GOŚCIE GLOBTROTERA: SIEWIERZ, KANION COLCA I PAPIESKIE WINO

Było to jedno z najciekawszych, a zarazem z rekordową frekwencją nie tylko w br., spotkań z cyklu „Goście Globtrotera”. Ale i jego uczestnicy w ten kwietniowy wtorek także znamienici.

 

Miasto i gmina Siewierz z wielowiekową, burzliwą historią oraz cennymi zabytkami. Silna reprezentacja, z właścicielem na czele, słynnej zwłaszcza z gęsich wątróbek i innych dań z gęsiny oraz żurku oberży „Złota Gęś”.

 

Siewierzanin i honorowy obywatel tego miasta, współodkrywca dla kajakarstwa i turystyki najgłębszego kanionu świata – Colca w Peru oraz zagraniczny członek naszego dziennikarskiego Stowarzyszenia. I, bynajmniej nie na dodatek, siedlecka firma InKo Innowacja i Komunikacja – importer włoskich win, wśród nich „papieskiego” Lugana Pansere dostarczanego na stół Jana Pawła II.

 

 

SIEWIERZ

 

Dzieje Siewierza – więcej o nim znaleźć można na www.siewierz.pl – oraz tamtejsze zabytki przybliżył uczestnikom spotkania dyrektor Miejsko – Gminnego Ośrodka Kultury, Damian Dawczyński. Przypomniał, że Siewierz należy do najstarszych grodów w Polsce, chociaż o początkach skrytych w mrokach dziejów, gdyż najstarsze dokumenty nie zachowały się i nie przeprowadzono dotychczas badań archeologicznych.

 

Dlatego pierwsza wzmianka historyczna o tym mieście pochodzi „dopiero” z roku 1125 i znajduje się w dokumencie legata papieskiego Idziego. Dotyczy zaś pobierania przez klasztor benedyktynów w Tyńcu pod Krakowem części opłat z targu i jatki w Siewierzu. Bo przez kilka wieków miasto podlegało, w różnych formach, klasztorom bądź biskupom.

 

Wiadomo np., że w 1233 r. dochody z siewierskiej komory celnej pobierał konwent norbertanek z Rybnika. W początkach swego istnienia Siewierz wchodził w skład kasztelanii bytomskiej Ziemi Krakowskiej. W 1077 r. Kazimierz Sprawiedliwy podarował go, wraz z Bytomiem i Oświęcimiem, księciu raciborskiemu Mieszkowi Plątonogiemu.

 

Już w początkach XIII w. był siedzibą kasztelanii, zaś w 1276 r. otrzymał prawa miejskie. Po spaleniu grodu przez Tatarów, przeniesiony on został, prawdopodobnie w 1241 r. na obecne , bardziej dogodne dla obrony miejsce, w dolinę Czarnej Przemszy. Odrębność terytorialną ziemi siewierskiej po raz pierwszy stwierdzono w dokumencie z 1266 r. Miasto było też miejscem ważnych bitew.

 

W 1289 r. Władysław Łokietek rozbił pod Siewierzem wojska książąt śląskich w walce o tron krakowski, a w 1292 r. Wacław II czeski pokonał wojska polskie i zajął Kraków. Nie tu miejsce dla przypominania szczegółowo burzliwej przeszłości miasta. Nasi goście przywieźli zresztą dla wszystkich uczestników spotkania wiele interesujących publikacji.

 

M.in. „Przewodnik przyrodniczo – turystyczny po Gminie Siewierz” Tomasza Labochy i Tomasza Postawy, zawierający też rys historyczny oraz przewodniki, płytę DVD oraz mapę Jury Krakowsko – Częstochowskiej i Szlaku Orlich Gniazd, na których znajduje się przecież także Siewierz. Z ważniejszych dla miasta dat historycznych warto odnotować, że w 1341 r. po raz pierwszy użyto nazwy „księstwo siewierskie”, które w 1443 r. książę cieszyński Wacław sprzedał biskupowi krakowskiemu Zbigniewowi Oleśnickiemu.

