Zermatt, jeden z najpopularniejszych szwajcarskich, a także alpejskich ośrodków sportów zimowych i letnich, jeszcze półtora wieku był zapadłą górską wioską na pograniczu z Włochami. Dostać się do niej można było tylko pieszo, gdyż droga, którą mogły pokonać zaprzęgi konne kończyła się w odległej o kilkanaście kilometrów wsi St. Niklaus. Chociaż wioską nie tak bardzo nieznaną. Z ustaleń archeologów wynika, że wysoko położone alpejskie doliny, także Mattertal i jej górna cześć nazywana też Nikolaital w której leży Zermatt, zamieszkane były już około 6 tysięcy lat temu.
LODOWCE POJAWIŁY SIĘ TU DOPIERO W ŚREDNIOWIECZU !
Przy czym w ich okolicach nie było wówczas lodowców, gdyż te pojawiły się dopiero w okresie ochłodzenia klimatu, między rokiem 1000 i 1300 n.e.. Wcześniej na górskich zboczach były winnice. A w czasach rzymskich, w wiekach I do IV n.e., prowadził tędy szlak handlowy przez przełęcz Theodul. O czym świadczą znalezione na nim antyczne monety, wystawione obecnie w tutejszym Muzeum Matterhornu.
Po raz pierwszy istnienie Zermatt odnotowane zostało w źródłach pisanych w 1280 roku jako Pratobornum. Zresztą przez Francuzów nazywane jest ono i obecnie Praborgne. Natomiast Zermatt w dialekcie walijskim języka niemieckiego – miejscowość ta znajduje się w Bezirku (powiecie) Visp kantonu Wallis. Określenie to nie ma więc nic wspólnego z Walią na Wyspach Brytyjskich.
W miejscowych kronikach odnotowano, że pierwsi badacze przyrody pojawili się to około roku 1780. Zagranicznych gości z czasem, w latach 1820 -1839, przybywało na tyle dużo, że powstała dla nich gospoda z możliwością nocowania.
Ruch ten wzrósł, gdy między rokiem 1850 i 1860 wybudowano drogę do St. Niklas, którą mogły jeździć wozy i bryczki. W 1852 roku powstał tu pierwszy mały hotelik.
TRAGICZNE PIERWSZE WEJŚCIE NA MATTERHORN
Zaś w 1854 zbudowano hotel na górze Riffel (Riffelberg), a w roku następnym chłopski syn Alexander Sailer I, założyciel rodu hotelarzy i organizatorów turystyki oraz twórca lokalnego hotelowego imperium zbudował hotel Monte Rosa istniejący dotychczas. W 1858 roku założono tu stowarzyszenie przewodników górskich.
Ale swoją późniejszą i obecną sławę Zermatt zawdzięcza młodemu Anglikowi, Edwardowi Whymperowi, który jako pierwszy zdobył szczyt Matterhornu. Samotnej, jednej z najpiękniejszych gór w Alpach, o wysokości 4478 m n.p.m. Była to wyprawa tragiczna. Ten młody, 25-letni brytyjski ilustrator zachwycony Alpami, a zwłaszcza Matterhornem, próbował wcześniej zdobyć go, bez powodzenia, ośmiokrotnie.
Udało się mu to dopiero za dziewiątym razem, 14 lipca 1865 roku. Towarzyszyło mu dwu przewodników z Zermatt, ojciec i syn o takim samym imieniu i nazwisk: Peter Taugwalder. Dołączył do nich przewodnik górski z francuskiego Chamonix Michel Croz oraz trzech alpinistów brytyjskich: lord Francis Douglas, ks. Charles Hudson i Douglas Hadow.
CMENTARZYK ALPINISTÓW
Wszyscy weszli na szczyt, ale w drodze powrotnej najmłodszy z nich, Hadow, poślizgnął się i pociągnął za sobą trzech pozostałych. Lina, którą byli związani z Traugwalderem zerwała się i wszyscy spadli 1200 metrów w dół. Ciała lorda nigdy nie znaleziono, pozostali Brytyjczycy pochowani zostali – ksiądz w, Hadow obok miejscowego kościoła anglikańskiego. Zaś francuski przewodnik obok kościoła katolickiego.
