BEZDROŻA: WENECJA. OBLICZA MIASTA NA WODZIE

Okładka nowej książki Bezdroży: Wenecja
Okładka nowej książki Bezdroży: Wenecja

Z książek i przewodników poświęconych Wenecji wydanych w języku polskim można stworzyć już pokaźną bibliotekę. Właśnie ukazała się kolejna w oficynie Bezdroża, która powinna zająć w niej poczesne miejsce. Chociaż nie jest ani przewodnikiem, pomimo kilku rozdziałów, które mają taki charakter mimo braku w nich większości typowych informacji praktycznych, ani powieścią, stanowi ona świetną prezentację tego słynnego miasta na wodzie. Książkę napisaną znakomicie, którą czyta się jednym tchem. Zawierającą niezliczone informacje, fakty i ciekawostki od historii i wojen, poprzez kulturę, po gospodarkę i obyczaje, wiedza autorów o których naprawdę imponuje. Przy czym odkrywają oni przed czytelnikami także weneckie dzielnice, miejsca i obiekty, w tym perełki architektury i sztuki, zwłaszcza sakralnej, do których nie tylko nigdy nie docierają „jednodniowi” turyści, ale o ich istnieniu nie mają na ogół pojęcia także ci, którzy byli w Serenissimej co najmniej po kilka razy, cały czas pobytu tam poświęcając na poznawanie tego fascynującego, chociaż coraz trudniejszego do życia miasta.