 

Ziemia siewierska stała się udzielnym księstwem we władaniu biskupów krakowskich. Używali oni tytułu książąt siewierskich od 1486 r. – biskup Jan Rzeszowski, do 1770 r. – biskup Feliks Turski. Mimo opieki Korony miało ono znaczną samodzielność, m.in. własne wojsko. W XVII w. Siewierz jako stolica księstwa, siedziba sądów biskupich i centrum handlowe na skrzyżowaniu ważnych szlaków handlowych, było miastem znaczącym.

 

Już wcześniej zresztą, bo w wiekach XIII – XIV wydobywano tam srebro i ołów, w wiekach XV – XVIII zaś rudy żelaza przerabiane w miejscowych kuźnicach. Niezależność, zachowując status osobnej jednostki terytorialnej woj. krakowskiego, Siewierz utracił w czasie obrad Sejmu Wielkiego w latach 1790 – 91. Po III rozbiorze ziemia siewierska zagarnięta została przez Prusaków, a po krótkim epizodzie napoleońskim znalazła się – do 1914 roku w zaborze rosyjskim.

 

Przy czym po Powstaniu Styczniowym Siewierz stracił – aż do 1962 r. – prawa miejskie. W latach międzywojennych znajdował się w woj. kieleckim, w latach II wojny światowej, podczas której poniósł znaczne straty w ludności, wcielono go do Rzeszy. Po wojnie przyłączono zaś do woj. śląsko – dąbrowskiego.

 

Nastąpiła wówczas rozbudowa przemysłu, powstała m.in. Wytwórnia Gazów Technicznych „Polgaz” oraz 3 kopalnie dolomitów. Przemiany ustrojowe po 1989 r. nie zwolniły tempa rozwoju miasta, które szczyci się dziś dobrą infrastrukturą. Ostatnio pojawiło się jednak nieoczekiwane zagrożenie dla jego bytu. Decyzją jakiegoś urzędniczego „geniusza” odcięto je praktycznie od drogi szybkiego ruchu Warszawa – Częstochowa – Katowice.

 

Nie brak też w Siewierzu i gminie wartych uwagi zabytków. Zachował się w postaci tzw. trwałej ruiny – Zamek Biskupów Krakowskich z metryką sięgająca XII wieku. Z pełnym obwodem murów, wieżą bramną i zrekonstruowanym barbakanem. Dla potrzeb turystyki zrekonstruowano też działający drewniany most zwodzony z kładką dla pieszych oraz zbudowano platformę widokową ze schodami w wieży bramnej zamku.

 

I chociaż Zamek jest symbolem miasta, to jego najważniejszy zabytek stanowi, jeden z najstarszych w woj. śląskim, romański kościół św. Jana Chrzciciela z ok. 1140 r., z barokową wieżyczką na sygnaturkę. O 3 wieki młodszy jest inny zabytkowy kościół – św. Macieja Apostoła otoczony murem z trzema bramami. W obecnym kształcie z lat 1782 – 84.

 

Romańską metrykę posiada również kościół św. Doroty i św. Marcina w Wojkowicach Kościelnych. Zabytkami są ponadto kościół św. Barbary i Walentego w Siewierzu i XVIII – wieczna kaplica Zalassowskich w Żelisławicach. Turystów przyciąga też Izba Tradycji i Kultury Dawnej w zabytkowym dworku z XVIII w. oraz pierwsza w Europie stała wystawa „Kanion Colca – Polacy w Peru”.

 

YUREK

 

Znajduje się ona w Miejsko – Gminnym Ośrodku Kultury w Siewierzu i dokumentuje odkrycie w 1981 r., przez 5 uczestników – wśród nich Jurka Majcherczyka, studenckiej wyprawy kajakowej Canoandes 1979, dla kajakarstwa i turystyki najgłębszego kanionu na Ziemi – Colca w Peru oraz późniejsze jego badania ze znaczącym udziałem Yurka, jak nazywają go w Peru i w USA gdzie mieszka.

 

O tamtej oraz następnych badawczych wyprawach do Kanionu w latach 2008 – 2009 i zagrożeniach, jakie dla tego unikatowego miejsca stanowi bezmyślna budowa nad nim oraz w jego okolicach mostów, „nowoczesnych” dróg i linii wysokiego napięcia mówił, oczywiście, Jurek Majcherczyk. Ze swadą, głęboką znajomością tematu, prezentacją licznych zdjęć.