Zainaugurowano w ten sposób mały cmentarzyk ofiar Matterhornu, na którym pochowanych jest już kilkudziesięciu wspinaczy. M.in. później, w grobie z kapliczką i rzeźbą Ukrzyżowania, obu zermatskich przewodników – pierwszych zdobywców Matterhornu. A także cudzoziemców – ofiary tej góry. Natrafiłem na, otoczoną świeżymi zniczami, płytę na grobie Krzysztofa Rafała Guzka urodzonego w Warszawie w 1968 roku.
Zginął on na tej górze w 1992 roku. A także groby oraz tablice pamiątkowe wspinaczy japońskich i z innych krajów. Pierwsze wejście na Matterhorn wyprawy którą kierował Edward Whymper zapoczątkowało karierę Zermattu jako miejscowości turystycznej. W roku 2015 obchodzone będzie uroczyście 150-lecie tego wydarzenia. Już zapowiadają je plakaty i inne formy reklamy.
DŁUGA DROGA DO SŁAWY
Droga do obecnej sławy kurortu była jednak jeszcze długa. W 1891 r. kolej Brig-Visp-Zermatt uruchomiła do niego pierwsze połączenie, tylko w lecie. W 1898 ruszyła jedna z tutejszych największych także obecnych atrakcji – napiszę o niej osobno – kolej zębata na przełęcz Gornergrat. W 1902 roku Hermann Seiler, jako prezes sekcji Monte Rosa Szwajcarskiego Klubu Alpejskiego, zorganizował tu pierwszy w kraju kurs narciarski.
Zaś w 1903 roku Eduard Spelterin, Hermann Seiler oraz trzecia osoba dokonali pierwszego przelotu balonem nad wysokimi Alpami. To także Hermannowi Seilerowi Zermatt zawdzięcza początki turystyki zimowej. 31 grudnia 1927 roku przyjechało tu, na jego zaproszenie, 180 stałych gości letnich pobliskiego St. Niklas aby pojeździć na nartach. Chwyciło na tyle, że już w 1928 roku wspomniana kolej rozpoczęła regularne połączenia do Zermatt także w zimie.
Ale dopiero w 1944 roku liczba turystów zimowych okazała się większa, niż letnich. Może dzieki temu, że już w 1942 roku uruchomiono pierwszy wyciąg narciarski Zermatt – Sunnwegga. Dziś w tej, liczącej 5750 stałych mieszkańców miejscowości, są 124 hotele i stale przybywają nowe. Do dyspozycji gości jest w nich 17,5 tys. łóżek.
DLA CIAŁA I DLA DUCHA
Nie licząc innych obiektów noclegowych, zwłaszcza pensjonatów i kwater prywatnych. Na planie jaki otrzymałem w hotelu znalazłem informacje, że praktykuje tu 7 lekarzy, są 4 apteki i 5 banków, również 5 basenów kąpielowych, 3 kościoły: katolicki – ponad 80% mieszkańców jest tego wyznania, ewangelicki – z górą 9% oraz anglikański. Ponadto muzeum, kino oraz kilka linii kolejowych lub kolejek linowych.
M.in. tu rozpoczyna (lub kończy) swoją 8-godzinną trasę do St. Moritz sławny Ekspres Lodowcowy, który wyruszył na nią stąd po raz pierwszy 25 czerwca 1930 roku. Ponadto wspomniana już Gornergrat oraz kolejki linowe na Mały Matterhorn (Klein Matterhorn) i Sunnegga & Rothorn. Atrakcji turystycznych jest tu o wiele więcej. Stąd prowadzą szlaki na siedem 4-tysięczników.
Przy czym najwyższym z nich nie jest Matterhorn, lecz Dufour (4634 m n.p.m.) w masywie Monte Rosa, niewidoczny z kurortu. Natomiast najwyższym punktem dostępnym dla narciarzy jest Mały Matterhorn (3820 m). Popularne są też: Rote Nase (Czerwony Nos, 3247 m) i Rothorn (Czerwony Róg, 3103). A z łatwych stoków zbocza w pobliżu kolejki zębatej na Gornergrat.
