GRUZJA: TBILISI – BURZLIWE LOSY KATEDRY SIONI

Gruziński król Kartlii, Wachtang I Gorgasali (440-502), późniejszy święty Gruzińskiego Kościoła Prawosławnego i Apostolskiego, zakładając nową stolicę państwa, Tbilisi, do której przeniósł ją z odległej o około 20 km Mcchety, gdy podczas jednego z polowań poznał walory lecznicze tutejszych źródeł wód siarkowych na prawym brzegu rzeki Mtkwari (Kury), nie mógł przewidzieć jak burzliwe, okresami wręcz dramatyczne losy, czekają nowe miasto. Dziś ponad milionowe i piękne, chociaż do tego, aby zajaśniało ono pełnym blaskiem potrzeba jeszcze lat wytężonej pracy i środków o równowartości wielu miliardów dolarów.

 

OD WACHTANGA I

 

   Wachtang I, którego konny posąg stoi obok katedry Metechi nad urwiskiem skalistego lewego brzegu rzeki, poległ broniąc niezależności swojego państwa w walce z sąsiedzką Persją Sasanidów. Fatalne położenie Sakartwelo, jak Gruzini nazywają swoje państwo, po południowej stronie Wielkiego Kaukazu, z wrogami i agresywnymi Persami, a później Turkami w pobliżu, stało się przekleństwem tego wspaniałego narodu.

    Poza ich najazdami oraz wojnami z nimi, stolica i kraj przeżywały także inne wielkie tragedie. Były nimi zwłaszcza najazd Mongołów w 1226 r., później hord krwawego Timura – Tamerlana w 1386 r. oraz trzęsienia ziemi, w tym wielkie w 1668 r., i spowodowane przez nie zniszczenia.

    Podobny był los jednej z najważniejszych gruzińskich świątyń chrześcijańskich, katedry Sioni w Tbilisi. Nazwanej tak od góry Syjon w Jerozolimie, a wzniesionej w nadbrzeżnej części prawobrzeżnej tbiliskiej Starówki. Pierwszą w tym miejscu zbudował w V wieku właśnie król Wachtang I.

    Kolejną, której fragmenty dotrwały do naszych czasów, w roku 620 zasłużeni dla kraju Guram Kurapalati i Eristawi Adarnese. Według legendy obaj zostali w niej pochowani. Współczesny wygląd katedry to przede wszystkim efekt jej odbudowy i przebudowy w wiekach XI i XII.

 

ZNISZCZENIA I ODBUDOWY

 

    Chociaż podobne prace oraz usuwanie zniszczeń konieczne było również później kilkakrotnie. M.in. za czasu rządów (1412-1442) króla Aleksandra I Wielkiego po „wizycie” hord Tamerlana, czy przez arcybiskupa Elizeusza po kolejnym najeździe perskim.

    A także – to była jednak już tylko rekonstrukcja i zmiana dachu – w roku 1710 przez Wachtanga VI, po trzęsieniu ziemi w 1668 r. Wreszcie po zniszczeniach spowodowanych, także w mieście, przez najazd w 1795 r. wojsk szacha perskiego Agi Mohammada Chan Kadżara.

    O drobniejszych rewaloryzacjach w XIX i XX już nie wspominając. I chociaż ślady wielu z tych odbudów oraz przebudów widoczne są, zwłaszcza dla wprawnych oczu architektów i historyków architektury, to świątynia pozostała wręcz wzorcowym przykładem klasycznego, tradycyjnego gruzińskiego budownictwa sakralnego.

    Budowli na planie niemal kwadratu, z wysuniętymi ramionami nadającymi im kształt greckiego krzyża. Zbudowanej z żółtego tufu wulkanicznego. Z kopułą na środku dachu składającej się wysokiego, dwunastobocznego bębna z wąskimi oknami, nakrytego stożkowatym dachem.

 

NA STOKU GÓRY

 

    Świątynia wzniesiona na stosunkowo płaskim, prawym brzegu rzeki, między obecnymi ulicami Sioni i nabrzeżem Mtkwari, w rzeczywistości stoi na stoku góry, chociaż znacznie łagodniejszym niż jej bardziej oddalone na południe części. Widać to doskonale zwłaszcza od frontu katedry.