Autorzy przedstawiając oblicza i dzieje miasta pokazują czym ono było od jego początków w X wieku na wysepce Torcello, poprzez klęski i zwycięstwa w rezultacie których Republika Wenecka stała się najpotężniejszym miastem-państwem w tym regionie Europy, zlikwidowanym dopiero przez Napoleona I. Będąc w Wenecji, lub chociażby tylko myśląc o niej, rzadko zdajemy sobie, że w republikańskiej przeszłości należały do niej liczne włoskie miasta, że wspomnę o Bolonii, Ferrarze, Padwie, Weronie i wielu mniej znanych, jak Cittadela, Montagnana, Palmanova i wiele innych. A także sławne chorwackie miasta portowe wybrzeża dalmatyńskiego, czarnogórskie, albańskie, a nawet greckie. Autorzy wyszukują również i opisują związki Wenecji i Wenecjan z innymi miastami i krajami, w tym polskimi. W opisach w tej książce znajdują się, jak już wspomniałem, niezliczone fakty i ciekawostki.
Np., że tak złowieszcza w okresie II wojny światowej nazwa getto pochodzi od jednej z ponad stu (tak, Wenecja składa się ze 110 rozrzuconych w lagunie, poprzecinanych ponad 150 kanałami) wysp i wysepek o nazwie Ghetto, na której osiedlali się Żydzi, nie mający prawa mieszkania w centrum miasta. Miasto znane było z luzu i swobody obyczajów szokujących nie tylko kler i Watykan. Tradycje tamtejszego karnawału, czyli mięsopustu – pożegnania z mięsem na okres postu, w dawnej Polsce tylko trzech dni „ostatków”, a tak tłumaczona jest właśnie włoska nazwa carnevale – o który był okresem zabaw i rozpusty, a karnawałowe maski pozwalały ukrywać tożsamość nazbyt rozochoconych ich uczestników i uczestniczek, sięgają XI wieku, Jeżeli chodzi o te ostatnie, to wiąże się z nią prostytucja, chociaż nie tylko w okresie karnawału, która była nie tylko legalną, ale również szanowaną profesją.
A zajmowały się nią również damy z „wyższych sfer” oraz.. zakonnice – dziewczęta przymusowo osadzane w klasztorach, zwłaszcza w kontaktach z wygłodniałymi seksualnie przez celibat księżmi i zakonnikami. W XVI wieku ukazał się, o czy piszą autorzy, nawet… katalog prostytutek: „Wszystkich głównych i najbardziej zasłużonych kurtyzan Wenecji” z ich nazwiskami, adresami i cennikami, Z tematyką tą związana jest również sztuka. Wielki wenecki malarz Vittore Carpaccio (1465-1525) namalował m.in. obraz „Weneckie damy”, nazywany też „Dwie Wenecjanki”. Przecięty został w XIX w. na dwie części i jedna, jako „Kurtyzany” trafiła do Museo Carrer w Wenecji, gdzie można ją nadal oglądać, a druga, nazwana „Polowanie na lagunie” do Getty Museum w Kaliforni.
Ale to nie koniec ciekawostek wynikających również z różnych skojarzeń. Popularna, także obecnie, przystawka z surowej wołowiny, carpaccio, związana jest nie tylko z nazwiskiem tamtego malarza, znanego z zamiłowania do ostrych kolorów. W 4 wieki po jego śmierci Giuseppe Cipriani założył na początku lat 30-tych XX w w Wenecji Harry’s Bar. Stał się on kultowym, gdy zaczęły go odwiedzać „sławy”, m.in. Katherine Hepburn, Gary Cooper, Ernest Hemingway, Orson Welles i wielu innych. Właściciel baru wymyślił więc drink z musu brzoskwiniowego rozcieńczonego prosecco. Kolor skojarzył mu się z… malarstwem Giovanniego Belliniego (1430-1516), nazwał go więc Bellini. A gdy w połowie lat 50-tych jego lokal odwiedziła hrabina Amalia Nani Mocenigo, której lekarz polecił jeść tylko surowe mięso, przygotowaną dla niej porcję cieniutko pokrojonej, krwistej wołowiny, nazwał carpaccio, bo skojarzyła mu się z ostrymi barwami obrazów tego mistrza.
Są to zarazem świetne przykłady, jak autorzy wyszukują i publikują ciekawostki. Nie brak w książce również współczesnych. Np. weneccy nieboszczycy chowani są na głównym cmentarzu miasta na wyspie i obok kościoła San Michele z braku miejsc tylko na 10 lat. Później szczątki, poza osobami najbardziej znamienitymi, jak spoczywający tam Igor Strawiński, Siergiej Diagilew, Josif Brodski oraz miejscowe sławy, są wykopywane i kremowane lub przenoszone do Ossuarium na wyspie Saint’ Ariano. Spokój mają tylko pochowani od razu po kremacji w kolumbarium.
Przytoczę jeszcze jedną ciekawostkę, związaną z Polską. Na weneckim placu przed Scuola Grande di San Marco stoi konny posąg Bartolomea Colleoniego (1395-1475), wybitnego kondotiera w służbie Wenecji. Jest to dzieło dłuta Andrei del Verocchia, ucznia Donatella i nauczyciela Leonarda da Vinci. W 1909 roku został on skopiowany dla galerii najsłynniejszych rzeźb w Szczecinie. Po II wojnie światowej przekazany został do Warszawy i przed zwróceniem go Szczecinowi (stoi na pl. Lotników), kopia ta została skopiowana i ustawiona w poprzednim miejscu, na dziedzińcu Pałacu Czapskich przy Krakowskim Przedmieściu 5.
To tylko kilka, chociaż bardzo interesujących ciekawostek wzbogacających książkę. Jej podstawowe walory, to obok sposobu napisania, niezliczone fakty, obserwacje i refleksje autorów zawarte w 12 rozdziałach składających się przeważnie z kilku części tematycznych. Oraz wstępu i Zakończenia. Całość czyta się świetnie, mnie najbardziej wciągały rozdziały poświęcone dziejom miasta, jego pałacom, fantastycznej architekturze i sztuce oraz sprawom obyczajowym. Ale to już trzeba przeczytać samemu, a wybierając się do Wenecji, oczywiście nie na jeden dzień, zabrać tę książkę ze sobą i spróbować chociażby w kilku miejscach pójść śladami autorów. I powtórzyć to za jakiś czas na innej trasie. Zapewniam: będzie to wspaniale przeżycie.
Książkę wzbogaca blisko 100 zdjęć, niestety czarno-białych. Nie przekonuje mnie wyjaśnienie tego znajdujące się na tylnej stronie okładki. „Opowieści – piszą autorzy –uzupełniamy czarno-białymi klimatycznymi zdjęciami, które są dla nas przeciwwagą dla krzykliwych, idealnie pięknych weneckich widokówek”. Kolorowe zdjęcia wcale nie muszą być krzykliwe, wystarczy je odpowiednio stonować, robić o różnych porach dnia, a nawet doby. Ciągle mam przed oczyma tę różnorodność weneckich barw i ich odcieni, sporo zachowało się na zrobionych przeze mnie tam w różnych latach. Zostawmy jednak czytelnikom decyzję, w jakiej wersji kolorystycznej chcą mieć własne pamiątki z Wenecji robione przez siebie. Bo kupowania kiczowatych pocztówek i pamiątek „Made in China” oczywiście stanowczo odradzam.
WENECJA. OBLICZA MIASTA NA WODZIE. BEZDROŻA, AUTORZY: BEATA I PAWEŁ POMYKALSCY. Wydawnictwo Helion, wyd. I, Gliwice 2024, str. 285, cena 49,90 zł. ISBN 978-83-289-0621-1

Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top