O Hiroszimie mawiano, że 6 sierpnia 1945 roku słońce wzeszło tam dwa razy: o świcie i ponownie o godz. 8.15, kiedy to eksplodowała pierwsza w historii bomba atomowa – „Little Boy”. W tamtejszym parku Pokoju płonie znicz, który ma zgasnąć dopiero wtedy, gdy świat się uwolni od broni masowej zagłady… W 3 dni później, 9 sierpnia, druga taka bomba zmiotła Nagasaki.
Hipocentrum wybuchu w Hiroszimie było koło budynku Organizacji Rozwoju Przemysłu z 1915 r., zaprojektowanego przez czeskiego architekta Jana Letzla. Z kopuły gmachu pozostał tylko metalowy szkielet, połamane belki i zrujnowane ściany. Został zachowany jako trwała ruina – Kopuła Bomby Atomowej. Od 27 lat jest na liście UNESCO. Kopuła stoi u zbiegu rzek Ota i Motoyasu, tuż poza parkiem Pokoju.
Zajmuje 12 ha, czyli tyle, co całkowicie zniszczona przez bombę dzielnica. Przy północnym wejściu stoi Dzwon Pokoju. Co ciekawe, jego replika – i to już druga, bo pierwszą skradziono – jest w Warszawie, której w 1989 r. podarowała go Hiroszima (po japońsku „szeroka wyspa”) . Koło dzwonu jest Wzgórek Pamięci z prochami ofiar. Dalej zaś pomnik Pamięci Dzieci, przedstawiający dziewczynkę ze wzniesionymi rękami i przelatującego nad nią żurawia – symbol długowieczności.
Powstał dla uczczenia Sadako Sasaki, która przeżyła wybuch, jednak kilka lat później zachorowała na białaczkę. Według japońskiej legendy, każdemu, kto złoży 1000 żurawi origami, bogowie spełnią jedno marzenie. Największym Sadako było, by wyzdrowieć. Udało jej się złożyć 644 ptaki. Sadako zmarła w 1955 r. Miała 12 lat. Jej szkolni koledzy dokończyli zadanie i zebrali pieniądze, by ją upamiętnić.
Na marmurze – pod sylwetką Sadako – wyryty jest napis: „To jest nasz płacz, to jest nasza modlitwa. O pokój na świecie”. Niedaleko płonie znicz – Płomień Pokoju – który zgaśnie dopiero gdy zostanie zlikwidowana broń atomowa. Obok, w samym centrum parku, wznosi się łuk – cenotaf. Na tym symbolicznym grobowcu wyryte są nazwiska ofiar bomby i napis „Spoczywajcie w pokoju. Nigdy nie powtórzymy już tego błędu”.
Zdjęcia, filmy, makieta, która pokazuje, jak przed i po wybuchu wyglądała Hiroszima, zegarek, który się zatrzymał dokładnie w tej chwili, biała ściana ze śladami kropli zabójczego czarnego deszczu, cień na granitowych schodach – jedyny ślad po tym, kto na nich siedział – można obejrzeć w Muzeum Pokoju.
Są tam też historie tych, którzy przeżyli. Tyle że o tym, co doprowadziło Japonię ku tej tragedii, jakoś nie wspominają. Do parku Pokoju z dworca najlepiej dojechać tramwajem. Po mieście kursuje ich wiele – z różnych epok i… krajów, przez co nazywa się je „ruchomym muzeum transportu”. Są wśród nich nawet dwa, które jeździły rankiem 6 sierpnia 1945 r. Warto pospacerować po pięknym ogrodzie Shukkeien. Po wybuchu bomby służył ludziom za tymczasowe schronienie, bo był jednym z niewielu dostępnych i niezagruzowanych miejsc.
Można też zajrzeć do zrekonstruowanego zamku. Oryginalny powstał w r. 1591 z rozkazu Mōri Terumoto – założyciela miasta. Obowiązkowo za to trzeba zjeść okonomiyaki („smaż, co chcesz”). Są to placki z wielu składników (kapusta pekińska, kiełki, makaron soba, boczek, owoce morza, jajko, szczypiorek, majonez i sos przypominający Worcestershire. Na to sypie się jeszcze glony i płatki suszonej ryby). Pycha!
Zdjęcia autorki