PRZEWODNIKI BEZDROŻY: BAŁKANY

 

Bałkany, zwłaszcza te ich części, którym wydawnictwo Bezdroża poświęciło nowo wydany przewodnik: Albania, Bośnia i Hercegowina, Kosowo, Macedonia i Serbia, należą chyba do najmniej znanych w Polsce, a równocześnie szalenie ciekawych regionów naszego kontynentu. W żadnym innym miejscu Europy nie ma bowiem takiego konglomeratu narodów, narodowości, języków, kultur, religii, tradycji i… sprzeczności powodujących, że nazywany jest on „Kotłem Bałkańskim”. A równocześnie jest regionem bogatym we wspaniałe wysokie i dzikie góry, rzeki, wybrzeża morskie i jeziora oraz zabytki pamiętające najdawniejsze epoki, a także ciekawe współczesne miasta i miasteczka.

 

Przewodnik ten zawiera pod jednym tytułem i wspólną okładką w rzeczywistości pięć przewodników napisanych przez różnych autorów. I chociaż według jednego wzoru, to jednak różniących się między sobą niekiedy znacznie. Co wynika, jak można sądzić, z różnego stopnia ich wiedzy, znajomości miejsc o których napisali oraz źródeł, z których korzystali. Spowodowało to nierzadko różne, a nawet wykluczające się wzajemnie informacje i oceny tych samych faktów. Dotyczących zwłaszcza historii i stosunków nie tylko w przeszłości, między poszczególnymi krajami, krainami, regionami i ich mieszkańcami.

 

Najostrzej to wystąpiło w przypadku Kosowa i Metochii. Autorka „Serbii” w Danych encyklopedycznych uwzględnia Kosowo i Metochię w charakterystyce geograficzno – przyrodniczej Serbii, a do jej głównych miast zalicza także Prisztinę. Która dla autorki „Kosowa” jest oczywiście jego stolicą. Pierwsza o jednej z najsławniejszych bitew – na Kosowym Polu w 1389 roku pisze m.in.”…została ( bitwa ) uwieczniona w epopei narodu serbskiego i na długi okres od XV do XIX w zdominowała tematykę serbskiej literatury…”.

 

Dla drugiej, patrzącej na nią oczami Kosowarów – tj. Albańczyków z Kosowa i Metochi, jest to „mit kosowski” „przywołany” – jak pisze – przez Tito i co najmniej wątpliwa „kolebka państwa serbskiego” i „serce narodu”. Zapominając, że Peć od XIV w. był, i formalnie pozostaje nią nadal, siedzibą patriarchatu serbskiej Cerkwi prawosławnej, a Metochia była w większości dobrami klasztornymi. Ze wspaniałymi monasterami i świątyniami, z których wiele Kosowarzy zniszczyli bezpowrotnie w ostatnich dwu dekadach.

 

I być może nawet nie wie, że Bitwa na Kosowym Polu także przed okresem komunistycznym należała do najżywszych serbskich tradycji narodowych, była tematem pieśni i dzieł sztuki. Że wymienię obraz „Kosovka Devojka” – dziewczynę opatrującą rannego na polu tej bitwy – P. Jovanovića, którego reprodukcje wisiały w licznych serbskich domach niemal od chwili jego namalowania. A w 1921 roku stał się on po raz pierwszy tematem znaczka pocztowego Królestwa SHS, ponownie zaś, w 1938 r., Jugosławii.

 

„BAŁKANY” Bezdroży uważam za ważny przewodnik. Po pierwsze dotyczy on obszaru, na temat którego nadal jest u nas bardzo mało informacji turystycznych w języku polskim, zwłaszcza aktualnych. A w nim informacje praktyczne doprowadzono do wiosny 2009 roku. Szkoda tylko, że nie uwzględniono również Czarnogóry, która ze względu na jej niewielki obszar i ograniczoną liczbę zabytków oraz atrakcji turystycznych raczej nie może liczyć na odrębny przewodnik w języku polskim.

