
Wyprzedzają ją, co jest oczywiste, nie tylko – znajduje się na 1 miejscu, wieżowiec „Taipei 101” – do niedawna najwyższa budowla świata i obiekt tutejszej dumy. I – trochę to dla mnie zdumiewające, że na miejscu 5 – Narodowe Muzeum Pałacowe z najbogatszymi na świecie zbiorami starej sztuki chińskiej. Ale także, na miejscu 2, Xinyi District – luksusowa stołeczna dzielnica handlowa, restauracji i hoteli. TWTC – Centrum Kongresowo – Handlowe na miejscu 3 oraz… na 4-tym – Park Narodowy Yangmingshan.

Wszystkie zlokalizowane w najstarszej części miasta, w pobliżu rzeki Tamsui. To Świątynia Konfucjusza oraz niemal sąsiadująca z nią Baoan. Trochę dalej na południe, koło mostu Zhongxiao i North Gate, jedynej zachowanej z dawnych umocnień miasta – Świątynia XiaHai ChengHuang. I wspomniana już, najważniejsza Longshan, stojąca między mostami Zhoangxing i Huajiang.

Ale inne uważane są widocznie za mało interesujące dla cudzoziemców. Miasto założone w roku 1708 przez przybyszów z południowo – wschodnich prowincji Chin kontynentalnych było, podobnie zresztą jak cała wyspa, przez dwa wieki prowincjonalną, zapyziałą dziurą. Zaledwie lokalnym ośrodkiem handlowym z portem rzecznym. Nie dorobiło się więc obiektów, które dziś byłyby wysokiej klasy.
Tajpej rozbudowane zostało dopiero w latach okupacji japońskiej (1895–1945, a zwłaszcza po 1949 roku, gdy stało się stolicą rządu Czang Kaj-szeka na wygnaniu. Zresztą i te, wspomniane jako najważniejsze świątynie w mieście, były w trakcie działań wojennych i okupacji niszczone oraz odbudowywane. Co nie znaczy, że nie są ciekawe, warte poznania.

Zwiedzanie najważniejszych budowli sakralnych Tajpei rozpoczynam od Świątyni Konfucjusza. Zbudowana została ona w roku 1879 w tradycyjnym dla tej religii, skromnym stylu, z minimalnymi zdobieniami w rodzaju rzeźb, malowideł, czy inskrypcji. Co nie oznacza, że ich w ogóle nie ma. Główny budynek na dziedzińcu otoczonym podcieniami, to typowa chińska pagoda.

Wnętrze, do którego można zajrzeć przez otwarte dwie pary drzwi, też jest skromne. Z dominującą barwą czerwoną, dodatkiem złota – nim pokryte są nieliczne inskrypcje na czarnym tle steli – oraz błękitu i żółci. Dostrzegam kilka lampionów, klęczników i krzeseł. Jakieś niewielkie amfory, duży bęben wsparty na cienkim czerwonym słupie i nakryty z góry kwadratowym baldachimem z tkaniny.

W świątyni Konfucjusza są niemal wyłącznie turyści. Wierni zaglądają do niej rzadko. Ożywa ona praktycznie tylko raz w roku. 28 września, w Dniu Konfucjusza, określanym też jako Dzień Nauczyciela. Wówczas w świątyni odbywa się Festiwal Konfucjański. Plac przed główną świątynią, jej podcienia, a także otaczających ją budynków tego zespołu architektonicznego, wypełniają tłumy odświętnie ubranych ludzi.

Wszystkie z długimi, czarnymi warkoczami i wąskimi przepaskami na głowach oraz charakterystycznymi, wetkniętymi w nie długimi piórami bażantów. Jest to piękna uroczystość. Niestety, oglądałem ją tylko na zdjęciach z 2011 roku zamieszczonych w pokładowym piśmie China Airlines. Ale tak w tej świątyni jest tylko raz w roku.

