Tunezja od połowy lat 90-tych ub. wieku jest jednym z ulubionych miejsc wypoczynku i poznawczych wyjazdów turystycznych Polaków. Ale kraj ten odkrywamy już ponad 200 lat, a właściwie znacznie dłużej, chociaż początkowo w niewielkim zakresie. Kto, kiedy, gdzie i jak?
Na te pytania starał się, z ogromnym sukcesem, odpowiedzieć Ryszard Badowski w wydanej po polsku i francusku książce, dla której zaczynem, jak sam napisał, stał się artykuł „Pierwsi Polacy w Tunezji” opublikowany w 1997 roku w „tunezyjskim” numerze miesięcznika „Poznaj Świat”.
Przypomnę młodszym czytelnikom, że Ryszard Badowski, m.in. członek honorowy Stowarzyszenia Dziennikarzy – Podróżników „Globtroter”, jest znanym dziennikarzem, pisarzem i podróżnikiem, prowadzącym niezwykle popularny swego czasu w TVP program „Klub Sześciu Kontynentów”. Pierwszym Polakiem, który był na wszystkich – łącznie z Antarktydą – kontynentach.
Autorem ponad 100 filmów i setek reportaży oraz artykułów o tematyce podróżniczej, a także blisko 20 książek, nie licząc ich tłumaczeń na język rosyjski, francuski, a nawet kazachski. M.in. „Renifer zaginął” (1973) w której znalazła się pierwsza w Polsce publikacja o Tuwie, „Za kręgiem polarnym” (1980), „Pod polską banderą” (1995), „Polscy piewcy Kazachstanu” (2002 i 2004). Najnowszą jest właśnie „Jak Polacy odkrywali Tunezję”. Przeczytałem ją „jednym tchem”.
Przyzwyczajony jestem do ogromnej liczby nazwisk, historii i anegdot, jakie zawierają publikacje Ryśka – znamy się już ponad pół wieku, m.in. z pracy w jednej redakcji. Zwłaszcza na będący jego „konikiem” temat odkryć geograficznych naszych rodaków oraz ich wkładu w naukę, kulturę i osiągnięcia cywilizacyjne innych narodów. Zaskoczony jednak zostałem jak wiele – są ich setki – informacji, w tym mało lub praktycznie w ogóle wcześniej nieznanych, a przynajmniej nie zebranych w jednej publikacji, można było zmieścić w stosunkowo niewielkiej objętościowo książce.
Składa się ona z 9 rozdziałów przedstawiających zarys dziejów polskich zainteresowań Tunezją. Od XVI wieku po współczesność. „Tunezja jest krajem niezwykłym – pisze autor we wstępie. Nakładają się w nim na siebie różne kultury. Jego dzieje liczą co najmniej 2800 lat. Fascynował wiele pokoleń Polaków, a tak mało wiemy o tych, co go dla nas odkrywali, gdy głównym środkiem lokomocji, którym się można było do niego dostać, pozostawał statek żaglowy lub wiosłowa galera, zaś zwiedzać go można było jedynie na koniu lub wielbłądzie”.
Nierzadko – o tym można przeczytać już na następnych stronach, z narażeniem zdrowia, bezpieczeństwa, a nawet życia. „Teraz – kontynuuje – odległość między Polską a Tunezja skurczyła się do trzech godzin lotu, turystów zawożą na Saharę klimatyzowane autobusy, wielbłąd służy przeważnie do podziwiania z jego grzbietu wschodu lub zachodu słońca nad piaskami pustyni. Kupcy na bazarach niczym nie przypominają dawnych handlarzy niewolników. Tylko zabytki punickie, rzymskie, bizantyjskie, arabskie, palmy i oazy są nadal takie same. Dla Polaków jest to kraj bezpieczny, gościnny i serdeczny. Chętnie go zwiedzamy i spędzamy w nim urlopy. Kiedy jednak chcemy dowiedzieć się czegoś o naszych poprzednikach, o pierwszych Polakach, których Tunezja urzekła, natrafiamy na pustkę…”
I autor z ogromnym powodzeniem ją wypełnia. Pierwszy polski, chociaż napisany po francusku, opis „Krainy tunetańskiej” wyszedł spod pióra w 1779 roku Jana Potockiego, jednego z największych polskich podróżników schyłku XVIII i początku XIX wieku, autora m.in. „Pamiętnika znalezionego w Saragossie”. Na tunezyjską wyspę Dżerba, dziś popularne miejsce wypoczynkowe, wówczas zaś miejsce spotkań korsarzy z wybrzeża i kobiet lekkich obyczajów, przybył on z Gabes nad zatoką Małej Syrty, gdzie obserwował wielkie jarmarki, na których płacono zarówno miedzianymi monetami, jak i muszlami kauri.
