JURA 2024: ATRAKCJE, TAJEMNICE, ZASKOCZENIA

Panorama ruin zamku Ogrodzieniec oglądana z punktu widokowego
Panorama ruin zamku Ogrodzieniec oglądana z punktu widokowego

Jura, czyli Wyżyna Krakowsko – Częstochowska, rozciągający się między tymi miastami region o długości około 110 i szerokości od 10 do 40 km, przed ponad 150 milionami lat był dnem płytkiego, ciepłego morza. Osiadały na nim szczątki zwierząt bezkręgowych, tworząc grube pokłady wapienia. Gdy morze wyschło, wiatr, woda i słońce przekształciły je w malowniczy obszar wapiennych wzgórz, dolin i wąwozów, z rzeczkami, ostańcami – samotnymi skałami oraz jaskiniami.


ZWIĄZEK GMIN JURAJSKICH

Współcześnie znajduje się na nim kilkadziesiąt miast, miasteczek i wiele wsi, liczne zamki i ich ruiny, wzgórza z najwyższym szczytem – Górą Janowskiego w Podzamczu (515,5 m n.p.m.), jeden park narodowy, są piękne widokowo trasy oraz niezliczone atrakcje przyciągające turystów. Dodam, że po Jurze od dawna są wytyczone i oznakowane szlaki turystyczne. Z najważniejszymi: Szlak Orlich Gniazd i Szlak Warowni Jurajskich. Ale również Architektury drewnianej, Przyrody, Zabytków Techniki czy kulinarny „Śląskie Smaki”. Jest to również obszar pełen tajemnic, legend i … zaskoczeń.

Zwłaszcza tych, którzy, jak ja, trafili tu po raz pierwszy lub po długiej przerwie. Jak szalenie ciekawy, mogli przekonać się dziennikarze zaproszeni do udziału w trzydniowej prasowej podróży studyjnej przez Związek Gmin Jurajskich. Należą do niego 34 gminy z województw: małopolskiego i śląskiego. Powstał w roku 1991, ma siedzibę w Ogrodzieńcu, współpracuje z władzami samorządowymi i państwowymi, a głównymi celami jego działalności jest promocja walorów turystycznych regionu, integracja w tej dziedzinie samorządów jurajskich oraz koordynacja na rzecz Jury różnych środowisk.

CERTYFIKACJA PRODUKTÓW I USŁUG TURYSTYCZNYCH

Od 2021 roku ZGJ realizuje projekt „Rozwój i promocja Jurajskiego Systemu Certyfikacji Produktów i Usług Turystycznych” wzmacniającego terytorialną markę „Jura Krakowsko – Częstochowska”, którą otrzymała ona w randze Polskiej Marki Turystycznej. Krótko mówiąc: turysta widząc znak tej jakości na wejściu ma gwarancję, że hotel lub inny obiekt noclegowy, restauracja, gospodarstwo agroturystyczne, lokalne muzeum, jaskinia, przedsiębiorstwo turystyczne, producent żywności, pamiątek i innych atrakcji turystycznych itp. spełnia określone wymagania jakościowe.

Spośród setek takich obiektów działających na obszarze Jury, dotychczas łącznie 41certyfikatów z literą „J” otrzymały 34 podmioty. Niektóre z nich zasłużyły bowiem na dwa, a nawet trzy, z różnych dziedzin. Np. Klub Jurajskiej Przygody i Park Linowy Jura, czy Gospodarstwo Agroturystyczne We Młynie, które posiada także certyfikat dla Spiżarni we Młynie i Winnicy nad Prądnikiem. W programie wyjazdu studyjnego, w którym uczestniczyliśmy, znalazły się niemal wyłącznie miejsca posiadające Jurajski Certyfikat Jakości. Otrzymaliśmy także, ładnie wydany, katalog obiektów nim wyróżnionych, z mapką oraz ilustrowanymi prezentacjami wszystkich obiektów.