Za nią stoi klasyczna pagoda o podwójnym, krytym czerwoną półokrągłą dachówką i bogato zdobionym dachu. Z czterema kolumnami ozdobionymi głębokimi płaskorzeźbami misternie wykutymi w kamieniu. Wewnątrz jest feeria barw, figur, zdobień, dekoracji, malowideł. M.in. ponad 2 – metrowej wysokości Strażników Świątyni o mających przerażać intruzów twarzach, z mieczami, w przebogatych strojach.

Ale wewnątrz z ołtarzami i jeszcze bardziej wypełnionej figurami bóstw, rzeźbami, malowidłami, dekoracjami. Podobnie jak podcienia otaczających dziedziniec parterowych budynków. Ściany mają one pokryte dużymi malowidłami ze scenami historycznymi. Ładnie dekorowane są także ich stropy. A zwłaszcza podwieszone do nich, między kolumnami i ścianami, pionowe, płaskie połączenia.

Wychodzę ze świątyni Baoan, aby po przejściu na drugą stronę jezdni znaleźć się w kolejnej. Też z wielką, ozdobną, z górną częścią w stylu pagody bramą wspartą na sześciu kolumnach. Prowadzi ona na dziedziniec przy którym stoi piętrowy budynek o kształcie pagody z dwupoziomowym, zdobionym dachem oraz dużymi oknami i wejściu.

Najważniejszą budowlą sakralną Tajpej jest, wspomniana już, buddyjska świątynia Lungsham. Jest to duży zespół architektoniczny zbudowany na planie prostokąta, skierowany ku rzecze Tamsui. Jego boczne mury przylegają do ruchliwej ulicy. Vis a vis frontonu znajduje się park z fontannami bijącymi na różną, zmienną wysokość.

Dokonał tego znakomity architekt i mistrz budownictwa sakralnego Wang Yi-shun z Fukienu. Stała się ona jego najwybitniejszym dziełem na Tajwanie. Niestety na początku lipca 1945 roku została całkowicie zniszczona przez lotnictwo alianckie w trakcie kilkudniowych bombardowań Tajpej. Tajwan, przypomnę, znajdował się wówczas pod okupacją japońską.
Została jednak pieczołowicie odbudowana, ale dopiero w 1985 roku. Obecnie, tak jak i przed jej zburzeniem, modlą się w niej nie tylko buddyści, ale również taoiści i konfucjaniści. Jest tak często odwiedzana, a zapewne dzięki temu również bogata, że można w niej otrzymać bezpłatne, pięknie wydane i bogato ilustrowane dwujęzyczne foldery: po chińsku i angielsku.
Trafiłem do niej w pogodne, niedzielne popołudnie, gdy wypełniał ją tłum wiernych. Pozwoliło mi to zobaczyć jak żarliwie się oni modlą. W tym kompleksie świątynnym dominują trzy pawilony, nazywane po angielsku halami. Pierwszy, od strony ulicy, jest zarazem wejściem do całego zespołu. To pagoda z pojedynczym, pięknie dekorowanym dachem i frontonem z dwiema rzeźbionymi czarnymi kolumnami oraz tablicami, a także niezliczonymi wielobarwnymi ozdobami i detalami.

Są też ołtarze z figurami bóstw, amfory, kolumny, rzeźby. Ogromne wrażenie na oglądających robi też rzeźbiony w drewnie i złocony wielki, głęboki plafon stropowy o kształcie 7– piętrowej spirali. Z jego centrum zwisa ogromna, wykonana na planie ośmiokąta, też rzeźbiona latarnia. Świątynny plac po bokach otaczają budynki z podcieniami.

Przede wszystkim ich głowy rzeźbione w drewnie lub kamieniu, ale także w postaci plastycznych obrazów wykonanych w porcelanie z Cochin. Obejrzenie całości, z modlącymi się tłumami, to wielkie przeżycie. Piękne świątynie, to nie jedyne warte zobaczenia obiekty w Tajpej. Ale o następnych napiszę w kolejnych reportażach.
Zdjęcia autora.