W drodze do „Królestwa niebieskiego”
Na ekrany kin wszedł właśnie film Ridleya Scotta -„Królestwo niebieskie”. Zrealizowany z rozmachem obraz przenosi widzów w czasy wypraw krzyżowych i zapewne wzbudzi zainteresowanie miejscami z nimi związanymi oraz średniowieczem. Dlatego też proponuję wyprawę do Syrii, a konkretnie – do zamku Krak des Chevaliers, zwanego przez arabskich kronikarzy zamkiem Kurdów.
Dla Thomasa Edwarda Lawrence’a, znanego bardziej jako Lawrence z Arabii, Krak des Chevaliers był „najpiękniejszym zamkiem na świecie”. A poznał go znakomicie, rysując i fotografując frankijskie twierdze w Syrii i Palestynie, które stały się tematem jego pracy doktorskiej „Zamki krzyżowców” (Crusader Castles – opublikowano pośmiertnie w 1936 roku). Świetnie zachowana średniowieczna budowla zachwyca po dziś i jest jedną z największych syryjskich atrakcji turystycznych. Pierwszy, niewielki fort na wschodnim zboczu gór Al-Ansarijja wzniósł w 1031 roku emir Hims (Homs). Umożliwiał on kontrolę przełęczy. W 1098 r. arabskim zamkiem zawładnęli krzyżowcy. Hrabia Trypolisu odstąpił go w 1142 r. szpitalnikom, którzy nieustannie go przebudowywali i powiększali. Szpitalnicy swą fortecę powiększali w trzech etapach. Przed 1170 r. wewnętrzny pierścień murów, wzmocniony kwadratowymi wieżycami, otaczał główny dziedziniec, na którym zbudowano wielką salę. Pod koniec XII stulecia i w początkowych latach XIII pierwszy pierścień murów przebudowano i otoczono drugim, znacznie szerszym pasmem umocnień. Wielkich zmian dokonano również w kaplicy, głównej sali, podziemnych magazynach i przy wejściu od strony wschodniej, a na najtrudniejszej do obrony południowej flance wzniesiono wysuniętą basztę. W końcu, w drugiej połowie XIII wieku, gdy zmniejszyły się zasoby finansowe zakonu joannitów, wzniesiono pięciokątną budowlę w południowym rogu twierdzy. Podczas długiego oblężenia zamki warowne tego typu wymagały bowiem licznego garnizonu. Paul Deschamps w swej pracy poświęconej Krak des Chevaliers cytuje arabskiego kronikarza, który podkreśla rozmiary zniszczeń zamku podczas trzęsienia ziemi w 1170 r., kiedy to nie ostał się żaden mur. Autor wnioskuje więc, że zniszczeniu uległ wtedy też kościół wewnątrz twierdzy, stanowiący najważniejszy zachowany element pierwotnej konstrukcji Kraku. Co świadczyłoby o tym, że szpitalnicy odbudowali go już po kataklizmie. Po kolejnych trzęsieniach ziemi (w 1201 i 1202 r.) twierdza znów została uszkodzona. By wzmonić mury, powstały wtedy wielkie skarpy. Mimo kataklizmów, a przede wszystkim wielokrotnych ataków i oblężeń, twierdza trzymała się mocno i nigdy nie została zdobyta. Krzyżowcy sami ją poddali w 1271 r., kiedy to pod jej murami stanął sułtan Bajbars. W zamku, który mógł pomieścić dwutysięczną załogę wraz z końmi, a jego magazyny miały zapasy na pięć lat, było wtedy tylko 200 obrońców. Po miesiącu oblężenia, by zmusić Krak des Chevaliers do poddania się, sułtan posłużył się fałszywą wiadomością, pochodzącą rzekomo od hrabiego Trypolisu, który nakazywał obrońcom się poddać. Krzyżowcy poprosili o gwarancje bezpieczeństwa. Bajbars przystał na to, pod warunkiem, że każdy z nich powróci do swego kraju. Frankowie opuścili donżon 7 kwietnia i zostali odesłani w ojczyste strony. Fortecę we władanie przejął wtedy podstępny zwycięzca. Na zwiedzanie ogromnego, zajmującego trzy hektary zamczyska trzeba poświęcić ze dwie godziny. Wędrówka nie jest uciążliwa, bo przed spiekotą można się chronić we wnętrzach: magazynach, łaźni, Wielkiej Sali. Pragnienie zaś ugasić w działających tam barach. Najbardziej efektowną budowlą w całym kompleksie, który składa się z dwóch odrębnych części, jest loggia z gotycką fasadą po zachodniej stronie dziedzińca. Naprzeciwko stoi kaplica, zamieniona przez muzułmanów w meczet, z zachowanym do dziś minbarem,czyli kazalnicą. Warto wdrapać się na Wieżę Strażniczą, z której dachu roztacza się wspaniały widok. Podczas zwiedzania Krak des Chevaliers rozbawił nas służący za przewodnika Syryjczyk. – To logo Ryszarda Lwie Serce- powiedział Ali, pokazując na … herb angielskiego króla.