ANNAPURNA, KWIECIEŃ 2008

 Niezwykłych ludzi gościliśmy na drugim majowym spotkaniu w „Globtroterze”: uczestników pierwszego do 20 lat przejścia słynną drogę Gabarova, zwaną czeską, na północno – zachodniej ścianie Annapurny. Byli to trzej z ( tylko ! ) czwórki uczestników tej wyprawy w kwietniu 2008: Piotr Morawski, Piotr Pustelnik i Dariusz Załuski. Czwartym, nieobecnym, był Słowak Peter Hamor.

Goście niezwykle ekspresyjnie opowiedzieli nam o tej wyprawie na Annapurnę – 8091 m n.p.m. górę w Himalajach, do stanięcia na głównym szczycie której zabrakło im 40 minut. Ale był to czas na wagę życia. Pokazali wspaniałe zdjęcia, przekazali nam również broszury z relacją z tego wyczynu oraz innymi cennymi materiałami. A także informacjami o ALPINUS EXPEDITION TEAM i jego członkach oraz sponsorującej ją marce Alpinus należącej do spółki Euromark Polska S.A.

Annapurna jest jednym z niższych himalajskich ośmiotysięczników, ale należy do najniebezpieczniejszych gór świata. Jedna trzecia himalaistów, którzy dotychczas chcieli ją zdobyć, poniosła śmierć podczas wspinaczki. Była pierwszym szczytem przekraczającym wysokość 8 tys. metrów n.p.m. zdobytym przez człowieka. Dokonali tego 3 czerwca 1950 roku Marice Herzog i Louise Lachenal. Z polskich himalaistów udało się to dotychczas ośmiu:

1987 – Artur Hajzer i Jerzy Kukuczka dokonując pierwszego wejścia w zimie.

1991 – Bogdan Stefko, Krzysztof Wielicki, Wanda Rutkiewicz, Ryszard Pawłowski i Mariusz Sprutta,

1996 – Andrzej Marciniak.

Masyw Annapurny jest bardzo rozległy. Składa się z 6 dużych szczytów – głównego wierzchołka i 5 wysokich siedmiotysięczników. Do 2005 roku zarejestrowano zaledwie 103 wejścia na wierzchołek główny i aż 56 przypadków śmierci himalaistów. Szefowi kwietniowej wyprawy Alpinus Expedition Team na Annapurnę Piotrowi Pustelnikowi tylko tego szczytu brakuje do Korony Himalajów. Stanął już bowiem na 13 ośmiotysięcznikach. Brał udział w wyprawach w Himalaje, Karakorum i w inne góry świata. Wspina się od 1985 roku. Na Annapurnę próbował już wejść trzykrotnie i jak nam powiedział, nie zamierza tego powtarzać, gdyż w himalaizmie najambitniejsze jest chodzenie nowymi, nieprzetartymi szlakami. Podobnie pozostali uczestnicy tej wyprawy zdecydowali o pożegnaniu z Annapurną. Ale czy rzeczywiście nie będą próbować jeszcze raz stanąć na jej głównym szczycie?

Także pozostali uczestnicy tej wyprawy, to doskonali wspinacze z licznymi sukcesami. Piotr Morawski wspina się od 1996 roku, z czego od 2001 roku w górach naprawdę wysokich, gdzie stara się realizować ekstremalne wyzwania. Był uczestnikiem wyprawy zimowej ( 2002/03 ) na K2, jest zdobywcą Jedynki przyznanej mu za zimowe wejście na Shisha Pangmę, stanął na szczytach Chou Oyu, Broad Peak i Nanga Prabat. W 2007 roku próbował wejść na K2 wraz z Peterem Hamorem i Dodo Koboldem niezdobytą dotychczas droga zachodnią. Peter Hamor –  najlepszy słowacki himalaista, zdobył już 5 ośmiotysięczników oraz Koronę Ziemi – najwyższe szczyty wszystkich kontynentów. Przy czym dwukrotnie wszedł na ośmiotysięczniki jako pierwszy Słowak. Dariusz Załuski zdobył już 4 ośmiotysięczniki, brał udział w wielu wyprawach zimowych, a wspinaczkę łączy z profesjonalnym filmowaniem. Jego filmy z najwyższych gór świata zdobywają nagrody na festiwalach filmów górskich i podróżniczyc

