Tuż przy Pipinstrasse, przelotowej ulicy przez kolońską Starówkę prowadzącej na zachód od Deutzer Brűcke, środkowego z trzech mostów przez Ren w tej części ponad milionowego miasta, stoi największy z zachowanych w nim 12 romańskich kościołów: Najświętszej Marii Panny na Kapitolu. Wzniesiony został w VII wieku na miejscu dawnej świątyni rzymskiej z około 50 r. n.e., miejsca kultu antycznego boga Jupitera oraz bogiń Junony i Minerwy. I jest wspaniałą skarbnicą średniowiecznej sztuki sakralnej.
FUNDATORKA W ROKU 690
Kolonia, najpierw osada legionowa, później stolica prowincji, była bowiem ważnym ośrodkiem gospodarczym antycznego Rzymu nad Renem. Resztki pogańskiej świątyni odnaleziono podczas prac archeologicznych w trakcie powojennej odbudowy tego kościoła. Ufundowała go w roku 690, a więc dosyć późno w porównaniu z najstarszymi tu kościołami romańskimi, Plektruda, źona frankońskiego majordoma (marszałka dworu władcy) Pepina z Herstalu (680-714). Poświęcony został Najświętszej Marii Pannie, ze względu na lokalizację z dodatkiem „Na Kapitolu”.
Wdzięczność dla fundatorki musiała być duża, skoro jeszcze około roku 1220 poświęcono jej, zachowane w świątyni do naszych czasów, późnoromański nagrobek oraz późnogotyckie epitafium z XV w. Chociaż późniejsza rozbudowa kościoła, w X wieku, była zasługą kolońskiego arcybiskupa Brunona I Wielkiego (925-965), zarazem kanclerza królestwa wschodnio frankońskiego, a następnie katolickiego świętego. Dobudowano też wówczas budynek klasztoru dla mniszek, przeniesionych tu z siedziby przy kościele św. Andrzeja, o którym niedawno też pisałem.
PRZEBUDOWY I ROZBUDOWY
Świątynia na Kapitolu była zresztą wielokrotnie przebudowywana, zwłaszcza przez następne trzy stulecia. W kronikach wspominana jest m.in. opatka Ida († 1060 r.), krewna cesarza Ottona III (980-1002), gościa Bolesława Chrobrego i uczestnika historycznego Zjazdu Gnieźnieńskiego w roku 1000. Rozbudowa za jej rządów w klasztorze związana była przede wszystkim ze sprowadzeniem do kościoła kapitolińskiego drugiej wspólnoty zakonnej – benedyktynów. To wówczas otrzymał on kształt zbliżony do współczesnego. Niecodzienny, bo na tzw. planie treflowym – krzyża z zaokrąglonymi trzema ramionami.
Trójnawowa bazylika rozrosła się do 100 m długości i 40 m szerokości. Od wschodu, Renu, dobudowano nad kryptą chór na planie trójliścia. Wcześniej od strony zachodniej – głównego wejścia, zbudowano galerię – emporę wyłącznie dla cesarza. Kościół miał z tej strony, aż do XVIII w., duży westwerk, pomieszczenie poprzeczne w stosunku do nawy za nim. W XIX w. na jego miejscu wzniesiono neogotycką wieżę zburzoną w trakcie alianckich nalotów podczas II wojny światowej i nie odbudowaną. Dodam, że bazylika na Kapitolu była w średniowiecznej Kolonii drugą najważniejszą po katedrze świątynią oraz także miejscem pielgrzymek.
WIRYDARZ I FURTA TRZECH KRÓLI
Czytelników zainteresowanych szczegółowszymi informacjami na temat architektury tej świątyni odsyłam do bardziej kompetentnych źródeł. Dodam tylko, że od strony zachodniej znajduje się dawny klasztorny, niestety trochę obecnie zapuszczony wirydarz – ogród otoczony arkadami. Z którego doskonale widać stojące po drugiej stronie ulicy nowoczesne domy mieszkalne. I z których okien można doskonale oglądać co dzieje się w nim. A przed wejściem, po zewnętrznej stronie arkad, nadal wisi tablica informująca o 950-leciu tego kościoła, którą obchodzono w roku 2015.