 

O Kanionie Colca pisaliśmy już kilkakrotnie. Wkrótce, w związku ze zbliżającą się 30 rocznicą rozpoczęcia w nim historycznego spływu, zamieścimy kolejne materiały i zdjęcia. Ograniczę się więc tylko do przypomnienia podstawowych faktów przypomnianych przez Jurka. Polska Wyprawa Kajakowa CANOANDES ’79 rozpoczęła spływ rzeką Colca w jej kanionie 19 maja, a zakończyła 14 czerwca 1981 r.

 

Jej uczestnicy nadali wodospadom na rzece – było to, przypomniał nasz kolega, a zarazem tego dnia oficjalny gość, w kilka dni po zamachu Alego Agcy na polskiego papieża na placu św. Piotra w Watykanie, nazwę „Wodospady Jana Pawła II” potwierdzoną następnie przez władze peruwiańskie. Późniejsze badania i pomiary rzeki oraz jej kanionu, dokonane zwłaszcza podczas Polsko – Amerykańsko – Peruwiańskich Wypraw Naukowych w 2008 i 2009 roku pozwoliły ustalić, że kanion ma całkowitą długość 120 km.

 

Z czego najkrótszy, a zarazem najpłytszy, 20 km odcinek „Cruz del Condor” ( Krzyż kondora ) nazwany został od górującej nad nim skały o takiej właśnie nazwie. 44 km odcinek drugi „Cabanaconde de Canco” w którym znajdują się najwyższe na całej rzece, wspomniane już „Wodospady Jana Pawła II”, jest trudniej dostępny. Natomiast najgłębsza: 4.388 m ściana prawa – północna i 3.232 m ściana lewa – południowa, a zarazem najtrudniej dostępna, 56 – km długości część całego kanionu, nosi nazwę „Canco de Andamayo”.

 

Cañon del Colca, jak nazywa się on po hiszpańsku, znajduje się 100 km na północ od ważnego, zabytkowego miasta Arequipa w południowym Peru. Kanion Colca jest obecnie, po znajdującym się na liście współczesnych „7 cudów świata” mieście Inków Machu Picchu, na drugim miejscu wśród największych atrakcji turystycznych Peru.

 

W związanej z nim infrastrukturze pracuje około 7 tys. osób, a do stanowiącej do niego punkt wypadowy Arequipy przyjeżdża rocznie po ok. 100 tys. turystów. Oglądają oni Kanion z góry, spod Krzyża kondora – jest to widok fascynujący, byliśmy tam podczas jednej z wypraw „Globtrotera”, a także z brzegów rzeki Colca w łatwiej dostępnych miejscach jej doliny.

 

Sporo uwagi Jurek poświęcił, o czym już wspomniałem, zagrożeniom, jakie dla kanionu i piękna tego unikatowego miejsca na naszej planecie stanowi, w rezultacie bezmyślności lokalnych władz ulegających biznesowi – odkryto tam bogate żyły złota – pozwalających na „cywilizowanie” okolic kanionu w postaci budowy nad nim mostów, obok dróg i linii wysokiego napięcia.

 

A także mobilizowaniu przez niego – z pierwszymi pozytywnymi skutkami, bo świadomość zagrożeń interesów tamtejszej ludności indiańskiej już do niej zaczyna docierać – społeczności międzynarodowej do przeciwstawienia się planom tego rodzaju inwestycji. Jurek jest organizatorem wycieczek i wypraw zarówno do Peru jak i w inne atrakcyjne regiony świata. Szczegóły znaleźć można na: www.classic-travel.com.

 

Dodatkową atrakcją tej prezentacji było przywiezienie przez Jurka pięknego ludowego stroju peruwiańskiego z regionu Kanionu Colca i przebranie weń jednej z naszych koleżanek. Następnie zaś „sesja zdjęciowa”, także z paniami z Siewierza w tamtejszych strojach regionalnych. Była to chyba pierwsza w historii tego rodzaju prezentacja, świetnie wpisująca się w hasło wspomnianej już stałej wystawy w tym mieście, a zarazem tytułu i myśli przewodniej Spotkania „Globtrotera” – „Od Siewierza… do Kanionu Colca”.

