HELION: CO I JAK FOTOGRAFOWAĆ W TRAKCIE PODRÓŻY

Miesiące letnie są okresem najbardziej masowych wyjazdów urlopowych, podczas których, oczywiście, robi się zdjęcia. Co i jak fotografować w trakcie podróży, aby były to zdjęcia niebanalne, nie tylko potwierdzające, że gdzieś byliśmy i coś widzieliśmy? Mnóstwo odpowiedzi na te pytania oraz rad nie tylko dla początkujących fotografów zawiera poradnik napisany przez Scotta Kelby’ego, wybitnego amerykańskiego fotografika, autora książek o fotografowaniu, redaktora specjalistycznego magazynu i szefa serwisu internetowego oraz szkoleniowca w tej dziedzinie, wydany przez wydawnictwo Helion. Jest to książka napisana ciekawie, bogato ilustrowana ponad 220 zdjęciami, w większości jej autora, zawierająca mnóstwo informacji oraz sugestii i rad, z fragmentami „prowadzenia za rękę” czytelników, co powinni robić w konkretnych sytuacjach, aby wykonywane przez nich zdjęcia były naprawdę ciekawe. A pokazywane ich innym zachęcały do podróży i zobaczenia na własne oczy utrwalonych aparatem miejsc, obiektów oraz scen. Sam fotografuję od szóstego roku życia, a więc już baaardzo długo, wyłącznie aparatami fotograficznymi, poczynając od mieszkowego Kodaka na celuloidowe filmy 6×9, poprzez małoobrazkowe, aż po współczesne cyfrowe. Nigdy aparatami nie tylko „z najwyższej półki”, także cenowej, a nawet wyższej średniej. Na tyle jednak chyba dobrze, że dotychczas opublikowałem, a raczej opublikowano mi, około 100 tys. zdjęć z prawie 80 krajów na 5 kontynentach. I to nie w portalach społecznościowych, lecz w prasie drukowanej i elektronicznej, również zagranicznej.

Mam więc, skromnie mówiąc, spore doświadczenie w fotografowaniu. Większość informacji, rad, sugestii i zaleceń autora tego poradnika to dla mnie sprawy oczywiste. Ale znalazłem w nim również nieznane mi, które zamierzam zastosować w praktyce, aby robione przeze mnie zdjęcia były jeszcze lepsze i ciekawsze. Dla Czytelników czytających moje omówienie tej książki mam dwie ważne informacje. Autor generalnie odradza tym, którzy chcą robić ciekawe i dobre technicznie zdjęcia, korzystanie w tym celu z aparatów wmontowanych w telefony komórkowe i smartfony, chociaż uznaje wyjątki poświęcając fotografowaniu „komórkami” osobny rozdział. I informacja druga: sporo rad, sugestii i praktycznych zaleceń Scotta Kelby’ego dotyczyć może tylko posiadaczy tylko nowoczesnych, co nie znaczy, wyłącznie najlepszych i najdroższych, aparatów cyfrowych z odpowiednimi funkcjami i programami. Nie oznacza to jednak, że ogromna większość informacji zawartych w tym poradniku jest dla posiadaczy nawet skromnych i już przestarzałych aparatów nieprzydatna. Wręcz przeciwnie! Nawet fotografując nimi można, korzystając z zaleceń autora, uzyskiwać o wiele lepsze, niż dotychczas jakości robionych zdjęć.

Dlatego wszystkich zainteresowanych tym, zwłaszcza fotoamatorów, zachęcam do zapoznania się z tą książką i korzystania ze znajdujących się w niej rad i zaleceń. Zawarte są one w 13 rozdziałach, z których zaledwie kilka, lub fragmenty pozostałych, wymagają już dosyć zaawansowanej umiejętności zarówno fotografowania, jak i późniejszej „obróbki” zdjęć. Dla wielu fotografujących już pierwszy rozdział może okazać się zaskakujący. Autor radzi bowiem, aby przed wyjazdem dokądkolwiek z zamiarem fotografowania, nie wybierać się bez przygotowania. Tylko z nadzieją, że na miejscu zobaczy się, co warto utrwalić aparatem. Zaleca wręcz, aby wcześniej zrobić rekonesans dotyczący miejsca – celu wyjazdu i tamtejszych atrakcji. Poszukać w Internecie zdjęć zrobionych i opublikowanych przez innych. Wybrać miejsca i obiekty, które zamierzamy sfotografować. Zastanowić się jak zrobić ciekawiej, a przynajmniej inaczej i przygotować sobie plan działania. Z mnóstwem rad i szczegółów, gdzie, co i jak szukać inspiracji. Podobnie, niekiedy drobiazgowo, opisane jest co i jak robić, aby robione w trakcie podróży zdjęcia były nie tylko ciekawsze, ale wręcz świetne.

