ZANZIBAR: BŁĘKITNE SAFARI

Wybrzeże Zanzibaru. Widok na ocean, łódź żaglową i ludzi na brzegu.
Zanzibar: plaża i ocean

Słoneczna wyspa Zanzibar, położona pośród turkusowych wód zachodniej części Oceanu Indyjskiego, otoczona jest białymi plażami oraz pięknymi rafami koralowymi, z mnóstwem kolorowych ryb tropikalnych.


Hotel My Blue (https://mybluehotel.com/) w którym kończymy pobyt na rajskiej wyspie położony jest tuż przy białej plaży Nungwi. To miejsce z wyjątkową atmosferą. Tu można od razu poczuć wakacyjny luz. Nic dziwnego, że otrzymał nagrodę jako świetne miejsce na ślub lub miesiąc miodowy. Restauracja ze stolikami stojącymi na piasku plaży, baseny i bary. Wszystko ukryte pośród kwiatów, palm kokosowych i bananowców.

Piramidy, zabawa i zachody słońca

Strzeżony jest, tak jak i pozostałe hotele, przez Masajów. Zarówno od strony plaży jak i od strony lądu. Mnóstwo zieleni i niezobowiązująca atmosfera sprzyja zabawie. Poniedziałek jest dniem z muzyką na żywo. Rozstawione na piasku stoliki, na podeście orkiestra gra gorące, afrykańskie rytmy. Jest ciepły wieczór, kolacja. Niespodziewanie obsługa restauracji wpada w żywiołowy taniec, grając na czym się da i śpiewając. Dołączają do nich turyści i zabawa trwa. A jeszcze przed chwilą na plaży trwał zażarty mecz i Masajowie tworzyli ludzkie piramidy na tle zachodzącego słońca.

Jambo i Zanzibar to jedność

Antonio, menadżer hotelu który przyjechał tu z Rzymu, twierdzi, że nie ma bardziej beztroskiego życia niż na Zanzibarze. Pogoda jest tu zawsze wspaniała, słońce, przejrzysta woda, jedzenie jest w oceanie lub rośnie na drzewach, ludzie zawsze uśmiechnięci, pozdrawiający każdego napotkanego najczęściej podwójnym Jambo, jambo! Czego chcieć więcej…
Wszystkie plaże Zanzibaru są publiczne i zgodnie z prawem należą do mieszkańców Zanzibaru. Oznacza to, że hotel kończy się kilka metrów od plaży, a po niekończących się plażach może spacerować każdy kto chce.

Wielki błękit na Blue Safari

Na całodniową wycieczkę na wyspę Kwale w zatoce Minai, z jedną z najlepszych raf koralowych na Zanzibarze, wyruszamy z hotelu wcześnie rano. Potem z plaży koło wioski Fumba ze względu na odpływ przepływamy płaskodenną łódką na drewnianą łódź Da (dāwa, ang. dhow) – tradycyjny arabski statek żaglowy. Od tej chwili otacza nas bezmiar turkusowo-szmaragdowej, krystalicznie czystej wody. Płynąc w kierunku wyspy Kwale ze świeżych owoców pijemy kokosowe mleczko i wyjadamy miąższ. Obserwujemy też wynurzające się co kilka chwil delfiny. Potem – już nad rafą koralową – pływamy zaopatrzeni w maski, rurki i płetwy. Przewodnicy rzucają do wody kawałki miąższu kokosa. Natychmiast gromadzą się przy nich stada kolorowych, pasiastych rybek. Jak się ma szczęście, można też spotkać tu ogromne żółwie morskie.

Sand bank

Po podziwianiu morskich stworzeń wędrujemy po pas w wodzie. Jest odpływ i łódź nie podpływa zbyt blisko brzegu. Chodzimy po śnieżnobiałym piasku pięknych plaż wyspy, które znikają pod wodą podczas przypływu.

Najstarszy baobab

W przybrzeżnej płyciźnie widać różnokolorowe rozgwiazdy i – uwaga! – jeżowce. Dlatego też – poza okularami słonecznymi i kremem z filtrem – buty do wody są podczas Blue Safari podstawowym wyposażeniem. Na początek idziemy w kierunku najstarszego baobabu o przedziwnych kształtach. Liczy sobie około pół wieku, kilkadziesiąt lat temu został obalony przez burzę, a leżące na ziemi gałęzie po jakimś czasie wypuściły korzenie. Nadal więc rosną, ale tym razem w poprzek. Wnętrza pni baobabów często służyły mieszkańcom Afryki za całkiem wygodne domy. Zamiast budować dom z patyków, gliny i nakrywać go blachą – a domy na Zanzibarze budują kobiety – wystarczyło wydrążyć wnętrza baobabu.

Kolory i wanna w Zatoce Kiwani

Po tradycyjnym zanzibarskim obiedzie – grillowane owoce morza, kurczak, langusta, krewetki, ryby, frytki, ryż, sos suahili na bazie mleczka kokosowego z warzywami plus tropikalne owoce, czas na relaks na piasku lub zakupy w okolicznych budkach. Przy plaży jest ich wystarczająco dużo, z mnóstwem przydatnych i niekoniecznie potrzebnych rzeczy, ale za to jakich pięknych. I te żywe afrykańskie kolory.
Potem pełni wrażeń płyniemy do Kiwani Bay, zwanej przez miejscowych Blue Lagoon, z wodą tak ciepłą, jakbyśmy weszli do wanny. Jest to naturalny basen, otoczony plantacją namorzynów. Podczas codziennych odpływów i przypływów woda wyrzeźbiła tu skały w najdziwniejsze kształty.

Zdjęcia autorki

Zanzibar odwiedziłam na zaproszenie biura podróży Join UP! Polska.
Więcej na: https://joinup.pl/

Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top