BOGACTWO PUBLIKACJI

Jeżeli chodzi o wydawnictwa, to wróciliśmy z tego wyjazdu z torbami pełnymi ciekawych publikacji, z informacji zawartych w których niekiedy korzystam i będę korzystać pisząc również kolejne relacje z tej study tour, bo opowiedzenie wszystkiego co widzieliśmy i przeżyliśmy w jednej jest niemożliwe. Przykładowo wspomnę o takich publikacjach, jak przewodniki: „Szlak Orlich Gniazd”, „Rowerowy Szlak Orlich Gniazd”, „Jurajska kraina”, całą serię publikacji poświęconych Olkuszowi: „Srebrne Miasto”, „Legendy Srebrnego Grodu”, „Bazylika olkuska”, „Górnicze tradycje Srebrnego Miasta”, informatory, przewodniki i foldery po zamkach: Koziegłowy, Ogrodzieniec, Rabsztyn, Sławkowie, Żarkach itp. oraz całą serię regionalnych map i planów miast.

Program wyjazdu, podczas którego towarzyszył nam przedstawiciel ZGJ Rafał Rembisz, a przewodnikiem był znakomity znawca Jury, Jacek Pertek. był szalenie ciekawy, chociaż trochę przeładowany. Gospodarze postanowili nam zaprezentować w ciągu trzech dni aż 19 miejscowości, zamków i ich ruin, muzeów, trzy hotele i kilka gospodarstw agroturystycznych, winnic z degustacjami wina, parków linowych i ścian wspinaczkowych, krótki spływ kajakowy, Pustynię Błędowską, Ojcowski Park Narodowy, jaskinię, przysmaki lokalnych kuchni itp.

PIERWSZA, ALE NIE OSTATNIA RELACJA

W pierwszej, „na gorąco” relacji z tego wyjazdu z oficjalną nazwą „Press tour Szlakiem Jurajskiego Certyfikatu Jakości po Jurze Krakowsko – Częstochowskiej” piszę o miejscach i obiektach z którymi mogliśmy się zapoznać, zobaczyć je, dowiedzieć się o nich czegoś „u źródła”. Zapowiadając równocześnie wkrótce bardziej szczegółowe z tych, które uznałem za najbardziej ciekawe, a zarazem nierzadko mało poza tym regionem znane i zasługujące na popularyzację, zachęcenie turystów aby uwzględnili i je w swoich planach podróży oraz poznawania Polski, bo moim zdaniem zasługują na to.

Wyruszyliśmy „skoro świt” z Warszawy, aby po odebraniu w Częstochowie kilkorga koleżanek i kolegów z Krakowa, realizację programu rozpocząć w Osikowej Dolinie w Koziegłowach. Od początku XIX w., wyrabiane są tam przedmioty codziennego użytku oraz ozdoby i upominki z… wiórów drewna osik. Napiszę o niej wkrótce osobno, bo to ciekawa historia. Na razie wspomnę tylko że w 2006 r. największy na świecie, wykonany tu z tego surowca kapelusz wpisany został do Księgi Rekordów Guinnesa. Następny punkt programu wymagał od odpowiednio sprawnych fizycznie uczestniczek i uczestników wyjazdu, sporej kondycji.

OD PARKU LINOWEGO

Był to Park Linowy Jura koło Olsztyna (koło Częstochowy, od niedawna ponownie około 2,5 – tysięczne miasto), usytuowany między ruinami tamtejszego zamku i rezerwatem Sokole Góry. Z m.in. 5 trasami różnej trudności, zarówno dla początkujących (od 2,5 roku życia) dzieciaków, jak i dosyć już wyrobionych sportowo dorosłych. Na trasy te, po drabinkach, linach i ruchomych belkach, można wyruszyć dopiero po odpowiednim, chociaż krótkim przygotowaniu, z zabezpieczającym sprzętem i pod okiem miejscowego instruktora. Jest tam około 400 m tras, ponad 50 przeszkód na różnych wysokościach – do 14 m, na drzewach oraz inne atrakcje.