A więc robione w odpowiednim świetle, najlepiej tuż po świcie lub przed zachodem słońca, a nie np. w słoneczne południe. Jak ciekawie komponować zdjęcia, szukać czegoś wyjątkowego, chociażby innego spojrzenia na ograne budowle czy widoki. Oczywiście nie zapominając o ostrości i wielu innych szczegółach technicznych i kompozycyjnych robionych zdjęć. Dwa rozdziały poświęcone są sprzętowi i ustawieniom aparatu oraz akcesoriom do fotografii podróżniczej. Kolejny jak fotografować ludzi, aby były to zdjęcia niebanalne, chociaż robione w różnych miejscach i sytuacjach. Jak i czy fotografować kogoś bez jego zezwolenia, z zaskoczenia, lub uzyskiwać zgodę fotografowanego, a nawet jego pozowanie. Sporo można dowiedzieć się o komponowaniu zdjęć, wyszukiwaniu ich ciekawych tematów, fotografowaniu w dzień i w nocy itp. Jak już wspomniałem, jeden z rozdziałów poświęcony jest fotografowaniu telefonem. A ściślej kiedy warto robić nim zdjęcia, w tym „selfie”. Zawsze jednak traktując to jako mniej polecaną alternatywę dla aparatów fotograficznych. Aż 22 różnych tematów lub sytuacji (fotografowanie dzieci i starców, lokalnych ubiorów, jedzenia itp.) omawia autor w rozdziale „Wybór tematu”.

Nieco mniej temu, jak prezentować zdjęcia z podróży. Wiele ważnych rad, także jak chronić aparaty i w ogóle sprzęt przed kradzieżą lub rabunkami (zrywaniem toreb ze sprzętem z ramion fotografujących lub, zwłaszcza drogich aparatów nawet z szyi, przez zmotoryzowanych złodziei), które są plagą w niektórych krajach i miastach. Również europejskich. Gdy to czytałem przypomniała mi się historia z Johannesburga w RPA. Miasto to, już dosyć dawno temu, zwiedzaliśmy autokarem. Zagrożenie przestępczością było w nim wówczas wyjątkowo duże. Widziałem gmachy użyteczności publicznej, nawet szpitale, zabezpieczone aż pod drugie piętra zwojami drutu kolczastego z „żyletkowymi” kolcami. Nasz przewodnik poinstruował nas: jeżeli chcecie robić zdjęcia nie przez szyby, ale górne wywietrzniki w oknach, to wyłącznie tak, aby aparaty były co najmniej pół metra w głębi pojazdu. I tylko trzymane w ręku, a nie na pasku na szyi. Lepiej stracić aparat niż życie. Bo jak rabusie na motorach złapią i szarpną aparat, to nie wypuszczą dopóki nie zerwie się pasek albo nie pęknie szyja właściciela. Autor generalnie radzi: w niebezpiecznych krajach lub miejscach nie nosić toreb fotograficznych ze sprzętem, ale tylko jeden aparat. A ewentualne zapasowe obiektywy w kieszeniach fotograficznej kamizelki. Zaklejać czarną taśmą markę i model droższych aparatów.