 

Po drugie przewodnik ten przynosi masę informacji cennych, w tym również mało w Polsce znanych. Zarówno historycznych i o poszczególnych miejscowościach oraz obiektach, jak i praktycznych dla turystów. Chociaż o różnej skali wartości. Osobiście najwyżej oceniam stronę merytoryczną „Macedonii”, ale i pozostałe części uważam za dobre, pomimo niekiedy rażących pominięć miejsc ważnych, nieścisłości czy dyskusyjnych stwierdzeń. Na najważniejsze, które zauważyłem, zwrócę uwagę niżej.

 

Sporo do życzenia pozostawia, niestety, korekta. Pod tym względem jest to chyba najgorszy ze znanych mi przewodników Bezdroży. Takich kwiatków jak np. „…można zwiedzić się Muzeum Tunelu”, „ (szkody) granicze ( zamiast górnicze )”, „…nacjonaliści różnych etnicznych…”, „…na którym spoczywaja młodzież…”, „…na granicach z krajach…”, „…wyburzały ( zamiast wybuchowy )..” jest więcej, o literówkach już nie wspominając.

 

Tyle uwag ogólnych. A teraz trochę bardziej szczegółowych na temat przewodników po poszczególnych krajach, wg. kolejności w jakiej je zamieszczono.

 

BOŚNIA I HERCEGOWINA. Bardzo ciekawa część wstępna, m.in. historia. Cenne rady dla turystów m.in. aby nie wdawali się w dyskusje z mieszkańcami na tematy etniczne i religijne. Ostrzeżenie przed zagrożeniami, także przed minami i niewybuchami: nie zaglądać do ruin, opuszczonych domów, nie wchodzić na nieznany teren. Zwięzłe, rzeczowe informacje o poszczególnych miejscowościach i najważniejszych zabytkach.

 

Ciekawe informacje wyodrębniono w ramkach, np. Kościół bośniacki w średniowieczu, Bośniacy i Baszniacy, Polacy w BiH, Polityczny podział BiH, Bogumiłowie czy Meczety Banja Luki – o 14 meczetach zniszczonych w 1993 r. Nawiasem mówiąc dopiero informacje o zabytkach zniszczonych podczas walk i czystek etnicznych w latach 90-tych XX wieku i porównanie ich chociażby z bogato ilustrowanym katalogiem – informatorem o zabytkach Jugosławii Łazara Trifunowicza wydanym w Belgradzie w 1989 roku pozwala zdać sobie sprawę z tego, jak wielkie straty w dziedzinie kultury, a nawet przyrody – m.in. obniżenie w rezultacie bombardowań z 30 do 20 m słynnego wodospadu Jajce, a nie tylko ludności i gospodarki przyniosły działania wojenne w trakcie i po rozpadzie Jugosławii.

 

Są niestety w tej części przewodnika błędy i nieścisłości. Autorka napisała m.in. o znaleziskach archeologicznych w Butmirze koło Sarajewa: biżuterii i…pieniądzach z okresu neolitu. Tj. o parę tysiącleci wcześniejszego, niż w ogóle pojawił się na świecie pieniądz. Wydaje się nie widzieć związku między upadkiem rządów otomańskich z ustaleniami Konferencji Berlińskiej 1878 roku po wyzwoleniu Bułgarii i terenów sąsiednich w wyniku wojny rosyjski – tureckiej. Myli nazwy: Federacyjną Ludową Republikę Jugosławii nazywa Ludową Federalną Republiką Jugosławii. Niekiedy błędnie tłumaczy. Suhe meso, to dla niej suche, a nie suszone mięso.

 

Pisze o zbrodniach popełnianych przez Serbów ( Srebrenica, Jajce, Foča, Banja Luka, Počitej ) oraz Chorwatów ( Mostar ) na Muzułmanach, ale już nie odwrotnie. W przypadku miejsca pielgrzymkowego Medjugorje przy jego nazwie podaje liczbę ludności: 15 tys., a zaraz pod tym pisze: „obecnie w Medjugorje mieszka około 4300 osób”. O rzekomych, nie uznanych dotychczas przez Kościół tamtejszych „cudach” pisze: „…miejsce uświęcone powtarzającymi się cudami i uzdrowieniami…” a niżej : „…ponad 600 udokumentowanych ( cudownych ) uzdrowień.”

