PRZEWODNIKI BEZDROŻY: LWÓW

Lwów, obok Wilna, należy do najchętniej odwiedzanych miast na dawnych Kresach Rzeczypospolitej. Poświęcono mu już wiele książek, w tym również przewodników w języku polskim.

 

Wyróżnia się wśród nich, mimo dosyć skromnej szaty graficznej, „Lwów. Miasto Wschodu i Zachodu” Aleksandra Strojnego, którego już VII edycję wydało właśnie krakowskie Wydawnictwo Bezdroża.

 

Główne atuty autora i jego dzieła, to znakomita wiedza o tym niezwykłym mieście, jego trudnych i burzliwych dziejach, zabytkach oraz miejscach – a jest ich bardzo dużo – które zobaczyć trzeba koniecznie, a przynajmniej warto.

 

 

Oraz dobra prezentacja tej wiedzy, z wieloma mało znanymi, przynajmniej szerzej, faktami, ciekawostkami i anegdotami. I jeszcze jeden, bardzo ważny atut tej książki, który szczególnie cenię jako człowiek z polskimi korzeniami lwowskimi po mamie, równocześnie od ponad półwiecza bardzo zainteresowany i związany emocjonalnie z Ukrainą.

 

Przeszłość Lwowa, jego zabytków i ciekawych miejsc, a także okolic oraz, nierzadko tak trudne i zagmatwane, stosunki polsko – ukraińskie, autor przedstawia nie tylko kompetentnie, ale i bardzo obiektywnie. Jest to więc przewodnik nie tylko bardzo przydatny w przygotowaniu wyjazdu do Lwowa i zwiedzania go wraz z bliższymi i nieco dalszymi okolicami.

 

Ale także książka, którą po prostu warto przeczytać, aby dowiedzieć się bardzo wiele nie tylko o tym mieście  i związanej z tym regionem dawnych Rzeczypospolitych historii, kulturze i nauce. Jak również o jego współczesnych gospodarzach i mieszkańcach.

 

Tak jak i w innych tej udanej, podstawowej serii przewodników Bezdroży, czytelnik znajduje w nim dużo informacji praktycznych – chyba wszystko co mu może być potrzebne przed wyjazdem, w trakcie podróży oraz pobytu i poruszaniu się na miejscu. W więc o noclegach i wyżywieniu, transporcie lokalnym, a także mnóstwie innych spraw, o których informuje „w pigułce” lwowskie „A-Z”.

 

Bardzo ciekawy, interesująco napisany i zawierający ogromną dawkę faktów, jest rozdział Informacje krajoznawcze. A w nim obok charakterystyki geograficznej, zwłaszcza historia miasta od czasów przed lokacyjnych po współczesne. Z kalendarium, wyodrębnionym rozwojem urbanistyczno – architektonicznym Lwowa, polityką i gospodarką, stosunkami polsko – ukraińskimi. Ponadto informacjami o społeczeństwie i religii, języku ukraińskim, muzyce, kuchni itp.

 

Podstawową część przewodnika stanowi Zwiedzanie Lwowa. Autor proponuje 5 tras: Stary Lwów w jeden dzień; Centrum Wielkiego Lwowa; Wzgórza lwowskie; Przedmieście Stryjskie, Pohulanka i Łyczaków oraz Dawny gród książęcy i Zamarstynów. A na obrzeżach miasta Jaskinię Miodową oraz Cerkiew Trójcy Świętej. Na każdej z tych tras zaprezentowano wszystkie najważniejsze budowle, obiekty i miejsca oraz dziesiątki innych, również zasługujących na poznanie.

 

Z ich historią, wzbogacającymi ją ciekawostkami i anegdotami, zwracaniem uwagi na ciekawe detale, np. elewacji czy klatek schodowych itp. Autor sugeruje jednak nie ograniczać się, gdy czas na to pozwala, tylko do zwiedzania Lwowa, ale poznawania również jego, jak już wspomniałem, bliższych i dalszych okolic na 6 proponowanych trasach:

 

Tropem barokowych mistrzów; Dawnym szlakiem wołoskim, Śladami renesansowej doskonałości – do Żółkwi i Krechowa; Po Złotej Podkowie – do zamków i innych zabytków Oleska, Podhorców i Złoczowa; Ziemi przemyskiej – tego jej fragmentu, który znajduje się obecnie na Ukrainie i w Poszukiwaniu sklepów cynamonowych – a więc do Drohobycza nie tylko Bruno Schulza oraz uzdrowiskowego Truskawca.

