BELLONA: CHORWACJA – PRZEWODNIK HISTORYCZNY

Dzieje Chorwacji, chociaż jej adriatyckie wybrzeże jest od lat 60-tych XX wieku jednym z ulubionych miejsc wypoczynku Polaków, nie należą u nas do zbyt dobrze znanych.
 
Podobnie zresztą jak miejscowości i regiony położone w głębi tego kraju o najdziwaczniejszym w Europie kształcie nieregularnego półksiężyca.
 
Z najdalej wysuniętych na wschód krańców którego jest z południa na północ w linii prostej 230 km, ale żeby tam dotrzeć nie wyjeżdżając zagranicę, trzeba pokonać niemal trzykrotnie dłuższą odległość. 
 
Tymczasem długa, burzliwa i często dramatyczna historia tego państwa i narodu, podobnie jak całego regionu bałkańskiego, zasługuje na większą uwagę. Zwłaszcza, że Chorwacja wkrótce dołączy do nas w Unii Europejskiej.
 
Sporo o jej przeszłości i współczesności można przeczytać w polskich przewodnikach turystycznych. A najlepsze z nich zawierają bardzo dużo rzetelnej wiedzy na te tematy. Ale, z oczywistych względów, podanej w skrócie. Z tym większym zadowoleniem należy przyjmować każdą nową książkę wzbogacającą tę wiedzę. Najnowszą z nich jaką przeczytałem jest wydana przez Bellonę „Chorwacja. Przewodnik historyczny”.
 
Co prawda ten drugi człon tytułu jest sporo na wyrost, gdyż autor ogranicza książkę tylko do wybranych miejsc i tematów. Nazywając ją szczerze we wstępie tylko zbiorem esejów oraz spotkaniem z tamtejszymi dziejami i kulturą będących efektem kilkunastoletnich podróży nad Adriatyk i kontaktów z mieszkańcami. Faktów jednak, w tym mało lub chyba wcale, poza gronem specjalistów, nieznanych, zawiera sporo.
 
Brałem ją do ręki z ogromnym zainteresowaniem. Również bowiem lubię Chorwację i jeżdżę do niej, chociaż rzadziej niż na to zasługuje, już od końca lat 50-tych. Zamykałem natomiast, po przeczytaniu, tego blisko 270-stronicowego tomu, z bolącym sercem i w ponurym nastroju. Znając ten kraj, jego przeszłość, zabytki i ludzi, chociaż nie tak dobrze jak autor, a także trochę język, nie zdawałem sobie sprawy z tego, że co najmniej kilkanaście wieków jego historii – przedsłowiański okres antyczny pomijam, to niemal jedno pasmo nieszczęść, morderstw, zbrodni.
 
Dokonywanych nie tylko w tragicznych latach wojen i rzezi okresu rozpadania się Jugosławii. Ale taki obraz kraju wyłania się, zapewne wbrew zamierzeniom autora, po lekturze tej książki. Rozpoczynającej się opisem rakietowego ataku na Zagrzeb przez krajińskich Serbów w 1995 roku ( „Z dziejów chorwackiego nacjonalizmu” ), a kończącej scenami bratobójczych walk, zbrodni i ludobójstwa ( „Śmierć Jugosławii” ).
 
Ta tematyka, także z o wiele wcześniejszymi dramatami od czasów antycznych, poprzez średniowiecze, a zwłaszcza lata bezpośrednio po pierwszej i w trakcie drugiej wojny światowej, w niej dominuje. Nawet jeżeli nie objętościowo. Nie brak bowiem w tej książce także licznych, świetnych opisów regionów, miast i zabytków. Że wspomnę dla przykładu Zagrzeb, Pulę i w ogóle Istrię, Krk i inne adriatyckie wyspy, Dubrownik, Split oraz liczne miasta i miasteczka Dalmacji, a także wiele w głębi kraju.
 
Mnóstwa mało znanych wydarzeń, opowieści o ludziach i ich losach, historyjek, anegdot itp. Dotyczących także Polaków, których los rzucił w tamte strony. Jak np. kmdr ppor. Bogumiła Nowotnego, dowódcy w 1915 okrętu austro–węgierskiego i jego akcji bojowych oraz kpt. Stanisława Witkowskiego później, w II RP, zasłużonego dla naszej marynarki wojennej.
 