 

SERBIA. Poza tym, co już napisałem na temat różnic w podejściu autorek do Kosowa i Metochi, muszę dodać, że w części tej ciekawie przedstawiono informacje o kraju i jego burzliwej historii. Chociaż wypadało np. dodać, że historyczny Sołuń, to Saloniki, bo być może nie wszyscy czytelnicy to wiedzą. Ważne jest ostrzeżenie, aby przy wjeździe do Serbii nie mieć w paszporcie śladów pobytu w Kosowie. Wg. serbskich przepisów wjeżdżać do niego można tylko z Serbii. A próba wjazdu do niej z Kosowa, po wcześniejszym dostania się do niego z Albanii czy Macedonii, może skończyć się zawróceniem podróżnego. Przydatna jest informacja, że aby z tego kraju wywieźć więcej niż 5 tys. € w gotówce, najpierw trzeba to potwierdzić na piśmie przy wjeździe.

 

Są jednak i minusy. W części historycznej autorka dokonała niedopuszczalnych skrótów pisząc np. „Sawa ( pierwszy biskup ) w 1219 r. stworzył Autokefaliczną Archidiecezję Serbską. Po latach ateizacji prowadzonej przez Titę…” a więc przeskakując kilka wieków, w tym okres islamizacji. Napisała też, że król Jugosławii Aleksander I zamordowany został w 1934 w Marsylii, nie dodając jednak, że przez chorwackich ustaszy przy pomocy hitlerowskiej Abwehry.

 

Pisząc „Tito reformował gospodarkę, przekształcając ją na quasi kapitalistyczną” autorka wykazała, że nie ma pojęcia czym były te reformy oraz, że jugosłowiański system samorządności, w tym robotniczej w zakładach pracy, nie miał nic wspólnego z kapitalizmem, poza elementami gospodarki rynkowej, ale bez prywatnej własności środków produkcji.

 

W opisie Belgradu wspomniała m.in. o Pomniku Wdzięczności Francji na Kalemegdanie dłuta Ivana Meštrovića, pomijając najbardziej znany tamtejszy pomnik tego samego autora „Pobednik” ( „Zwycięzca” ). Przedstawionego na innym belgradzkim pomniku Nikolę Teslę określa jako wynalazcę pochodzenia serbskiego, gdy w rzeczywistości był on Chorwatem, który w wieku 28 lat wyemigrował do USA. Prezentując Nowy Sad podaje pod jego nazwą: 217 tys. ludności, a w tekście poniżej: „…miasto serbskie z ok. 300 tys. mieszkańców..”. Różnica spora…

 

KOSOWO. Walorem tej części jest potraktowanie Kosowa i Metochi po raz pierwszy w przewodnikach polskich jako odrębnego tworu politycznego, uznanego za niepodległe państwo przez część krajów, w tym Polskę. I przedstawienie go, z aktualnymi informacjami praktycznymi dotyczącymi podróży do niego i po nim. Dosyć obszernie, chociaż, jak już wspomniałem, moim zdaniem  z kosowarskiego punktu widzenia: jego historii, ludności, religii, kultury, języków oraz tego, co warto tam zobaczyć.

 

Z ciekawymi wstawkami – informacjami w ramkach wyróżnionych szarym tłem, m.in. Egipcjanie – o bałkańskich Cyganach twierdzących, że mają korzenie egipskie, Sufizm – o muzułmańskich bractwach mistycznych działających również w Kosowie czy Słowniczek terminów związanych z osmańską kulturą, architekturą i prawem. Ale niekiedy i z informacjami nieścisłymi. Np. że w 1941 r. tereny Królestwa Serbii podzielono między zwycięzców: Bułgarię, III Rzeszę i Albanię. Chociaż w rzeczywistości pozostała wówczas okrojona Serbia, co prawda zależna od Niemiec, a Albania znajdowała się pod okupacją włoską.

 

Pisząc o konfliktach serbsko – albańskich w Kosowie i Metochi po 1989 r. autorka powtarza mity o rzekomo tylko „biernym oporze” ludności albańskiej i jej masakrach dokonywanych przez Serbów. A czystki etniczne dokonywane na ludności serbskiej oraz niszczenie zabytków kultury serbskiej przez Kosowarów i ich UÇK – „Armię” uznaną na świecie za organizację terrorystyczną, zauważa dopiero po przejęciu władzy w Kosowie przez ONZ- towskie oddziały KFOR.

