NORWEGIA: BERGEN – MIASTO WŚRÓD WZGÓRZ I FIORDÓW

Bergen, drugie pod względem wielkości miasto Norwegii, najpiękniej wygląda ze szczytu Fløyen, jednego z siedmiu sąsiadujących ze sobą wzgórz. Niezapomnianych wrażeń dostarczają też spacery po skansenie czy dzielnicy portowej.

 

Bergen liczące około 250 tysięcy mieszkańców ma swoich zwolenników i przeciwników. Pierwsi podkreślają jego fantastyczne położenie z okalającymi wzgórzami i wcinającymi się w ląd fiordami. Drudzy przytaczają argumenty niewielkiej liczby zabytków i przede wszystkim wysokich cen, jak na polską kieszeń.

 

 

Sądzę jednak, że nikt nie oprze się urokowi miasta, gdy spojrzy na nie z okien kolejki linowo – terenowej Fløybanen, a jeszcze lepiej ze szczytu wzgórza, na które kolejka nas wwiezie. Stacja kolejki mieści się w samym centrum, w pobliżu zabytkowej części miasta Bryggen z drewnianymi kolorowymi domami nad brzegiem zatoki. Nawet, jeśli kolejka do kasy wydaje nam się zbyt długi, warto się w niej ustawić. Bilety sprzedawane są bardzo sprawnie, a wagoniki przyjeżdżają często.

 

Jak w Rio de Janeiro

 

Koniecznie trzeba znaleźć miejsce z tyłu wagoniku, by przez szybę oglądać miasto z coraz większej wysokości. Najpierw pojawiają się kamienice, potem niewielkie drewniane domy, aż naszym oczom zaczynają ukazywać się zatoczki, półwyspy, wyspy. Po ośmiu minutach jesteśmy na górze. I tu dopiero widoki zapierają nam dech w piersiach. Ślimaki dróg, zbiorniki wody, parki, osiedla i fiordy mamy jak na dłoni. Gdyby nie chłodny wiatr, poczułabym się jak na wzgórzu Corcovado w Rio de Janeiro.

 

Kolejka z weselnym orszakiem

 

Kolejkę Fløybanen zbudowano w 1918 roku i to wcale nie z myślą o turystach. Po prostu w centrum brakowało już miejsca na budowę domów, stąd nowe osiedla powstawały coraz wyżej, na wzgórzach. Trudno tam było dotrzeć na piechotę, dlatego władze miasta zbudowały miejską kolejkę. Teraz kolejka służy i mieszkańcom i, chyba przede wszystkim, turystom. Tak samo jak restauracja zbudowana na szczycie. Szczególnie podczas weekendów trudno tu o wolne miejsce, ponieważ wielu mieszkańców miasta właśnie tu organizuje przyjęcia weselne. Mieliśmy okazję widzieć taki weselny orszak wsiadający do wagonu kolejki.

 

Bryggen, portowa dzielnica Bergen

 

Kolorowe drewniane domy ze spadzistymi dachami stojące obok siebie tuż nad zatoką to najbardziej charakterystyczny obrazek Bergen. Dzielnica wpisana w 1979 roku na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO wciąż tętni życiem, choć po dawnych niemieckich kupcach pozostały jedynie budynki. Bryggen od wieków stanowiła centrum norweskiego handlu rybami i przetworami rybnymi.

 

Ale prawdziwy rozkwit nastąpił dopiero w XIV wielu, kiedy Bergen z racji swego nadmorskiego położenia, wzbudziło zainteresowanie Ligi Hanzeatyckiej. Niemieccy kupcy otworzyli tu faktorię i faktycznie przejęli kontrolę na całym handlem. Norwegowie dopiero dwa, trzy wieki później za pomocą odpowiednich uregulowań prawnych ograniczyli niemieckie wpływy. Patrząc na kolorowe domy trudno uwierzyć, że wielokrotnie płonęły one niemal doszczętnie, ostatni raz w 1955 roku.

 

Po każdym pożarze miasto odbudowywano w jego historycznej postaci, dzięki czemu do czasów współczesnych przetrwał hanzeatycki styl zabudowy. Warto wejść w labirynt korytarzy, podwórek schodów znajdujących się na tyłach budynków, gdzie obecnie możemy znaleźć przede wszystkim małe sklepy z pamiątkami i kafejki.

 

Kosztowne nieruchomości

 

Pięć kilometrów od centrum znajduje się skansen, w którym możemy zobaczyć, jak wyglądało miasto przed ponad stu laty. Wnętrza domów można zwiedzać jedynie latem, za to poza sezonem wstęp do skansenu jest bezpłatny. Z centrum Bergen udajemy się do dawnej bogatej dzielnicy mieszczan Elsesro w Sandviken. Przy wznoszących się coraz wyżej uliczkach stoją prawie wyłącznie drewniane, parterowe lub najwyżej jednopiętrowe niewielkie budynki. Kiedyś mieszkali tu ubodzy robotnicy. Dziś drewniane domki, pomalowane przede wszystkim na biało, to architektoniczne rarytasy osiągające na runku nieruchomości zawrotne ceny.

 

Jesienny spacer po skansenie

 

Docieramy do skansenu Gamle Bergen, który wygląda jak ogromny park. Jesienią i zimą turystów tu jak na lekarstwo. Część muzealna, a więc przede wszystkim wnętrza domostw, jest czynna od maja do września. Wtedy wstęp do skansenu kosztuje dorosłych 50 norweskich koron (około 25 zł), a młodzież i dzieci połowę tej kwoty. Jesienią czy zimą wstęp jest za darmo, można bez końca włóczyć się uliczkami i patrzeć z góry na piękną zatokę pełną jachtów oraz rozłożone na siedmiu wzgórzach Bergen.

 

Przy głównej ulicy miasteczka – muzeum stoją przede wszystkim białe, ale także błękitne, żółte i czerwone mieszczańskie domy. Znajdziemy tu nie tylko wnętrza mieszkalne, ale także wszystko to, co jest nieodzowne do codziennego życia – szkołę, piekarnię, fryzjera, aptekę, zegarmistrza, krawca, dentystę. Dobrze, że okna parteru domów są usytuowane dość nisko, można bez przeszkód zajrzeć do wnętrz.

 

Skansen Gamle Bergen został utworzony w 1949 roku. Budynki i ich wyposażenie, z przedmiotami codziennego użytku włącznie, pochodzą z końca XVIII i XIX wieku. Obecnie znajduje się tam blisko 50 zabytkowych budowli.

 

Zdjęcia autorki.

Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top