    Aby do niej wejść, trzeba zejść po schodach kilka metrów poniżej poziomu ul. Sioni. Przypomina to trochę antyczne budowle egipskie, dookoła których w ciągu tysiącleci nawarstwiły się śmieci i piaski podnoszące poziom gruntu, a one stoją nawet kilka metrów poniżej niego. W tym przypadku jest to jednak tylko efekt zbocza.

    Potwierdza to widok od strony absydy skierowanej ku rzece. Ku której grunt od katedry też opada, chociaż nieco łagodniej niż widać to od frontu. Ma ona dwie, luźno stojące w jej pobliżu dzwonnice.

    Starą, z XV w., w tym samym stylu co świątynia, zbudowaną na planie kwadratu z wieżyczką z 8-arkadowym wysmukłym bębnem, również nakrytym spadzistym dachem. I nową, stojącą po przeciwległej od frontonu świątyni, południowej stronie ul. Sioni. Z podstawą o kilka metrów wyższą od jej progu. Wzniesiono ją w 1812 r. w nie pasującym do niej stylu rosyjskiego klasycyzmu.

 

CIEKAWE WNĘTRZE

 

    Wygląda jak gdyby była odrębną, nie związaną z katedrą budowlą. Bardziej świecką, raczej jak ratusz, niż sakralną. Katedra Sioni stoi w pobliżu – odległości nie większej niż 300 metrów – od hostelu „Roberto” w którym tym razem zatrzymałem się na tutejszej Starówce. Przechodzę więc obok niej często.

    I wchodzę do wnętrza gdy tylko mam wolną chwilę. Zasługuje ona bowiem nie tylko na jednorazowe zwiedzenie. Podobnie jak np. kościół Mariacki w Krakowie, katedry: wawelska, poznańska, gnieźnieńska oraz wiele innych sławnych w Europie, czy najwspanialsze meczety, świątynie buddyjskie, hinduistyczne bądź konfucjańskie.

    Ikonostas katedry, zamykający od wewnątrz jej apsydę, wymieniono na nowy w XIX w. Są w nim tylko cztery, parami po dwie po obu stronach carskich wrót, duże ikony w srebrnych koszulkach. Wisi nad nim wielki, dwupoziomowy żyrandol rozjarzony, gdy jest zapalony, dziesiątkami świateł odbijających się w kryształowych elementach.

    Podobne ikony, duże i w srebrnych koszulkach, ozdabiają także ściany boczne. Ich górne partie oraz strop pokrywają freski namalowane w latach 1850-1860 przez rosyjskiego malarza Grigorija Gagarina i odnowione w 2012 roku. Nie brak również zwykłych, malowanych ikon.

 

KRZYŻ ŚW. NINO

 

    Najcenniejszym skarbem oraz najcenniejszą relikwią katedry jest krzyż św. Nino (ok. 268 – 340 r.), Apostołki Gruzji, która wykonała go z pędów winorośli, dzięki czemu jego ramiona opadają w dół, i związała włosami oraz przyniosła ze sobą z Kapadocji, aby tu krzewić, z powodzeniem, wiarę chrześcijańską.

    Krzyż umieszczony na ścianie po lewej stronie od ikonostasu, jest jednak tylko repliką. Przypomnę, że Gruzja stała się w 337 r. drugim państwem z tą religią jako oficjalną. Oryginalny krzyż św. Nino też podobno znajduje się w świątyni, ale nie jest pokazywany. Inaczej niż tzw. „cudotwórczy kamień” przyniesiony z pielgrzymki do Jerozolimy przez mnicha Dawida z Garedży.

    Był on jednym z Trzynastu Ojców Syryjskich krzewiących w VI w. chrześcijaństwo w Gruzji. Raz do roku, z okazji odpustu, kamień ten jest uroczyście przenoszony do klasztoru Dawid Garedża, który założył ten mnich. Podczas jednego z pobytów w katedrze Sioni trafiłem na ślub.

    Skromny, gdyż z udziałem, poza świadkami, zaledwie kilku gości, ale dwu kapłanów. Z tradycyjnym koronami na głowach nowożeńców, później trzymanych nad nimi przez świadków, gdy podążali za udzielającym im błogosławieństwa. Była sobota, ulubiony tu dzień ślubów. Gdy wychodziłem ze świątyni, kolejna para w strojach ślubnych zdążała już do wejścia i ołtarza.

 

Zdjęcia autora.

Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top