Ponad siedmiomilionowe, największe miasto w Andach, jakim jest kolumbijska stolica – Bogota, należy do tych latynoamerykańskich, w których bogactwo i piękno zderza się ze slumsami – dzielnicami biedy turugios. Z lotu ptaka, a ściślej ze szczytu wzgórza Cerro de Monserrate o wysokości 3.190 m n.p.m., na którym stoi słynny klasztor benedyktynów, widać w dole rozległe miasto. Z dominującymi na pierwszym planie wieżowcami liczącymi po kilkadziesiąt pięter, a nieco dalej obiektami sportowymi i zabytkowymi dzielnicami. Do tego klasztoru i znajdujących się w nim, słynących cudami, figury Czarnej Madonny oraz rzeźby Señora Caído – Upadającego Chrystusa, patrona miasta, pielgrzymują tłumy wiernych.
Dominantą sąsiadującego z klasztorem i kościołem drugiego, wznoszącego się nad miastem szczytu, jest stojąca na nim kamienna figura Chrystusa błogosławiącego Bogotę. Na górę dostać się można trzema drogami. Pieszo szlakiem pątników, teleférico – kolejką linową ze znajdującej się kilkaset metrów niżej jej dolnej stacji, a także, ale wyłącznie w niedziele i święta, kolejką szynową. Szlak pątniczy uchodzi za niebezpieczny gdy próbuje się wchodzić nim samotnie, gdyż przestępczość w Bogocie jest duża.
BURZLIWE DZIEJE MIASTA
A na dole, w mieście, dzielnice biedy lepiej omijać nawet w dzień. O czym zagranicznych turystów informują zarówno przewodnicy jak i policjanci. Chociaż przy zachowaniu środków ostrożności nie jest to aż tak niebezpieczne, o czym miałem okazję przekonać się osobiście.
Stołeczna metropolia leży u stóp wspomnianego już Cerro de Monserrate, jednego ze szczytów Kordyliery Wschodniej, nad kilkoma strumieniami i rzeką Rio Funza, zwanej też Bogotá, na wysokości około 2.600 – 2.640 m n.p.m. W czasach prekolumbijskich na jej obecnym terenie mieszkały indiańskie plemiona Czibczów i Arawaków. Centrum ich cywilizacji była osada Bacatá.
Natomiast początek współczesnemu miastu dał hiszpański konkwistador Gonzago Jimenez de Quesada zakładając je 6 sierpnia 1538 roku. I nadając mu nazwę Santa Fé de Bacatá. Łączącą w jedno miejscową nazwę indiańską i poprzedzającą ją nazwę miejscowości rodzinnej założyciela.
Z czasem nazwa ta uległa zmianie na Santa Fé de Bogotá, skróconą ostatecznie w sierpniu 2000 r. tylko do ostatniego członu. Dzieje obecnej stolicy Republiki Kolumbii, która w br. obchodzi 150-lecie jej stołeczności, były niezwykle burzliwe. Ze względu na dogodne położenie, w 1717 roku miasto zostało stolicą wicekrólestwa Nowej Grenady.
A zarazem centrum hiszpańskiej władzy kolonialnej na kontynencie południowoamerykańskim. Pozostawało nim przez sto lat. Co prawda w latach 1810-1811 miejscowa ludność podniosła bunt przeciwko Hiszpanom i powołała własny rząd, ale miasto nadal było kontrolowane przez kolonizatorów.
Dopiero przegonienie ich i przejęcie rządów w Bogocie przez Simona Bolivara (1783-1830) zmieniło jej status na stolicę Wielkiej Kolumbii – Gran Colombia. Obejmującej także terytoria obecnej Panamy, Ekwadoru i Wenezueli. Po rozbiciu tej federacji na odrębne państwa, Santa Fé de Bogotá pozostała, do roku 1830, stolicą Nowej Grenady.
150-LECIE STOŁECZNOŚCI
W 1863 r. stała się oficjalną stolicą Republiki Kolumbii. Ale i w tym charakterze przeżywała bardzo burzliwe okresy, co w Ameryce Łacińskiej nie było czymś wyjątkowym. Również w czasach najnowszych. Do tego stopnia, że współczesną historię miasta dzieli się na dwa okresy. Do i po 9 kwietnia 1948 r. Wówczas to rewolta ludności pochłonęła około 5 tys. ofiar, a połowa Bogoty została spalona.
