
Po drodze, ale także w trakcie pobytu w Jarosławcu, odwiedziliśmy również inne ciekawe miejsca. Ale o nich za chwilę. „Panorama Morska”, używająca nazw zarówno Sanatorium, jak i Heath Resort & Medical SPA oraz Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej – Pomorskie Centrum Rehabilitacji, Zdrowia i Urody, jest dużym kompleksem wypoczynkowo – leczniczym.

Są też obiekty sanatoryjno – lecznicze, centrum SPA, największy nad polskim morzem Aquapark, ogródki jordanowskie, oczka wodne itp. Ośrodek przyjmuje w szczycie sezonu letniego równocześnie około tysiąca kuracjuszy i urlopowiczów. Ale nawet obecnie wypełniony był w około połowie. Lokowani są oni w jednym z 234 pokojach hotelowych oraz 160 we wspomnianych już domach kempingowych trzech typów na terenie zadrzewionym.

Szerokim wybór potraw serwowany jest w systemie szwedzkiego stołu. Co dla wielu gości, zwłaszcza niepełnosprawnych z ubogich środowisk, jest czymś zupełnie nowym i dodatkową atrakcją. Jak nas poinformował dyrektor „Panoramy Morskiej” Leszek Haratyk, z którym oraz jego żoną Danutą mieliśmy kilka oficjalnych i nieoficjalnych spotkań, ośrodek stanowi własność prywatną.

Nie do końca jest to ścisłe, bo brak np. kiosku z gazetami, nie wspominając już o bibliotece, z której korzystałaby zapewne przynajmniej część gości, ale tutejsza oferta wypoczynkowo – lecznicza jest rzeczywiście imponująca.

Dotyczy to pacjentów ze schorzeniami narządów ruchu – w tym poruszających się na wózkach inwalidzkich, wzroku, słuchu, z upośledzeniem umysłowym, chorobą psychiczną, epilepsją czy dziecięcym porażeniem mózgowym. A także innymi schorzeniami neurologicznymi, chorobami układu krążenia, oddechowego, przemiany materii itp. Sposób w jaki odbywa się ta rehabilitacja, a mogliśmy obserwować to na każdym kroku, jest imponujący.

Informacja, którą otrzymaliśmy na piśmie o stosowanych w nim zabiegach rehabilitacyjnych, fizykoterapeutycznych, balneologicznych, kinezoterapii, krioterapii – do dyspozycji pacjentów i wczasowiczów jest komora z temperaturami od minus 100 do – 160 stopni C, hydroterapii, masażach itp. to 14 stron drobnego druku.

Drugim z najważniejszych kierunków działania ośrodka jest przyjmowanie osób przyjeżdżających na wypoczynek, ale chętnie łączących go z zabiegami SPA. Odbywa się to w osobnym budynku na terenie dostępnego także dla osób nie mieszkających w „Panoramie Morskiej” Aquaparku, znajdującego się na jej obrzeżu.

Mieliśmy zresztą okazję przetestować to dosłownie na własnej skórze i mięśniach. Ważne – chyba również finansowo, chociaż o tym nie mieliśmy okazji rozmawiać z gospodarzami – miejsce w działalności ośrodka zajmują organizowane w nim konferencje i imprezy okolicznościowe. Do dyspozycji tej kategorii klientów jest 5 sal konferencyjnych z pełnym wyposażeniem multimedialnym.

Sale konferencyjne zlokalizowane są – i to uważam za ich dodatkowy plus – na uboczu od budynków hotelowych, a w pobliżu domków, z których przeważnie korzystają uczestnicy takich imprez. Nie brak także, dla gości ośrodka, różnorodnych imprez rozrywkowo – kulturalnych. Np. wybory Miss i Mistera, festiwale piosenek, wieczory tematyczne przy muzyce z poczęstunkiem itp.

Działający od 2008 roku od 24 kwietnia do 7 października. Z kompleksem basenów zewnętrznych z podgrzewaną wodą, o łącznej powierzchni około 1500 m. kw. W kompleksie tym znajdują się: basen „z rwącą rzeką” ze zjeżdżalniami i kilkoma stanowiskami do masażu karku, basen ze sztuczną falą – wg. zapewnień gospodarzy największy, o powierzchni lustra wody 770 m kw., w Polsce, zaopatrzony w gejzery wodne.

Aquapark dostępny jest bezpłatnie dla osób zakwaterowanych w „Panoramie Morskiej”, odpłatnie zaś dla ludzi z zewnątrz. W zależności od terminu i pory dnia, 1,5-godzinny pobyt dla osób indywidualnych kosztuje 25 – 35 zł plus po 1 zł za każde następne rozpoczęte 3 minuty. Są też bilety całodniowe, karnety 10-dniowe, specjalne zniżki dla uczestników kolonii letnich i wycieczek szkolnych. Więcej informacji na temat zarówno Aquaparku jak i całej „Panoramy Morskiej” znaleźć można na www.panorama-morska.pl.
J
est to największy, ale nie jedyny obiekt wypoczynkowo – sanatoryjny w Jarosławcu. Dawnej wsi rybackiej o rodowodzie sięgającym, w dokumentach, roku 1459. Wiadomo, że w połowie XVI w należała ona do darłowskiej domeny książąt zachodniopomorskich. Wiek później, w osadzie nazywającej się wówczas Jarsthoffde, mieszkało zaledwie 4 kmieci, 7 zagrodników i 17 parobków.

Mieszkańcy zajmowali się rybactwem i zbieraniem bursztynu oraz… łupów z rozbitych statków. Pierwszą latarnię morską, ostrzegającą przed tutejszym wysokim brzegiem morskim wybudowano, i to 380 m od brzegu, na skraju wsi dopiero w 1830 roku. Okazała się za niska zbudowano więc nową, zachowaną do naszych czasów. 4-kondygnacyjną, o wysokości ponad 33 m. Działające od blisko 40 lat światła nowego rodzaju widoczne są z odległości 24 mil morskich.