 

Siewierzanki w strojach regionalnych reprezentowały, także wymienioną już na wstępie, oberżę „Złota Gęś”. Bo po części oficjalnej spotkania nastąpiła – jak zawsze – jego część „kuluarowa”. Właściciel oberży, będącej we władaniu tej rodziny od 1945 roku i sławnej ze znakomitej kuchni od lat, Marek Kubik przywiózł bowiem i serwował uczestnikom spotkania wyborny żurek z chlebem oraz gęsie wątróbki, których sposób przyrządzania ( „Niebo w gębie !” ) należy do firmowych tajemnic.

 

Na stołach były również znakomite włoskie wina, dzięki czemu duet polsko – peruwiański przekształcił się w trio polsko – peruwiańsko – włoskie oraz wspaniały wieczór, który jego uczestnikom na długo pozostanie w pamięci.

 

WINO JANA PAWŁA II

 

W programie spotkania znalazła się także, jak już napisałem wcześniej, krótka prezentacja włoskich win znad jeziora Garda, wytwarzanych w rodzinnej firmie F. Ili Fraccaroli di Pescheria. Przedstawił je ich polski importer – firma InKo Innowacja i Komunikacja z Siedlec. Jej dyrektor handlowy Jacek Michałowski poinformował przy okazji o aktualnym stanie włoskiego winiarstwa i produkcji win.

 

Dla wielu obecnych było nowością, że w słonecznej Italii zarejestrowanych jest 750 tys. producentów winorośli oraz 30 tys. licencjonowanych zakładów butelkujących wina. 60% włoskich win stanowią czerwone i różowe. A wina, to 20% całego eksportu artykułów spożywczych tego kraju. Już w 2002 roku Włochy wyprzedziły Francję zarówno pod względem ilości jak i wartości eksportu win. Nasz gość przypomniał – rzecz dla ich koneserów – obowiązującą klasyfikację win włoskich.

 

Skoncentrował się zaś na „clou” prezentacji, winie papieskim i jego wytwórcach. Tę rodzinną firmę założył w 1912 roku, w 50 – hektarowym dziś gospodarstwie Berra Vecchia nad jeziorami Garda i Frassino, Francesco Fraccaroli. Kieruje nią już 5-ta generacja tego rodu. Wytwarza 5 gatunków win markowych, tzw. D.O.C. tj. o zastrzeżonej nazwie pochodzenia. Są to Lugana „Pansere”, „Campo Sera” i „La Berra” oraz Garda Colli Mantovani Chiaretto „Rosa del Lago” i „Garda Cabernet Sauvignon.

 

Tylko pierwsze z tych win z rodzinnej kolekcji „Vigneto Pansere” – Lugana Pansere, ma prawo do nazwy „papieskie”. Aktualny właściciel tej winnicy, Luigi Fraccaroli wspomina, że jego ojciec uzyskał za pośrednictwem ważnej osoby z Watykanu, której nazwiska nie wyjawił, audiencję u Jana Pawła II. Zaprezentował na niej chlubę winnicy – biało wino wytrawne o słomkowej barwie i znakomitym, pełnym smaku, wspomniane Lugana Pansere.

 

Papieżowi jego smak bardzo przypadł do gustu i od tamtej pory wino to zawsze było do dyspozycji watykańskiego stołu. Francesco Fraccaroli tuż przed śmiercią napisał do Jana Pawła II list w którym zaręczył, że jego ulubionej Lugany nigdy nie zabraknie na papieskim stole, ponieważ zobowiązał potomków by dochowali zobowiązania wobec Ojca Świętego. Tę obietnicę uroczyście, w prywatnej kaplicy papieskiej, w obecności żony i synów, odnowił obecny właściciel winnicy Cavagliere Luigi Fraccaroli.

 

I dostarczał to wino do Watykanu aż do śmierci Jana Pawła II. Obecnie trafia ono na najwykwintniejsze stoły włoskie i europejskie. Ostatnio jest do kupienia również w Polsce. Rzeczywiście, zdaniem uczestników spotkania w Globtroterze, jest znakomite. Bezsprzecznie najlepsze z kilku gatunków, również bardzo dobrych, jakie dyr. Jacek Michałowski przywiózł na degustację.

 

Zdjęcia autora.

Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top