Z innych zewnętrznych obiektów tego kompleksu wspomnę jeszcze o gotyckiej bramie Trzech Króli, nazywanej furtą (Dreikőnigenpfőrtchen) od uliczki Malzműhle przyległej do dawnego zespołu klasztornego od wschodu. W jej górnej części znajdują się kamienne, gotyckie rzeźby świętych. Jak już wspomniałem, kościół St. Maria in Kapitol jest także, a może przede wszystkim, skarbnicą średniowiecznej, chociaż również późniejszej i współczesnej, sztuki sakralnej. W przejściu zachodniej ściany nawy południowej znajdują się wczesno romańskie Drzwi Kolońskie z około 1065 roku.
„WIDLASTY” KRUCYFIKS
Masywne, wykonane z dębowego drewna, pokryte głębokimi płaskorzeźbami. Umieszczone są one w prostokątnych segmentach i przedstawiają sceny z życia Jezusa. W nawie północnej stoi późnoromańska rzeźba Marii z Dzieciątkiem na tronie z około 1200 roku. O nagrobku i epitafium fundatorki kościoła w 670 roku już wspomniałem. Natomiast jeżeli się o nim nie wie, to można „przegapić” jeden z najcenniejszych tutejszych skarbów. Wiszący w kaplicy w prezbiterium, nad skrzynią z emaliowanymi wizerunkami świętych, krucyfiks z ukrzyżowanym Jezusem.
Rzadkim dziś okazem sztuki sakralnej z przełomu XIII i XIV wieku, krucyfiksu tzw. „widlastego”. Jezus wisi bowiem nie na tradycyjnym krzyżu z poprzeczną belką, lecz dłonie na przybite do półokrągłych jego ramion jak gdyby wyrastających z pionowej belki. Jest to gotycka rzeźba nieznanego artysty wykonana najprawdopodobniej w Kolonii przed rokiem 1304, gdyż w nim został on poświęcony. Podczas jego niedawnej analizy z badaniami endoskopowymi, znaleziono w nim otwory na relikwie. Ze Staurologii Coloniensis Aegidiusa Geleniusa napisanej w 1636 roku wiadomo, że w momencie poświęcania go znajdowało się w nim 36 relikwii
.JEST CO OGLĄDAĆ I PODZIWIAĆ
Z wysoko tu cenionych rzeźb wspomnę jeszcze o Figurze Madonny z Dzieciątkiem z około 1300 roku, nazywanej Limburską i stojącej przy przegrodzie chóru. Rzeźb i płaskorzeźb w drewnie i kamieniu jest tu oczywiście więcej. Moją uwagę zwraca m.in. gotycki, polichromowany złotem, ołtarz Marii w otoczeniu świętych, z dwoma zamykanymi skrzydłami. Na ich wewnętrznych stronach namalowane są wizerunki świętych. W późnogotyckich kaplicach dobudowanych do chóru stoją dwie rzeźby z tamtego czasu. Piękna jest również gotycka, polichromowana, kamienna płaskorzeźba ze sceną składania Jezusa do grobu. Warta dokładnego obejrzenia drewniana, polichromowana Pietà.
Oglądam również barokowy ołtarzyk drewniany z dwoma zamykanymi skrzydłami i namalowanymi w nim scenami z życia Marii i jej maleńkiego syna. Ciekawa jest, malowana na desce ikona Madonny typu Oranta (z rozłożonymi dłońmi) oraz Jezusem w kole na jej szacie. Ale także witraże, kamienna chrzcielnica z dużą metalową, zdobioną pokrywą. Czy makieta dawnej rzymskiej pogańskiej świątyni, która wcześniej stała w tym miejscu. Natrafiam też na dwie, wykute w granicie, antyczne rzeźby lwów oraz, przy wejściu, nowoczesne graffiti. Jest tu więc co oglądać i podziwiać.
Zdjęcia © autora
Autor uczestniczył w międzynarodowym studyjnym wyjeździe prasowym do Nadrenii Północnej – Westfalii na zaproszenie DZT – Niemieckiej Centrali Turystyki.