W 1962 roku, z okazji 300-lecia założenia miasta, władze zmieniły jego starą polską nazwę Stanisławów, a ściślej zmodyfikowaną w 1939 r. przez radzieckich okupantów wersję Stanisław, na Iwano-Frankiwśk. Na cześć największego ukraińskiego pisarza przełomu XIX i XX wieku Iwana Franka (1856-1916), z pochodzenia zresztą pół Polaka i pół Niemca, piszącego w trzech językach. Który ze Stanisławowem miał tylko tyle wspólnego, że „często w nim bywał”. Na początku lat 90-tych XX w. miasto stało się ważnym ośrodkiem ukraińskiego ruchu niepodległościowego. Zaś od 1991 r. jest stolicą obwodu (województwa) niepodległej Ukrainy.
MUZEUM W KOLEGIACIE
Jak na tak niełatwą przeszłość, zachowało się w nim sporo cennych pamiątek, również polskich. Przede wszystkim na Starówce. Szczególne przy Majdanie Szeptyckiego i w jego najbliższych okolicach. Północną pierzeję zajmuje gmach dawnej trójnawowej, barokowej kolegiaty, sanktuarium rodu Potockich.
Dzieło architekta F. Corazziniego, zamienione po „opróżnieniu” jej przez komunistycznych barbarzyńców ze zniszczonych ołtarzy, wyposażenia i dzieł sztuki, najpierw w Muzeum Nafty i Gazu, a następnie w Muzeum Sztuki Przykarpacia, głównie sztuki religijnej. To w tej świątyni Henryk Sienkiewicz umieścił w „Ogniem i mieczem” scenę pogrzebu pułkownika Michała Wołodyjowskiego. Muzeum szczyci się kolekcją ponad 10 tys. eksponatów.
Moją uwagę na jego frontonie tablica w masywnej, brązowej ramie z herbem miasta. Postacią Archanioła Michała i dwoma orłami w koronach, a na marmurowej tablicy wyrytym tekstem łacińsko – ukraińskim. Który znalazł się na niej zapewne dopiero w trakcie jej odnawiania, a ściślej wymiany na nową, w roku 2013. Bo w czasach jej odsłaniania nie mógł przecież być tylko (jeżeli w ogóle) ukraińskim. Oto on w tłumaczeniu na język polski:
ŚMIERĆ PODCZAS ODSIECZY WIEDEŃSKIEJ
„D.O.M. Deo Optimo Maximo. Najwspanialszemu, Najwyższemu Bogu. Tę pamiątkową tablicę umieścili tu mieszkańcy Stanisławowa dnia 12 września 1883 r. w dwóchsetną rocznicę Odsieczy Wiedeńskiej króla Jana III dla uczczenia Stanisława Potockiego, który z chorągwią husarską swojego ojca Andrzeja Potockiego, kasztelana krakowskiego, namiestnika Polski, w czasach marszu na Wiedeń wicekróla, założyciela miasta Stanisławów, rzucił się w pierwszym szeregu bitwy rozpoczętej na prawym skrzydle i zginął 12 września 1683 roku bohaterską śmiercią w obronie chrześcijaństwa.”
Przy wejściu na Majdan Szeptyckiego z południowej strony, od Rynku, wznosi się, obecnie greckokatolicka, katedra p.w. Zmartwychwstania Pańskiego. Barokowa, trójnawowa z dwiema pięknymi wieżami, zbudowana w latach 1753-1763 wg. projektu Pawła Giżyckiego, wraz z przyległym do niej kolegium pojezuickim.
Wcześniej, do likwidacji zakonu, był to kościół katolicki Niepokalanego Poczęcia NMP. Z niezwykłą historią. Otóż zaraz po wybudowaniu go w latach 1720-1729 zorientowano się, że ma on wady konstrukcyjne grożące zawaleniem. Rozebrano go więc i wzniesiono ponownie. Po jezuitach przejęli go unici.
Nie udało mi się ustalić, co działo się z nim w czasach komunistycznych, bo nie tolerowano przecież wówczas grekokatolików. Znalazłem tylko informację, że był restaurowany w roku 1955. Wnętrze ma bogate. Wysoki, 5-piętrowy ikonostas. Malowidła o tematyce sakralnej pokrywają ściany i stropy. Zwisają z nich wspaniałe, ogromne żyrandole. Dostrzegłem również sporo ikon.
ŚWIĄTYNIE, POMNIKI, RZEŹBY
Na ładnie odnowionym frontonie – cała świątynia jest doskonale utrzymana – uwagę zwracają cztery brązowe, duże rzeźby i płaskorzeźby. M.in. chrzciciela Rusi, księcia kijowskiego św. Włodzimierza Wielkiego, metropolity Andrija Szeptyćkiego i męczennika Hryhorija Chomyszyna (1867-1945, w latach 1904-1945 greckokatolickiego biskupa stanisławowskiego).
Na Majdanie Szeptyćkiego są również inne warte zobaczenia budowle i obiekty. Obok katedry budynki dawnego pojezuickiego klasztoru i kolegium, obecnie uniwersytet medyczny. Przed nim stoi duża figura Matki Boskiej, w pobliżu kuta rzeźba „Łuk praw miejskich” i parę innych ciekawych obiektów.
Np. Po prawej stronie, niemal vis a vis katedry, hotel „Franz” z rzeźbą młodego Cesarza Pana, Franciszka Józefa, z którym chętnie fotografują się turyści. Centrum pobliskiego Rynku zajmuje ratusz miejski wzniesiony w 1695 roku, z kramami z 1871 r. Aż czterokrotnie niszczony przez pożary i gruntownie przebudowany w stylu konstruktywizmu w latach 1929-1932.