 

Także w ich przypadku autor, poza przedstawieniem podstawowych informacji, ma do powiedzenia wiele innego i ciekawego. Przewodnik wzbogaca ponadto 19 barwnych fotografii i liczne rysunki oraz 50 obszerniejszych informacji monotematycznych w ramkach na szarym tle, m.in. „Inkorporacja Rusi”, „Odrodzenie ukraińskie w XIX w.”, „Walki o Galicję wschodnią”, „Dwa głosy ( Zbigniewa Brzezińskiego i Jerzego Giedroyca ) w sprawie polsko – ukraińskiej współpracy”, „Ormianie we Lwowie”, „Andrzej Szeptycki”, „Artur Grottger”, „Lwowskie parki”.

 

Są również biogramy wybitnych ludzi związanych ze Lwowem, mini słownik polsko – ukraiński, bogaty wykaz ważniejszych pozycji wykorzystanej literatury oraz Indeks. Jest to więc przewodnik bardzo dobry, wart polecenia, co nie oznacza, że już zupełnie bez błędów, pominięć czy dyskusyjnych sformułowań. Nie mają one zasadniczego znaczenia, ale warto je odnotować i uwzględnić w następnym wydaniu.

 

Zacznę od drobiazgów. „W wyniku rozłamów – pisze autor – na ( powinno być w ) łonie Cerkwi…”. W wykazie mocnych trunków z najlepszych ich wytwórni zabrakło, chyba najwyżej obecnie cenionej, kijowskiej „Stolicznyj standard”. Nie mogę zgodzić się z autorem, że „Brak im ( ukraińskim elitom ) energii, brak rozmachu, brak zrozumienia na czym polega system rynkowy…”. Zwłaszcza to ostanie już bowiem zdążyli zrozumieć, nierzadko na własnej skórze.

 

Trafiają się błędy w nazewnictwie, a przynajmniej brak zdecydowania, czy używać nazwy polskiej, czy ukraińskiej. Np. Opery. Jeżeli w pełnej nazwie polskiej, to Państwowy Akademicki Teatr Opery i Baletu im. Salomei Kruszelnickiej. Jeżeli ukraińskiej, to… im. Sołomiji Kruszelnyćkoj. Ale na pewno nie, jak napisał autor, Kruszelniczej. To samo w przypadku Ukraińskiego Teatru Dramatycznego. Albo – po polsku – im. Marii Zankowieckiej, albo po ukraińsku Zankowećkoj. Ale nie Zankoweckiej.

 

W ramce „Andrzej Szeptycki” warto dodać, że było to jego imię zakonne, a z chrztu Roman Aleksander. No i że jego rodzony brat Stanisław Maria Szeptycki był polskim generałem broni. Pisząc o Olecku i tamtejszym byłym klasztorze kapucynów, autor podkreślił, że strzegą go posterunki uzbrojone w broń maszynową. Trudno się temu dziwić.

 

Wewnątrz znajduje się bowiem – mogłem kilka lat temu, jako jeden z nielicznych, nie tylko cudzoziemców, obejrzeć bez prawa fotografowania – tamtejszy ogromny, liczący kilkanaście tysięcy pozycji, magazyn dzieł sztuki: obrazów, rzeźb, mebli, starej broni, mebli, detali architektonicznych itp. uratowanych, głównie przez oprowadzającego mnie po nim emerytowanego kustosza Lwowskiej Galerii Sztuki i jego współpracowników, ze zniszczonych kościołów, cerkwi, zamków, pałaców, dworów itp. I nadal ( wówczas ) jeszcze nie w pełni zinwentaryzowanych z braku na to środków.

 

W opisie gotyckiej fary w Drohobyczu warto dodać, że przed nią stoi pomnik Jurija Drohobycza ( Katermaka, 1450 – 1491 ), pierwszego ukraińskiego autora książki drukowanej. W ramce :”Na Łyczaków…” poświęconej lwowskiej piosence ulicznej warto wspomnieć o jej popularyzowaniu, podobnie jak lwowskiego bałaku ( gwary ) w przedwojennej radiowej Wesołej Lwowskiej Fali, przez jej autorów Szczepcia i Tońcia.

 

Mam też wątpliwość, czy ukraiński region przygraniczny, po którym autor proponuje wycieczki, należy nazywać historyczną nazwa Ziemia Przemyska. Bo jest to zarówno mylące polskiego czytelnika, jak i może być negatywnie odbierane przez naszych ukraińskich sąsiadów. I uwaga pod adresem wydawcy.

 

Informacje praktyczne na temat dojazdu do Lwowa, jego dworców kolejowych i autobusowych, noclegów, wyżywienia itp. zaczynają się „ni z tego, ni z owego”, nawet bez tytułu, a tylko z informacją na marginesach stron, bezpośrednio po opisie drugiego z ciekawych obiektów na obrzeżach Lwowa. Warto je jakoś wyodrębnić. Ten dobry przewodnik może bowiem być jeszcze lepszy!

 

LWÓW. MIASTO WSCHODU I ZACHODU. Autor: Aleksander Strojny + współpracownicy. Wydawnictwo Bezdroża, wyd. VII, Kraków 2010, str. 217, cena 29,90 zł.

Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top