Na końcu świata

Bieszczady
Bieszczady. Fot. Beata Łożewska

W tym roku wśród mieszczuchów nastała moda na Bieszczady. Zmęczonych codziennym kieratem wabi nieskażona, dzika przyroda, niezadeptane szlaki i miejsca, w których mogą odpocząć od cywilizacji.

W Bieszczadach urlopowe lokum można znaleźć w gospodarstwach agroturystycznych, pensjonatach, ośrodkach wczasowych, a także w schroniskach. Tym, którzy chcą odpocząć od gwaru miejskiego życia i pobyć w spartańskich warunkach, polecam wyprawę do schroniska „Na końcu świata” w Łupkowie. Nie ma w nim bowiem prądu ani bieżącej wody, a samochodem nie da się do niego dojechać ! Za to w drewnianej chacie, nie spełniającej współczesnych standardów, panuje klimat jak u Stachury.
Schronisko w Łupkowie leży rzeczywiście na krańcu świata – przy granicy ze Słowacją, na pograniczu Bieszczadów i Beskidu Niskiego, a jednocześnie na styku granic Karpat Wschodnich i Zachodnich. Dojechać tam można z Zagórza pociągiem (kursuje tylko w sezonie, piątek -niedziela), PKS-em lub stopem. Dojście ze stacji PKP w Łupkowie (nie mylić z Nowym Łupkowem !) zabiera latem kwadrans. Z przystanku PKS w Nowym Łupkowie idzie się nieco dłużej. Wskazówki można znaleźć na stronie www.lupkow.info
Chatka leży przy dnie rozległej dolinki, kiedyś zajętej przez wieś Łupków. Dziś pozostały po niej krzyże, drzewa owocowe, cmentarz i piwnice. Wiosną, nim wyrosną trawy, można dostrzec drogi, kominy i resztki płotów.
Wieś (Stary) Łupków została założona na początku XVI w., na prawie wołoskim, przez braci Olechnę i Iwaśkę ze Szczawnego. Przed wojną Łupków miał 700 mieszkańców. W marcu 1946 r. Ukraińska Powstańcza Armia podjęła najbardziej spektakularną akcję – likwidację stanic WOP od Sądecczyzny po wschodnią granicę. Zaatakowani przez UPA i popierających ją Łemków pogranicznicy w Łupkowie wraz z cywilnymi Polakami uciekli do Czechosłwacji. Przez prawie dwa lata tereny te pozostawały poza faktyczną jurysdykcją władz w Warszawie. Dopiero „Akcja Wisła”, czyli czystka etniczna, zaprowadziła w rejon Łupkowa spokój – śmierci i zgliszcz. Po deportacji Łemków wieś przestała bowiem istnieć. Domy i cerkiew z 1820 r. uległy zniszczeniu. Ocalał jedynie budynek stacji kolejowej (linia powstała w 1872 r.) i cmentarz, na którym najstarsze nagrobki pochodzą z połowy XIX w., a drzewa powrastały w krucyfiksy z krzyży.
Natomiast Nowy Łupków powstał w 1872 r., wraz z otwarciem linii kolejowej łączącej Przemyśl i Lwów z Budapesztem, jako kolejarska dzielnica Łupkowa i stacja. Dziś jest tam kilkanaście domów, sklep i knajpa, posterunek Straży Granicznej. W latach 70. ub. w. zbudowano w Łupkowie zakład karny, którego więźniów zatrudniano m.in. przy wypasie pegeerowskich owiec. W czasie stanu wojennego w więzieniu tym był „internat” dla działaczy „Solidarności”.
Po likwidacji PGR-u w jednym z pozostałych baraków urządzono schronisko turystyczne – dziś „Na końcu świata”.
– Więźniowie budowali tę chatę dla klawiszy, którzy ich pilnowali przy wypasie bydła – opowiada Adam, gospodarz schroniska. – Robili ją więc tak, by trudno im było w niej wytrzymać. W 1982 r. niedokończoną budowę „Almatur” odkupił od zakładu karnego i zaczął ją adaptować na schronisko, a sześć lat później się jej pozbył. Od 10 lat działa Stowarzyszenie Miłośników Schroniska w Łupkowie. Dotąd gospodarze często się tu zmieniali, ale ja chcę zmienić tę tradycję.
Adam np. zrobił tamę i spiętrzył strumień. Na gości schroniska czeka z herbatą cały rok. W razie gdy musi gdzieś wyjść, zostawia kartkę, o której wraca.
Wybierając się „Na koniec świata”, trzeba zabrać ze sobą oczywiście latarkę. W schronisku goście mają do ddyspozycji kuchnię opalaną węglem oraz łazienkę …z wanną, do której jednak trzeba nanieść i nagrzać sobie wody ! Nie ma w nim przecież bieżącej wody. Na poddaszu jest zaś sypialnia z 18 materacami. Nocleg w chacie kosztuje 10 zł, a na polu namiotowym 7 zł pierwsza noc, a kolejne 5.
Pobyt w schronisku to dla mieszczucha prawdziwy relaks przy pracy fizycznej. Trzeba przecież naczerpać wody ze studni, narąbać drew na opał, przygotować posiłki. Ale potem już tylko kontempluje się piękno dolinki, gada i śpiewa do rana przy świecach lub ognisku, gitarze. I oczywiście wędruje po malowniczej okolicy. Warto się na przykład wybrać do tunelu pod Przełęczą Łupkowską.
Tunel kolejowy pod Przełęczą Łupkowską („węgierskie wrota”, „brama ruska”) o długości 642 m wydrążono w 1874 r. Jego budowę oglądał Iwan Franko, którego zainspirowała do napisania wiersza „Kamieniara”.
Podczas obu wojen tunel wielokrotnie wysadzały różne armie. Jesienią 1944 r. Armia Czerwona, spiesząc na pomoc powstaniu na Słowacji, wybudowała prowizoryczną linię kolejową, biegnącą górą, przez przełęcz. Każdy wagon wciągały na nią dwie lokomotywy. Tam formowano skład, który zjeżdżał po stromiźnie hamowany również przez dwa parowozy. Jeden z pełnych wojska i amunicji pociągów wyleciał wkrótce w powietrze, a linia kolejowa uległa zniszczeniu. Po wojnie ją odbudowano, a w 1999 r. otwarto na przełęczy pasażerskie kolejowe przejście graniczne, którym jeżdżą pociągi na Słowację.

Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top