PRZEWODNIKI EXPRESSMAP: RUMUNIA

Po latach niebytu jako kierunku wyjazdów turystycznych Polaków, Rumunia zaczyna budzić u nas coraz większe zainteresowanie.

 

Słusznie, gdyż jest to kraj szalenie ciekawy, wręcz egzotyczny i to nie tylko dla mieszkańców Europy zachodniej ale i środkowej.

 

O ciekawej, chociaż burzliwej historii, wspaniałej przyrodzie i krajobrazach, bogactwie zabytków, mozaice kultur, języków, zwyczajów, kuchni itp. A także gościnnych i życzliwych gościom mieszkańcach.

 

Przy czym w rzeczywistości kraj daleko odbiegający od nie zawsze pochlebnych mu stereotypów i ocen. Wart poznania i to w trakcie nie jednej podróży.

 

 

Ułatwiają je przewodniki turystyczne, których – zwłaszcza aktualnych i dobrych w języku polskim – nie ma w nadmiarze. Tym bardziej cieszyć musi każdy nowy. Zwłaszcza, gdy napisany jest rzetelnie i zawiera mnóstwo wartościowych i przydatnych informacji. A tak jest w przypadku „Rumunii” Stanisława Figla, wydanego przez warszawską oficynę ExpressMap. Co nie oznacza, że nie ma w nim błędów, pominięć i innych potknięć – ale o tym za chwilę.

 

Mocnymi stronami tego przewodnika jest szata graficzna, doskonały papier, mnóstwo map, plany centrów najważniejszych miast oraz dobrych zdjęć. A także, zawartych w rozdziale wstępnym „Podróż sentymentalna”, informacji o architekturze kraju od czasów antycznych, kulturze i muzyce ludowej, kuchni, miejscach wypoczynkowych i górskich wędrówkach, przyrodzie itp.. Ze skrótowym, ale bardzo ciekawym zarysem wielowiekowych dziejów tego regionu Europy.

 

Chociaż wydaje mi się, że w przypadku czasów najnowszych – zwłaszcza XX wieku, przedstawionych przede wszystkim z rumuńskiego punktu widzenia. Z nadmiernymi skrótami myślowymi oraz, niekiedy, przysłowiowym owijaniem prawdy w bawełnę. Dwa przykłady z różnych dziedzin. Autor pisząc o języku rumuńskim odnosi go już do I tysiąclecia naszej ery.

 

Tymczasem pojęcie Rumunia, rumuński, pojawiło się dopiero na przełomie XVIII i XIX w. A protoplaści współczesnych nam Rumunów mówili wcześniej, nie tylko w I tysiącleciu, językiem wschodnioromańskim. To trochę tak, jakby napisać, że we wczesnym średniowieczu mieszkańcy półwyspu Apenińskiego mówili po włosku.

 

I inne stwierdzenie autora: „Gospodarka Rumunii nie należy w skali Europy do najlepiej rozwiniętych”. Jest to, moim zdaniem, przesadnie delikatne określanie sytuacji ekonomicznej tego, jednego z kilku najbiedniejszych państw naszego kontynentu. Mimo, iż liczba i marki samochodów na bukareszteńskich ulicach wcale na to nie wskazują.

 

Kraju który – trzeba mu oddać sprawiedliwość i wyrazić uznanie – szybko zaczyna odrabiać gospodarcze zacofanie. Ale ma przed sobą jeszcze bardzo długą i trudną drogę nawet do średniej europejskiej, nie mówiąc już o krajach najlepiej rozwiniętych.

 

Wydawca „Rumunii” reklamuje ją na tylnej okładce: „Nowa jakość wśród przewodników: Rumunia i Mołdawia opisane w ramach gotowych tras samochodowych i pieszych. Mapy wycieczek, plany miast i profile wysokościowe terenu. Wszystko, co potrzebne, by cieszyć się udanym urlopem”. I dalej wypunktowuje jego walory: 2394 km niezapomnianych przygód. 12 alternatywnych wycieczek. Górskie wędrówki. Rumuńskie know-how: wszystko co trzeba wiedzieć o rumuńskiej kulturze, obyczajach i kuchni, przystępne kompendium historyczne i przyrodnicze, praktyczne porady.

 

I, trzeba stwierdzić, odpowiada to generalnie treści przewodnika. Chociaż fakt, że jest on przeznaczony przede wszystkim dla zmotoryzowanych turystów, a częściowo także pieszych górskich powoduje, że poza zaproponowanymi szlakami znalazły się szalenie ciekawe, niekiedy leżące w ich pobliżu, ale pominięte, miejscowości i miejsca.