 

Dalekie od ścisłości i aktualności są także informacje o niektórych miejscowościach i zabytkach. W przypadku miasta Peć informacja o mającym w nim siedzibę Serbskim Patriarchacie Prawosławnym oraz związanych z nim zabytkach ( Lista UNESCO ) kończy się na roku… 1920. Bez chociażby paru słów o tym, jak wyglądają one obecnie. „Za to” jest informacja o browarze zbudowanym w 1968 roku. Freski we wnętrzu cerkwi w Pećiu na zdjeciu zamieszczonym na barwnej wkładce, określone zostały błędnie jako ikony.

 

O zabytkach cerkiewnych Prizrenu dowiadujemy się, że „splądrowano je” w 2004 roku, bez informacji, że zrobili to Kosowarzy oraz o tym, co w nich obecnie jest do zobaczenia. W przypadku miasta Gjakovë ( Ðakovica ) niezrozumiałe, chyba nie tylko dla mnie, jest przedstawienie go jako „nieturystycznej perełki osmańsko-kosowskiej architektury”, a dalej ciekawego opisu zarówno miasta jak i jego zabytków.

 

MACEDONIA. To chyba najlepiej opracowana część przewodnika, z interesującymi zarówno informacjami ogólnymi i praktycznymi oraz historycznymi jak i o poszczególnych opisywanych dosyć dokłanie miastach i zabytkach – w tym licznych klasztorach i cerkwiach. Chyba jedyną niekonsekwencję znalazłem w danych encyklopedycznych. Powierzchnia tego państwa w jednym miejscy określona została: 25.713 km kw., natomiast w charakterystyce geograficzno-przyrodniczej kraju 25.333 km kw.

 

ALBANIA. Moim zdaniem to najbardziej nierówno napisana część. Zawiera dużo dobrych informacji praktycznych, nieźle przedstawioną historię, ludność, język, kulturę itp. A równocześnie są w niej niezrozumiałe pominięcia ważnych miejscowości, powierzchowne – niekiedy tylko w postaci informacji, że istnieją – informacje o niektórych zabytkach i muzeach. Zupełnie jak gdyby autor nigdy tam nie był, a tylko gdzieś coś o nich przeczytał, a jak wiadomo źródeł na temat tego kraju nie ma zbyt wielu. Część informacji robi wrażenie już nie wczorajszych, lecz wręcz przedwczorajszych.

 

Autor powiela np. nieaktualne opinie o stanie albańskich dróg. Rzeczywiście, odbiegają one znacznie od europejskiego standardu. Dotyczy to także nie wymienionej, jedynej drogi szybkiego ruchu Tirana – Durrës. Są tam jeszcze bardzo złe drogi górskie, a większość jest fatalnie oznakowana. Ale przejechałem albańskimi drogami setki kilometrów i byłem zaskoczony, jak wiele z nich – także niektóre kręte górskie – ma już gładką, asfaltową powierzchnię, której możemy Albańczykom pozazdrościć. Podobnie sławne bunkry. Jest ich dużo, ale z każdym rokiem mniej, gdyż są rozbijane i wykorzystywane jako materiał budowlany, a duże częściowo zagospodarowywane.

 

W opisach miejscowości i obiektów są, jak już wspomniałem, braki, pominięcia i błędy. Przykładowo. Na górę Dajti w Tiranie jest nie tylko nowoczesna, zbudowana przez Austriaków kolejka linowa, z wagoników której roztaczają się piękne widoki na miasto i góry, ale na niej także ośrodek sportów zimowych. W stołecznym Muzeum Historycznym poza pobieżnie omówionymi przez autora zasobami, są również bardzo ciekawe zbiory antyczne ( III – VI w n.e. ): stelle, mozaiki i posągi. Ponadto przepiękne, haftowane złotem epitafium z podobizną Jezusa, z 1377 r. z Galvenicy, bogaty zbiór ikon, starych rzeźbionych w drewnie ikonostasów itp.

