NADARZYN: MIĘDZYNARODOWE TARGI TURYSTYCZNE WARSAW 2022

W Międzynarodowym Centrum Targowo – Konferencyjnym PTAK w Nadarzynie, ponad 20 km od centrum Warszawy, rozpoczęły się trzydniowe 28 Międzynarodowe Targi Turystyczne Warsaw 2022. Dzięki nabyciu praw do tej nazwy, odbywają się one nie jako 5 edycja, organizowanych w tym samym miejscu w latach 2016-2019, MTT World Travel Show. Tradycyjnie MTT Warsaw odbywały się zawsze w stolicy, ostatnio w Pałacu Kultury i Nauki, wcześniej w halach wystawowych przy ul. Marsa, które po wielu latach zastąpiły PKiN.

 

W STATYSTYCE – NIEŹLE

 

     W tegorocznych MTT w Nadarzynie, dosyć słabo rozreklamowanych, uczestniczy, według internetowej listy, kilkuset wystawców z kilkudziesięciu krajów. W tym 13 Narodowych Organizacji Turystycznych, 6 ambasad krajów mających siedziby w Warszawie, 4 polskie ministerstwa, organizacje branżowe, kilka województw, regionalne i lokalne organizacje turystyczne, gminy, firmy działające także na rzecz turystyki i turystów, np. PLL Lot, czy motocyklowe.

     Także krajowe i zagraniczne biura podróży, hotele itp. Dziennikarze chcący relacjonować tę imprezę mieli trochę problemów z akredytacją. Zachęcani przez organizatorów, aby robić to z wyprzedzeniem przez Internet, natrafiali na mur nie do przebycia. W wykazie około 50 różnych targów i imprez organizowanych co roku w tym centrum w Nadarzynie, nie ma bowiem… turystycznych.

    A bez wypełnienia tej rubryki – poza wymienionymi nie można było wpisać TT Warsaw i formularz był automatycznie odrzucany. Chociaż w tym roku nie było problemów z akredytacją na miejscu, w stoisku „Media” niedaleko wejścia. Ale pochłaniało to trochę czasu. Na szczęście zaraz po otwarciu hal targowych było przy nim pustawo.

 

     DOSKONAŁE PIERWSZE WRAŻENIE

 

           Tegoroczne targi turystyczne w Nadarzynie odbywają się w trzech halach w jednym ciągu, z płynnym przechodzeniem z jednej do drugiej. Pierwsze wrażenie jest bardzo dobre. Dużo przestrzeni, światła, kilka wyróżniających się, ładnie zaaranżowanych stoisk narodowych. M.in. Maroka, Gruzji, Azerbejdżanu, Kazachstanu,Tunezji,  Rumunii, Bułgarii i Słowacji.

   A w nich mnóstwo różnorodnych materiałów informacyjnych, również w języku polskim. Kilka krajów przywiozło ze sobą niewielkie grupy taneczne lub solistów w strojach narodowych, czy rzemieślników, np. garncarzy, wykonujących na miejscu swoje prace. W stoiskach, obok darmowych folderów, mapek itp. oraz drobnych gadżetów na pamiątkę, można kupować wyroby sztuki ludowej, słodycze i napoje.

         Bądź korzystać z proponowanych dla degustacji drobnych przekąsek, napojów, głównie win, ale również mocniejszych trunków, np. słynnej gruzińskiej czaczy. Dzięki licznym „oficjelom” przybyłym na otwarcie targów, a także przywiezionej autokarami młodzieży ze szkół turystycznych, hotelarskich czy gastronomicznych, targowe alejki były dosyć zapełnione zwiedzającymi. Niewspółmiernie jednak mniej licznymi, niż w latach „przed pandemią”.

 

PREZENTACJA SŁOWACJI

 

      A obserwuję je i piszę o nich od lat. Ale już w godzinach południowych i wczesno popołudniowych widziałem wiele stoisk, w których, niekiedy nawet po kilka obsługujących je osób, czekało, aby się ktoś nimi zainteresował. Uwagę przyciągały bowiem przede wszystkim występy artystyczne, zwłaszcza organizowane w pobliżu stoisk taneczne – ludowe, czy pokaz tańców arabskich.

      Oraz, głównie z zaproszeniami, prezentacje oferty poszczególnych krajów. Najważniejszą była słowacka, na którą byłem wcześniej zaproszony przez jej organizatorów, przedstawicielstwo Slovakia Travel w Warszawie. W dużym i ładnie zaaranżowanym stoisku narodowym, w którym swoje atrakcje promują poszczególne regiony Słowacji, kraj ten, w obecności J.E. Ambasador Słowacji w Polsce, Pani Andrei Elschekovej Malisovej, która również powitała gości, przedstawił dyrektor warszawskiego przedstawicielstwa ST, Martin Pavlik.

