BIOGRAFIA: ODKRYWCA I PODRÓŻNIK JERZY MAJCHERCZYK OCZAMI SIOSTRY

 

 

Jerzy Majcherczyk, dla przyjaciół Jurek lub w wersji amerykańskiej Yurek, podróżnik i współodkrywca, wraz z kolegami ze studenckiej wyprawy Canoandes 79, dla kajakarstwa i turystyki najgłębszego na Ziemi Kanionu Colca w Peru, nie jest nieznany naszym Czytelnikom. Pisaliśmy już bowiem parokrotnie zarówno o nim jak i o tamtej, jak również innych jego wyprawach.

 

Sam opublikował on zresztą na te tematy trzy książki i mnóstwo artykułów oraz wywiadów. Podobnie jak i niektórzy inni uczestnicy tamtej pamiętnej wyprawy która przeszła do historii odkryć geograficznych i turystycznych oraz wyczynów kajakarskich.

 

Wracam do jego postaci, gdyż ukazała się właśnie biografia Jurka napisana przez jego siostrę Eugenię. Starsza od sławnego brata o ponad 14 lat, zna go dosłownie od chwili urodzenia. Towarzyszyła mu w dzieciństwie i młodości, później zbierała dotyczące go zdjęcia, dokumenty, listy Jurka do rodziców z podróży, wycinki prasowej i inne publikacje na jego temat.

 

 

W oparciu o taką dokumentację, korzystając również z notatek prowadzonych przez podróżnika w trakcie wyprawy Canoandes 79, napisała ciekawą książkę. Przy czym napisała dobrze, sympatycznie, bezpretensjonalnie, z mnóstwem faktów i mało znanych szczegółów oraz ciekawych zdjęć i reprodukcji dokumentów.

 

O ile tamta, trwająca niemal trzy lata wyprawa kajakarska, a zwłaszcza jej najważniejszy etap – spływ kanionem rzeki Colca, ma już dosyć bogatą literaturę, to inne fakty z ponad już 60-letniego życia Jurka urodzonego w Siewierzu, znane są fragmentarycznie, a większość opisana została po raz pierwszy. A są ciekawe.

 

Autorka biografii przedstawiła w niej dzieciństwo i młodość brata. Jego zainteresowanie dalekimi podróżami i krajami m.in. dzięki lekturze relacji Stanisława Szwarca – Bronikowskiego oraz filmom i programom TV Toniego Halika i Elżbiety Dzikowskiej. Podobnie początki kajakarskiej pasji Jurka, zorganizowanie i działalność studenckiego klubu „Bystrze” w Krakowie oraz pierwsze spływy po rzekach polskich, słowackich i jugosłowiańskich.

 

A następnie powstanie pomysłu wielkiej wyprawy na rzeki andyjskie, przygotowania do której trwały trzy lata. Przy czym przeszkody jakie piętrzyły się zarówno na tym etapie, jak i w jej trakcie, co najmniej kilkakrotnie omal nie doprowadziły do fiaska. Jak już wspomniałem, przebieg wyprawy Canoandes 79, a zwłaszcza spływu kanionem rzeki Colca, są już nieźle znane. Ale w biografii napisanej przez siostrę Jurka pojawiło się mnóstwo dalszych szczegółów i ciekawostek.

 

M.in. o poszukiwaniu i zdobywaniu sponsorów. Było to przecież przedsięwzięcie wręcz szalone w tamtych czasach i warunkach nie tylko pod względem logistycznym, ale także finansowym. Z pokonywaniem trudnych do wyobrażenia obecnie przeszkód. Najpierw miała to być wyprawa na rzeki Argentyny, co jednak wykluczył konflikt zbrojny tego kraju z sąsiadem.

 

Później do Meksyku, aby tam eksplorować nie przepłynięte jeszcze górskie rzeki. Z długim oczekiwaniem aż statek „Zawichost” płynący do meksykańskiego portu Tampico będzie mógł wypłynąć z Gdyni. Trwała bowiem wówczas Zima Stulecia i Bałtyk na sporych fragmentach zamarzł. Ponieważ uczestnicy wyprawy z braku miejsc na tym statku nie mogli płynąć ze sprzętem, lecz polecieli samolotami, ich ładunek został poważnie okradziony.

 

Co wyprawę ponownie postawiło pod znakiem zapytania i zmusiło jej uczestników do zdobywania już na kontynencie amerykańskim środków na odtworzenie skradzionego sprzętu i wyposażenia oraz żywności. Sporo można w tej biografii przeczytać opisów – głównie na podstawie listów Jurka do rodziców, a pierwszy liczył np. 20 stron, oraz jego notatek spisywanych na żywo w trakcie podróży.

 

Pokonywania po raz pierwszy w historii w zimie rzeki Wind River w USA, nielegalnego zimowego przepłynięcia fragmentu Wielkiego Kanionu rzeki Kolorado, również dziewiczego spływu jedną z najtrudniejszych rzek świata (130 km, 5 kanionów, 4 wąwozy, kompletnie zniszczone 2 kajaki) Rio Santa Maria w Meksyku. I wielu następnych w Ameryce Centralnej po rzekach Gwatemali, gdzie kajakarstwo było wówczas nieznane, Hondurasu, Nikaragui, Kostaryki, Panamy.

 

O „niemiłych” problemami z tamtejszymi służbami granicznymi i celnymi oraz nieoczekiwanych przypadkach ich pokonywania. Dzięki m.in. dużemu zdjęcie Jana Pawła II, pomocy lokalnej Polonii oraz ambasad PRL. W Peru, do którego dotarli po miesiącach podróży, przed spływem Colcą przepłynęli też w 3 dni 175 km wezbranej rzeki Rio Maranon. A już po odkryciu dla kajakarstwa i turystyki Kanionu Colca, Rio Apurimac – jedną z rzek źródłowych Amazonki aż do nurtu tej największej rzeki świata.