Dzięki czemu jest on chyba najbardziej oryginalną budowlą tego rodzaju na całej Ukrainie. Przy wylocie z Rynku ul. Szpitalnej zachowała się brama wjazdowa dawnego pałacu Potockich. W pobliżu rynku, na rogu ul. Ormiańskiej (Wirmeńskej) i Mełnyczuka stoi inny cenny zabytek sakralny, kościół ormiański.
Obecnie sobór (katedra) Opieki Matki Bożej Autokefalicznej Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej. Zbudowany w 1742 roku w stylu baroku, szczycił się „cudownym” obrazem – kopią MB Częstochowskiej, celem licznych pielgrzymek. Po wojnie trafił do zakrystii gdańskiego kościoła św. św. Piotra i Pawła.
POMNIK MICKIEWICZA DWUKROTNIE WZNOSZONY
Zaś w tutejszej świątyni najpierw urządzono zakład kamieniarski, a następnie Muzeum Historii Religii i Ateizmu, dzięki czemu jej wyposażenie przerwało niemal w nienaruszonym stanie. Zachowały się m.in. stare freski. Ze świątyń innych religii trudno nie wspomnieć o synagodze reformowanej Tempel.
Jest stosunkowo młoda, zbudowano ją w latach 1895-1899 wg. projektu Wilhelma Stiassnego. Od 1990 roku jest ponownie czynna po odnowieniu. Z sympatycznym rabinem Mosze, świetnie mówiącym po polsku, udostępniana do zwiedzania. Jeszcze młodszy jest czynny katolicki kościół p.w. Chrystusa Króla, jedyny obecnie w mieście rzymskokatolicki, zbudowany w latach 1927 – 1938 na północny wschód od Rynku, przy ul. Wowczynieckiej.
Pod rządami komunistów zamieniono go na magazyn, wierni odzyskali go dopiero w 1989 roku. Dzięki pomocy rodaków z kraju wybudowano w nim Kaplicę Pamięci, w której upamiętniono przedstawicieli stanisławowskiej inteligencji zamordowanych w 1941 roku. Niedzielne msze odbywają się w nim po polsku, ukraińsku i angielsku.
W centrum Starówki, przy niewielkim placu – zielonym skwerze Adama Mickiewicza, stoi pomnik naszego wieszcza wzniesiony w roku 1898 według projektu Tadeusza Błotnickiego. Z wiecznie siedzącymi na głowie i ramionach poety gołębiami. Pomnik ten ma ciekawą historię.
Artysta wykuł go w karraryjskim marmurze, którego sprowadzono w tym celu 8 ton. Podczas wojny polsko – ukraińskiej w latach 1918 – 1919 uległ on jednak tak wielkim uszkodzeniom, że w 1930 roku zastąpiono go odlewem w brązie. Podczas II wojny światowej był ukrywany przez miejscowych rodaków, aby okupanci nie przetopili go „na armaty”.
STARE I NOWE
Po wojnie stojąc na wysokim marmurowym sześcianie, był i jest ozdobą miasta. Kilkadziesiąt metrów od niego, przy tym samym placu stoi nowy pomnik poświęcony ukraińskim harcerzom – płastunom. A tuż obok dawny budynek Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” z okrągłą basztą przypominającą zamkową i były gmach kinoteatru „Ton”, obecnie „Lumiere”.
Sporo jest też w mieście budynków zarówno użyteczności publicznej, jak i mieszkalnych, w stylu secesji. No i dużych, nowoczesnych biznesowych i handlowych ze stali i szkła, podnoszących jego „europejskość”. Oprócz wspomnianego już Muzeum Sztuki Przykarpacia, warto zajrzeć również do tutejszego Muzeum Krajoznawczego, które mieści się w ratuszu.
Obejrzeć w nim można m.in. interesujące eksponaty z okresu księstw: Halickiego (1144-1199) I Halicko – wołyńskiego (1199-1349). Wśród nich sarkofag ze szczątkami księcia Jarosława Osmomysła, który zmarł w roku 1187. Ciekawa jest w nim również kolekcja „Ruch opryszków” prezentująca przedmioty związane z huculskimi zbójnikami.
Warto też zajrzeć, gdy kogoś interesuje i ich tematyka, także do pozostałych muzeów. Geologicznego i Oświaty Przykarpacia, lub poświęconemu karpackiemu zbójnikowi Ołeksie Dowbuszowi (1700-1747). W byłym polskim teatrze im. Stanisława Moniuszki vis a vis synagogi Tempel, mieści się obecnie Filharmonia Obwodowa.
Wieczory można spędzać również w Teatrze Muzyczno – Dramatycznym oraz w wielu, także na dobrym poziomie, lokalach gastronomicznych, klubach itp. Iwano-Frankiwśk jest ponadto świetnym punktem wypadowym do mniejszych, historycznych miejscowości Pokucia i Huculszczyzny. Trudno się tu więc nudzić, chociaż jest to przede wszystkim miasto przemysłowe. A gospodarze są życzliwi turystom.
Zdjęcia autora
Autor uczestniczył w wyjeździe studyjnym na Huculszczyznę i w Karpaty Wschodnie zorganizowanym dla Stowarzyszenia Dziennikarzy – Podróżników „Globtroter” przez warszawskie biuro turystyczne „Bezkresy”.