Gośćmi marcowego spotkania w Stowarzyszeniu Dziennikarzy – Podróżników „Globtroter” byli Weronika Mliczewska i Edward Stanoch. A tematem proponowany przez nich program wypraw Transforming Expedition dla zespołów menedżerskich. Czyli wykorzystanie m.in. turystyki na potrzeby biznesu.
Pomysłodawcą i autorem tego programu jest Edward Stanoch, chwalący się w broszurze programowej blisko 25-letnim doświadczeniem w doradztwie strategicznym oraz HR. Pasjonat – jak pisze – triathlonu, historii wypraw polarnych oraz minimalistycznego podróżowania.
Realizuje go we współpracy z Weroniką Mliczewską, antropologiem i reżyserem, która podróżuje z kamerą do ludów rdzennych i, jak czytam w tej broszurze, przywodzi pradawne techniki, by wzbogacić nasze rozumienie codzienności. Razem prowadzili oni prezentację projektu bardzo dynamicznie, wciągając do niej uczestników spotkania, co było jej wielkim plusem.
Zaczęli od stwierdzenia, że tylko 12% ludzi oraz zespołów realizuje swoje plany i osiąga ponadprzeciętne wyniki. Dodając, że o sile zespołu decyduje wspólny cel i wzajemne zaufanie, a proponowany przez nich program wypraw wzmacnia oraz zwiększa skuteczność działania zespołów.
Już w tym momencie odezwały się z sali głosy, że potrzebny jest w nich również przywódca, lider, bez którego nawet najbardziej ufająca sobie grupa nie osiągnie sukcesów. Wymiana poglądów i uwag na temat tego programu stała się istotną częścią spotkania po zakończeniu jego prezentacji.
Co proponują jego autorzy i organizatorzy? Podkreślali, że program kierowany jest do zespołów, które czują, że mogą więcej osiągnąć. Proponują im więc unikalną integrację, nowy rytuał przejścia do niej, wzmocnienie wzajemnego zaufania i przygotowanie do stawiania czoła wyzwaniom XXI wieku.
Zapewniając w zamian korzyści, m.in.: Wszechstronną analizę i diagnozę w trzech wymiarach: organizacja, zespół, Ja w zespole. Otwarcie zespołu na siebie. Oczyszczenie w nim atmosfery. Orientację zespołu na jego mocne strony oraz wzmocnienie wzajemnego zaufania i zaangażowania. A równocześnie zwiększenie integracji zespołu oraz jego efektywności.
Rozwój umiejętności radzenia sobie w trudnych i konfliktowych sytuacjach. Wypracowanie reguł współpracy zespołu oraz pozyskanie przez uczestników tych wypraw cennych umiejętności survivalowych. Proponowany program składa się ze wstępu: Zaproszenia do wspólnej drogi w siedzibie firmy. Diagnostyki zespołu, który ma wziąć udział w wyprawie.
Dwudniowej, wyjazdowej Zaprawy przygotowującej do niej. Sama Wyprawa – trzydniowa, odbywa się wokół jeziora Łebskiego, na trasie 70 km, z dwoma biwakami. Ewentualnie podobna w Finlandii, Norwegii lub na Islandii. Program kończy podsumowanie, nazwane Odprawą. Na szczegóły nie ma tu miejsca, zainteresowanych nimi odsyłam na strony organizatorów: www.transforming.pl.
Jak już wspomniałem, prezentacja prowadzona była ciekawie, dynamicznie, wręcz żywiołowo, z udziałem uczestników, ale propozycje i stwierdzenia budziły ich uwagi i zastrzeżenia. Formułowane po jej zakończeniu w sposób nawet dosyć obcesowy:
„Przecież to nic nowego, połączenie elementów harcerskich z wyprawami turystycznymi i wyjazdami integracyjnymi. Podobne robi wiele firm.” Rzeczywiście, wyświetlone na ekranie na wstępie stwierdzenie, że jednostka niewiele znaczy, liczy się – w domyśle – zespół, to niemal cytat jednego z najważniejszych propagandowo wówczas wiersza Włodzimierza Majakowskiego sprzed prawie stu lat: „Jedinica nol, jedinica wzdor…” (jednostka jest niczym).
Oczywiście słuszna była uwaga z sali, że trudno o sukces nawet mającej do siebie największe zaufania grupy, bez jej lidera. Chociaż w informacyjnej broszurze – programie wspomniano jednak, że kluczem do sukcesu w zarządzaniu jest przywództwo – takie pokierowanie zespołem, by jego efektywność była jak największa.
Ale znacznie bardziej wyraziste jest w niej stwierdzenie: „Istotą skutecznego zespołu jest zaufanie. Wiemy jak je zbudować”. Uwag uczestników spotkania, także krytycznych oraz pytań, było sporo. Ocena przedstawionego programu była zróżnicowana.
Mam i ja swoją, opartą o 70-letnie doświadczenie organizacji i kierowania wieloma różnymi imprezami i wyprawami: harcerskimi, studenckimi oraz turystycznymi. W tym m.in. siedmioma dziennikarskimi, studyjno – turystycznymi. Przygotowywanymi i prowadzonymi społecznie, w niełatwych (groszowe zarobki w przeliczeniu na „prawdziwe pieniądze”, paszporty, wizy, brak map i przewodników itp.) latach 80-tych.
Przy czym ponad miesięcznych, autokarowych (koszmarne „Ikarusy”), kempingowych i trampingowych. W sumie od portugalskich i hiszpańskich wybrzeży Atlantyku, po niemal granicę syryjską w tureckiej Anatolii. Przedstawiony na spotkaniu projekt wypraw Transforming Expedition oceniam więc z tej perspektywy mniej emocjonalnie.
Uważam, że może on być ciekawy i przydatny zarówno dla menedżerów, jak i grup. Ale raczej tylko dla ludzi, którzy nie mają za sobą dobrych doświadczeń harcerskich. Zwłaszcza działalności w starszoharcerskich drużynach wędrowniczych, w których wykuwają się zespoły i ich naturalni liderzy.
Opartych właśnie na wzajemnym zaufaniu, kompetencjach i umiejętnościach oraz pracy zespołowej pod kierunkiem wyłonionego przez grupę, bo tak się to obecnie odbywa, komendanta, bardzo często rówieśnika. Bądź, chociaż za optymalne uważam posiadanie doświadczeń i nawyków równocześnie z jednych i drugich – udziału w samodzielnie organizowanych, udanych wyjazdach turystycznych w niewielkich grupach, do ciekawych miejsc w świecie.
Czego, oczywiście, nie mogą zastąpić żadne, nawet te nazywane ekstremalnymi, wycieczki z biurami podróży. Dla tych, którzy takich doświadczeń nie mają w życiorysach, udział w wyprawie Transforming expedition może okazać się bardzo przydatny.
Zdjęcia autora