 

To tylko przykłady, bo później nastąpiła jeszcze kolejna część wyprawy: do Chile i Argentyny aż do Ziemi Ognistej. Wymowny był bilans Canoandes 79 sporządzony przez autorkę biografii brata. Trwała ona łącznie 972 dni – od 6 czerwca 1979 do 4 lutego 1982. Była więc jedną z najdłuższych grupowych wypraw tego typu w XX wieku.

 

Jej uczestnicy przepłynęli prawie 1800 km 23 górskimi rzekami, z czego 12 jako pierwsi w dziejach. Dwoma samochodami przejechali łącznie 120.000 km przez Amerykę Północną, Środkową i Południową oraz kraje: Meksyk, USA, Gwatemalę, Honduras, Nikaraguę, Kostarykę, Panamę, Ekwador, Peru, Chile, Argentynę i Boliwię. Ale tamta wyprawa była tylko początkiem przygód i najważniejszym rozdziałem biografii Jurka.

 

Już miał w kolegami wracać do kraju, rodzice i rodzeństwo otrzymali list z datą przylotu do Warszawy, gdy w Polsce 13.12.1981 r. wprowadzono stan wojenny. Uczestnicy wyprawy zaangażowali się w akcję protestacyjną przeciwko niemu, organizację pochodów i spotkań w Peru potępiających to, co miało miejsce w Polsce do tego stopnia, że odmówili spełnienia żądania ambasady polskiej powrotu do kraju przez Moskwę – granice powietrzne Polski były wówczas zamknięte dla ruchu pasażerskiego.

 

Później podjęli działalność w „Solidarności” na emigracji tak intensywną i spektakularna, że podobno groził im zamach ze strony ekstremistów Peruwiańskiej Partii Komunistycznej. Niemal w ostatnim dniu ważności wiz USA znaleźli się ponownie na terytorium Stanów i ci, którzy nie chcieli lub nie mogli wrócić do Polski, otrzymali tam azyl polityczny. W rezultacie tego nad wielkim wyczynem polskich kajakarzy, a zwłaszcza przepłynięcia kanionu Colca, o czym pisała cała prasa i inne media światowe, u nas na blisko 20 lat zapadła kurtyna milczenia.

 

Starsi bracia i w ogóle rodzina Jurka w kraju, byli, jak pisze autorka, represjonowani przez Służbę Bezpieczeństwa. Niezbyt jednak chyba intensywnie i długo, gdyż jego matka otrzymała w 1984 r. paszport aby mogła polecieć do USA na ślub syna, a i jeden z braci też odwiedzał go tam w latach 80-tych. W biografii odkrywcy i podróżnika ponad jej połowę zajmują trudne początki życia za oceanem, założenie rodziny, działalność turystyczna.

 

Jurek założył z żoną agencję turystyczną działającą i dobrze rozwijająca się dotychczas. A także społeczna. M.in. utworzenie Polonijnego Klubu Podróżnika, kolejne wyprawy, tym razem polsko – amerykańsko – peruwiańskie, sportowo – badawcze do kanionu Colca w latach 2008 – 2009. Efektem wyprawy Canoandes 79 oraz późniejszych działań Polaków jest popularyzacja tego, biednego wcześniej i zaniedbanego regionu Peru, jako celu przyjazdów turystycznych.

 

W 2011 r. odwiedziło go 350 tysięcy ludzi ! Zaś dla Jurka deszcz odznaczeń, tytułów honorowych, wyróżnień itp. I kolejne pola działalności, także charytatywnej, na rzecz Indian w regionie kanionu Colca. No i wspomnianej turystycznej oraz odkrywczej. Imponujący jest, zamieszczony w tej monografii, bilans osiągnięć organizacyjnych Jurka oraz prowadzonych przez niego działań, wypraw itp.

 

Aktywności także na terenie rodzinnego Siewierza, gdzie w 2006 roku otwarto, stale uzupełnianą o nowe eksponaty, wystawę „Kanion Colca i dokonania Polaków w Peru”. Co zresztą umożliwiło obecnie wydanie tej biografii. Jej mocną stroną są też zdjęcia oraz reprodukcje dokumentów, okładek książek i innych publikacji poświęconych „Odkrywcy z Siewierza”. Jest ich w sumie 140.

 

Zarówno w tekście, jak i na końcu tej książki w postaci załączników potwierdzających fakty o których pisze autorka. Nie zabrakło w niej, a ściślej na tylnej okładce tej biografii, również informacji promującej Siewierz. Miasto leżące w centrum województwa śląskiego, w przeszłości jeden z najstarszych grodów w Polsce, a obecnie interesujący cel wyjazdów turystycznych.

 

I… gastronomicznych, gdyż słynie z paru regionalnych przysmaków. W sumie jest to więc książka ciekawa i, jak już wyżej wspomniałem, napisana dobrze. Wzbogacająca naszą wiedzę nie tylko o wydarzenia z życia jej głównego bohatera, ale także o fakty z działalności innych Polaków na ziemiach środkowo i południowoamerykańskich. Przede wszystkim w Peru.

 

JERZY MAJCHERCZYK ODKRYWCA Z SIEWIERZA. Autorka: Eugenia Kosteczka. Wydawca: Miejsko-Gminny Ośrodek Kultury w Siewierzu. Siewierz 2013 r., str. 141.

Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top