Jednym z najciekawszych, a zarazem najbardziej tajemniczych miejsc w Meksyku jest Teotihuacan leżące 50 km od stolicy kraju. Dla tych, którzy fascynują się nie rozwiązanymi zagadkami, z pewnością wędrówka po tym ogromnym kiedyś, a dziś zupełnie cichym i pustym mieście będzie niezwykłym przeżyciem.
W Teotihuacan, którego nazwa w języku Azteków oznacza „miejsce, gdzie rodzą się bogowie”, czułam się trochę jak w peruwiańskich Machu Picchu. Tu także przewodnik opowiadał historie, które nie do końca były wyjaśnione. W obu przypadkach nie wiadomo, kto zamieszkiwał miasta i dlaczego w pewnym momencie je opuścił. Pojawiały się nawet teorie, że cywilizację tę stworzyły istoty pozaziemskie. Tym bardziej wędrówka pośród piramid i świątyń wydała mi się ciekawsza.
Jest pewne, że Teotihuacan było stolicą potężnego imperium, które wywarło duży wpływ na Azteków, Zapoteków i inne kultury. Zbudowano je w dobrze nawodnionej równinnej dolinie, po północnej stronie Doliny Meksyku. Dobrze wiedziano, że w pobliżu znajdują się nigdy niewysychające źródła, które wraz z mniej pewnymi rzekami dawały możliwość stałego nawadniania pól uprawnych. Prawdopodobnie wybudowano sieć kanałów, ale do dziś nie zachowały się ich ślady.
Teren odkrytego przez archeologów miasta wynosi obecnie ok. 20 km kw. Ocenia się, że zbudowano go według jednolitego planu obejmującego całość gigantycznej inwestycji. Aż trudno uwierzyć, ale naukowcy twierdzą, że w mieście zamieszkiwało ok. 200 tys. osób. Zajmowali oni parterowe kompleksy pomieszczeń w kształcie kwadratu o boku 50-60 m otoczone murem. Bogatsi domostwa swe umiejscawiali bliżej głównego traktu, nazwanego później przez Hiszpanów Drogą Umarłych. Ściany wewnętrzne tych apartamentów ozdabiane były kolorowymi obrazami przedstawiającymi zazwyczaj mitologiczne sceny i postaci. Z dala od centrum swoje skromne domki i warsztaty mieli liczni rzemieślnicy i drobni kupcy. Odkryto setki maleńkich warsztatów obrabiających najbardziej chyba popularny meksykański kamień – obsydian. Wytwarzano z niego przede wszystkim narzędzia tnące, ale także biżuterię. Również dzisiaj obsydian jest najpopularniejszą pamiątką z Meksyku. W Teotihuacan aż roi się od natarczywych sprzedawców proponujących obsydianowe figurki.
Współcześni naukowcy zastanawiają się, dzięki jakiej bazie ekonomicznej postało tak potężne miasto i jak udało mu się ugruntować swoją wszechobecną dominację. Dolina, choćby stale nawadniana, nie była w stanie wyżywić tak wielkiej rzeszy mieszkańców. Podejrzewa się, że rolnictwo bazowało na tzw. chinampas – prostokątnych płachetkach gruntu powstałych na poprzecinanych sztucznymi kanałami podmokłych gruntach wokół jeziora, nawożonych wodną roślinnością i mułem. Chinampas były niezwykle żyzne i zapewniały mieszkańcom codzienne pożywienie. A ich dieta? Nawet według dzisiejszych norm była bardzo urozmaicona. Spożywano dużo dziczyzny, drobiu, ryb, warzyw i owoców.
Wielką rolę odgrywał w Teotihuacan handel z pozostałymi obszarami Mezoameryki. Ogromne zyski przynosiły wyroby z obsydianu – noże, siekierki, groty, które kupowali mieszkańcy innych rejonów. Odnalezione podczas wykopalisk igły i szpikulce świadczą o tym, że mieszkańcy zajmowali się także tkactwem i wikliniarstwem. Ich wysokiej jakości i bardzo piękne wyroby garncarskie znajdowano także w odległych rejonach kraju, co świadczy od dobrze prosperującym handlu.