O krok od tragedii

Nasi goście opowiedzieli o historii tej wyprawy, impulsem do której stała się rozmowa … w supermarkecie na Słowacji z kierownikiem wyprawy na Annapurnę w 1988 roku. Postanowili ją powtórzyć, trochę zmieniając trasę, szlakiem wówczas wytyczonym. Relacja z niej napisana przez Piotra Morawskiego chociaż krótka – liczy tylko 2,5 strony druku komputerowego, jest pełna ciekawych faktów. Wszystko do pewnego mementu szło dobrze. Wspinaczkowy trening aklimatyzacyjny zrobili na Ama Dablam, chociaż zaskoczył ich brak śniegu – były tylko skały i lód. Założyli 3 obozy, położyli 1000 m lin – poręczówek, weszli na szczyt prawie 7 tys. m n.p.m..

W drodze na Annapurnę było już gorzej. Nie ułatwiały załatwiania spraw wybory w Nepalu, w wyniku których – dodam – kraj ten przestał być monarchią i stał się republika. Pojawiły się problemy z helikopterem, który miał ich dowieźć do bazy pod Annapurną oraz „plagi egipskie” czyli problemy żołądkowe. Ruszyli jednak w górę. Dotarli do bazy na wysokości 5 tys. m. później do następnej na 5,5 tys. Tam okazało się, że ściana ma prawie 2500 m w pionie. 21 kwietnia ruszyli do ataku w dwu 2 – osobowych zespołach. Z plecakami wyładowanymi jedzeniem na 10 dni, namiotami, gazami i linami. Dotarli – pomijam szczegółowy opis trudności – do biwaku na wysokości 6700 m pod skalnym progiem.

28 kwietnia zaczęli szturm szczytu. Dłuższą, niż ich poprzednicy 20 lat wcześniej, gdyż bez możliwości skrótów po śniegu. Udany biwak na 7700 m, rano dalej po grani. Do szczytu zostało około 150 metrów. Wzmógł się jednak wiatr, pojawiły czarne chmury i burza.

– Potem wszystko jak w malignie – napisał Piotr Morawski. Mgła taka, że się gubimy. Pioruny nad nami. Wyładowania tak mocne, że kłują boleśnie w skórę (sic!). Potem pioruny. Jeden wchodzi mi przez głowę i wychodzi uprzężą. Teraz jak słyszę trzask ,to odruchowo puszczam wszystkie metalowe przedmioty. Szukanie drogi do biwaku. Mgła, wiatr, burza i czterech co za późno zawrócili. Po kilka uderzeń pioruna na głowę i znaleźliśmy koniec grani i zjazd na biwak.

To już koniec marzeń o zdobyciu szczytu. Kolejna noc na 7700 m, dalsza droga w dół przed dwa dni. Jakiś kamień spada i zmiata do przepaści jeden z dwu namiotów, na szczęście pusty, gdyż Morawski z Hamorem zakładali w tym czasie liny poręczowe. W bazie jeszcze łudzili się, że odpoczną i spróbują ponownie wejść na szczyt. Ale to był kres ich fizycznych możliwości. Przez 3 dni słaniali się na nogach. Trudno się dziwić. Na 21 dni w bazie ponad 2 tygodnie pracowali w górze, z czego dwie noce na biwakach na 6700 m, stale wspinając się po skałach i lodzie. Wszyscy członkowie wyprawy stwierdzili, że była to jedna z najtrudniejszych wypraw w ich życiu. A decyzję o  powrocie podpowiedział im rozsądek. Dzięki niej, na około 40 minut wspinaczki przed szczytem uniknęli tragedii. Porażeni piorunami, z odmrożeniami, przeżyli. Szybki odwrót w tej sytuacji, w wietrze którego porywy uniemożliwiały oddychanie, był jedyną ucieczką przed śmiercią.

– Wykonaliśmy kawał dobrej roboty mimo nie zdobycia szczytu – podsumował na spotkaniu w Globtroterze „Pusty” – Piotr  Pustelnik. A na pytanie o dalsze plany odpowiedział, że dopiero krystalizują się. Ale chyba będzie to najdłuższa na świecie, 12 – kilometrowa wysokogórska grań w Pakistanie. „Numer 1” tego rodzaju tras na świecie. To kolejne wyzwanie. – Nie robimy tego dla sławy medialnej – podkreślali nasi goście. Skoro są na świecie takie góry i szlaki w nich, to oni muszą po nich chodzić. Po prostu.

 

Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top