   W programie pierwszego dnia targów były również, m.in. występy artystyczne Wietnamu, Rumunii i Słowacji. Konferencja Polskiej Izby Turystyki i kilka innych imprez. Bliższe zapoznanie się z targami i obejście chyba wszystkich ich „uliczek” ze stoiskami, co nie zabrało mi zbyt wiele czasu, trochę popsuło dobre pierwsze wrażenie.

 

WIELCY NIEOBECNI

  

         Wystawców jest, przynajmniej wizualnie, znacznie mniej, niż na targach „przed kowidowych”. W drugiej hali w oczy rzucały się dosyć liczne puste miejsca wystawiennicze. W większości bezimienne, nie wiadomo więc, kto nie przyjechał, ale także z pozostawionymi nazwami nieobecnych wystawców, np. Zagwe Ethiopian Tour.

     Brak chętnych do wystawiania się zamaskowano organizacją wielu „miejsc wypoczynkowych”, zwłaszcza w, nierzadko obszernych, punktach zbiegania się targowych uliczek.

     Trzecią halę zwężono do jednego ciągu wystawienniczego, na końcu którego jest duża przestrzeń z estradą i licznymi krzesłami przed nią. W przypadku wystawców zagranicznych, lista nieobecnych byłaby zbyt długa, aby ją wymienić.

   Z    Europy zachodniej jest na tych targach tylko oficjalne stoisko Hiszpanii, cień dawnych w PKiN czy na Marsa. Nie ma w ogóle Austrii, Francji, Grecji, Szwajcarii, praktycznie również Włoch, z ich imponującymi niegdyś ogromnymi stoiskami i ofertami. Z Niemiec jest skromniutkie stoisko Brandenburgii.

    Z Włoch jakaś lokalna miejscowość. Podobnie stoisko Hrabstwa Peszt z Węgier. Ładnie, w dużym zbiorowym stoisku, prezentują się litewskie kurorty. Pozostałe kraje europejskie, poza już wymienionymi przy okazji pokazów ich tańców czy imprez, zauważyłem Maltę, Macedonię Północną i… Ukrainę.

 

 

     POPARCIE DLA ZMAGAŃ UKRAINY

 

     W przypadku naszego wschodniego sąsiada, w stoisku przewidzianym dla Kijowa, znalazłem tylko na stoliku plik dwustronicowych ulotek formatu A4, niestety tylko w języku angielskim „Everything starte Kyiv TT Warsaw”. Z informacją o agresji Rosji na Ukrainę, jej stratach, wcześniejszej międzynarodowej aktywności promocji turystyki oraz z zaproszeniem WELCOME TO KYIV AFTER OUR VICTORY! – do przyjazdów po zwycięstwie nad najeźdźcą.

      Świetnym pomysłem wykazała się natomiast Państwowa Agencja Turystyczna Visit Ukraine. W jej stoisku jest tylko stolik obsługiwany przez dwie jej przedstawicielki, ofiarowujące zwiedzającym bransoletki z nitek w narodowych barwach niebiesko – żółtych i zapraszające, flamastry były do dyspozycji, do składania podpisów poparcia, na dwu ścianach stoiska.

    Z jednym słowem, w wielu językach – największym po polsku „Dziękujemy” – i alfabetach krajów które pomagają, bądź popierają Ukrainę w jej zmaganiach z barbarzyńskimi rosyjskimi najeźdźcami. Już po godzinie 13.00 były one zapełnione setkami podpisów i słów solidarności.

 

MACEDOŃSKI PRZEWODNIK I POMYSŁOWI RODACY

 

   Na stoisku Macedonii rozmawiałem z Aleksandrem Kalenikovem z tamtejszej Agencji Promocji Turystyki. Podkreślił, że jego niewielki, 2-milionowy kraj jest bardzo zainteresowany zwiększeniem, na razie niewielkiej liczby odwiedzających go polskich turystów. Nie ma bowiem, co prawda, dostępu do morza, ale oferuje im wiele atrakcji zarówno w stołecznym Skopje, jak i innych miejscowościach.

      Podarował mi też, wydany w Macedonii, napisany po polsku przez tamtejszych autorów, blisko 200 stronicowy, bogato ilustrowany, z dodaną mapą, „Przewodnik o rozpoznawalnych produktach, ciekawych i wyjątkowych miejscach, obiektach i wydarzeniach w Republika Macedonii Północnej”. Jak go przeczytam, to oczywiście napiszę recenzję.