 

Np. zabytkowe miasteczko Râşinari z przepiękną, z cennymi freskami na zewnątrz i wewnątrz cerkwią św. Paraschiwy, domem rodzinnym pisarza Emila Cioriana ( 1911-1995), mauzoleum metropolitu Andrei Sagune ( 1808-1873 ) i innymi, wartymi zobaczenia obiektami. Czy Sachniz z wieżą zegarową i kościołem z XIII-XIV w. znajdującymi się na Liście dziedzictwa UNESCO.

 

Lub ogromny, drugi z najważniejszych w kraju obok bukareszteńskiego – też pominiętego – skansen wsi rumuńskiej w miejscowości Dumbrava Sibiului w pobliżu Sybina. Przewodnik ten niekiedy nadmiernie skrótowo, moim zdaniem, prezentuje miasta oraz zabytki. Poczynając od Bukaresztu, w opisie którego – a także w wykazie polecanych muzeów – zabrakło wspomnianego już, sławnego Muzeum Wsi. Jest o nim tylko wzmianka, że przejeżdża się obok niego drogą na północ.

 

Podobnie jak brak chociażby paru słów o zabytkach i ciekawych obiektach ( m.in. cerkwie: „Trei Ierarhi – Colţea i „Stefanul Gheorghiu Nou” czy Punkt Zero od którego liczone są odległości w całym kraju ) przy bulwarach: Magheru, Bălcescu, Bratianu i wielu innych. W opisie katedry katolickiej w mieście Alba Julia nie ma nawet słowa o tym, że znajduje się w niej sarkofag Izabeli Jagiellonki.

 

W Braszowie pominięto m.in. zabytkową katedrę katolicką, mimo iż znajduje się na Starym Mieście, przy ul. Mureşenilor. W Biertanie, w kościele warownym, najsłynniejsze w nim drzwi do skarbca z zamkiem o 24 ryglach. Przykłady można mnożyć. Przy opisie Zamku Hunyadego w Hunedoarze ( po węgiersku Vajdahunyad ) przydałaby się wzmianka, że wzorowaną na nim, zmniejszoną eklektyczną replikę zbudowano w Budapeszcie na Wystawę Tysiąclecia w 1896 roku i nadal jest ona tam wielką atrakcją.

 

W Sighişoarze w opisie ołtarza św. Marcina w katedrze na wzgórzu zabrakło, tak istotnej dla polskich turystów informacji, że obraz ten namalował Jan Stwosz – syn Wita, a w innym miejscu świątyni znajduje się duży herb Stefana Batorego. Pomimo tych pominięć, przewodnik uwzględnia jednak znakomitą większość najważniejszych w Rumunii zabytkowych miejscowości i obiektów oraz ciekawych miejsc.

 

Jego autor proponuje poznawanie tego kraju 11 trasami ( 12-ta dotyczy Mołdawii ) wytyczonymi w regionach lub historycznych krainach: Satmar i Oasz, Maramuresz, Bukowina, Mołdawia Rumuńska, Dobrudża, Muntenia, Transylwania ( nie bardzo wiadomo dlaczego nie używa nazwy Siedmiogród, chociaż w innych przypadkach stosuje polskie nazewnictwo o ile ono tylko istnieje ), Szeklerszczyzna, Oltenia, Banat i Kriszna.

 

W każdym przypadku jest krotka informacja o głównych w nich miastach, prezentacja regionu, jego specyfiki, kultury, ciekawych miejsc, zabytków itp. Natomiast w opisach konkretnych miejscowości i obiektów na trasie, z ich nazwami polskimi oraz we wszystkich używanych tam językach, znajdują się krótkie informacje o ich przeszłości i co warto w nich zobaczyć. Nie brak również opisów tras samochodowych i praktycznymi informacjami dla kierowców.

 

Na podobnej zasadzie potraktowana została również Mołdawia, co uważam za poważny błąd. Przewodnik ma bowiem w tytule tylko nazwę Rumunia, jedynie z informacją na dole okładki o dodatkowej trasie samochodowej po Mołdawii. Ale w spisie treści potraktowano ją jak by była jedną z części Rumunii, a nie odrębnym państwem.