Od tamtej pory liczba mieszkańców stolicy wzrosła ponad 20-krotnie, rozwinęła się ona w megapolis, aglomerację liczącą ponad 9 mln mieszkańców. Miały w niej miejsce zresztą i później kolejne, dramatyczne wydarzenia, chociaż już nie o takiej skali.
M.in. w listopadzie 1985 r. walka sił rządowych z partyzantami grupy M-19 którzy zajęli Pałac Sprawiedliwości – Palacio de Justicia przy centralnym placu stolicy – Simona Bolivara, spowodowała tak znaczne zniszczenie tej budowli, że trzeba było ją rozebrać i zbudować nową. Podczas tamtej, 28-godzinnej walki, zginęło ponad 100 osób, w tym 11 sędziów Sądu Najwyższego.
Wspominam o tym, gdyż plac ten – Plaza de Bolivar – stanowi serce tutejszej Starówki. Chociaż dawnych zabytków zachowało się przy nim niewiele. Przede wszystkim jest nim piękna, wzniesiona w XVII wieku kaplica – Capilla del Sagrario. Z rzeźbionym w kamieniu portalem, dwiema wieżyczkami dzwonów i pełnym zabytków wnętrzu.
Stojąca obok niej neoklasycystyczna katedra, największy kościół w mieście, chociaż również ciekawa i warta poznania, pochodzi z roku 1823. Jest ona główną świątynią kraju, co podkreśla jej nazwa: La Catedral Primada de Colombia.
Na pozostałych pierzejach tego placu wznosi się m.in. Alcadia – siedziba burmistrza w stylu francuskim. Ponadto neoklasyczny, potężny gmach parlamentu – Capitolio National. I wspomniany już, zbudowany po zniszczeniu w 1985 r. poprzedniego, monumentalny, ale raczej mało ciekawy architektonicznie budynek Pałacu Sprawiedliwości – Palacio de Justicia.
LA CANDELARIA
Wielki, wyłożony kamiennymi płytami prostokąt placu, ze stojącym pośrodku pomnikiem Simona Bolivara, jest tradycyjnym miejscem spotkań mieszkańców i obowiązkowym punktem zwiedzania dla turystów. Na wschód od niego rozciąga się zresztą najciekawsza dzielnica staromiejska – La Calendaria. Pełna starych budynków z czasów kolonialnych, chociaż w różnym stanie zachowania.
Obok wspaniale odnowionych i utrzymanych, spotkać można również zaniedbane, popadające w ruinę. Uwagę przyciągają kościoły z XVII – XVIII wieku. Z bogato zdobionymi kamiennymi fasadami, ciekawymi ołtarzami, rzeźbami i obrazami we wnętrzach. Kościół Santa Clara – św. Klary z XVII w. – jest już tylko niezwykle ciekawym muzeum.
Przepiękne są dekoracje, zwłaszcza prezbiterium, najstarszego zachowanego kościoła Bogoty, pochodzącego z XVI w. – konsekrowano go w 1567 roku – San Francisco – św. Franciszka. Mając trochę czasu warto też zobaczyć inne zabytkowe świątynie. La Concepcion z wyjątkowo pięknym sklepieniem w hiszpańskim stylu mudejar.
La Tercera, w której szczególnie godne uwagi są rzeźby w drewnie cedrowym i orzechowym. San Ignacio – św. Ignacego pełny cennych dzieł sztuki. A także San Augustin – św. Augustyna, czy dawny wiejski kościółek San Diego. Koniecznie natomiast trzeba przejść się staromiejskimi uliczkami i obejrzeć znajdujące się przy nich wspomniane już domy z epoki kolonialnej.
Dwu, rzadziej trzypiętrowe, z pięknymi drzwiami i okiennicami oraz drewnianymi, rzadziej kamiennymi balkonami. Wyróżnia się wśród nich Quinta de Bolivar – stary zabytkowy dom, który ten bohater walk z Hiszpanią o niepodległość krajów Ameryki Łacińskiej nazywany El Libertador – Wyzwolicielem, otrzymał w uznaniu jego zasług.