 

W Beracie do twierdzy na górze nie trzeba się wspinać, gdyż można podjechać pod jej główną bramę i ew. dopiero zejść z niej do tego przepięknego Miasta Tysiąca Okien czekającego na wpisanie na Listę UNESCO. W Durrës jest o wiele więcej ciekawych obiektów, niż zauważył autor. M. in. Wielki Meczet, nowy sobór ortodoksyjny, nowa architektura, port z bazą promową itp.

 

Nieprawda, że w Korczy po starym bazarze pozostała zaledwie jedna uliczka. Jest tam całkiem spory rynek z ciekawymi obiektami. Ponadto pominięty przez autora nowy sobór ortodoksyjny m.in. z pięknym, rzeźbionym w drewnie ikonostasem oraz tronem arcybiskupim. I nie tylko ciekawa architektura z lat 20-30 XX w, ale i nowoczesna z XXI w. A w pobliżu tego miasta odbywają się warte uwagi jarmarki bydła i koni. W miasteczku Lezhe jest zarówno mauzoleum Skanderbega jak i dosyć potężne ruiny twierdzy na wysokiej górze oraz ortodoksyjne kościoły.

 

Xhami e Plumb – Ołowiany Meczet w Szkodrze znajduje się nie na peryferiach, lecz w centrum miasta. A blisko niego ortodoksyjny sobór oraz katolicka katedra św. Franciszka. W Voskopolje każdy z wymienionych zabytków, jest ich zresztą więcej niż wymienia autor, zasługuje na obszerniejsze omówienie, a nie tylko wymienienie ich nazw. To tylko najważniejsze przykłady. Niemal całkowicie pominięta została Albańska Riwiera nad Morzem Jońskim oraz powstająca – a jest już na niej sporo obiektów i turystów – Riwiera Adriatycka w Plazh i jego okolicach w pobliżu Durrës.

 

Nie uwzględniono w ogóle w przewodniku jednego z najciekawszych, zabytkowych miast Albanii – Elbasanu. To trochę tak, jak gdyby w przewodniku po Polsce pominąć np. Toruń. Są tam nieźle zachowane mury obronne i bramy otaczające Stare Miasto z zaułkami, Meczet Królewski z 1492 r., cerkwie, m.in. Shen Maria z rzeźbionym w drewnie pięknym ikonostasem, godna uwagi restauracja w starym hamamie, zabytkowe piętrowe domy z XVII – XVIII w. z ogrodami, które za zgodą życzliwych właścicieli można zwiedzać itp.

 

Autor całkowicie pominął też Ardenicę. A tamtejszy średniowieczny klasztor z najlepiej chyba zachowanymi, z tych, które widziałem w Albanii freskami, jest prawdziwą perełką. Nie ma też, chociażby wzmianki, o miejscowości Dardhe i tamtejszej, coraz popularniejszej wśród turystów, „Albanii kowbojów” – osady wypoczynkowej zbudowanej w górach przez albańskich reemigrantów z USA. Już z tych przykładów wynika chyba jasno, że część albańska wymagać będzie większych niż pozostałe uzupełnień i poprawek przed następnym wydaniem tego przewodnika.

 

W sumie jednak, pomimo zauważonych w nim nieścisłości, błędów i pominięć, wartego polecenia. Zawiera on bowiem masę wartościowych i potrzebnych informacji, w tym aktualnych praktycznych na temat podróżowania, zakwaterowania, wyżywienia itp. – z adresami, telefonami, cenami itp. I na razie nie ma on, jeżeli chodzi o ten obszarze Europy konkurencji w języku polskim.

 

BAŁKANY. BOŚNIA I HERCEGOWINA, SERBIA, KOSOWO, MACEDONIA, ALBANIA. Autorzy: Maciej Kania ( Albania ), Marta Kołczyńska ( Kosowo ), Beata Kozerska ( Serbia ), Robert Sendek ( Macedonia ), Ewa Tyszkiewicz ( Bośnia ) oraz współpracownicy i autorzy poprzednich wydań. Wydawnictwo Bezdroża, wyd. III, Kraków 2009, str. 462.

Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top