MAROKO: MUZEUM SZTUKI NOWOCZESNEJ I WSPÓŁCZESNEJ W RABACIE

Rabat. Gmach Muzeum Sztuki nowoczesnej i współczesnej
Rabat. Gmach Muzeum Sztuki nowoczesnej i współczesnej

W Rabacie, stolicy Królestwa Maroka, jest Muzeum Sztuki Nowoczesnej i Współczesnej. Pierwsze poświęcone całkowicie najnowszej, od połowy XX wieku, twórczości artystycznej, jakie powstało w tym kraju po uzyskaniu niepodległości w roku 1956. Ma znakomitą lokalizację przy Av. Moulay Hassan 2, na rogu jednej z głównych arterii Villa Nouvelle – Nowego Miasta, w pobliżu placu Mohammeda V, nowoczesnego dworca kolejowego Rabat Ville, siedziby parlamentu i innych ważnych obiektów.


Na jego potrzeby zaadaptowano duży, piętrowy budynek z czasów, gdy Maroko było protektoratem francuskim, z arkadowym parterem i piętrem. A uwagę nań zwracają również ustawione na zewnątrz duże rzeźby. Z jednej strony, na trawniku w narożniku, nadnaturalnej wielkości czarnego wojownika z tarczą i dzidą. Z drugiej, obok frontonu i głównego wejścia, chociaż do muzeum wchodzi się przez boczne, nieforemnego konia o słoniowatych nogach, rzeźby z brązu przedstawiającej rozbity fortepian oraz dużą metalową kompozycję. Działalność tego muzeum zainaugurował w 2014 roku obecnie panujący król Mohammed VI, którego imię zresztą ono nosi.

DWIE WYSTAWY CZASOWE

Architektura MMVI, jakiego skrótu muzeum używa, jest ściśle związana z miastem. Ale jej tradycyjne motywy zostały tak wystylizowane, aby nadać budynkowi współczesny charakter. Muzeum obchodzi w br. dziesięciolecie działalności. Jego stała kolekcja jest na razie niewielka, liczy tylko nieco ponad 2 tys. dzieł sztuki, głównie malarstwa, ale prawie wszystkich czołowych autorów w świecie sztuki marokańskiej od połowy XX wieku do dnia dzisiejszego. Organizowane są w nim również wystawy czasowe z udziałem artystów lokalnych i międzynarodowych.

Aktualnie odbywają się dwie. Od 26 kwietnia 2024 r. nazwana Travel Diaries (Dzienniki podróży) różnych autorów, przygotowana przez kustosza Vito Schnabela i od 23 maja br. amerykańskiego artysty Armana (Armand Fernandez, 1928-2005). Autora m.in. cyklu Akumulacje – skoncentrowanych i multiplikowanych zbiorów przedmiotów, które odbierają im charakter użytkowy i – tak ja je przynajmniej rozumiem, trafiły już na śmietnik historii. Są to m.in. pocięte skrzypce i inne instrumenty muzyczne czy naczynia, do tworzenia których artysta wykorzystywał odpady i przedmioty już zniszczone.

LENIN NA ŚMIETNIKU HISTORII

Zajmują one niemal cały parter gmachu muzeum. Oglądam m.in. podwójny stos starych akordeonów. Plastikowe pudła – sześciany wypełnione aluminiowymi puszkami po napojach, kartonowymi opakowaniami, starymi zdjęciami i makulaturą. Są plastikowe półki z 12 maszynami do pisania, a pod nimi ryzy papieru używanego niegdyś w nich. Jest zbiór czarnych, połamanych foteli i krzeseł, szafy oraz wiszących na ścianie ram obrazów. Uwagę przyciąga duża ekspozycja przeciętych wzdłuż, z obu stron, aluminiowych czajników. A obok podobnie potraktowanych trąbek wciśniętych w jakąś masę.

Oglądam trzy tworzące pół – łuki, wykonanych z metali przedmiotów przypominających chyba podstawki pod nogi. A także, również tworzących łuk, dziewięciu ustawionych pudłami w dół gitar. W innym miejscu rozbite, pokryte zielonkawą pleśnią lub spatynowaną grynszpanem rdzą skrzypce, również wykonane z metalu. Świetnie z nimi koresponduje wykonany tą samą techniką i ustawiony w reprezentacyjnym miejscu, przy głównym wyjściu na ulicę, trochę ponad naturalnej wielkości posąg Lenin. Z rękoma w kieszeniach i nieregularnymi dziurami w okolicach serca oraz w rękawie marynarki. Także on, bo chyba tylko tak można odebrać tę rzeźbę, trafił już na śmietnik historii.

DWUZNACZNA PIŁKA NOŻNA

To tylko przykłady. Bo jest też np. stary, połamany rower częściowo tonący chyba w błocie. Uwagę przyciąga również, odlana w brązie, piłka nożna której z sześcioboków skóry z których została uszyta, wyrastają stopy w buciorach raczej żołnierzy, a nie piłkarzy. W pobliżu widzę też, wykonane chyba z drewna, ekrany z różnymi napisami oraz… korbkami do ich przesuwania i klawiatury komputerów. Na ścianach sal, zwłaszcza piętra, wiszą artystyczne tkaniny, obrazy współczesnych twórców, fotografie, lub wzorowane na nich prace graficzne. Bo trudno np. uwierzyć, aby wykonanym w środowisku naturalnym było zdjęcie krokodyla wystawiającego łeb z… przerębli i usiłującego szczękami schwytać drona.

Oglądam też grafikę przedstawiającą głowę i część sylwetki mężczyzny w mundurze – kamuflażu, z którego ust wydobywa się ogromny, wielobarwny bukiet świeżych kwiatów. Na ścianach piętra wiszą też duże, bliskie formatom 2 x 2 metry, kolaże na czarnym tle. O różnej tematyce. Np. czarnoskórego mężczyzny w dżinsach, trzymającego na wyciągniętych rękach dzieci i z dziewczynką siedzącą mu na karku. Czy ustawionych na kształt samolotu fotografiach starych maszyn do pisania i komputerów, lub innych przedmiotów. Nie napiszę, aby mnie to, co oglądam tu, zachwyciło. Ale o gustach, zwłaszcza spojrzeniu na sztukę, podobno nie dyskutuje się…

Zdjęcia © Cezary Rudziński
Autor uczestniczył w wyjeździe prasowym na zaproszenie Marokańskiej Organizacji Turystycznej.

Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top