ARMENIA: PERSKI MECZET W ERYWANIU

Przy jednej z głównych ulic Erywania, alei Mesropa Mesztoca – twórcy w IV w. n.e., ormiańskiego alfabetu, uwagę zwraca duży portal z bramą wejściową, wyłożony we wschodnie wzory geometryczne kilkubarwnymi płytkami z majoliki. To wejście do jedynego zachowanego w armeńskiej stolicy Błękitnego Meczetu.

Nazywanego po arabsku Gok Jami, chociaż jest on świątynią perską. W ciągu swojej wielowiekowej, skomplikowanej historii, Armenia i liczący już 28 wieków Erywań kilkakrotnie były we władaniu Persów. Nie wnikając w szczegóły wspomnę, że w starożytności dwukrotnie.

 

TROCHĘ HISTORII

 

    Od czasów perskiego króla Dariusza I (522-486 p.n.e.) do zdobycia tych obszarów przez Aleksandra Macedońskiego w 330 r. p.n.e. A następnie w latach 253-287 n.e. ,od zawojowania ich przez perskiego króla Szapura – do przywrócenia przez Rzymian królestwa Armenii. Później ziemie te, w różnych częściach, podporządkowane były Persom i Turkom, lub odwrotnie.

    W czasach nam bliższych, na początku XVII w., Persowie utworzyli Emirat Erywania i rządzili w nim do czasu włączenia go i innych ziem armeńskich do Rosji w 1828 r. Błękitny Meczet zbudował perski gubernator Hussejn Ali Chan w 1765 r.

    Persja była wówczas imperium Safawidów, w którym religią panująca był muzułmański szyizm, a nowa świątynia w Erywaniu stała się miejscem piątkowych kazań. I największym wśród blisko 10 meczetów w obecnej armeńskiej stolicy. Powstała przy nim medresa – szkoła koraniczna.

    W czasach sowieckich, w 1931 r., został on zamknięty i zamieniony w miejskie muzeum. Pozostałe meczety zburzono, Błękitny też z czasem popadał w ruinę. Funkcje religijne przywrócono mu dopiero w niepodległej Armenii. A dzięki środkom irańskim cały kompleks zrewaloryzowano w latach 1996 – 1999 i przekształcono w Centrum Kultury Iranu.

 

SZABESTAN, KOPUŁA I MINARET

 

    O czym można przeczytać na tablicy informacyjnej, m.in. w języku angielskim. Jak również, że centralna sala modłów ma 442 m² powierzchni i z kopułą 20 m wysokości, zaś minaret 26 m. Ponadto w kompleksie tym znajduje się 26 innych sal i pomieszczeń. Jego plan – model widziany z „lotu ptaka” przedstawiono w specjalnej gablocie, zaznaczając 11 obiektów.

    W tym, poza Szabestanem – główna salą modłów, także bibliotekę, salę konferencyjno – zebraniową, sale wykładowe nazywane klasami.

    A także wystawy: fotografii meczetu i irańskiego rękodzieła – głównie ceramiki, biuro administracji meczetu i siedziby imama, posterunek policji oraz pomieszczenia gospodarcze.

    Z zaskoczeniem stwierdziłem jednak, że model ten jest bardzo niedokładny. Nie zaznaczono portalu od strony ulicy, przez który wchodzi się po schodach w dół, gdyż kompleks położony jest poniżej jej poziomu. Brak zaznaczonego drugiego, pięknego portalu wewnętrznego na osi prostopadłej do wejścia do Szabestanu.

    Jak również minaretu w narożniku całego kompleksu. Nie uwzględniono też w jego opisie rozległego ogrodu – cały ten zespół zajmuje 7 tys. m² – chociaż widać go na makiecie. Pośrodku jest fontanna do rytualnych ablucji, są też ścieżki i alejki oraz mnóstwo zieleni, w tym stare drzewa. Piękny kształt ma kopuła nad Szabestanem.

 

      WARTO TU WPAŚĆ

 

    Pokryta jest majolikowymi płytkami w kolorze lazuru, bogato zdobiona różnymi wzorami w pastelowych kolorach oraz inskrypcjami. Wnętrze głównej sali modłów jest skromne. Bardzo jasne zarówno dzięki oknom otaczającym podstawę kopuły, jak i barwom jej ścian oraz wnętrza.

   Skromne są: mihrab i minbar.

    Brak wewnątrz, poza kilkoma wyjątkami, zdobień, czy tak charakterystycznych dla perskich meczetów mozaik. Budynki i pomieszczenia otaczające ogród – dziedziniec zbudowane są z surowej cegły. Tylko w jednej, dużej sali wystawowej, zauważyłem delikatne majolikowe zdobienia łuków stropu. Jest to jeden z obiektów Erywania, który podczas pobytu w tym mieście warto zobaczyć.

 

Zdjęcia autora

 

Autor uczestniczył w wyjeździe studyjnym zorganizowanym dla członków Stowarzyszenia Dziennikarzy – Podróżników „Globtroter” i jego przyjaciół przez Biuro Turystyczne „Bezkresy” z Warszawy i „Seven Days Company” z Erywania.

Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top