Zabawy, ale i wysiłku w pokonywaniu wybranych było co niemiara, a tylko fotografujący, jak ja, mieli sporo możliwości uzyskania ciekawych ujęć. Również dla aktywnych fizycznie uczestniczek (ków) był kolejny etap naszej podróży: krótki spływ kajakami rzeką Wartą, w pobliżu jej źródeł, z przystani Jura Kajaki. Jej właściciele organizują również spływy dłuższe, całodniowe lub dwudniowe, także nurtami rzek Liswarty i Pilicy, z możliwością nocowania w namiotach. Nad Wartą Jura Kajaki ma dwie przystanie – w Kłobukowicach i Garnku, a największą popularnością cieszy się malowniczy Mirowski Przełom Warty z widokami na jurajskie ostańce, m.in. Skałę Miłości, meandrami i starorzeczem.

DO KUCHNI ŚLĄSKIEJ I CIEKAWYCH MIASTECZEK

Gdy nadeszła, dosyć późna, bo o 15.30, pora obiadu, to na dania kuchni śląskiej z programu „Śląskie smaki” zaprosił nas do Pracowni Kulinarnej Basenowa (nazwa pochodzi od znajdującego się obok niej otwartego basenu) Urząd Miasta i Gminy w Żarkach. Zaserwowane dania smakowały znakomicie.

A po obiedzie, już w samym, pobliskim mieście Żarki (nieoficjalnie nazywanym z dodatkiem Żydowskie, gdyż przed wojną większość jego mieszkańców stanowili Żydzi, bo w tym samym powiecie myszkowskim, są jeszcze Żarki Letnisko), zwiedziliśmy je, a dokładniej tamtejsze Muzeum Dawnych Rzemiosł w Starym Młynie i jeden z zachowanych kikrutów – żydowskich cmentarzy.

Ale o Żarkach napiszę osobno ze względu na ich dosyć długą i ciekawą historię oraz wspomniane muzeum. Nie był to jednak ostatni tego dnia punkt programu „dla aktywnych”. Odwiedziliśmy również wieś Podlesice uważane za centrum polskiego wspinania sportowego. A w nim Trafo Basic Camp – połączenie pensjonatu na 40 osób z restauracją, nazywaną oficjalnie Knajpą, chociaż bez przypisywanego tej nazwie negatywnego znaczenia. Ponadto z multimedialną salą konferencyjno – szkoleniową, ale również do prowadzenia zajęć jogi oraz profesjonalną, krytą ścianką wspinaczkową o powierzchni ponad 100 m², do wysokości do 4,8 m.

OGRODZIENIEC I FESTIWAL RYCERSKI W PODZAMCZU

Na której kilkoro uczestników wyjazdu z powodzeniem sprawdzało swoje możliwości wspinaczkowe. Ale poważną konkurencję dla nich stanowił kilkuletni miejscowy chłopiec, Prawdopodobnie z rodziny właściciela. Jest tam również specjalistyczny sklep ze sprzętem wspinaczkowym, jego wypożyczalnia, a także rowerów. Pierwszy nocleg mieliśmy w 3* hotelu Fajkier Wellnes & SPA w Lgocie Murowanej, w Parku Krajobrazowym Orlich Gniazd i kolacją z daniami kuchni śląskiej. „Czas wolny” wypadł z programu, podobnie jak nie starczyło go na skorzystanie z basenu i innych hotelowych atrakcji.

Program drugiego dnia, niedzieli, stał pod znakiem przede wszystkim Podzamcza i Zamku Ogrodzieniec, jednych z największych i najciekawszych ruin zamkowych w Polsce. Nie przypadkowo byliśmy tam w dniu XXV Międzynarodowego Festiwalu Rycerskiego na Zamku. To, oczywiście, temat na osobną relację, podobnie jak z trzech kolejnych miejsc. Dziś wspomnę więc tylko, że w trakcie 4,5 spędzonych tam godzin była także wspinaczka skałkowa pod okiem doświadczonych instruktorów, zwiedzanie festiwalowego obozu i jarmarku oraz obejście całego pasma ostańców otaczających rozległy teren zamkowy.

