roku, gdy weszła w życie umowa o ruchu dewizowym ( ? – chyba chodziło o bezwizowy ) między Rzeczpospolitą Polską a Republika Singapurem, Polacy mogą przebywać w Singapurze do 30 dni bez obowiązku uzyskania wizy”. A ja wjeżdżałem do tego kraju bez wiz – bo nie były potrzebne – i przed 1999 rokiem, i na początku XXI wieku…
Pora jednak przejść do omówienia tegorocznej edycji przewodnika. Zawiera ona krótkie wiadomości ogólne z informacjami o historii, geografii, ustroju politycznym obu krajów. W części przewodnikowej: „Pierwsze kroki” i „Co warto zobaczyć” garść podstawowych informacji z nieco obszerniejszymi danymi o Singapurze, Półwyspie Malajskim, cieśninie Malakka i 5 innych regionach. Przy czym bez zaznaczenia ( króciutka informacja o tym znajduje się dopiero w opisie tych stanów ), że Sarawak i Sabak leżą na wyspie Borneo.
Zresztą jej nazwę pominięto nawet w Indeksie. Kto więc nie pamięta, jak się nazywają, ale wie, gdzie sa one położone, po prostu ich nie znajdzie. Krótki rozdzialik „Z dala od centrum” zawiera jeszcze trochę informacji o parkach narodowych, krajobrazowych i morskich. Zaś „Wskazówki” rady gdzie robić zakupy, korzystać z rozrywek, sportu, jeść, nocować itp. Jest też w tekście kilkanaście mapek i planów oraz kilka obszerniejszych, dwustronicowych, ilustrowanych informacji określanych jako „Osobliwości”.
Wspomniałem o błędach i pominięciach miejsc istotnych. Tak np. czytając informację o gospodarce tych krajów można dowiedzieć się, że w 1977 roku dotknął je kryzys azjatycki, chociaż miał on miejsce dopiero w 20 lat później – w 1997 roku. W opisie atrakcji Singapuru pominięto jedną z największych – nocne safari w parku – lesie z dzikimi zwierzętami żyjącymi tam na wolności.
Pisząc o singapurskiej wyspie Sentosa nie wspomniano o innej atrakcji, jaką jest połączona z nią kładką podwieszoną na linach mała wysepka, na której znajduje się kamień oznaczający najdalej na południe wysunięty kraniec kontynentu azjatyckiego – ulubione miejsce fotografowania się turystów. Jako najlepsze miejsce na zakupy przewodnik zaleca centra handlowe i domy towarowe, chociaż naprawdę atrakcyjne, z możliwością skutecznego targowania się, są sklepy i sklepiki Little India, Dzielnicy muzułmańskiej oraz Chinatown, a nie okolice pryncypialnej Orchad Road i innych części centrum.
Podobnie w przypadku Malezji. W króciutkim opisie wolnocłowej wyspy Langkawi na Morzu Andamańskim zabrakło informacji o chyba największej tamtejszej atrakcji turystycznej, „Podwodnym Świecie” ( Underwater Word ) – zespole ogromnych akwariów z niezliczonymi gatunkami oceanicznej flory, a zwłaszcza fauny. Pominięto ogromny Pomnik Orła w centrum, jak również informację, że na Langkawi kursują nie tyko promy, ale i regularne linie lotnicze.
Wzmianka przy opisie jednej z tras: „Należy wybrać drogę, która biegnie skrajem lotniska” nie świadczy bowiem o jego dostępności dla ruchu pasażerskiego. Podobnie w opisie Muzeum Sarawaku w Kuchingu na Borneo ani słowa nie ma o jego największej, chociaż makabrycznej atrakcji: wiszących pod sufitem i na ścianach pękach zasuszonych ludzkich głów – pamiątkach po Łowcach Głów.
Nieścisłe są również informacje o „Długich domach” plemienia Ibanów ( a nie Iban ! ). Turyści, jeżeli chcą tam przenocować, bynajmniej nie muszą korzystać tylko z pokoju rodziny wodza. Już pod koniec XX wieku były tam takie domy wydzielone dla gościn – spałem w nich więc wiem. O rzeczywiście spartańskich warunkach, ale czystych, z materacami, poduszkami i derką do przykrycia, a przede wszystkim z tak tam potrzebnymi moskitierami. A to tylko wybrane przykłady braków i nieścisłości tego przewodnika. Nadaje się on więc dla niezbyt wymagających turystów, którym wystarczają ogólne i bardzo zwięzłe informacje.
SINGAPUR I MALEZJA. Przewodnik z serii Thomas Cook. Autor: Nick Hanna, przekład Zbigniew Bochenek. Wydawnictwo Hachette Polska, Warszawa 2009, str. 192.