Partyzanta Tity Tadeusza Sadowskiego – „Tomo”, którego wyczyny autor porównuje z dokonaniami Jerzego Szajnowicza – Iwanowa w greckim ruchu oporu. O kilka wieków wcześniejszych, po klęsce pod Cecorą, losów osmańskiego galernika Marka Jakimowicza z Podola, który z towarzyszami niedoli opanował na wyspie Lesbos galerę, uciekł nią aż na Sycylię i przywiózł do krakowskiego kościoła banderę tureckiego okrętu.
 
Przewija się przez strony tej książki także Salomea, córka naszego Leszka Białego, żona chorwackiego króla Kolomana. A także Katarzyna – córka Mladena II i żona legnickiego księcia Bolesława III Rozrzutnego.
 
Zaś z czasów znacznie nam bliższych nazwiska Józefa Piłsudskiego, Ignacego Mościckiego, Tomasza Teodora Jeża (Zygmunta Miłkowskiego), Stanisława Witkiewicza, Henryka Sienkiewicza, Stefana Żeromskiego, Zofii Nałkowskiej, Ludwika Rogowskiego, Melchiora Wańkowicza i wielu innych.
 
Jak już wspomniałem, dominujące miejsce w książce zajmuje dramatyczna historia XX wieku. W przypadku najnowszej m.in. w postaci opowieści uczestników wydarzeń lub członków ich rodzin. Dodaje to opisom autentyzmu, ale nie jest pozbawione niekiedy skrajnego subiektywizmu. Z informacjami i opiniami nie weryfikowanymi przez autora.
 
Mimo dosyć pokaźnej bibliografii, podaje on nierzadko fakty i liczby ofiar zbrodni, np. wymordowanych pod koniec wojny przez partyzantów Tity podobno 100 tys. ludzi, bez wskazania źródła tej informacji. A to tylko jeden z wielu przykładów. Podczas lektury byłem zaskoczony mnóstwem, chociaż znanych również z innych źródeł, informacji o zbrodniach ustaszy Ante Pavelicia, czetników Dragoljuba Mihajlovicia, partyzantów Josipa Broz – Tito.
 
I niemal pominiętych przez autora, licznych przecież i strasznych zbrodni wojennych, popełnionych także na ziemiach chorwackich przez Niemców w latach II wojny światowej. W ogóle w tak ważnej warstwie historycznej – a przecież autor jest historykiem ! – zauważyłem sporo faktów co najmniej wątpliwych, nieścisłych, nieudokumentowanych lub wręcz nieprawdziwych, podawanych jako oczywiste.
 
Jak również pominięć. Np. tak ważnego utworzenia w 1943 roku AVNOJ – Antyfaszystowskiej Rady Wyzwolenia Narodowego będącej rządem tymczasowym. To nie był nasz PKWN i KRN ! Bardzo uproszczone są informacje o przedsłowiańskich mieszkańcach obecnych ziem Chorwacji. Pomijając już neandertalczyków, żyli tam – a wcześniej przybyli – Pratrakowie, m.in. Dalmaci i Histrowie, od których przecież pochodzą nazwy Dalmacji i Istrii. Wspominani przez autora Ilirowie, Grecy i Rzymianie, ale pominięci Celtowie, innych już nie wymieniając.
 
Pierwszych Słowian określa on jako „hordy”. Chorwatów, a także Serbów i Słoweńców, wywodzi z ziem naszej Małopolski. Zgodnie z legendarnym ich pochodzeniem z rzekomo tam znajdującej się Białej Chorwacji. Chociaż wydaje się to mieć mniej więcej tyle wspólnego z faktami historycznymi, co pochodzenie naszej szlachty od Sarmatów.
 
Pierwsi Słowianie pojawili się na już schrystianizowanych Bałkanach w VI wieku. Druga ich fala w połowie VII w. Najprawdopodobniej, ale nie ma co do tego pełnej zgodności wśród historyków, przybyli z praojczyzny Słowian, która znajdowała się gdzieś na Zakarpaciu. A więc dosyć daleko od terenów późniejszej Małopolski. Istnieje też pogląd, mało jednak prawdopodobny, że Chorwaci przywędrowali do swojej późniejszej ojczyzny dopiero w IX wieku wraz z Frankami.
 
Zostawmy jednak tak odległą przeszłość, a nawet znacznie lepiej znane i udokumentowane losy tych ziem w średniowieczu oraz w czasach nowożytnych. Pod władzą Wenecji, Węgier i Austrii, że ograniczę je tylko do nich. Dyskusyjne wydają mi się niektóre stwierdzenia autora dotyczące genezy i początków Królestwa SHS (1919 – Serbów, Chorwatów i Słoweńców) – przekształconego w Jugosławię.
 