Potocki spędził na Dżerbie 3 tygodnie, opisał ją, m.in. tamtejszych Żydów, których przodkowie mieszkali na niej prawdopodobnie od czasów ucieczki z Babilonu. A także piramidy z czaszek Hiszpanów na brzegu wyspy, którzy próbowali ją zdobyć w 1510 roku. Był on jednym z pierwszych europejskich podróżników, który napisał reporterską relację z Dżerby. O Tunezji pisał również po kolejnych dwu pobytach w północnej Afryce, m.in. w roku 1791. Odwiedził m.in. El – Dżem i opisał tamtejszy amfiteatr niewiele ustępujący rzymskiemu Koloseum.
Jan Potocki nie był jednak pierwszym, o którym wiemy, Polakiem w Tunezji. Wcześniej z arabskimi piratami, których bazą był Algier i Tunezja, walczyli kawalerowie maltańscy. To temat kolejnego rozdziału. Dowiadujemy się z niego, że w XVI w. dowódcą floty maltańskiej był Prokop Odrowąż – Pieniążek. Walczył prawdopodobnie w Tunezji z Turkami we flocie hiszpańskiej. I to chyba skutecznie, skoro w 1575 r. otrzymał za to w Tunisie złote ostrogi, czerwoną opończę i podwójny krzyż św. Maurycego i św. Łazarza.
Wśród walczących tam kawalerów maltańskich byli też m.in. Szymon Łatkowski, Teodor Lacki, Jerzy Rogowski i inni. Po nich, na początku XVII w., inni. M.in. książę Zygmunt Radziwiłł – syn słynnego podróżnika po Bliskim Wschodzie ks. Mikołaja Radziwiłła – Sierotki i Piotr Kochanowski – bratanek poety Jana z Czarnolasu. Niektórzy nasi rodacy, np. z załogi statku gdańskiego, trafili jako niewolnicy na ich targ w popularnej od ponad stu lat wśród artystów i turystów nadmorskiej miejscowości koło Tunisu – Sidi Bou Said, wówczas osadzie korsarskiej.
Udało się wykupić ich francuskim misjonarzom. Wcześniej, bo przed rokiem 1574, co wynika z jego zapisków, Tunezję („Tunetanię”) odwiedził Andrzej Trzecieski, poeta polsko – łaciński, później sekretarz królewski. Także w XVI w. był tam, i oglądał podobno ruiny Kartaginy, również poeta i dworzanin królewski, Piotr Zbylitowski. W XVIII w. przebywała w Tunisie, m.in. w Kairuanie i Susie, misja naukowa króla Augusta III Mocnego.
Ale pierwsza książkowa wiadomość w języku polskim o Tunezji pojawiła się już na początku XVI w. w „Kronice wszystkiego świata” Marcina Bielskiego. Im bliżej naszych czasów, tym informacji o Polakach w Tunezji jest więcej. Zdaniem R. Badowskiego, pierwszym polskim klasycznym turystą, który chciał jedynie poznać ten kraj – wówczas zarządzany przez bejów turecki paszałyk – a nie pisać o nim, był na początku lat 20-tych XIX w. Józef Straszewicz.