Od lat mieści się w nim muzeum pamiątek po tym nim, dokumentów, map, broni i mundurów z epoki itp. Interesujące są również nowe dzielnice handlu i biznesu, z wieżowcami, bankami, siedzibami instytucji międzynarodowych, luksusowymi sklepami, restauracjami oraz domami bogaczy. Wiele z nich, to dobre przykłady architektury futurystycznej oraz XXI wieku.
Trzeba pamiętać, że Bogotá „od zawsze” była centrum administracyjnym, zaś od dawna jest ważnym ośrodkiem naukowym i kulturalnym. Działa w niej m.in. pięć uniwersytetów, z których najstarszy, katolicki Xavier Pontifical, założony został w 1622 roku, zaś narodowy Universidad Nacional w 1830 r. Jest też miastem przemysłowym.
WSPANIAŁE MUZEUM ZŁOTA
Magnesem dla turystów są także tutejsze muzea. Przede wszystkim, chyba najciekawsze i najbogatsze na świecie w tego rodzaju eksponaty, Museo del Oro del banco de la Republica – Muzeum Złota należące do Banku Narodowego. Posiada ono w swoich zbiorach około 36 tysięcy eksponatów z czasów prekolumbijskich, w tym ponad 33 tysiące złotych.
Pozostałe, to m.in. cenna ceramika, zbiory broni od XI w p.n.e. i inne skarby. Złota, złota z platyną a rzadziej z pozłacanej miedzi, jest przede wszystkim biżuteria, ozdoby i naczynia z terenów Kolumbii i skarby Inków. Niezliczone figurki i posążki bogów, władców, zwierząt, gadów, ptaków.
Całość jest świetnie eksponowana, a spektakle w muzealnym Skarbcu przedstawiające m.in. świat Inków, stanowią przeżycie dla osób uczestniczących w nich. W muzeum tym urządzane są też tematyczne wystawy czasowe. Aktualnie, od 20 grudnia 2012 do 3 lutego 2013 r. można m.in. oglądać ekspozycję zatytułowaną „Indigenas de Norteamerica”.
Więcej, chociaż zdecydowanie za mało jak na rangę tego muzeum, informacji o nim znaleźć można na stronach internetowych: www.banrepculturel.org/museo-del-oro. I to głównie w języku hiszpańskim, z nielicznymi informacjami po angielsku. Ale i w innych tutejszych muzeach znajduje się wiele wspaniałych, a przynajmniej wartych zobaczenia eksponatów.
W Museo Arqueológico – bogate zbiory archeologiczne z wykopalisk. Sztuki ludowej w Museo des Artes y Tradiciones Populares – Sztuki i Tradycji Ludowych. Urządzone je w dawnym klasztorze augustianów i już tylko z tego powodu warto je zwiedzić. Podobnie Museo Arte Religioso – Sztuki Sakralnej, Museo Colonial – Kolonialne, Museo de Arte Moderno – Sztuki Współczesnej.
Zwłaszcza zaś Museo Nacional – Narodowe mieszczące się w dawnym więzieniu. Zgromadzono w nim zbiory historyczne, etnograficzne i sztuki z wcześniejszych jej okresów. Nie brak w kolumbijskiej stolicy i innych atrakcji turystycznych. Dla znających język hiszpański są dobre teatry. Dla melomanów – koncerty. Symfoniczne odbywają się m.in. w Teatro Colón, a muzyki poważnej także w Bibliotece Louis Angel Arango i salach Uniwersytetu Narodowego.
Do oglądania tutejszej corridy nie zachęcam, bo jest to, nie tylko moim zdaniem, wyjątkowo obrzydliwe widowisko – byłem na nim raz i wystarczy. Chociaż jest tu i taka możliwość. Ale warto wpaść na „pchli targ” przy Mercado de las Pulgas i poszukać na nim czegoś oryginalnego, ewentualnie do dzielnicy nocnych rozrywek.
Zdjęcia autora