Rzeczywiście, między jego poszczególnymi częściami były szalone różnice gospodarcze, kulturalne i wręcz cywilizacyjne. Mam jednak wątpliwość, czy należało bezkrytycznie cytować opinię zaprzyjaźnionego Chorwata, że „Stworzono sztuczne państwo, którego mieszkańców niemal nic nie łączyło, wszystko dzieliło”. Przecież w XIX w. żywa tam była idea panslawizmu. Zaś idea jugosłowianizmu narodziła się w latach I wojny światowej właśnie w Chorwacji. Jej wyrazicielem był tamtejszy Komitet Jugosłowiański. Niezadowolenie, a nawet rozruchy, miały miejsce dopiero wówczas, gdy w nowym królestwie naruszono historyczny obszar Chorwacji.
 
Bardzo ciekawie autor przedstawił genezę i początki ruchu ustaszów ( „powstańców”) późniejszego „poglavnika” – führerka marionetkowego Niezależnego Państwa Chorwackiego – NDH, Ante Pavelicia. I chore poglądy ( sformułowane w końcu XIX w.) Partii Prawa do której należał, że na Bałkanach nie ma żadnych Serbów, Czarnogórców i Bośniaków, a są tylko prawosławni i muzułmańscy Chorwaci, których trzeba rekatolizować.
 
Nienawiść chorwackich szowinistów do nich była tak wielka, że już w latach międzywojennych chcieli oderwać się od królewskiej Jugosławii i założyć własne państwo pod protektoratem faszystowskich Włoch. Pisząc o najgłośniejszym zamachu terrorystycznym ustaszy, na króla Jugosławii Aleksandra I Karadzordzewicia w Marsylii podczas jego oficjalnej wizyty we Francji w 1934 roku, autor pominął fakt, że pomagała im w tym hitlerowska Abwehra.
 
Jej bowiem nie chodziło o wyeliminowanie jugosłowiańskiego króla, lecz jadącego z nim w jednym samochodzie francuskiego ministra spraw zagranicznych Jeana Louisa Barthou, zwolennika antyniemieckiej współpracy z ZSRR. Który też zginął w tym zamachu. Równocześnie wspomniał – to fakt mało znany, że Niezależne Państwo Chorwackie miało swojego „monarchę” Tomislava II, z włoskiej rodziny królewskiej. Który zresztą nigdy nie pofatygował się do swojego „królestwa”.
 
Napisał także o ludobójstwie w tym państewku popełnionym na Żydach, Cyganach i Serbach. Gdyż i tych ostatnich ustasze uważali, odwrotnie niż siebie, za „nie aryjczyków” . I to oni rozpoczęli na ziemiach jugosłowiańskich czystki etniczne. Chociaż wiele lat później nie pozostali im dłużni Serbowie i Bośniacy.
 
Z innych ciekawych faktów warto odnotować przypomnianą przez autora haniebną rolę chorwackich franciszkanów w zbrodniach popełnianych na Bośniakach i Serbach, z szacowaną na od 300 do 700 tys. ludzi liczbą ofiar reżymu Ante Pavelicia. A następnie, pod koniec wojny, ich pomocy w wyjeździe zbrodniarzy do Argentyny. Równocześnie autor bardzo „odbrązawia” titowską partyzantkę. Bardzo krytyczne przedstawia także samego Josipa Broz – Tito, którego wyraźnie nie lubi.
 
Nie ma wątpliwości, że zarówno ona jak i on były w czasach komunistycznych przesadnie gloryfikowane. Ale sposób i skala tego „odbrązowiania” kojarzy mi się, a reborus, z pisaniem u nas w latach 40-50-tych o Armii Krajowej i wyolbrzymianiu zasług GL – AL. Nie da się bowiem chyba podważyć faktu, że titowska partyzantka była, obok sowieckiej na terenach Białorusi i Ukrainy, najsilniejszą w okupowanej przez Niemców Europie.
 
Chociaż nadal zapewne wielu naszych rodaków uważa, że to my, z ogromną liczbą zaprzysiężonych członków AK oraz pomniejszych formacji stanowiliśmy najważniejszy ruch oporu. Za co najmniej grubą przesadę uważam natomiast uznanie urodzin Josipa Broza w 1872 roku w Kumrovcu za początek historii dzisiejszej Chorwacji. A później nazwanie go „najważniejszą postacią w historii Bałkanów XX w.”
 