Licznie już, zwłaszcza po Powstaniu Listopadowym, przebywali tam, służąc w Legii Cudzoziemskiej, polscy oficerowie i żołnierze. Niektórzy z nich dostali się do niewoli i zostali sprzedani jako niewolnicy. Ale autor opisuje także inne sytuacje. Np. uratowanie przez tunezyjskich rybaków w 1850 roku w miejscowości Kalabija rozbitków ze statku wiozącego 180 polskich emigrantów.
Był wśród nich m.in. Seweryn Korzeliński, późniejszy słynny polski podróżnik po Australii, a także powieściopisarz Zygmunt Miłkowski publikujący pod pseudonimem Teodor Tomasz Jeż. To tylko najwcześniej znani Polacy odkrywający, przebywający, lub w inny sposób związani z Tunezją. Później były ich setki i tysiące. Wymienienie chociażby większości opisanych w książce, a także ciekawych, związanych z nimi historii i anegdot, jest w recenzji niemożliwe. Każdy zainteresowany tą tematyką powinien ją przeczytać.
Wspomnę więc tylko o najbardziej, moim zdaniem, wartych uwagi. Np. w byłym powstańcu listopadowym i lekarzu Karolu Chełkowskim, który przebywał w Tunezji z w latach 40-tych XIX, a jego wspomnienia, m.in. o ówczesnych metodach leczenia przez arabskich lekarzy, spisał i wydał w Wilnie w 1854 r. Lucjan Siemieński. Polskich lekarzy, a także przedstawicieli innych dziedzin nauki, o pobycie których w Tunezji można dowiedzieć się z tej książki, było wielu. Niektórzy opisywali swoje tam pobyty.
M.in. pod koniec XIX w. historyk i etnograf Aleksander Jabłonowski; orientalista i językoznawca Adam Sierakowski; badacz górskich Berberów, a zarazem pisarz i podróżnik Józef Lubomirski; ornitolog Konstanty Branicki. I inni arystokraci, lub „szlachetnie urodzeni”. Przez 4 lata: 1896-1900 dyrektorem rolnictwa i handlu w Tunisie był urodzony we Francji botanik i agronom Jan Dybowski, stryjeczny brat badacza Bajkału Benedykta Dybowskiego.
Prawnik, literat i podróżnik Stanisław Bełza, o którym też pisze autor książki, był w Tunisie w 1901 roku i napisał o występach tamtejszej trupy teatralnej Józefy Catalani, która wystawiła „dramat w 5 aktach i 6 obrazach” według „Quo vadis” Henryka Sienkiewicza. W 1903 r. dosyć szczegółowy opis Tunezji – wówczas już francuskiego protektoratu, a zwłaszcza Tunisu ( a także Algierii, Maroka i Hiszpanii), wydał Stanisław Starża.
Prawdopodobnie pierwszą – przynajmniej wg. wiedzy R. Badowskiego – polską podróżniczką po Tunezji była, przed I wojną światową, Cecylia z Popielów Komorowiczowa, która towarzyszyła mężowi Maurycemu, geodecie i wulkanologowi. Przejechali oni konno m.in. Saharę z beduińską karawaną. Przez ponad 10 lat: 1900 – 1910, mieszkał w Tunezji i gromadził materiały na temat stosunków pilskich ze światem muzułmańskim, Teodor Gasztowtt.
Na temat Kartaginy pisali – to mało znane fakty – w utworach poetyckich m.in. Maria Konopnicka i Adam Asnyk. Malowali ten kraj przed I wojną światową m.in. Aleksander Laszenko, Jan Ciągliński, Marian Trzebiński, Alfred Wierusz Kowalski i inni. W 1914 roku był w Tunisie Karol Szymanowski i tamtejsze inspiracje orientalne pojawiły się w jego II symfonii w tymże roku, zaś „Pieśni muezzina szalonego” w 1918 r. Bardzo liczne były podróże, pobyty i kontakty z Tunezją w latach międzywojennych.
