Obserwatorium Astronomiczno-Meteorologiczne im. Marszałka Józefa Piłsudskiego, potocznie nazywane „Białym Słoniem”, znajduje się na szczycie Pop Iwan w Beskidach Wschodnich na Ukrainie. Jego odbudowa była tematem listopadowego spotkania w Sejmie zorganizowanego przez Studium Europy Wschodniej UW. Kamień węgielny pod budowę obserwatorium, która kosztowała 1 mln polskich złotych położono latem 1936, a budynek na szczycie Pop Iwan (2022 m n.p.m.) uroczyście otwarto 29 lipca 1938 roku.
W momencie oddania do użytku było ono najnowocześniejszym tego typu obiektem w Polsce i jednym z dwóch najnowocześniejszym w Europie. Miało kształt litery L z dołączoną wieżą, pięć kondygnacji (w tym dwie wykute w szczycie góry) i pięćdziesiąt kilka pomieszczeń różnych rozmiarów. Posiadało własną siłownię i akumulatorownię, zespół pomp elektrycznych i centralne ogrzewanie. „Biały Słoń”, filia Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Warszawskiego, pełnił funkcję obserwatorium astronomicznego i meteorologicznego głównie dla celów lotnictwa.
Wyposażony był m.in. w: astrograf z angielskiej firmy „Grubb and Parson”, składający się z teleskopu wizualnego oraz astrokamery i refraktora. Po agresji sowieckiej na Polskę zdemontowano najcenniejsze urządzenia i 18 września 1939 roku personel opuścił obserwatorium. W latach ’90 XX w. polscy naukowcy z Departamentu ds. Polskiego Dziedzictwa Kulturowego za Granicą przy Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego przeprowadzili badania i ocenę stanu obserwatorium.
Obiekt uznano za przykład kulturowego i naukowego dziedzictwa Polski 20-lecia międzywojennego, a naukowcy z Polski w porozumieniu z instytucjami ukraińskimi podejmują kroki w celu reaktywowania obserwatorium. Z budżetu polskiego Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego wydzielono środki na sporządzenie projektu dokumentacji zabezpieczającej obiekt, a we wrześniu 2012 roku zamurowano otwory okienne i zaczęto zabezpieczać konstrukcję obiektu.
„Obserwatorium było najwyższym zamieszkanym punktem w kraju i z wyjątkiem małego schroniska AZS (gospodarz – Ludwik Ziemblic) odległego o pół godziny drogi, stało na absolutnym odludziu. Najbliższa agencja pocztowa i jedyny sklepik znajdowały się w odległym o 20 km Żabiem-Zełenym, od najbliższego lekarza w Żabiem-Słupejce dzieliło nas 50 km, a od stacji kolejowej w Kołomyi z górą 120 kilometrów. Przy możliwej pogodzie najpopularniejsza była wielogodzinna wędrówka głównym grzbietem Czarnohory do doliny Foreszczenki, gdzie oczekiwała leśna drezyna motorowa z Worochty, zamówiona radiotelegraficznie via Stanisławów.
Ten „pałac na Czarnohorze”, jak go nazywał prof. Z. Klemensiewicz, posiadał jeden, ale bardzo zasadniczy brak: wodę w okresie posuchy trzeba było donosić z odległego 6,5 kilometra źródła. (…) Administrację całego obserwatorium, ze względu na wysoki koszt utrzymania tak wysoko położonej placówki, zlecono bez dyskusji Państwowemu Instytutowi Meteorologicznemu, który szybko doszedł do przekonania, że przyszły kierownik tego „białego słonia”, poza wykształceniem zawodowym, musi być człowiekiem gór, szczególnie doświadczonym w zaopatrywaniu tego typu obiektów w dużą ilość paliwa i żywności, a także w miarę możności – kimś urodzonym w tamtych stronach, a więc znającym Huculszczyznę i władającym językiem ukraińskim.
Stąd wybór mej zupełnie przeciętnej i młodocianej osoby (liczyłem 30 lat), ściągniętej, względnie zwerbowanej przez centralę PIM prosto ze schroniska PTT na Babiej Górze, gdzie od 5 lat reorganizowałem gospodarkę turystyczną, zwłaszcza narciarską, równocześnie przygotowując teren pod przyszły park narodowy.” – tak początek swojej pracy w obserwatorium opisywał Władysław Midowicz, jego kierownik, geograf i meteorolog. http://karpaccy.pl; www.sejm.gov.pl
Foto: www.reporter.if.ua