 

Proponowana trasa jej zwiedzania przebiega częściowo przez Rumunię – ściślej Mołdawię Rumuńską i uwzględnia tylko niektóre – chociaż najważniejsze dla turystów w Republice Mołdawii miejscowości i obiekty. Pomija jednak całkowicie Naddniestrze – zbuntowaną, samozwańczą prowincję – wąski pas ziemi na lewym, wschodnim brzegu Dniestru. Uważającą się – a przynajmniej jego przywódcy – za odrębny organizm państwowy, chociaż żadne państwo tego nie uznaje.

 

I jej główne miasto, Tiraspol. Podobnie jak nie zostały uwzględnione, leżące od niego w odległości 8 km, tyle, że na prawym brzegu Dniestru, miasto Bendery. A także całe południe i część północy Mołdawii. To dobrze, że znalazło się dla prezentacji tego kraju chociażby te 13 stron, z mapkami i zdjęciami, w przewodniku po Rumunii, bo aktualna literatura turystyczna o nim w języku polskim jest wyjątkowo uboga. Ale należało jednak, moim zdaniem, wyraźniej zaznaczyć, że jest to odrębne państwo, chociaż językowo, kulturalnie i historycznie bardzo bliskie Rumunii. Gorzej wykształceni i mniej wyrobieni turyści mogą tego nie wiedzieć.

 

W przewodniku są też, włamane w tekst krótkie informacje wyodrębnione w ramkach. Np. „Muzeum Stana Pătraşa” ( W Săpâncie słynnej z Wesołego Cmentarza ); „Marmorski Park Etnograficzny”, „Hotel Drakuli”, „Styl Constatnina Brâncoveanu”, „Ballada o Mistrzu Manole” ( Budowniczym wspaniałej cerkwi w Curtea de Arges ), „Cała prawda o Drakuli” ( no, niezupełnie cała, bo brak chociażby informacji o jego zamku Poienari ),

 

„Inteligencka tradycja” ( O Braszowie ), „Kontrowersyjny pomnik” ( Króla Węgier Macieja Korwina w Kluż-Napoce ), „Romowie”, „Szeklerzy” ( Ludność węgierskojęzyczna w Siedmiogrodzie pochodząca od plemion Kumanów i Pieczyngów ), „Zręczny bastard” ( Historia powstania rodu Korwinów ), „Mileştii Mici” ( Największa na świecie, 200 km tuneli, piwnica win w Mołdawii ) i wiele innych.

 

Znalazłem również poloniki – np. opis najstarszej polskiej wsi na Bukowinie – Kaczyka. Ale także inne pominięcia ważnych informacji oraz, na szczęście nieliczne, błędy. Autor wspomniał np., że w Rumunii wiele spośród zabytków wpisanych zostało już na Listę Dziedzictwa UNESCO. Ale nie podał konkretnej liczby, nie mówiąc już o tak potrzebnej ich liście.

 

Opis przełomu Cazanele i znajdującej się na jednej z jego skalnych ścian płaskorzeźbie wodza Daków, Decebala, aż się prosi o informację kiedy ona powstała. W opisie rumuńskiej stolicy na stronie 158 znajduje się np. informacja, że Bukareszt liczy około 2 mln mieszkańców. Natomiast w informacji o ludności kraju, na str. 22, że tylko 1,4 mln. Różnica spora, wymagająca poprawienia i ujednolicenia w następnym wydaniu.

 

Bo, że ukaże się ono, nie mam wątpliwości. Jest to bowiem, jak już stwierdziłem na wstępie tej recenzji, pomimo wytkniętych przeze mnie częściowo pominięć, a nawet błędów, przewodnik dobry, wartościowy i wart polecenia. Autorowi i wydawnictwu sugeruję przy okazji uwzględnienie w nim także co najmniej paru jeszcze bardzo ciekawych miejscowości, miejsc i obiektów. Kilka z nich przedstawiam na zdjęciach.

 

Oto one, w kolejności od góry:

 

Bukareszt – Punkt Zero, Cerkiew „Stefanul Gheorghiu Nou”, Cerkiew „Trei Ierarhi” – Colţea. Muzeum Wsi.

 

Biertan – Zamek skarbca w kościele warownym.

 

Râşinari – Cerkiew św. Paraschiwy z zewnątrz. Fragment fresku na ścianie cerkwi św. Paraschiwy.

 

Sachniz – Kościół z XIII-XIV w, Lista UNESCO.

 

Sighişoara – Katedra na Górze, ołtarz św. Marcina, mal. Jan Stwosz; syn Wita. Herb Stefana Batorego.

 

Zdjęcia autora recenzji.

 

RUMUNIA, przewodnik. Stanisław Figiel. Wydawnictwo ExpressMap, wyd. I, Warszawa 2010, str. 288.

Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top