Aloha Hawaje!i

Aloha Hawaje!i

Gdy za oknem samolotu zobaczyłam Hawaje odetchnęłam z prawdziwą ulgą. Po długim locie z Warszawy do Londynu potem Bostonu, San Francisco i wreszcie Honolulu było to chyba zrozumiałe. Czekały na mnie wyspy określane rajem na ziemi. Czy warte są swojej legendy?

Muszę przyznać, że już na lotnisku Hawajczycy zadbali bym się nie zawiodła: soczysta tropikalna roślinność, egzotyczne ptaki- wszystko tak jak miało być. Nadszedł czas na lokalne powitanie. Wraz z przyjaciółmi dostaliśmy tradycyjne kwiatowe wieńce zwane „lui”. Jadę do hotelu gdzie czeka na mnie Bożena Jarnot – polski konsul honorowy w Honolulu- znana z tego, że ma czas dla wszystkich rodaków. Ruszamy razem na zwiedzanie hotelowej części Honolulu, czyli dzielnicy o egzotycznej nazwie Waikiki. Pogoda, jak na Hawajach, czyli temperatura nie przekraczająca 30 stopni i błękitne niebo. Na wyspie Oahu -tej gdzie wyrosło Honolulu -tak jest przez cały rok

Nie jest przy tym zbyt sucho, deszcz pada praktycznie każdego dnia- tyle, że przez kilka, najdłużej kilkadziesiąt minut. Taki prysznic oczyszcza powietrze i znów wychodzi słońce. Pora na moje pierwsze spotkanie z legendarną plażą Waikiki. Wszystko jak w piosence: żółty, drobny piasek lazurowa woda. Atmosfera odpoczynki i relaksu, dziewczyny w bikini spacerujące po deptaku. Czy takie będą całe Hawaje? Postanawiam się przekonać – wyruszam na zwiedzanie wyspy Oahu. By zobaczyć najpiękniejszą panoramę Honolulu wspinam się na koronę wygasłego wulkanu – nazywaną Diamentową Głową. Choć to pagórek porównywalny z Gubałówką w hawajskim słońcu mocno się spociłam, jednak widok wart był wysiłku. Ruszam drogą wokół wyspy obejrzeć słynne hawajskie plaże. Woda wprost zaprasza do beztroskiej zabawy, ale uwaga, tutejsze fale, o czym ostrzegają ustawione na plażach tablice, bywają zdradliwe. Nawet te wydawałoby się niewielkie mają ogromną siłę, zdolną rzucić na skały nieostrożnego śmiałka. Pływy i urwiste brzegi są przyczyną wypadków.

Odświeżona w morskiej wodzie ruszam dalej wzdłuż oceanicznego brzegu. Nie da się długo jechać, co chwilę trafiam na punkty godne utrwalenia na filmie i fotografii. Przed tobą Królicza wyspa opowiada Bożena -hodowano na niej króliki, aż wyjadły całą trawę i interes się skończył. Morski brzeg jest szczególnie piękny w miejscach utworzonych przez spływającą do oceanu wulkaniczną lawę. W zatoce Ententy Bicz -kręcono film „Stąd do wieczności”. Jest i morski gejzer -Halona Blu Hool -siła oceanu wyrzuca wodę na kilka metrów w górę. Pora wyruszyć w głąb wyspy, wkraczam w wiecznie zielony tropikalny las. Na żyznych wulkanicznych glebach roślinność wprost eksploduje. Powstały 25 milionów lat temu, archipelag Hawajów długo był jednym z najbardziej izolowanych miejsc na Oceanie Spokojnym. Dzięki temu przetrwały tu nigdzie indziej nie występujące gatunki roślin i zwierząt. Więcej jest ich na mniejszych wysepkach, wszystkich w skład Hawajów wchodzi aż 136. Ścieżka prowadzi do wodospadu Akaka, woda widowiskowo spada z wysokości 130 metrów.- Niagara to nie jest, ale urody mu nie brakuje- wymieniam uwagi z napotkaną grupą Japończyków. Jako, że Hawaje leżą prawie w połowie odległości z Ameryki do Japonii – turyści przylatują z dwóch kierunków.

