Na Wyżynie Meksykańskiej w stanie Oaxaca rozciąga się 50–kilometrowej długości Dolina Tlacolula. Najciekawszym w niej miejscem jest miasteczko Mitla, a zwłaszcza tutejsze ruiny miasta – państwa Zapoteków – Misteków i Azteków. Nie tak wspaniałe jak Teotihuacanu i Monte Alban o których już pisałem, czy Chitzen Itza, Palenque i Uxmalu o których napiszę wkrótce. Ale też warte zobaczenia jak podróżuje się po Meksyku. Po drodze zatrzymujemy się w wiosce Tule, a ściślej, według jego pełnej nazwy Maria de Tule po to, aby zobaczyć tutejsze trzy potężne drzewa nazywane Ojciec, Syn i Wnuk.
DWU-TYSIĄCLETNI CYPRYŚNIK I PRODUKCJA MEZCALI
To bardzo stare cypryśniki. Najstarszy Arbol de Tule – „Ojciec” rośnie już ponad 2 tysiące lat i powstał w procesie zrastania się wielu samodzielnych początkowo drzew. Ma 60 metrów obwodu, blisko 15 m średnicy oraz 42 m wysokości. Aby go objąć, potrzeba kilkudziesięciu ludzi trzymających się za rozłożone na boki ręce.
Obliczono, że waży 636 ton, a jego kubatura sięga 820 m³. Jest więc jednym z największych drzew na świecie. Rośnie w pobliżu miejscowego kościoła, chociaż jest od niego wielokrotnie starszy. Podobnie jak pozostałe, nie tak już imponujących rozmiarów, chociaż też ogromne drzewa. „Syn” oceniany na tysiąc lat oraz „Wnuk” na ponad pół wieku. Jadąc dalej ku nieco ponad 7-tysięcznej Mitli wpadamy jeszcze do lokalnej wytworni mezcali.
Drugiego, obok tequili, najpopularniejszego mocnego alkoholu meksykańskiego. Wytwarza się go z łodyg agaw w sposób tak prymitywny jak przed wiekami. Po prostu do wielkiego, ocembrowanego kamiennymi płytami zbiornika wrzuca się pocięte kawałki łodyg. Następnie miażdży je wielkim kamiennym kołem młyńskim umieszczonym w kieracie, który porusza chodzący w nim dookoła tego kręgu koń.
Dalszy proces produkcji: fermentacja i destylacja alkoholu też odbywają się na miejscu w podobnie „nowoczesnych” warunkach. Na sam ich widok trochę człowieka odrzuca. Ale schłodzona mezcala z cytryną i obowiązkową solą na grzbiecie lewej dłoni pijącego smakuje nieźle.
ZAPOTECY I MISTECY
Ziemie, na których później powstało miasto – państwo Mitla, zamieszkane było już w VII – V wiekach p.n.e. Chociaż pozostałości które można oglądać są o wiele młodsze. Zapotecy, jego pierwsi mieszkańcy założyli je w VIII – IX w n.e. W szczytowym okresie rozwoju było to, na owe czasy, duże, gdyż co najmniej 10-tysięczne miasto.
Rozciągało się ono na kilometr wzdłuż rzeczki Rio Mitla. Główne budowle, przede wszystkim siedzibę władcy i obiekt sakralny, zbudowali Zapotecy oraz Mistecy, którzy byli następnymi tutejszymi mieszkańcami i władcami od około roku 1000. Upadek Mitli zaczął się zresztą wkrótce, chociaż trwał długo.
W 1494 roku zajęli je i rozgrabili Aztecy, zaś w 1520 r. to co pozostało odkryli hiszpańscy konkwistadorzy. Po czym zniszczyli wiele budowli, m.in. z nich czerpiąc materiały budowlane dla wznoszonej katolickiej świątyni Iglesia de San Pablo. Prace wykopaliskowe prowadzone są tu od początku XX wieku.
Najpierw przez niemieckiego archeologa E. Zelera, a następnie uczonych meksykańskich, nadal są dalekie od zakończenia. Przy czym do zwiedzania udostępniono jeszcze nie wszystko to co już zostało odkryte. Pod kompleksem składającym się z pięciu zespołów architektonicznych są, nie do końca zbadane, podziemia: piwnice i korytarze.
DWA ZESPOŁY ZABYTKÓW
Największe i najważniejsze są dwa tutejsze zespoły budowli. Grupo de las Columnas to ruiny dawnego pałacu kapłana – władcy z salami otaczającymi grobowce i dziedzińce. W kompleksie tym są dwa główne, 38-metrowej długości Sala de las Columnas – Sala Kolumnowa (stąd nazwa tego zespołu) z sześcioma wykutymi w skale kolumnami oraz dziedziniec Mozaikowy – Patio de Mosaicos.
Znajdują się w nim obiekty zdobione ciosanymi kamieniami (doliczono się ich ponad 100 tysięcy!) układanymi w 14 różnych wzorów geometrycznych. Symbolizowały one, jak się przypuszcza, niebo, ziemię i świętego upierzonego węża. Część budynków ma wypłowiałe, barwne, malowane fryzy.
Drugi z tych zespołów, to Grupo de la Iglesia – nazwana jest tak od stojącego przy niej wspomnianego kościoła katolickiego św. Pawła. Jest podobna, chociaż gorzej zachowana. Świątynię tę, górującą nad ruinami, zbudowano na jednym z dziedzińców kompleksu w roku 1590. Pod dziedzińcem południowym – Patio Sur znajdują się dwa grobowce.
Przy jednym z nich stoli Columna de la Vida – Kolumna Życia. Jak się ją obejmie ramionami, to podobno można ustalić ile jeszcze pozostało nam lat życia. Ma to wskazywać odległość między czubkami palców mierzona krotnością szerokości dłoni. Co już z założenia budzi wątpliwości sceptyków. Długość rąk i szerokość dłoni nie ma przecież, a przynajmniej nikt tego jeszcze nie udowodnił, wpływu na długość życia ludzi.
Wokół tych, odkopanych już fragmentów dawnego prekolumbijskiego miasta, które, jak oceniają uczeni, miało przede wszystkim charakter sakralny i siedziby władcy – głównego kapłana, widać resztki starych budowli, umocnień, grobowców itp. rozrzuconych w okolicy paru kilometrów. Dla archeologów pracy starczy tu jeszcze na wiele dziesięcioleci.
Zdjęcia autora