PUSTYNIA BŁĘDOWSKA I JASKINIA NIETOPERZOWA

A także zwiedzenie hotelu Poziom 511 Jura Wellness & SPA położonego w sercu Jury, z degustacją produktów wyróżnionych certyfikatem jakości. Opierają się one na lokalnych serach, rybach, mięsie oraz jurajskich ziołach. Hotel ten ma aż 3 Jurajskie Certyfikaty Jakości w kategoriach: usługi noclegowe, gastronomiczne oraz produkty spożywcze i rzemieślnicze. Bardzo interesujące okazały się również pobyty w Sławkowie, ze zwiedzeniem miasteczka, ruin zamku oraz tamtejszego Centrum Edukacji Ekologicznej i Kulturowej. Podobnie, a zwłaszcza jego trasy podziemnej oraz zamku Rabsztyn.

Szerzej o nich napiszę wkrótce. Dzień zakończył krótki wypad na Pustynię Błędowską do Róży Wiatrów w Kluczach. A także kolacja i nocleg w 3* hotelu Chochołowy Dwór z 32 pokojami, nowoczesnym zapleczem technicznym i multimedialnym oraz pięknym otoczeniem, położonym w odległości 15 km od Krakowa. Trzeci i ostatni dzień wyjazdu studyjnego zajęło nam zwiedzenie Jaskini Nietoperzowej w Jerzmianowicach, również zasługującej na osobną relację. Ciekawa okazała się też wizyta w Gospodarstwie Agroturystycznym We Młynie w Prądniku Korzewskim.

JURAJSKIE WINA I PSTRĄG OJCOWSKI

Jego gospodarze szczycą się również 3 Jurajskimi Certyfikatami Jakości. W kategorii usług noclegowych oraz dwoma za produkty spożywcze i rzemieślnicze. W przeszłości znajdował się tu, nie istniejący już, młyn wodny nad Prądnikiem. Dobudowano do niego piętrowy budynek hotelowy i inne obiekty, jest też niewielka winnica i produkcja wina. Natomiast większą powierzchnią, 1,5 ha, dysponuje Winnica Kresy w niespełna 4–tysięcznym miasteczku Skała, 20 km od centrum Krakowa. Jej nazwa nie pochodzi jednak od naszych dawnych Kresów wschodnich, lecz… położenia na krańcu miejscowości.

Właściciel oprowadził nas po winnicy, poczęstował produkowanymi winami. Do dyspozycji gości jest w niej też sala degustacyjna i wiata na 80 osób. A każdego 11 listopada organizowane jest tu Święto Młodego Wina, a w innych terminach także pikniki winiarskie, spotkania firmowe, rodzinne i inne imprezy okolicznościowe. Ostatnim punktem programu była krótka wizyta w Ojcowskim Parku Narodowym, z obejrzeniem z zewnątrz zamków w Ojcowie i Pieskowej Skale oraz Maczugi Herkulesa i paru innych wapiennych ostańców. Szalenie ciekawy okazał się pobyt w gospodarstwie rybackim Pstrąg Ojcowski.

BARDZO CIEKAWY WYJAZD

I degustacja tej szlachetnej ryby wędzonej na gorąco. Jest to jedyne gospodarstwo tego rodzaju na terenie któregokolwiek z europejskich parków narodowych. I obok działalności hodowlano – gastronomicznej, zajmuje się odradzaniem i rozwojem tego gatunku pstrągów. To jednak także temat na osobną relację, którą zapowiadam wkrótce. Był to więc bardzo ciekawy wyjazd prasowy, przy wspaniałej, chociaż trochę gorącej pogodzie. Z niespodziankami, odkrywaniem tajemnic – o niektórych napiszę w kolejnych relacjach poświęconych już tylko konkretnym miejscowościom, obiektom i tematom.