Sugeruje też, jak na przyszłość odstraszać rabusiów porywających torby ze sprzętem. Nie wiem, czy napisał to poważnie w rozdziale „Kruczki i sztuczki w fotografii podróżniczej”, czy tylko dla ubarwienia książki, bo i takie są w niej fragmenty. Ale przytoczę, w skrócie, jako ciekawostkę. Do torby fotograficznej – pisze – zamiast sprzętu pozostawionego w hotelowym sejfie włóżcie duży i solidny plastikowy, koniecznie wodoszczelny woreczek strunowy. Napełnijcie go wodą i wpuście do środka czerwone piranie, jedyne rzucające się na ludzi. Jak ich tuzin rzuci się na rękę rabusia i zacznie się nią posilać, na długo odejdzie mu ochota na kolejne sięganie po cudze… W rozdziale tym jest mnóstwo innych, już poważniejszych rad, bardzo przydatnych zarówno w trakcie fotografowania, jak i podróżach. Np. żeby w nie inwestować, a nie w więcej sprzętu, z którego się praktycznie rzadko lub wcale nie korzysta. Obszerny rozdział poświęcony jest edytowaniu zdjęć. W niektórych przypadkach propozycje wymagają jednak znakomitego opanowania fotoshopu. Np. podmiany szarego nieba na słoneczne, z jasnymi obłokami, montowania zdjęć panoramicznych, korygowania „wypalonych” przez słońce itp. Książkę zamyka rozdział 13 – Przepisy na dobre zdjęcia.

Czyli „proste składniki, dzięki którym wszystko nabiera smaku”. Na każdej z kilkunasty stron jest dobrze wykonane zdjęcie, jego charakterystyka, informacja o miejscu wykonania, użytym sprzęcie, ustawieniach, głównych technikach i obróbce, dzięki którym autor uzyskał oczekiwany efekt końcowy. Generalnie chyba wszystkie zdjęcia zamieszczone w książce zawierają informacje: czas naświetlania, przysłona, ISO, ogniskowa obiektywu, miejsce wykonania. W tym ostatnim przypadku znalazłem jednak dosyć rażący błąd. Sądzę, że autor zbyt zaufał GPS, który w jego dobrym aparacie oznacza miejsca zrobionych zdjęć. Pod, znakomitym, całostronicowym (strona 22), przedstawiającym nocny połów ryb przy pomocy wytresowanych w tym kormoranów, jest opis: Miejsce; Tarasy ryżowe, Yangshuo, Guilin, Chiny. Powtórzony jeszcze przy dwu innych zdjęciach, na stronach 41 i 224 z podobnymi tematami. Rzeczywiście są to sceny tego niezwykłego połowu ryb na rzece Yangshuo, dopływie rzeki Li przepływającej m.in. przez miasto Guilin, w której również łowi się tak ryby zarówno w nocy jak i w dzień. Na zdjęciach tych widać też Góry Smocze, na zboczach których, ale znacznie dalej, znajdują się słynne Tarasy ryżowe (Longsheng Titan, co znaczy Grzbiet Smoka) uprawiane od 500 lat i rozciągające się na wysokościach od około 300 do 800 m n.p.m.

Są to jednak zupełnie inne miejsca, chociaż oba w pobliżu (w skali Chin) wymienionego pod zdjęciami niewielkiego („zaledwie” około 800 tys. mieszkańców) miasta Guilin. Byłem w obu tych miejscach i fotografowałem, chociaż nie tak znakomicie jak autor książki, zarówno nocne i dzienne połowy ryb przy pomocy wytresowanych kormoranów na rzece Li w Guilin oraz w trakcie niezwykle malowniczego rejsu nią między Górami Smoczymi, których szczyty rzeczywiście przypominają grzbiety smoków, jak i Tarasy ryżowe. Publikuję te zdjęcia jako ciekawostkę. Dodam, że ten rodzaj połowów jest fotogeniczny, ale barbarzyński. Rybacy na niewielkich, długich tratwach z pni bambusa mają po kilka tresowanych kormoranów. Przywiązanych do tratwy linkami ściskającymi im przełyki, aby nie były w stanie nie tylko uciec, ale i połknąć złapanych dziobami ryb. Złowione, w nocy dzięki oświetleniu wody dookoła tratwy latarniami umieszczonymi na niej, muszą przynosić i oddawać rybakowi. A w nagrodę karmione są przez niego po łowach. Wspominam o tym na marginesie recenzji tej książki, której uważna lektura oraz korzystanie z rad i zaleceń autora na pewno pomoże oraz ułatwi robienie ciekawszych zdjęć w trakcie podróży. Jest chyba oczywiste, że ją polecam.

FOTOGRAFIA PODRÓŻNICZA. Tajemnice zawodowców wyjaśnione krok po kroku. Autor: Scott Kelby. Przekład Piotr Cieślak. Wydawnictwo Helion, wyd. I, Gliwice 2023, str. 249. Cena 59 zł. ISBN 978-83-8322-041-3

Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top