
A z hotelu położonego tuż przy Barkhor, starej, fascynującej, pełnej życia przez całą dobę dzielnicy tybetańskiej stolicy, mam tu zaledwie kilka minut spaceru. Będę więc przez parę dni częstym gościem. Z uwagą poznaję ten nowy dla mnie świat.
RYTUALNY POCHÓD KORA

Starzy, kobiety i mężczyźni podtrzymywani przez młodszych. Dużo jednak młodych, nawet niemowląt niesionych przez matki. Sporo mnichów w tradycyjnych nakryciach głowy, ale i modnych tu kowbojskich kapeluszach. Większość pątników w ciepłych wiejskich ubraniach. Kobiety w wełnianych spódnicach z wielobarwnymi fartuchami z przodu oraz bluzach i kurtkach.

Nad całym Barkhorem unosi się jednak przede wszystkim woń płonącego masła jaków używanego do lampek w świątyni. Trochę zagłuszany przez zapach jałowca i papieru palonych w ogromnych, nawet blisko 3 metrowej wysokości, piecach – kadzielnicach. Pochód kora trwa, z różnym nasileniem, przez całą dobę. Zmęczeni pątnicy siadają na ziemi pod ścianami, odpoczywają, jedzą.
BAZAR PRZY ŚWIĄTYNI

Ale również – na osobnych straganach lub ruchomych wózkach – owoce i inne artykuły spożywcze. Ponadto czapki, kapelusze, szale, odzież i tysiące innych artykułów oraz towarów, także pamiątek. Głównie masowego, odpustowo – jarmarcznego badziewia. Ale trafiają się, chociaż rzadko, także stare lub pięknej roboty przedmioty, głównie dla zagranicznych turystów.

Lepszej jakości towary zarówno spożywcze jak i przemysłowe oraz dzieła sztuki oferują okoliczne sklepy. Otaczają, jak chyba wszędzie na świecie, będące celem pielgrzymek świątynię i klasztor Jokhang (Dżokang). Wpisane, podobnie jak oddalona od nich o dwie przecznice świątynia Ramoche (Ramocze) położona też na starym mieście, na Listę Dziedzictwa UNESCO. To kolebka buddyzmu w Tybecie.
Owiana zarówno legendami, jak i związana z faktami historycznymi. Pierwsza żona króla Sontsän Gampo (Srong-bcan-sgam-po) który zjednoczył ziemie tybetańskie, nepalska księżniczka Bhrikuti, przywiozła ze sobą w posagu wielki posąg Buddy i nową w tych stronach religię.
JAK DĄBRÓWKA W POLSCE

Według legendy, miejsce pod przyszłą główną świątynię kraju wybrały wspólnie. Wen Cheng przy pomocy geomantii (fen-shui) ustaliła, że najodpowiedniejszym miejscem dla niej będzie niewielkie jezioro, które utożsamiła z… ciałem ogromnej demonicy. Król kazał jezioro osuszyć i zbudować na tym miejscu świątynię Jokhang, a dookoła niej klasztor i stupy, aby demonicę przygwoździć do ziemi i unieszkodliwić.

Podczas niesławnej „rewolucji kulturalnej” w Chinach, zarówno Jokhang jak i Ramocze, podobnie jak wiele innych obiektów sakralnych w Tybecie, zostały rozgromione i uszkodzone przez hunwejbinów. Później przywrócono im jednak mniej więcej poprzednią świetność.
SKARBY JOKHANGU
Czteropiętrową świątynię Jokhang zbudowano w stylu przypominającym indyjski, ale z elementami architektury nepalskiej i chińskiej. Na dachu nad wejściem stoi złote koło Dharmy z ośmioma szprychami praw, symbolizującymi osiem ścieżek do oświecenia. Patrzą na nie, leżące po jego bokach, również złote łanie. Zaraz za wejściem do wnętrza, zwykle zatłoczonym, stoją posągi czterech Strażników Dharmy skierowanych na wszystkie strony świata.

Po to, aby wprowadzić je ruch, jak zwykle w kierunku zgodnym z ruchem wskazówek zegara. Wtedy życzenia szybciej lecą do nieba. Największym w świątyni jest wewnętrzne sanktuarium ze stropem podtrzymywanym przez słupy. Znajduje się w nim wiele posągów, thanek i malowideł ściennych. Najbardziej czczonymi są posągi Guru Rinpoche, Jampy i Chennresiga o tysiącu rąk.

ŚWIĘTY POSĄG BUDDY
Ale głównym celem pielgrzymek oraz miejscem największego ścisku i tłoku z trudem regulowanego przez mnichów i strażników, jest kaplica Siakjamuniego ze sławnym posągiem Buddy przywiezionym w VII w. z Nepalu przez księżniczkę Bhirkuti. Oczywiście, mając czas i wytrzymują napór tłumu pątników oraz trochę gryzący w oczy dym lampek oliwnych, warto zobaczyć o wiele więcej.

W pobliżu Jokhangu stoi niewielka świątyńka Tepe Klapkan z wielkim, złoconym posagiem Buddy w ołtarzu. A w drodze do najstarszej buddyjskiej świątyni Tybetu – Ramoche, dobrze jest oderwać się na trochę od tematyki sakralnej i zobaczyć np. jak w otwartym na ulicę „gabinecie lekarskim” wyrywane są, lub leczone zęby na oczach czekających w kolejce pacjentów.

Powstał obok świątyni nieco starszej od Jokhangu i to w niej początkowo przechowywano ten najsławniejszy posąg Buddy przywieziony z Nepalu w wianie przez księżniczkę Bhrikuti. Wewnątrz, do którego wchodzi się bez problemu, są ołtarze, posągi, niezliczone thanki i dekoracje. A także mnisi bardzo życzliwi nie tylko pątnikom.
Zdjęcia autora