I wielkim zaskoczeniom, przynajmniej moim. W większości miejsc na trasie tej podróży studyjnej byłem po raz pierwszy, lub tak dawno, że niewiele szczegółów z nich pamiętam. Poza tym, że obok wschodnich regionów Polski, zwłaszcza Kielecczyzny, Mazowsza, Podkarpacia czy Podlasia, również tereny Jury Krakowsko – Częstochowskiej należały od dawna do najuboższych regionów kraju. Bardzo marne tutejsze grunty rolnicze, głównie ostatnich klas, V i VI, raczej niewielki przemysł i w ogóle słaba pozarolnicza działalność produkcyjna, a także bezrobocie powodowały, że miejscowa ludność żyła raczej biednie.

TERAŹNIEJSZOŚĆ PRZEZ PRYZMAT BIEDNEJ PRZESZŁOŚCI

Nigdy nie mieszkałem na wsi, ale pamiętam te powojenne, nie mówiąc już o przedwojennych, a także w latach PRL-u, kryte strzechą, później „nowoczesnym”, a jak się okazało szkodliwym dla zdrowia eternitem chaty, stodoły i inne budynki. Mnóstwo drewnianych, lub murowanych, ale rozsypujących się ze starości. I nierzadko koszmarne drogi i wiejskie ulice. W latach tuż po przemianach społeczno – gospodarczych w latach 90-tych XX w. zaś na każdym kroku widoczne rozpadające się obiekty po-PGR-owskie i zbankrutowane przemysłowe.

Oglądając przez okna mikrobusu, którym podróżowaliśmy, obecne tutejsze drogi, wsie i miasteczka, zadbane, często wyglądające tak, jak gdyby dopiero zakończono ich budowę lub kapitalny remont domy – wille i obejścia, ogrody, mnóstwo zieleni na każdym kroku oraz czystość i stan sanitarny, niejednokrotnie zastanawiałem się, czy jestem może w Austrii lub nawet Szwajcarii, które obok wielu innych krajów zdołałem już nieźle poznać, czy jednak w tym do niedawna biednym regionie Polski.

WARTO O TYM WIEDZIEĆ, PAMIĘTAĆ I POPIERAĆ

Bo bieda tak nie wygląda. Chociaż zdaję sobie sprawę, że zdołaliśmy zobaczyć tylko fragmenty regionu, w którym także mieszkają nadal ludzie gorzej sytuowani. Z perspektywy czasu i wieku, który mam za sobą, są to przemiany gigantyczne. Rezultat zmian ustrojowych, pracowitości „na swoim”, ale również ogromnej pomocy wynikającej z naszego członkostwa w Unii Europejskiej. Dla młodego i najmłodszego pokolenia te widoki są czymś oczywistym. Dla mojego świadectwem awansu cywilizacyjnego, kulturalnego i materialnego o niewyobrażalnej wcześniej skali.

Tym wyżej należy cenić pracę i wysiłek, nierzadko społeczny, tych działaczy i stowarzyszeń, wśród nich lokalnych i regionalnych organizacji turystycznych, samorządów, czy takich jak Związek Gmin Jurajskich, które pracują i współpracują, aby miejscowe życie było lepsze, wygodniejsze, ciekawsze, a goście – turyści zarówno lokalni jak i z innych regionów kraju czy świata, otrzymywali usługi na coraz wyższym poziomie, gwarantujące im dobry, zdrowy i ciekawy wypoczynek, radość z niego i życia, przy czym w cenach adekwatnych do jego jakości. Także z tego powodu działalność w rodzaju certyfikacji jakości usług turystycznych i pokrewnych zasługuje na pomoc i poparcie.

Zdjęcia © Cezary Rudziński

Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top