Gościem pierwszego w br. spotkania w tym cyklu w Stowarzyszeniu Dziennikarzy – Podróżników „Globtroter” była Bułgaria. Reprezentowali ją: J.E. Ambasador Republiki Bułgarii w Polsce Pan Emil Jalnazow i radca handlowy ambasady Jordan Draganczew (Yordan Draganchev wg. pisowni angielskiej). Zaś importera do Polski bułgarskich win przywiezionych na degustację, firmę Platinum Wines, Monika Borawska – Komenda i Aleksander Gadżanow.
Dziękując za zaproszenie ambasador podkreślił, że oba nasze kraje łączą bardzo dobre stosunki polityczne, gospodarcze i kulturalne. Z zadowoleniem stwierdził, iż liczba polskich turystów odwiedzających jego kraj zbliża się już do pół miliona rocznie.To bardzo ważne, gdyż turystyka stanowi istotną gałąź bułgarskiej gospodarki. Odpowiadał też na liczne pytania uczestników spotkana m.in. na temat gospodarki, bułgarskiej cerkwi, języków obcych używanych w Bułgarii itp.
Potencjał turystyczny Bułgarii przedstawił w przygotowanej specjalnie na to spotkanie multimedialnej prezentacji radca handlowy mówiący biegle po polsku. Przypomniał, że Republika Bułgarii to głównie górzysty kraj z pięknym wybrzeżem czarnomorskim, o powierzchni 110.910 km² – trzykrotnie mniejszej od Polski i z nieco ponad 7,2 milionami ludności, a więc pięciokrotnie mniejszej niż w naszym kraju.
Mówił też, częściowo pokazując je na ekranie, o turystycznych atrakcjach Bułgarii. Z których większość odwiedzających ją Polaków zna głównie fragmentarycznie, wypoczywając na nadmorskich plażach. Tymczasem oferuje ona również mnóstwo ciekawych zabytków od czasów antycznych oraz bogate programy turystyki kulturalnej.
Wspomniał, że miasto Płowdiw jest w 2019 roku Europejską Stolicą Kultury. Bogata jest również oferta turystyki leczniczej i uzdrowiskowej w licznych kurortach oraz ośrodkach SPA i Wellnes. Korzystających w zabiegach m.in. z wód mineralnych, soli i błot, miodu oraz narodowego bogactwa, jakim są słynny olejek różany i płatki róż.
Z innych atrakcji, które powinny zainteresować także naszych rodaków, mówił o bogatej przyrodzie jego kraju oraz turystyce ekologicznej. A także dobrze rozwijającej się turystyce pielgrzymkowej. Chyba większość uczestników spotkania była zaskoczona informacjami, jak dynamicznie rozwija się bułgarska turystyka.
W latach 2012-2016 wzrosła ona o 6%, co było wynikiem lepszym niż średnia w Unii Europejskiej i światowa. A ostatnie dwa lata również przyniosły znaczący wzrost w tej dziedzinie. Z prognoz wynika, że w ciągu najbliższych 10 lat bułgarski sektor turystyczny wzrośnie o ponad 50%, stanowiąc coraz bardziej znaczącą część PKB.
W pierwszej dziesiątce turystów najchętniej odwiedzających Bułgarię, są obywatele krajów sąsiednich, zwłaszcza Rumunii, Greci, ale także Rosji, Chorwacji, Niemiec, Polski i Wielkiej Brytanii. Bardzo interesujące okazały się dane na temat przyjazdów turystów polskich.
Ale zanim je przedstawię, pozwolę sobie na wtręt osobisty. Jak wiadomo, nieliczni, głównie zamożni Polacy, wypoczywali na bułgarskich czarnomorskich plażach już w latach 30-tych XX wieku. Liczniejsze, a z czasem wręcz masowe wyjazdy, okazały się możliwe dopiero po naszym Październiku 1956 r. Zwłaszcza od początku lat 60-tych.
Pamiętam mój pierwszy pobyt w Primorsku na obozie studenckim w 1962 r. Później kolejne, już objazdowe, wyjazdy prywatne lub dziennikarskie. A także pilotowanie grup polskich turystów na bułgarskie czarnomorskie wybrzeże w charakterze „kierownika wycieczek zagranicznych” podczas urlopów.
Uzyskanie takich uprawnień wymagało wówczas ukończenia rocznego, zaocznego studium ekonomiczno – organizacyjnego prowadzonego przez Polskie Towarzystwo Ekonomiczne oraz zdania całej serii egzaminów, w tym państwowego z dwu języków obcych.
Do Bułgarii jeździło się tylko pociągami, a ściślej bezpośrednimi wagonami, początkowo tylko jednym, Warszawa – Warna. Przez Przemyśl z ponad dwugodzinnym postojem na wymianę kół dostosowanych do szerokich radzieckich torów i ponownie na granicy rumuńskiej.
Gdzie można było w ukraińskim wiejskim sklepiku robić zakupy, m.in. artykułów spożywczych, bo w podróży każdy zdany był na własne wyżywienie. Później był kilkugodzinny postój w Bukareszcie w oczekiwaniu na dołączenie do pociągu jadącego do Warny.
A już na miejscu w Bułgarii głównym obowiązkiem pilota było pilnowanie – początkowo nie wysyłano tam polskich rezydentów, aby wyżywienie turystów było zgodne z umowami. Głównym problemem oraz źródłem konfliktów i skarg, były zaniżane porcje mięsa.
