W programie naszej podróży studyjnej po Maroku znalazła się także wizyta w Pałacu Królewskim w Rabacie. Jej zapowiedź przyjąłem z pewnym sceptycyzmem, gdyż byłem już koło niego dwukrotnie, chociaż dosyć dawno. Mogłem jednak obejrzeć go tylko z zewnątrz, podobnie jak starsze od niego, historyczne rezydencje sułtanów w dawnych stolicach kraju: Fezie, Meknes i Marrakeszu. Czyżby coś się zmieniło?
Moje wątpliwości pogłębiła lektura przed wylotem do Maroka kilku relacji blagierów, jak nazywam blogerów, influencerów i innych mających ambicje dziennikarskie, publikujących w tzw. „mediach społecznościowych”. Czytałem w nich, jak trudno dostać się do tego pałacu, tylko przez jedną z kilku bram w otaczających rezydencję długich murach, wyłącznie z paszportem, a nie np. jego kserokopią, zakazach fotografowania bram, policjantów, żołnierzy itp. Co dziwić może tylko ludzi, którzy chyba nie rozumieją, że pałac królewski w Rabacie jest nie tylko rezydencją króla Mohammeda VI, ale także centrum administracyjnym i politycznym państwa.
BRAMA, MECZET, PLAC MESZWAR
Wzniesiony w roku 1864 na miejscu wcześniejszego, stojącego w starej części miasta – Medyny, zajmuje spory jej obszar otoczony wysokimi murami o tradycyjnym w Maroku kolorze ochry, z kilkoma dużymi bramami w stylu mauretańskim. Mikrobusem, z naszym lokalnym przewodnikiem, wjeżdżamy przez jedną z nich. Fotografuję ten moment z samochodu, uchwytując również kierującego ruchem policjanta i nikt nie zwraca mi uwagi, że nie wolno. Brama w wysokich na ponad 5 metrów murach wznosi się ponad nie jeszcze o co najmniej 2,5 metra.
W porównaniu z innymi w starych marokańskich murach obronnych, pałacach, meczetach czy medresach, jest zdobiona skromnie. Na maszcie stojącym pośrodku na jej szczycie powiewa czerwona flaga królestwa z zieloną, pięcioramienną gwiazdą.
Są w niej dwa przejazdy, na wjazd i wyjazd pojazdów, o wysokości niemal murów, zakończone łukami. A po ich bokach, z trotuarów, mniejsze przejścia dla pieszych. Wjeżdżamy, mikrobus zatrzymuje się obok rodzinnego meczetu sułtanów, później królów, Al-Fas, stojącego zaraz za bramą. Jest on niezbyt wysoki, ale długi na kilkadziesiąt metrów, wzniesiony równolegle z murami.
DŁUGI KOMPLEKS PAŁACOWY
Ma minaret w tradycyjnym dla Maroka kształcie wieży na planie kwadratu, zakończonej wieżyczką nakrytą kopułką i z iglicą z trzema kulami. Nad meczetem widzę kilka zielonych, spadzistych dachów nad poszczególnymi fragmentami świątyni. W jej frontonie skierowanym na plac są trzy bramy również nakryte zielonymi daszkami i arkadowe podcienia z blisko dwudziestoma kolumnami i łukami między nimi. Kompleks pałacowy stoi dalej, pod kątem prostym, tworząc jak gdyby, podobnie jak znacznie krótszy od niego meczet, pierzeję rozległego placu Meszwar.
Większego niż dawny Plac Defilad przed Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie. Idziemy w kierunku pałacu zbudowanego w tradycyjnym mauretańskim stylu. Oficjalnie ma nazwę El Mechouar Essaid, co w tłumaczeniu znaczy „Miejsce szczęścia”. Jak już wspomniałem, zbudowany został w roku 1864 na miejscu wcześniejszej, XVIII wiecznej rezydencji sułtańskiej.
Jest to długi kompleks budynków od parterowych po dwupiętrowe, w kolorze żółto kremowym i z kilkoma zielonymi dachami. W parterowych budynkach zewnętrznych przypominających dodatkowe mury, chociaż są w nich również nieliczne okna, jest jedna duża brama wjazdowa.
BETONOWA ZAPORA
Kilkanaście metrów dalej druga, już mniejsza, widać również kolejną. Pierwsze dwie mają łukowate prześwity bram również o tradycyjnym kształcie. Duża, główna, jest dosyć bogato zdobiona wykutymi w kamieniu dekoracjami, częściowo pokryta majolikowymi płytkami i stojącymi po trzy po bokach białymi, około 2 metrowej wysokości kolumienkami z kapitelami. Po obu stronach wjazdu są posterunki królewskiej gwardii pod kwadratowymi, lekko spadzistymi parasolami. Ale wjazd zamyka leżąca w poprzek, około półmetrowej wysokości, chyba betonowa zapora pomalowana w białe i czerwone pasy.
Gdy byłem tu poprzednio zapory takiej nie było, co sprawdziłem na zrobionych wówczas zdjęciach. I przez bramę tę odbywał się także ruch kołowy. Jako turyści mogliśmy wówczas podchodzić do niej bez ograniczeń, fotografować się, także obok leżących przed nią na kamiennych postumentach luf armat z XVI-XVII wieku. Pierwszy raz byłem tu w lecie 1999 roku. Żył jeszcze poprzedni król, wcześniej sułtan, Hassan II, który urodził się w tym pałacu 9 lipca 1929 roku, a 27 lipca 1999 roku też w nim prawdopodobnie zmarł, chociaż źródła podają tylko, że w Rabacie.