SŁAWNY DEPTAK
Główną ulicą Zermatt, około pół kilometrowej długości, prowadzącą z dworca kolejowego do kościoła katolickiego, jest Bahnhofstrasse (ul. Kolejowa). Kościół ten zbudowano w 1916 roku na miejscu rozebranego w 1913 roku starego. Znajduje się w nim barokowy ołtarz główny z około 1750 roku z figurami: św. Maurycego (Hl. Mauritius), św. św. Józefa i Ignacego (Hl. Ignatius) oraz biskupów: Nikolausa i Theodula.
W prawej nawie warto zobaczyć ołtarz Serca Jezusa z 1736 r,. dzieło Johanna Ritza z Selkingen. Zaś w lewej nawie ołtarz Matki Bożej. Podczas renowacji kościoła w roku 1980 odkryto malowidła stropowe młodego malarza florenckiego Paolo Parente. Przedstawiają one arkę Noego. Na chórze są różne sceny biblijne. Natomiast w krypcie malowidła Ludwiga Werlena.
Przy głównej ulicy kurortu stoją liczne hotele, pensjonaty, jest mnóstwo restauracji, kawiarni oraz luksusowych sklepów. W całym Zermatt obowiązuje, i to od 1961 roku, zakaz poruszania się samochodami. Trzeba je pozostawiać na wielkim (1700 miejsc pod dachem) parkingu w odległym o 5 km Täsch i stamtąd dojechać do celu elektrycznym pociągiem lub takąż taksówką.
ZABYTKOWE WALIJSKIE DOMY
Bo tylko elektryczne, również mikrobusy lub małe autobusy, a także bryczki konne, mają prawo jeździć po kurorcie. Płynie przezeń rzeczka Vispa, dzieląc miejscowość na dwie nierówne części. Szczególnie warta zobaczenia jest najstarsza część dawnej wsi, nazywana Hinterdorf. Znajduje się ona między ul. Dworcową i rzeką, zabudowana jest tradycyjnymi, poczerniałymi ze starości, domami walijskimi z XV – XIX wieków.
Uwagę zwracają zwłaszcza dawne przydomowe spichlerze ustawione na niewysokich palach i dodatkowo zabezpieczone szerokimi, płaskimi kamieniami, aby do wnętrza nie mogły dostać się gryzonie. Spacerując po Zermatt w kilku miejscach natrafiłem na brązowe figury alpejskich kozic i świstaków.
Te ostatnie jako ozdoby studni przy centralnej ulicy. Najciekawsza okazała się studnia – pomnik poświęcony pierwszemu na świecie przewodnikowi górskiemu, Ulrichowi Indenbinenowi (1900-1990), który tylko na Matterhorn wszedł 370 razy! Sporo ciekawych turystycznie miejsc jest w okolicach kurortu.
M.in. idylliczne, otoczone górskimi szczytami Czarne Jezioro (Schwarzsee), nad które dojeżdża się kolejką linową. Często, bo co 20 minut, ale trochę drogo: ponad 40 CHF w obie strony. Czy Wąwóz Gorner (Gornerschlucht), na dno którego schodzi się specjalnymi schodami.
MNÓSTWO AZJATÓW
Dzięki tym i innym atrakcjom, duży ruch turystyczny panuje tu niemal przez okrągły rok, chociaż jego szczytowym okresem jest oczywiście zima. Dodatkową frajdą dla narciarzy jest m.in. możliwość zjeżdżania także na stronę włoską, bo Zermatt leży przecież w pobliżu granicy. Na każdym kroku spotykam Azjatów, zwłaszcza bardzo tu licznych Japończyków.
Chociaż i Chińczyków przyjeżdża chyba też niemało, bo niemal wszędzie są napisy i informacje w tych językach. Obok co najmniej 4 europejskich: niemieckiego , angielskiego, włoskiego, francuskiego, a często również hiszpańskiego. W nich jest też menu w restauracjach.
Zdjęcia autora