Czym jest Street Art? Kto ją tworzy? Dlaczego artyści porzucają zaciszne pracownie i wychodzą ze swoją twórczością na ulicę? Kiedy graffiti jest dziełem sztuki, a kiedy aktem zwykłego wandalizmu? Kto za tym stoi? na te i wiele innych pytań odpowiada Alessandra Mattanza w albumie prezentującym dwudziestu największych streetartowców świata. Sztuka ulicy zawojowuje świat.
Także w naszych miastach pojawia się coraz więcej murali. Ostatnio na Bielanach w Warszawie odsłonięto kolejny mural z Korą. Pamiętam mój pierwszy kontakt z muralami na granicy dzielnic katolickich i protestanckich w ulsterskim Londonderry i wrażenie, jakie zrobiły na mnie te wojenne malowidła, czy późniejsze spotkanie z grafitti Banksy’ego w Betlejem na murze oddzielającym Autonomię Palestyńską od Izraela. Uliczni artyści, poprzez swoje prace wkomponowują się z pejzaże miejskie na całym świecie. Prawie nie ma miejsc wolnych od sztuki ulicznej. „Street art zawojował świat, nie zważając na bariery językowe, kulturalne, czy religijne, a przede wszystkim ograniczenia ekonomiczne”. Dzisiaj ludzie nie mają czasu na przyglądanie się czemuś z bliska i w skupieniu. Do galerii, czy na wystawy chodzi niewielka część społeczeństwa, często nawet we własnym mieście ludzie nigdy nie pójdą do muzeum. Natomiast sztuka uliczna dostępna jest dla każdego: oglądamy ją mimochodem, w drodze do pracy, na zakupy, w zgiełku codziennego, zabieganego życia rzucamy okiem na malunek na ścianie.
Alessandra Mattanza, dziennikarka, pisarka i fotografka przedstawiła w pięknie wydanym albumie dwadzieścioro najbardziej rozpoznawalnych artystów, których głównym miejscem pracy i tworzenia jest ulica, a właściwie mury domów, fabryk, ruin, czy nawet skrzynek pocztowych. Dlaczego niektórzy artyści tworzą na ulicach? Co sprawia, że często dobrze wykształceni ludzie, o szerokich horyzontach, doskonałym warsztacie twórczym decydują się na umieszczanie swoich prac na murach, a nie w ramach płócien? W wielu przypadkach to wielkość powierzchni: żadne płótno nie ma takich rozmiarów jak ściana dużego budynku, czy długi mur.
Ze wstępu: Miłość do sztuki ulicznej, zwanej z angielska street artem oraz do graffiti jest instynktowna: na odbiór tej sztuki nie ma wpływu charyzma autora, często anonimowego, opinia szanowanego krytyka sztuki ani nawet cena biletu wstępu na wystawę. Działa tu tylko pierwotna siła, jak wtedy, gdy nagle spotkamy czyjś wzrok. Czysta chemia, miłość od pierwszego wejrzenia, połączenie dusz znajdujących się przypadkiem pośród nieskończonych możliwości ludzkiego uniwersum. Street art zawojował świat, nie zważając na bariery językowe, kulturowe czy religijne, a przede wszystkim ograniczenia ekonomiczne. Sztuka uliczna dociera do każdego zakamarka na Ziemi, nawet najbardziej zapomnianego, ponieważ przemawia wprost do serc ludzkich. I w tym właśnie tkwi jej szczególna siła jest dostępna dla wszystkich jako skrajnie demokratyczna forma sztuki. Street art jest wolny, dziki i zmysłowy.
I tak jak dzikie zwierzęta polują na swe ofiary, tak samo streetartowcy starannie dobierają miejsca i czekają na właściwy moment, aby całkowicie oddać się pierwotnemu instynktowi tworzenia. Uderzające jest to, że wielu streetartowców i grafficiarzy wykazuje się niecodzienną odwagą i brawurą – cechami ludzi wielkich. Są nosicielami autentycznej rewolucji w sztuce, której daleko jeszcze do finału. Ta rewolucja dopiero się rozkręca, a już zawojowała tych, którzy początkowo nawet nie chcieli o niej słyszeć szefowie wielkich instytucji, muzeów i galerii. Długo udawali, że ten temat nie istnieje, aż w końcu okazało się, że street artu nie sposób już dłużej ignorować. Ale nawet teraz, gdy streetartowcy zdobyli powszechne uznanie, wielu z nich decyduje się, by nadal pracować potajemnie, gdzieś na marginesie społeczeństwa. Dlaczego? Aby zmieniać świat, inspirować innych, za pomocą pędzla, farby w sprayu i szablonu zapoczątkować epokę w sztuce, w której wszyscy będą prawdziwie wolni.
Dla mnie ten album jest odkryciem. Kiedyś grafitti kojarzyło się przede wszystkim z wandalami niszczącymi odnowione fasady, zresztą niekiedy jest tak nadal. W wielu wypadkach murale stały się formą walki politycznej oraz podniesione zostały na wyżyny sztuki. W albumie zaprezentowano wielu twórców i ich dzieła znane często tylko lokalnym mieszkańcom. Prace wielu streetartowców, robią wielkie wrażenie swoim artyzmem, a nie tylko wymiarami. Tym bardziej, że niektórzy, jak wielbiciel miniatur Slinkaczu, specjalizuje się w miniaturowych scenkach na wielkomiejskich ulicach. Najbardziej znany streetartowiec Banksy nazywany Geniuszem grafitti jest autorem ikonicznych postaci, które na stałe wpisały się w naszą zbiorową pamięć jak Mona Liza z wyrzutnią rakietową, zamaskowany mężczyzna rzucający kwiatami zamiast kokajlu Mołotowa, rozmarzona dziewczynka uwalniająca czerwony balonik w kształcie serca i inna mała dziewczynka przeszukiwana przez policjanta jak terrorystka. Niewiele o nim (o Banksym) wiemy, podobno mieszka w Bristolu w Wielkiej Brytanii. Sławę zdobył za sprawą nielegalnych grafitti. Jest nie tylko artystą, ale także zaangażowanym aktywistą politycznym.
Wśród przedstawionych 20 artystów są dwie kobiety – Becca, zwana damą street artu i Swoon – mistrzyni portretu. Kreatywnym buntownikiem nazywany jest Dawid Choe, ROA maluje biało-czarne postacie zwierząt a M-CITY, pod którym to pseudonimem kryje się pochodzący z Gdyni Polak Mariusz Waras, specjalizuje się w tematyce industrialnej. Album wydany jest w wygodnym formacie, na błyszczącym papierze, artyści przedstawieni interesująco, poznajemy ich życie, poglądy, zainteresowania i sposób tworzenia. Przy każdej postaci zamieszczono dużo dobrej jakości zdjęć obrazujących twórczość każdego z nich.
Street Art. Wielcy artyści i ich wizje. Autorka Alessandra Mattanza Wydawnictwo ARKADY. Warszawa 2020. Okładka twarda. 256 str. Cena 89 zł. Tytuł oryginału: Street Art. „Famous artists talk about their vision” ISBN: 9788321351346