Uczonych, m.in. pioniera geologii stosowanej Karola Bohdanowicza, klimatologa i meteorologa Władysława Gorczyńskiego, botanika Władysława Szafera i wielu innych. A także – pisał m.in. o Algierii i Tunezji – popularnego wówczas pisarza Antoniego Ossendowskiego. Sensacją stały się wydarzenia sportowe. W 1925 roku lot z Paryża przez Madryt – Casablankę – Tunis – Konstantynopol do Warszawy ppłk. pil. Ludomira Rayskiego.
A zwłaszcza w 2 lata później tunezyjski odcinek samochodowej podróży dookoła świata skauta Jerzego Jedlińskiego, relacjonowany przez 2 tys. gazet na 4 kontynentach. Powojenne kontakty sportowe naszych krajów i praca tam polskich trenerów, zwłaszcza piłkarskich, ale także innych dyscyplin, omówiona została w osobnym rozdziale. Sporo miejsca autor poświęcił tez tunezyjskiej Polonii, która powstawać zaczęła w latach 20-tych XX w, gdy pojawili się tam polscy górnicy z francuskiego Nordu, a także murarze i ślusarze.
A ogromnie rozwinęła po 1956 roku, w niepodległej już Tunezji, uznanej przez Polskę niemal natychmiast po jej proklamowaniu. Zwłaszcza, gdy zaczęli do niej wracać, z polskimi żonami, po ukończonych u nas studiach, tunezyjscy absolwenci polskich uczelni. Nie mogę jednak chociażby nie wspomnieć jeszcze o okresie II wojny światowej. Walczyli tam, z Luftwaffe i lotnictwem włoskim, polscy piloci Polskiego Zespołu Myśliwskiego – Polish Fighting Team.
Czyli popularnego „Cyrku Skalskiego”, nazywanego tak od nazwiska polskiego asa z kampanii wrześniowej i Bitwy o Anglię, kpt. (po wojnie w Polsce generała pilota, wcześniej więźnia politycznego skazanego na karę śmierci) Stanisława Skalskiego. Było ich 15-tu, walczyli w ramach brytyjskiego Skrzydła Myśliwskiego Pustyni Zachodniej, startowali kolejno z 4 lotnisk, m.in. koło Sfaxu, między popularnymi obecnie zabytkowymi miejscowościami El-Dżem i Susa.
Strącając w ciągu niespełna 1,5 miesiąca na pewno 25, prawdopodobnie 3 i uszkadzając 9 nieprzyjacielskich pilotów i tracąc tylko jednego. Polscy piloci z tego „Cyrku” napisali później wspomnienia tworząc bogatą literaturę omówioną przez autora książki. Jako ciekawostkę przytoczę, że każdy z nich miał przy sobie list „Do wszystkich Arabów” informującym że są w służbie brytyjskiej, przyjaciółmi Arabów i za udzielenie im pomocy w dotarciu do najbliższego brytyjskiego posterunku wojskowego przewidziana jest nagroda. W walkach w lub koło Tunezji uczestniczyła też polska marynarka wojenna. Niszczyciel ORP „Błyskawica”, a w konwojach wojennych byle statki pasażerskie „Batory” i „Sobieski”.
W książce tej nie zabrakło oczywiście także informacji o rozwoju polskiego masowego ruchu turystycznego do Tunezji. Od 20 tys. podróżnych w 1995 roku, do rekordowych 150 tys. w 2010 roku. Jak również o poprzedzających ten ruch i towarzyszących mu publikacjach oraz programach krajoznawczych i turystycznych. Naprawdę warto przeczytać tę książkę oraz obejrzeć zamieszczone w niej historyczne zdjęcia i ilustracje nie tylko myśląc o urlopie w Tunezji.
JAK POLACY ODKRYWALI TUNEZJĘ. LES POLONAIS ET LA TUNISIE. Ryszard Badowski. Przekład na francuski Sonia Bel Hadj Hamida. Wydawca: Koło Polskie w Tunezji przy współpracy wydawniczej Doroty Parzyszek i wsparciu ambasady RP w Tunisie. Tunis 2013, str. 160.