    Z zainteresowaniem oglądałem też liczne stoiska polskie wspomnianych województw, miast, regionów czy gmin. Dominują z Polski wschodniej i północnej. Brak tradycyjnie „mocnego” na tych targach Śląska i praktycznie wybrzeża. Niektóre stoiska są ładnie zaaranżowane, np. Beskidy, czy Lubelskie – chociaż podobnych przykładów można by przytoczyć więcej. Z pomysłowymi „magnesami”, które mają przyciągnąć turystów w „ich strony”. Np. Sandomierz zachęcając do zobaczenia wystawy „Świat ojca Mateusza” – akcesoriów z tego serialu

 

 

CORAZ MNIEJ TRADYCYJNYCH ZWIEDZAJĄCYCH

 

     Rozmawiałem też, również przed tymi targami, ze znanymi mi niektórymi przedstawicielami zagranicznej turystyki, dlaczego w tym (niektórzy już także wcześniej), nie uczestniczą w nich. Opinie były podobne. Interesują ich, chociaż osobiste kontakty też są ważne, nie tyle przedstawiciele branży, zwłaszcza biur podróży, z którymi można nawiązać nowe kontakty, bo dobrze sprawdza się Internet.

     Ale przede wszystkim zwiedzający, potencjalni „turyści z ulicy”, którzy oglądając stoiska, biorąc materiały informacyjno – promocyjne i pytając na stoisku o różne atrakcje, mogą zainteresować się danym krajem czy miejscem oraz wybrać do niego. A tych jest coraz mniej. Przede wszystkim ze względu na lokalizację tych targów, daleko od centrum Warszawy, na podmiejskim pustkowiu z fatalnym dojazdem – w tym roku bez specjalnych autobusów.

         Trzeba dużej odwagi, żeby nie powiedzieć wprost: bezczelności, żeby na oficjalnych stronach tych targów reklamować je jako „Najlepiej skomunikowane Centrum Targowe w Polsce”. Gdy w rzeczywistości znajdują się one, jako jedyne targi turystyczne nie tylko w Polsce, ale i w Europie, poza zasięgiem komunikacji miejskiej.

      Praktycznie bez możliwości dojazdu dla osób zainteresowanych nimi, ale nie dysponujących samochodem. No bo dotrzeć na nie można tylko dwiema liniami autobusów podmiejskich, kursujących co … 2 (słownie dwie) godziny, z krańcówki linii tramwajowych na dalekiej Ochocie.

 

„SŁONE” CENY BILETÓW

 

   W br. dodatkowym argumentem, żeby „odpuścić sobie” te targi jest cena biletów wstępu: 70 złotych od osoby. Są co prawda zniżki dla rodziców z dziećmi, ale w sumie to spory wydatek. Autentycznych zwiedzających, a więc nie oficjeli, przedstawicieli branży i zwiezionej młodzieży, jest znacznie mniej niż w latach poprzednich.

     Po godzinach 13.00 -14.00 w targowych alejkach widziałem pustki, a w wielu stoiskach nawet po kilka osób z ich obsługi, czekających: a może ktoś się zainteresuje tym, co oferujemy? Drugiego dnia targów, gdy piszę te słowa, do godziny 13.00 było sporo gości, też głównie młodzieży.    

     Ale później zrobiło się jeszcze bardziej pustawo niż wczoraj – sprawdziłem u kolegów, którzy są tam na miejscu.

   Z komentarzem „tradycyjnych zwiedzających praktycznie brak”. Mimo, iż w programie jest kilka konferencji i imprez oraz pierwsze ze spotkań ze znanymi podróżnikami, których kulminacja (Festiwal Podróżników) zapowiedziana jest na sobotę 26 listopada, ostatni dzień tych targów. Czy zdołają przyciągnąć tłumy, przy nienajlepszej pogodzie, fatalnym dojeździe i cenie biletów?

          Dodatkowo słyszałem wiele krytycznych uwag, że pomimo ich wysokości, za szatnię trzeba dodatkowo płacić po 5 zł. Przy czym fatalnie zorganizowaną, ze zbyt małą liczbą miejsc. Co prawda możliwością, dogodnego zwłaszcza dla cudzoziemców, płacenia kartami, ale potrzebnym na to czasem. A to, zwłaszcza przed oficjalnym otwarciem targów pierwszego dnia, powodowało długą kolejkę i zdenerwowanie: „czy zdążę?”. Plusem natomiast jest bezpłatny parking.

 

KONKURENCJA W ROKU 2023

 

      Nadarzyn już zaprasza na przyszłoroczną edycję TT Warsaw. Ale wyrasta mu konkurencja. W marcu 2023 roku w Pałacu Kultury i Nauki w centrum Warszawy zapowiedziane są nowe, Międzynarodowe Targi Turystyczne ITTP, reklamowane „Jako pierwsze od czterech lat targi turystyczne w stolicy”, organizowane przez Międzynarodowe Targi Poznańskie i Polska Izbę Turystyki.

      Które z nich wybiorą potencjalni wystawcy, bo co do zwiedzających wątpliwości chyba nie ma, lub zaprezentować się i tam i tu, w zapowiadającej się dosyć niełatwo, sytuacji w turystyce, pokaże czas.

 

Zdjęcia autora

Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top