Manuskrypt Heweliusza,
czyli wielkie przygody na duktach dawnej Rzeczypospolitej
Rok 1295, zima. Pomorze Gdańskie. Krzyżacy z komturii w Gniewie napadają na orszak joannitów wiozących tajemniczą przesyłkę do pelplińskich cystersów. Jednemu z braci udaje się uciec. Czasy Jana III Sobieskiego, pogranicze prusko – litewskie, czyli dzisiejsza Suwalszczyzna. Jeremi i Izydor – młodzi agenci króla Jana III Sobieskiego wyruszają z tajną misją do Prus Książęcych i Gdańska. Stawka jest wielka. Rozpoczyna się pełna przygód, intryg i zaskakujących zwrotów akcji gra o władzę nad utraconym w czasie „ potopu” Księstwem Pruskim.
Dwaj przyjaciele i ich cudzoziemscy towarzysze wplątani w wielką politykę kluczą, gubią tropy prześladowców, dobywają oręża w potrzebie, romansują, poznają pałacowe alkowy i podejrzane karczmy, wędrują gościńcami i uciekają puszczańskimi ścieżkami znanymi tylko przez osoczników. I zgodnie z historyczną prawdą docierają do zaskakujących sojuszników króla Jana III wśród najpotężniejszych pruskich rodów.
Jaką więc rolę w planach króla Jana III może odegrać tajemniczy manuskrypt Heweliusza, wielkiego gdańskiego astronoma i browarnika? Kto o nim wie? Dlaczego powieść zaczyna się w XIII wieku? Jak to w powieści łotrzykowsko-awanturniczej przygód jest wiele, a zaskakujące wyjaśnienie zagadki tajemniczego manuskryptu wieńczy misterną wielowątkową konstrukcję tej powieści.
– Fajna powieść, świetny pomysł, ale dlaczego o niej piszecie na portalu dla smakoszy podróżowania i slowingu? – zapyta niejeden nasz czytelnik. I to jest dobre pytanie! Najprostszą odpowiedzią są biografie autorów tej powieści oraz ich nieumiarkowana miłość do włóczęgi na wszelkich duktach i szlakach. A pasja podróżnicza połączona z nieokiełznaną lubością do penetrowania wszelakich piwniczek i spiżarenek oraz otwartością na nowe znajomości i dysputy z napotykanymi w czasie wędrówki ludźmi duchowo łączy autorów Manuskryptu Heweliusza ze światem miłośników slow food’u, slow life’u i z filozofią portalu Slow Poland.
Dodajmy wprost: Igor i Jurek są autorami wielu tekstów na naszym portalu. A że znam obu gagatków ładne… powiedzmy… naście lat to wiem też kiedy i gdzie narodził się pomysł na łotrzykowską powieść o przygodach dwóch studentów historii UW przeniesionych w czasy Jana III Sobieskiego i odnajdujących się niespodziewanie w roli tajnych królewskich agentów Izydora i Jeremiego. Autorzy książki są historykami, wielbicielami dawnej literatury łotrzykowskiej, a zarazem globtroterami rodem z Uniwersyteckiego Klubu Turystycznego UNIKAT i byłymi pracownikami studenckiego biura podróży Almatur.
Z plecakami przemierzyli cały świat. Wykształcenie, praca zawodowa, pasje, hobby obu dżentelmenów nieustannie krążą dookoła swoiście pojmowanej historii, jako klucza i sztuki patrzenia z fascynacją na wielokulturowy świat. A turystykę pojmują, jako sztukę pałętania się po świecie z otwartą głową, sercem, zmysłami i oczywiście gotowymi do każdej próby… kubkami smakowymi. Manuskrypt Heweliusza pióra Igora Strumińskiego we współpracy z Jurkiem Socałą to dzieło swoiście pojętej kumpelskiej spółki autorskiej, gdzie rzetelna wiedza historyczna o epoce musi mieszać się z krotochwilą, żartem, rubasznością barokowych bohaterów.
Ale przecież autorzy, jako prawdziwi globtroterzy, co pieszo i rowerem przemierzali wielokrotnie Suwalszczyznę, Warmię, Mazury czy kawał Pomorza nie mogą sobie pozwolić na to, aby nie sprawdzić na dawnych mapach jak przebiegały dukty i gościńce, jak wyglądały pałace i miasteczka czy też zaułki Gdańska w wieku XVII. I widać w tekście, czasem do przesady, jak wielką wagę pióro Igora przywiązuje do realiów epoki. Z jednej strony przygody i awanturnicza akcja, a z drugiej niespotykane w żadnej polskiej powieści smakowanie detali.
Czapki z głów… wykonana została niezwykła praca, aby pokazać czytelnikom w pełnej krasie świat pogranicza Prus Książęcych, Litwy i Rzeczypospolitej tuż po czasach opisanych w Trylogii Henryka Sienkiewicza. Puszcze i miasta, karczmy i pałace zapełnione żywymi, krwistymi postaciami, w większości autentycznymi uwikłanymi i wielką politykę i w przyziemne codzienne sprawy tworzą niespotykany we współczesnej polskiej literaturze fascynujący świat, który… nadal istnieje.
Puszcze, jeziora, miasteczka, kościółki, pałace Warmii, Mazur, Pomorza czy Suwalszczyzny – one są na swoim miejscu i chcą Wam dużo opowiedzieć, spójrzcie na nie jeszcze raz, slowingujcie tropami bohaterów powieści, wczytajcie się w Manuskrypt Heweliusza, z pewnością znany wam z wakacji świat ukaże wiele nowych tajemnic. I na koniec jedna rada. Język powieści skrzy się od staropolszczyzny, archaizmów i różnych perełek językowych. Wada czy zaleta? Myślę, że warto zadać sobie trochę trudu i pobawić się w językoznawcę korzystając z licznych przypisów. Zaskoczycie potem nie raz swoich przyjaciół używając słów znanych tylko koneserom, które w odpowiedniej scenerii, a nie w bibliotece, lśnią niczym odkurzone perły ze starej szuflady.