Zachowało się ich niewiele, na kilku widziałem tabliczki „Do sprzedania”. We współczesnym Jarosławcu jest kilka większych, 2 – 4 piętrowych domów wczasowych, trochę mniejszych oraz sporo niebrzydkich, nowych jednorodzinnych, ale z pokojami wynajmowanymi w sezonie urlopowiczom. W sumie kilka ulic z główną, pełniącą rolę „centrum” wzdłuż morza, ale trochę od niego odsuniętą na wysokim klifie.

Ponieważ plaża położona jest dosyć daleko od portów, a kilka miejscowych, małych kutrów rybackich nie jest w stanie jej zbyt zabrudzić, woda w morzu jest czysta. Tutejsza plaża jest co prawda piaszczysta, chociaż z kamieniami i betonowymi gwiazdoblokami hamującymi podmywanie klifu przez fale, ale dosyć wąska.

Ale trochę dalej jest m.in. Ustka, Darłowo, Słupsk, Koszalin oraz parę innych miejscowości wartych poznania. Jak już wspomniałem na wstępie, podczas tej podróży odwiedziliśmy również kilka innych miejscowości.

Uwagę w nim zwraca m.in. ładna sala herbowa z kominkiem, sala rococo – obecnie restauracyjna i kilka innych. W saloniku z japońskimi meblami stoi m.in. pięknie rzeźbiona w drewnie, inkrustowana i malowana w kwiaty szafa – sekretarzyk. W innej sali – wysoki aż do sufitu piec kaflowy zakończony, podtrzymywanymi przez amorki orłem Prus i przez stylizowanych na antycznych młodzieńców orłem Rzeszy ( weimarskiej ).

Słynie ona ze znakomitej, podobno najlepszej w tym mieście kuchni. Chyba zasłużenie, gdyż smak świetnie zrobionej zupy – kremu z szyjek rakowych, a zwłaszcza dorsza na szpinaku pod beszamelem, jakie zaserwowano nam na proszonym obiedzie, na bardzo długo pozostanie we wspomnieniach.

W Bytowie oprowadził nas po swoich „włościach”. Ogromna fabryka i świetnie zorganizowana w niej praca robi wrażenie. Podobnie jak szeregi załadowanych gotowymi wyrobami samochodów ciężarowych, każdy w wartości ponad pół miliona złotych, gotowych do wyruszenia do klientów. A spółka posiada prawie 160 nowoczesnych pojazdów.

A już obecnie wytwarza ona około 5 tys. okien na dobę, będąc ich jednym z największych producentów w Europie. „Drutex” podsumował właśnie swoją działalności w I kwartale 2012 roku. Wpływy spółki ze sprzedaży wzrosły w tym okresie, w porównaniu do I kwartału 2011 roku, o 39% przekraczając wcześniejsze założenia.

Obecnie „Drutex S.A.” wprowadza na rynek nową generację okien z najnowocześniejszymi szybami o powłokach niskoemisyjnych. Nie znam się na tym, wspomnę więc tylko opierając się na informacjach jakie otrzymaliśmy, że stanowią one najwyższe standardy w efektywności energetycznej, dostępu światła dziennego oraz współczynnika przenikalności termicznej.

Przy obficie zastawionych stołach, z dwuosobowym, multiinstrumentalnym zespołem muzycznym oraz z tańcami. Oboje muzycy, zwłaszcza grający m.in. na akordeonie i śpiewający w kilku językach, osiadły w Polsce od lat Ukrainiec Włodzimierz Drozd, na co dzień analityk rynku, znakomicie umilali nam czas.
Wołodia, bo lubi jak się go tak nazywa, niezależnie od ścisłego umysłu ma również duszę artystyczną. Nie tylko gra i śpiewa, ale także maluje i rzeźbi.

W drodze powrotnej z Jarosławca, piątego dnia tej podróży studyjnej, większość jej uczestników zboczyła trochę z trasy, aby na zaproszenie p.p. Pajewskich, właścicieli 4* Hotelu Apollo w Darłówku Wschodnim zwiedzić ten zabytkowy, fantastycznie usytuowany obiekt. Zbudowano go dwa wieki temu nad samym Bałtykiem, tuż przy plaży, z pięknymi widokami na morze.
Niewielki, dysponuje bowiem tylko 17 komfortowymi pokojami 1 i 2 osobowymi, restauracją z doskonałą – o czym mogliśmy się przekonać – kuchnią i dwupoziomową kawiarnią widokową, został pieczołowicie odrestaurowany. Zabytkowe pomieszczenia wyposażono w klimatyzację, luksusowe łazienki, ładne meble, oczywiście telewizory LCD, łącza internetowe itp.

Dwie sale: duża na 80 – 100 osób w zależności od potrzeb, a zarazem bankietowa na 60 osób oraz mniejsza, zwana widokową, na 30 – 50 miejsc pozwalają organizować konferencje, zjazdy, szkolenia oraz różnego rodzaju spotkania biznesowe, towarzyskie, rodzinne itp. Moją uwagę zwrócił także cały cykl interesujących obrazów umieszczonych w salach, na korytarzach oraz w pokojach. Więcej informacji na temat tego hotelu znaleźć można na www.hotelapollo.pl.
Mimo dosyć kapryśnej pogody, zwłaszcza chłodów i nadmorskich wiatrów, które poprzedziły gwałtowny „wybuch” lata w ostatnich dniach kwietnia, była to kolejna, bardzo udana, krajowa studyjna Podróż Globtrotera.
Zdjęcia autora