Japończyków przyciąga swobodna przestrzeń, której tak bardzo brakuje w ich własnym kraju i dużo, dużo niższe ceny. Japończycy stanowią 30 procent mieszkańców wysp. Sportem od ponad trzydziestu lat niepodzielnie królującym na hawajskich plażach jest surfing. To bezdyskusyjnie jedna z najbardziej widowiskowych dyscyplin. Zachwyca lekkość, z jaką surferzy suną na falach Obserwując popisy deskarzy aż chce się spróbować. Wszystko wydaje się dziecinnie proste i naturalne. Hawaje to najlepsze miejsce do nauki surfowania. Odpowiednie fale są przez cały rok, nie brakuje kwalifikowanych instruktorów- za godzinę nauki trzeba zapłacić 35 dolarów. Inne sporty, dla których się tu przyjeżdża to golf i jazda konna. Odkrywam coraz piękniejsze zakątki wyspy takie jak ta zatoka -Onomea. Radzono mi bym nie patrzyła na Hawaje przez pryzmat betonowych bloków Honolulu- to była prawda. W Centrum Kultury Polinezji podziwiam kilkugodzinny spektakl prezentujący sposób życia, muzykę i tańce wszystkich polinezyjskich ludów. Wszystko trochę w rewiowej oprawie, ale to przecież Ameryka. Na płynących po sztucznej lagunie łodziach tańczą studenci Uniwersytetu Polinezyjskiego.

Nowa Zelandia, Samoa, Fidżi, Tonga, Markizy- nie ruszając się z miejsca przemierzam kolejne wyspy Polinezji. Pora na Thaiti – egzotyczny taniec Hula wzbudza największy aplauz zgromadzonej widowni. Co jeszcze można robić na Hawajach- popularnym sportem jest nurkowanie, zarówno to z butlami jak i w samej masce z fajką. Koniecznie trzeba wybrać się do zatoki Hanauma. W świecie rozsławił ją film Blu Hawaii z Elwisem Presleyem. Zatoka powstała, gdy morze wdarło się do stożka wygasłego krateru. To teren parku narodowego, przed wejściem każdy gość musi obejrzeć film pokazujący piękno podwodnego świata, wyjaśniający jak jest kruchy i dlaczego musimy go chronić. Choć Amerykanie starają się ograniczyć liczbę odwiedzających zatokę degradacja tego miejsca zaszła daleko- najpiękniejsze fragmenty rafy koralowej znikneły bezpowrotnie – apele apelami, ale zawsze znajdzie się jakaś czarna owca gotowa bez zważania na nic zabrać ze sobą, na pamiątkę, kawałek koralowca. Nie polecam również karmienia rybek, dla nas to fajna zabawa, gdy jedzą z ręki, dla rafy kompletne zaburzenie ekosystemu. O przeszłości Hawajów świadczą pomniki przed królewskim pałacem w Honolulu. Hawajska monarchia upadła w 1893 roku, ponad 100 lat po odkryciu archipelagu przez Jamesa Cooka Stare drzewa, jak to nazywane nogą słonia, czy drzewo kroczące opanowujące, spuszczanymi z gałęzi konarami, coraz większe terytorium, pamiętają władców z czasów przed przybyciem Europejczyków.

Rdzeni Hawajczycy bardzo szanują swoich dawnych władców. Marzyciele myślą o restauracji monarchii – realiści odpowiadają, że ze swoim strategicznym położeniem wyspy tak czy inaczej nie oparłyby się obcej dominacji, jako 50 stan USA trafiły najlepiej jak mogły. Takich dylematów nie mają odpoczywający na wyspie turyści. Oni martwią się czy chmury nie zasłonią zachodu słońca � prawie nigdy się nie zawodzą. To, że skończył się dzień nie oznacza, że życie w Honolulu zamiera. Zaczyna się szaleństwo zakupowo restauracyjne. Odwiedziłam kilka domów handlowych z największym Ala Moana Shoping Center. Nie brakuje tu eleganckich butików, ale gdzie ich dzisiaj nie ma. Nieznośna globalizacja spowodowała, że identyczne towary kupisz w Galerii Mokotów czy Galerii Ludzkiej. A ceny? Te na Hawajach są może atrakcyjne dla Japończyków dla Polaków niekoniecznie. Na kolację wybieram restaurację gdzie jedną ze ścian jest ogromne akwarium. Zaczynam doceniać zalety dużych hoteli. Czy w małym kameralnym pensjonacie byłoby kogoś stać na taką salę restauracyjną. Honolulu to miejsce bezpieczne, nocne spacery nie grożą żadnymi niespodziankami. Jutro wracam do Polski -to ostatni moment by spojrzeć na miasto z góry. Panoramiczna winda wwozi gości do restauracji. -Czy potrzebny stolik? – pyta kelner- Nie dziękuję ta restauracja jest dla mnie za skromna, spodziewałam się czegoś lepszego -odpowiadam. Odchodzi niepyszny. Wam zdradzę swoją tajemnicę- to mój ostatni wieczór- sakiewka pusta, ale przecież nikt nie zabroni mi jeździć windą góra, dół. 

 

 

 

 

Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top