Powinny one w daniach obiadowych wynosić minimum 8 dkg (!), ale jak to stwierdzić w przypadku klopsików czy popularnych kebabcze? Urlop w Bułgarii „nobilitował” w porównaniu z krajowym w ośrodkach Funduszu Wczasów Pracowniczych czy zakładowych.
„Przebijał” je tylko Krym, z wypoczynkiem w Ałuszcie i Jałcie możliwy dla szczęśliwców którym udało się zdobyć skierowanie. Chyba dopiero od 1958 r., przynajmniej ja wówczas pojechałem tam po raz pierwszy. A także Soczi, później również Gagra i Batumi. Z czasem „numerem 1” została Jugosławia.
Wyjazdy do krajów zachodnich były praktycznie poza zasięgiem „ludzi pracy” zarówno ze względów paszportowo – wizowych, jak i finansowych. Po przemianach ustrojowych przed 30 laty w Polsce, a następnie także w Bułgarii i „otwarciu świata” dla polskich turystów, o czarnomorskich wybrzeżach początkowo oni zapomnieli.
Z danych przedstawionych przez Jordana Draganczewa wynika, że w roku 2008 odwiedziło Bułgarię 156.939 polskich turystów. W roku następnym zanotowano niebywały skok tej liczby o ponad 70% – do 268.624. Przez kilka kolejnych spadała ona jednak nieco.
Aby dynamicznie, o ponad 40% w porównaniu z rokiem poprzednim, skoczyć w 2016 r. do 365.824. Zaś w 2018 r. – tylko za 10 miesięcy, bo jeszcze nie ma pełnych danych rocznych sięgnąć 418 tysięcy polskich turystów. Co oznacza wzrost o 7,5% do roku poprzedniego.
Ciekawe okazały się też przedstawione informacje kto i w jakim celu przyjeżdżał z Polski do Bułgarii w 2017 roku – to ostatnie pełne dane. Dominują bezapelacyjnie wakacje. Na drugim miejscu, z 33,2% udziałem w naszym tamtejszym ruchu turystycznym, są przejazdy tranzytowe.
Natomiast 25% udział w nim wyjazdów biznesowych świadczy o ożywionych kontaktach gospodarczych między naszymi krajami. Ruch w drugą stronę, z Bułgarii do Polski, jest znacznie skromniejszy, ale też ma wyraźną tendencję wzrostową. Z 22.160 w roku 2012, do 66.836 podróżnych w 2017 r. – z rekordowym skokiem o ponad 36% w porównaniu z rokiem poprzednim.
W prezentacji podczas spotkania nie zabrakło również ciekawostek. Oto wybrane trzy: * Bułgaria jest, według rankingu Cushman&Wakefield’s, najlepszym kierunkiem outsurfingu w Europie i trzecim na świecie. * Kraj ten zajmuje pierwsze miejsce na świecie w produkcji lawendy. Udało mu się bowiem wyprzedzić na tym polu Francję. * Jest też największym na świecie eksporterem słonecznika.
Wiele dalszych ciekawych informacji uczestnicy spotkania uzyskali również w rozmowach indywidualnych z gośćmi po części oficjalnej. Mamy też zapewnienie radcy handlowego, który zajmuje się również turystyką, że będziemy otrzymywać, a więc i publikować na naszych łamach, informacje o turystycznych atrakcjach i nowościach Bułgarii.
Jak już wspomniałem, drugim gościem spotkania była firma – importer do Polski win, nie tylko bułgarskich. Ale je przywieziono na degustację poprzedzoną autoprezentacją. Platinum Wines należy do grupy kapitałowej Platinum Brands Group, właściciela bułgarskich winnic Katarzyna Estate, Concerto Winery i Belizza Winery i jest w Polsce wyłącznym importerem oraz dystrybutorem win z nich.
Marki te mają wysoką pozycję na naszym rynku, dzięki jakości oraz m.in. zespołowi profesjonalistów działających już od ponad 15 lat. To rzeczywiście bardzo dobre wina, o czym mogli przekonać się ich amatorzy w trakcie degustacji. Już nie, chyba jedyne w „przaśnych latach PRL-u” czerwone bułgarskie wino „Sofia”.
Dwa przywiezione na spotkanie katalogi win zawierają mnóstwo informacji o poszczególnych ich rodzajach oarz licznych zdobytych przez nie medalach na winiarskich wystawach i konkursach. Katarzyna Estate położona jest w jednym z najlepszych regionów winiarskich Bułgarii, w Dolinie Trackiej. Posiada 700 ha własnych upraw winorośli.
Są wśród nich kluczowe szczepy uprawiane na świecie oraz rodzimy, charakterystyczny dla tej doliny szczep Marud. Wina starzeją się w beczkach z dębu francuskiego, a po zabutelkowaniu przechowywane są w piwnicach o stałej temperaturze i wilgotności. Od 2015 r. wytwórnia dysponuje też specjalną linią do przetwarzania winogron bio.
Swoje wina eksportuje do Polski, Chin, Japonii – szczególnym powodzeniem cieszy się tam marka „Chopin” – Belgii i USA. Łącznie 1,7 mln butelek. Zaś Platinum Wines 2,5 mln butelek rocznie. Podczas spotkania zaprezentowano kilka rodzajów win. M.in. ze starannie wybranej i wielokrotnie nagradzanej Platinum Wines Collection.
A także wspomniane z winogron bio – serii Callisto. Więcej o firmie i jej ofercie dowiedzieć się można na stronach www.PLATINUMWINES.pl. Bardzo udane pierwsze w br. spotkanie z Gośćmi Globtrotera dobrze rokuje na następne.
Zdjęcia autora