FONTANNA Z WIELOMA STRUMIENIAMI WODY
Ja byłem wówczas już w Agadirze w południowej części atlantyckiego wybrzeża, gdzie dopadła mnie informacja o śmierci władcy. Obserwowałem więc tam przez tydzień uroczystości żałobne, a w marokańskiej TV transmisję z pogrzebu. W pałacu tym, przed którym od strony placu rosną palmy, urodził się również, w 1963 r., następca Hassana II, obecny król Muhammad (Mahomet) VI. A w 2002 roku odbył się też jego ślub z Salmą Bennam. Obecnie podchodzić do pałacowej bramy można tylko na kilkadziesiąt metrów, na co uwagę zwraca nasz przewodnik.
Chociaż również podczas mojego drugiego tu pobytu przed 20 laty nie było jeszcze takich ograniczeń.
Ogromny plac przed pałacem służy również na defilady oraz publiczne zgromadzenia. Na jego obrzeżach rosną palmy, bananowce i różne krzewy. W ogóle teren pałacu ozdobiony jest kwietnikami i zadbanymi trawnikami. Między pałacem i meczetem znajduje się duża fontanna z wieloma strumieniami wody spadającej do okrągłego basenu. Z miejsc do których mogliśmy dojść, widać również bardziej zwarte kompleksy zieleni parkowego ogrodu. W pałacowym zespole budowli jest nie tylko rezydencja królewska oraz apartamentu rodziny. Mieszka i pracuje też podobno około 2 tys. ludzi.
NIE TYLKO REZYDENCJA KRÓLA
Są tu bowiem również biura marokańskiego rządu oraz siedziba Sądu Najwyższego. A także szkoła dla starszych członków rodziny królewskiej, biblioteka przechowująca m.in. królewskie manuskrypty oraz jeszcze jakieś placówki. Według tradycji mieszka też gwardia królewska, mały oddział której sfotografowałem. W sumie jednak dla turystów, zwłaszcza zagranicznych, nie jest to obiekt szczególnie atrakcyjny. Moim zdaniem nie mieści się nawet w pierwszej dziesiątce tych, które w stolicy Maroka warto, a nawet trzeba zobaczyć i poznać. O niektórych niedawno już pisałem.
Należą do nich niewątpliwie Wieża Hasana i resztki niedokończonego, a później zrujnowanego przez trzęsienie ziemi meczetu. Sąsiadującego z nim, tworząc jeden kompleks, Mauzoleum Muhammada V. Dla mnie w jeszcze większym stopniu ciekawsza jest kasba Al-Udaja z całym zespołem w niej zabytków, m.in. poświęconym Udajom muzeum w dawnym zabytkowym pałacu sułtana Mulaja Ismaila z przełomu XVII i XVIII wieku, z bogatą kolekcją marokańskiego rzemiosła i sztuki ludowej. Mury miejskie z XII-XIII w. oraz późniejsze, z XVII w. andaluzyjskie oraz bramy jednych i drugich, zwłaszcza Bab Udaja. Wielki Meczet Al-Atika, najstarszy w Rabacie, z około 1150 roku oraz pobliska ulica Souk es-Sebat.
WIĘKSZE ATRAKCJE RABATU
A także otoczona potężnymi murami obronnymi z bramą Nekropolia Szalla (Chellah) z zabytkowymi grobowcami, mauzoleami i minaretem dawnej zawiji, a na niej od lat bocianim gniazdem. Przy czym to bynajmniej nie wszystkie tutejsze zabytki warte poznania. Ponadto np. już co najmniej trzykrotnie bardziej rozlegle, niż Starówka, Villa Nouvelle – Nowe Miasto z licznymi ciekawymi budowlami przy szerokich, pełnych zieleni arteriach i placach, Chociażby z zewnątrz zobaczyć trzeba też nowy, największy w Afryce i krajach arabskich Teatr Wielki o bardzo ciekawej architekturze, zaprojektowany przez niedawno zmarłą brytyjską architektkę pochodzenia irackiego Zahę Hadid (1950-2016).
Z muzeów zaś przede wszystkim Archeologiczne z bardzo bogatymi zbiorami. A są tu także m.in. Sztuki Współczesnej oraz Monet. Na północnym brzegu Wadi Bu Rakrak formalnie oddzielającej Rabat od odrębnego miasta Salá określanego jako największe miasto podmiejskie, też jest co zwiedzać. Stary meczet, chociaż tylko z zewnątrz, jak wszystkie inne w Maghrebie, poza jedynym w Casablance. Medynę i suk – bazar. Jeżeli czasu zabraknie aby je poznać, można więc odpuścić sobie Pałac Królewski. Chociaż, gdy go starczy, warto go też zobaczyć. Na jakie–takie poznanie Rabatu potrzeba przynajmniej kilku dni. Ale na pewno warto je znaleźć i temu miastu poświęcić.
Zdjęcia © Cezary Rudziński
Autor uczestniczył w wyjeździe prasowym na zaproszenie Marokańskiej Organizacji Turystycznej.