Niezwykle ciekawa jest galeria bóstw czczonych w mieście. Są wśród nich Tlaloc – bóg deszczu, Chalchiuhtlicue – bogini wody i małżonka Tlaloka, Mictlantecuhtli – pan świata podziemnego, Quetzalcoatl, Pierzasty Wąż i cała armia innych bóstw stanowiących część państwowego kultu Teotihuacan. Jak podkreślają naukowcy, w mieście tym mamy do czynienia z pierwszą pełną kulturą Mezoameryki.
A jak dziś wygląda Teotihuacan? Najbardziej imponującą budowlą, widoczną z odległości wielu kilometrów, jest Piramida Słońca. Wzniesienie jej wymagało pracy około 3 tys. ludzi przez 30 lat. Symbolizowała ona prawdopodobnie środek świata, naroża – jego cztery strony, wierzchołek – centrum życia. Boki kwadratowej podstawy mają po 225 m, czyli zbliżone są do wymiarów Piramidy Cheopsa w Gizie, wysokość piramidy wynosi niespełna 70 m, a więc jest ona przeszło dwukrotnie niższa od egipskiej. Piramida powstała prawdopodobnie w I w n.e., a na jej budowę zużyto 2,5 mln suszonych na słońcu cegieł. Pod piramidą odkryto stumetrową jaskinię – sanktuarium. Dawni Meksykanie uważali, że właśnie stamtąd wyszły kiedyś Słońce i Księżyc, a także przodkowie ludzkiej rasy.
Piramida Księżyca o 112 stopniach powstała w drugim stuleciu naszej ery. Jej boki u podstawy mierzą 145 m. Na południe od niej biegnie Aleja Zmarłych. Tak nazwali drogę tę Hiszpanie, którzy sądzili, iż kryje ona groby zmarłych. W rzeczywistości mieszkańcy grzebali swych zmarłych pod domostwami. Aleja miała ponoć symbolizować jedność ziemi i nieba, łącząc niebiańską strefę, w której znajdują się piramidy, ze strefą ziemską, gdzie w okolicach Cytadeli żyli mieszkańcy miasta. Wzdłuż Alei Zmarłych ustawione są niewielkie platformy, a najokazalszą budowlą jest Cytadela z rozległym dziedzińcem o długości 640 m. Tu znajduje się też jedna z najbardziej oryginalnych budowli Teotihuacan – Świątynia Quetzalcoatla, w formie sześciostopniowej piramidy. Na jej bocznych powierzchniach widać 265 wyrzeźbionych głów – na przemian Ognistego Węża, nosiciela Słońca podczas jego codziennej wędrówki oraz Pierzastego Węża, symbolizującego jedność nieba i ziemi.
W swoim Złotym Wieku, między 200 a 650 r rządzone przez kapłanów państwo stało się religijnym, ekonomicznym a w końcu także militarnym supermocarstwem. Szczyt jego świetności przeminął przed 700 r. Jednak tak jak początki Teotihuacan tak i jego upadek okryty jest tajemnicą. Jedna z hipotez mówi, że pod koniec VI w. handel z pozostałą Mezoameryką załamał się, zabrakło potrzebnych do produkcji eksportowanych wyrobów. Inne hipotezy mówią o epidemii lub wielkiej rebelii. Niektórzy badacze mówią o rozległym pożarze, który wyrządził ogromne szkody. Przypuszcza się też, że do upadku przyczyniła się degradacja środowiska na skutek masowego wycinania lasów na meksykańskich wyżynach. Około 700r. miasto padło łupem najeźdźców z północy, którzy przez następne 200 lat zamieszkiwali w jego murach.
Zapewne wiele jeszcze minie lat, zanim naukowcy dojdą do jednego wniosku dotyczącego powstania i upadku Teotihuacan. Póki co do ich różnych teorii można dokładać własną, taką jaka przyjdzie do głowy, gdy będziemy spoglądać na świetne kiedyś miasto ze szczytu siedemdziesięciometrowej Piramidy Słońca.