Jugosławia to jednak nie były całe Bałkany. Nie kwestionując ogromnej roli Josipa Broz – Tito w bałkańskich dziejach XX wieku, trochę przekornie przypomnę, że człowiekiem, którego strzały do arcyksięcia Ferdynanda w Sarajewie 26 czerwca 1914 r. zmieniły nie tylko Bałkany, ale i Europę, był Gawriło Princip.
 
Dalekie od precyzji historycznej są też opinie autora na temat powojennych koncepcji Tity ( i nie tylko ) utworzenia federacji jugosłowiańsko – bułgarskiej. Za trochę pogardliwe dla Bułgarów, którzy pod względem obszaru i liczby ludności tylko niewiele ustępowali przecież Jugosławii, uważam słowa autora, że „… kolejna republika związkowa nie stanowiłaby problemu”.
 
Przy okazji Macedończyków nazywa on „odłamem Bułgarów”. Równie dobrze można by określić Chorwatów jako „odłam Serbów” – lub odwrotnie. Zwłaszcza, że mówią niemal tym samym językiem, chociaż zapisują go w różnych alfabetach. Mimo dominowania w książce tematyki historycznej i to tej najbardziej tragicznej, sporo w niej można również przeczytać o zabytkach i ich dziejach, muzeach, kuchni i winach poszczególnych regionów kraju.
 
A także o mocniejszych napitkach, m.in. jako ciekawostce o trakiji pędzonej w Krajinie z… nawozu, o jakże wymownej nazwie govnarica. W sumie jest to więc ciekawa książka z ogromną dawką informacji. Niestety częściowo nie zweryfikowanych, dyskusyjnych bądź ewidentnie błędnych.
 
Np. o rzekomym rozbiciu się statku, którym płynął apostoł Paweł nie na Malcie, lecz – bo tak chce tamtejszy lokalny mit – na chorwackiej wyspie Mljeta. Z uzasadnieniem, że… na Malcie nigdy nie było węży, a jeden z nich ukąsił przecież przyszłego świętego. Wbrew Dziejom Apostolskim oraz jednoznacznemu potwierdzeniu maltańskiego epizodu w życiu św. Pawła m.in. przez Jana Pawła II modlitwą 27.5.1990 r. w pieczarze, w której przebywał on w roku 61 n.e.
 
Wystarczy zresztą spojrzeć na mapę aby nie mieć wątpliwości, że statku płynącego z Palestyny do Rzymu najstraszniejsza nawet burza nie była w stanie zapędzić setki mil na północne krańce Adriatyku. Inny przykład. Pisząc o fortyfikacjach przecinających półwysep Pelješac autor, prawdopodobnie bezkrytycznie powtarza lokalną opinię, że ”…ich długość (około pięciu kilometrów) daje im drugie miejsce na świecie po Wielkim Murze Chińskim”.
 
Gdy w rzeczywistości Mury Teodozjusza w Stambule między Morzem Marmara i Zatoką Krzywego Rogu są co najmniej o 1,5 km dłuższe. O Wale Hadriana w Wielkiej Brytanii nie wspominając. Więcej nie chciało mi się sprawdzać… Są to w gruncie rzeczy drobne potknięcia, ale podważające zaufanie do innych faktów przytaczanych przez autora.
 
Poważnymi wadami tej książki są słabej jakości zdjęcia. A zwłaszcza brak tak potrzebnej mapy kraju, którego ona dotyczy. No i niesłychanie ważnych w tego rodzaju publikacji indeksów nazwisk i nazw. Warto ją jednak przeczytać, zwłaszcza gdy już było się, lub ma się w planach wyjazd do Chorwacji. Pomaga ona bowiem lepiej zrozumieć ten kraj i jego dzieje, docenić walory zabytków, przyrody, morza, nabrać apetytu na tamtejsze przysmaki.
 
A także chociaż trochę poznać genezę oraz skalę tamtejszych nienawiści etnicznych i religijnych o koszmarnych skutkach. Ze zbrodniami – do ludobójstwa włącznie. Którego sprawcami byli – w tym przypadku autor nie pozostawia cienia wątpliwości, wcześniej żyjący przeważnie zgodnie sąsiedzi: Chorwaci, Serbowie, Bośniacy. Katolicy, prawosławni i muzułmanie.
 
CHORWACJA. PRZEWODNIK HISTORYCZNY. O FASCYNUJĄCEJ HISTORII, JEDZIENIU I PICIU. Sławomir Koper. Wydawnictwo Bellona, Warszawa 2011, str. 267.

Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top